Dopiero rozpoczynam szkolenie praktyczne , przejechaną mam 1 godznę a już na drugą nie mam ochoty iść , ale zacznę od początku ..... na pierwszą lekcję
czekałam miesiąc i na złość w dzień jazdy bardzo się rozchorowałam wysoka gorączka , zawroty głowy czyli pospolity atak grypy .Prosiłam instruktora o odwołanie jazdy chciałam mu nawet zapłacić za straconą godzinę ale on popatrzył
na mnie i doszedł najwyraźniej do wniosku że się boję i zdecydował JEDZIEMY
no i pojechaliśmy , L-ka jak się okazało była kompletnie zdezelowana , pomimo faktu że wcześniej jeździłam prywatnym autem już kilka godzin , totalnie nie mogłam sie skupić na jeździe za co cały czas miałam docinki no cóż nie jestem dzieckiem i rozumiem taka jego rola :) i to nie jest problemem , problemem jest za to że tak powiem jego nadpobudliwość polegająca na trzymaniu ręki na moim udzie :evil: oraz wydany przez niego zakaz wsiadania za kierownicę w prywatnym autku bo jak stwierdził mam z niego inne nawyki i nie umiem zapanować nad jego puntem , co w tej sytuacji zrobić ???? czy mogę/powinnam przenieść się do innego OSK ??? czy zaryzykować następne lekcje u tego pana ???? niech mi ktoś coś doradzi bo jestem w kropce a następna jazda za kilka dni