Jak to mozliwe, że zdałem? :P

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Hazel » wtorek 14 października 2008, 18:23

matteusz3 napisał(a):"niestety nie będzie pan miał tej przyjemności... zakładać ponownie kamizelki... zdał pan"
haha, dobry tekst, prawie jak w milionerach, gdzies był temat o formułkach egzaminatorów, można tam to dac :lol:

btw, miałeś dużo szczęścia do tego egzaminatora skoro nie umiałeś nawet motorka odpalić... bardzo dużo. I niech mi nikt nie powie, że egzamin nie zależy od szczęścia... Według mnie to jest tak: nie mają prawa oblac za nic, i nikt nie oblewa za nic, tak jak ktoś już w temacie napisał. Zawsze oblewa sie za coś - jak jeżdzę bezbłędnie to nie ma prawa nikt mnie oblać, choćby najbardziej złośliwy i chcący za wszelką cenę czegos się doszukać. Jak jestem pewien swoich umiejętności i realnie je posiadam, to nie obleję, niezależnie od tego czy egzaminatorowi żona dała dzień wcześniej czy nie. A jednak szczęście jest potrzebne, także szczęście do egzaminatora, bo mało kto jest w stanie jeździć przez 40 minut po mieście bez najdrobniejszych uchybień - no a skoro tak, to gdy egzaminator się "uweźmie", to coś tam jednak znajdzie. Nie ma ludzi perfekcyjnych, na pewno nie po 30 godzinach jazdy. Może parę osób z tego forum które mają prawko już >10 lat i na przykład same instruują/egzaminują, zrobiłoby wszystko poprawnie. Ale nie świeżo upieczony osiemnastoletni kursant. Dlatego nikt mi nie powie, że szczęście nie jest konieczne do zdania egzaminu. Pozdrawiam.
26.08.2008 Zapis na kurs
(...)
2.12.2008 Egzamin praktyczny (+)
Hazel
 
Posty: 80
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 12:21

Postprzez moniaska » wtorek 14 października 2008, 19:31

ButterflyEffect napisał(a):nox - jak mu zgasł, ale się szybko zebrał, to nie ma problemu.
Oblałby, jakby mu zgasł i np. długo się zbierał, zatamował ruch na skrzyżowaniu etc. etc.


To jest bardzo ważne mi na egzaminie zgasł 3 albo 4 razy, nie jestem pewna, ale szybko się zbierałam, raz na zielonym to egzaminator nawet nie zdążył nic powiedzieć jak już ruszyłam, ale gdybym postała i nie daj boże zapaliło się czerwone to napewno by było już po egzaminie. Później jak wróciliśmy do WORD-u powiedział że kilka razy zgasł mi samochód i tak nie powinno się zdażyć, ja zwaliłam to wszystko na stres, który był jedną z głównych przyczyn, (drguą było jakieś inne sprzęgło niż w puncie na którym miałam kurs, ale o tym nie wspominałam) Więc to czy komuś zgaśnie nie musi świadczyć o tym czy źle jeżdzi, poprostu nie zna samochodu, egzaminatorzy też potrafią odróżnić brak umiejętności od stresu. Po drugie brak umiejętności widać na mieście a nie tylko przy ruszaniu.

Kiedyś widziałam jak dziewczynie na egzaminie samochód na skrzyżowaniu zgasł kilka razy i przeczekali całe zielone światło, a egzaminator na czerwonym się na środku skrzyżowania przesiadał z nią, taką sytuację jestem w stanie zrozumieć, ale jak raz samochód zgaśnie i za chwilę już go nie widać to nie powinno to zaważyć na wyniku egzaminu
26 wrzesień 2008 zdane za pierwszym razem :wink:
moniaska
 
