Z racji tego,że kolejne zjazdy nie dotyczyły bezpośrednio spraw związanych z PoRD, a błądziły w okolicach dydaktyki, psychologi, dokumentacji...czyli nie zapierały dechu w piersi pozwoliłem sobie na małą przerwę ( cztery miesiące

)
Część teoretyczną udało sie jakimś cudem zakończyć i nawet zaliczyć poszczególne przedmioty bez większego bólu.
Nadszedł czas praktyk, czyli obserwowanie egzaminów z tylnego fotela.
Muszę powiedzieć,że opiekun , który mi się trafił przejął się rolą i objaśniał wszystko ze szczegółami od strony zarówno formalnej jak i nieformalnej
Obowiązywało mnie obserwowanie 8 egzaminów praktycznych i 4 teoretycznych.
Te praktyczne były zaliczone, jeśli pacjent dał radę wyjechać w miasto.
Chytry byłem i korzystając z możliwości obserwowałem przez bite 2 dni co skutkowało uczestniczeniem w 21 egzaminach z czego tylko 10 skończyło sie wyjazdem, a 4 zakończyły wynikiem pozytywnym.
Moje spostrzeżenia:
1. Być może było to skutkiem mojej obecności, ale egzaminator zachowywał sie tak jak na kursie wkładali do głowy-z ludzką twarzą
Wyciągał dosłownie za uszy przy zadaniu pierwszym od kursantów poprawne odpowiedzi, ewidentnie było widać,że nie zależało mu zbyt szybko kończyć egzaminu i iść na kawę. ( to bzdura, maja swoją przerwę (śniadaniowo-obiadowo-kolacyjną). Tyczyło sie to wszystkich egzaminatorów, którzy sie nie opieprzali tylko sumiennie egzaminowali kursanta po kursancie.
przerwy pomiedzy egzaminami wynikały tylko i wyłącznie z potrzeby wypełnienia dokumentacji co zajmowało maksymalnie ok 5 minut
2. Spostrzeżenia z placu:
Spora grupa kursantów. Około 30% ma problem ze sprawdzeniem stanu technicznego pojazdu.
To co wygadywali powodowało u mnie odejście na parę metrów na bok, bo ze śmiechu można było nie wyrobić..
Biedny egzaminator nie mógł tego zrobić i podziwiałem jego olimpijski spokój gdy wysłuchiwał niektórych bardzo interesujących historii
zdanie drugie (łuk)
W sumie spora grupa kursantów robiła na "czuja". W tym temacie nie jest tak źle jakby mogło sie wydawać. Trafiło sie najechanie na tyczkę w polu przed nosem ( jedno) i chyba ze 2 w środkową tyczkę po powrocie. ( jeden kursant upierał sie ,że nie dotknął tyczki i wciskał kartkę papieru pomiędzy zderzak a tyczkę

, nie spadała...a sam sobie udowodnił,ze dotknął i pomysł z odwołaniem chyba zarzucił)
Zadanie 3 ? górka
Tu jest nieźle. Bodajże tylko dwa razy były problemy z tym elementem, a jeden zakończył egzamin.
Egzamin w ruchu drogowym.
Niestety kursanci nie patrzą na znaki...szczególnie poziome-jazda na wprost z pasa oznaczonego strzałką P-8b nie nalezy do najlepszych pomysłów.( 3 egzaminy)
Parkowanie równoległe sie trafiło, co jedna Pani poległa, a widać było ewidentnie,ze nie miała o nim większego pojęcia.
Musze przyznać,że jednak w pierwszej kolejności egzaminator szukał parkowania prostopadłego i to dosyć często w lewo.
Ciężko wymagać, aby spora część egzaminu była poświęcona szukaniu dogodnego miejsca do parkowania. Akurat sie trafiło...
Jeden egzamin -interwencja przy próbie jazdy na czerwonym na wprost.
Pani zgłupiała-zatrzymała sie na zielonym

, zmiana świateł-Pani rusza.
Drugi-Pani skręca na S-2 i nie zauważyła nadjeżdżającego pojazdu z dosyć dużą prędkością.
Zderzak ode mnie dzieliły tylko drzwi i ok 10cm
Egzaminator puszczał wiele sytuacji, gdzie ja na kursie już dawno trzepnąłbym w hamulec.
Pomimo bardzo dużej tolerancji egzaminatora nie było możliwości osiągnąć wyższego poziomu zdawalności niż 4/21- sami kursanci nie dali takiej możliwości. Z pustego i Salomon nie naleje.
Starał się, nie wprowadzał żadnej nerwowości czy prób jakiegokolwiek nacisku...ba..nawet rozładowywał napięcie w czasie jazdy.Zgaśnięcie silnika, czy "strzały ze sprzęgła" nie robiły wrażenia ni słowa złośliwego komentarza ...jakby nigdy nic.
W sprawie dynamiki jazdy były słowa naprowadzające na dynamiczniejszą jazdę, a nie komunikowanie błędu. czyli nie czepiał sie dupereli.
To samo przy zatrzymaniu sie w wyznaczonym miejscu. Jeśli kursant w całokształcie sprawiał wrażenie ,że kuma bazę zatrzymanie " na wysokości" które skończyło sie "przed" było zaliczone.
Z mojego punktu widzenia trafił mi sie naprawdę dobry egzaminator, który chciał podzielić sie swoją wiedzą i doświadczeniem w temacie egzaminowania i swoje zadanie wykonał najlepiej jak tylko mógł.
Pzdr dla Pana Tomasza Żebrowskiego ( pytałem !!!, mogę ujawnić nazwisko

) z warszawskiego WORD.