Posty: 63
Dołączył(a): sobota 23 sierpnia 2008, 01:03

Postprzez ButterflyEffect » wtorek 14 października 2008, 20:21

Więc to czy komuś zgaśnie nie musi świadczyć o tym czy źle jeżdzi
Poza tym: dlaczego niby na egzaminie 2krotne zgaśnięcie bez konsekwencji (niezatamowanie ruchu) miałoby być końcem egzaminu, jak przecież jeżdżąc później swoim samochodem, on nam też może zgasnąć?
ja już jeżdżę swoim samochodem i też zdarzy mi się, że mi zgaśnie, ale staram się szybciutko zbierać (wyjątkiem był dzisiejszy dzień, kiedy to faktycznie zatamowałam ruch, bo nie mogłam się zebrać (próba nerwowego ruszenia z 3 i panika, która mnie ogarnęła :| )
Kiedyś widziałam jak dziewczynie na egzaminie samochód na skrzyżowaniu zgasł kilka razy
Być może ruszała, jak ja - z 2, czy 3,a nie zajarzyła, że ma zły bieg wrzucony ;]
...pensa prima di sparare, pensa prima di dire, di giudicare...
_________________________
Kobieta za kierownicą Kropki ;)
ButterflyEffect
 
Posty: 510
Dołączył(a): czwartek 20 marca 2008, 11:43
Lokalizacja: Kraków

Postprzez moniaska » wtorek 14 października 2008, 21:09

ButterflyEffect napisał(a):Być może ruszała, jak ja - z 2, czy 3,a nie zajarzyła, że ma zły bieg wrzucony ;]


Przypomniałam sobie, miałam chyba ("chyba"za chwilę wyjaśnię)taką samą sytuację na egzaminie, zatrzymałam się przed przjeściem, i ruszam, zgasł, jak zawsze w tym momencie skrzynią ruszyłam na jedynkę(odruchowo ponieważ w jednym z punt na kursie nie zawsze wchodziła jedynka), i pojechałam, a za chwilę egzaminator mówi :"Ciekawe dlaczego kobiety jak ruszają na dwójce tak często płaczą po egzaminie? :wink: ". Dlaczego wczesniej napisałam "chyba" ponieważ jestem na 90% pewna że zgasł nie z powodu dwójki, a z powodu zbyt szybkiego sprzęgła. Po tym pytaniu egzaminatora zaczełam się z nich trochę sprzeczać, chociaż nie jestem do końca pewna swoich racji :roll: wymieniliśmy kilka zdań i popuściłam, lepiej było mu nie podpadać, jednak gdyby to była jazda na kursie nigdy był nie przestała dowodzić swojej racji, oj często się sprzeczaliśmy z instruktorem :wink: , aż łezka w oku za kursem :wink:, oj działo sie działo .... :wink: , ale to już inny temat......... :wink:
26 wrzesień 2008 zdane za pierwszym razem :wink:
moniaska
 
Posty: 63
Dołączył(a): sobota 23 sierpnia 2008, 01:03

Postprzez Namath » środa 15 października 2008, 07:53

Mi zgasł 2 razy, za każdym razem w innym miejscu. Za pierwszym razem w mało ruchliwej ulicy, szybko się uwinęłam :D A za drugim na środku ruchliwego skrzyżowania, tamowałam ruch.... Ale rozśmieszyłam egzaminatora i chyba przymknął na to oko ;-) Bo ktoś z tyłu na mnie klaksonem a ja do siebie "Zero zrozumienia. Ludzie, ja tu ZDAJĘ!" :D Egzaminator zaczął się śmiać i pojechaliśmy szybciutko dalej :D Stałam może z 5 sekund, ale ludzie już, zabić! Śmiać mi się chciało :lol: :lol:
Me acostumbre a danzar al borde del abismo... :)
Avatar użytkownika
Namath
 
Posty: 14
Dołączył(a): piątek 14 marca 2008, 11:32

Postprzez __Igi » środa 15 października 2008, 11:05

Mi zgasł od razu na początku zanim wjechałem na łuk, ale tego chyba gostek nie zauważył :) potem raz jak parkowałem tyłem ... ważne zeby nie zgasł jak stoisz na światłach bo wtedy to porazka i jak będzie chciał to może Cię oblać.
__Igi
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 15 października 2008, 10:46

Postprzez cxxiv » środa 15 października 2008, 14:58

Przy moim drugim podejściu pan egzaminator był cierpliwy i kiedy ja już zaliczyłem dwa zgaśnięcia on liczył dalej ale też tylko do 10 razy policzył i dalej mu się nie chciało. Jednak jak po raz kolejny nie mogłem płynnie ruszyć na skrzyżowaniu bez zgaszenia silnika przerwał egzamin.
cxxiv
 
Posty: 16
Dołączył(a): piątek 28 grudnia 2007, 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez madzia1771 » niedziela 19 października 2008, 13:10

powiem wam co mi powiedział egzaminator po egzaminie zanim oznajmił że zdałam a mianowicie mam prawo do popełnienia błędu nie zagrażającego bezpośrednio bezpieczeństwu ruchu i jeśli błąd ten powtórzę przy tym samym manewrze- nie zdaje, takim sposobem nie włączając kierunkowskazu przy skręcie w lewo, potem w prawo zdałam bo to inny manewr a tak ze stresu mi sie zapomniało :/, wszystko ma uzasadnienie a egzaminator ma małe pole manewru odnośnie interpretacji twojej jazdy ma za to możliwość sprowokowania sytuacji trudnej znając "najlepsze zakątki" w mieście a to przeważnie wystarczy żeby zbić z tropu tego którego przepuścić po prostu nie chce. odniosłam tez wrażenie że ważny jest stosunek nas zdających do popełnianych błędów, nie ma co liczyć ze egzaminator nie zauważy jakiegoś szczególika, drobnego błędu- za długo robi w tej branży a jak widzi że przyszły kierowca na bieżąco widzi błędy tylko mu nie wyszło patrzy łagodniej bo taka osoba ma większe szanse na samodoskonalenie niż ktoś kto tych błędów nie widzi a co gorsza kłoci sie że któregoś nie popełnił :(, przyszłym kierowcom życzę powodzenia!!
madzia1771
 
Posty: 3
Dołączył(a): środa 19 marca 2008, 20:16

Postprzez Valhaar » niedziela 19 października 2008, 13:21

Naskrobię coś jeszcze na temat "humorków" egzaminatora...
Otóż nie jest prawdą, że "jak ktoś potrafi jeździć to zda", niestety.
W Krakowie mamy wyjątkowo humorzastych egzaminatorów, albo tylko ja i sporo ludzi z którymi rozmawiałem miało pecha :)
Jeśli gość który zajmuje się egzaminowaniem od kilku lat, od początku jest nastawiony na to żeby kogoś oblać, to wkońcu znajdzie "coś" na czym legalnie może nam podziękować. Zdawałem w Krakowie pięć razy i przyznaję, dwa razy zawaliłem sam, nie były to co prawda błędy zagrażające życiu czy bezpieczeństwu na drodze, bo za każdym razem wracałem sam pod ośrodek, ale te trzy pozostałe... wisiało w powietrzu "szukanie" błędu.
Nigdy nie chciało mi się odwoływać, bo dość nerwów się najadłem w Mordzie i miałem już dość.
Wkurzyłem się wkońcu i poprosiłem o wysłanie dokumentów do Tarnowa.
Po kilku dniach pojechałem się zapisać, czekania tyle co w Krakowie na termin. Przyznaje że jechałem już z mieszanymi uczuciami, pięć oblanych egzaminów... przestawałem już powoli wierzyć w to, że wkońcu może się udać.
Mimo że nigdy nie popełniłem na egzaminie błędu na placyku, zawsze jest ten stresik, żeby tym razem nie najechać z nerwów na linie... ale i tym razem wszystko poszło jak należy.
Wyjazd na miasto... w Tarnowie remonty, korki i ruch jak nigdy :)
Wykupiłem sobie tylko dwie godziny L-ką, tydzień przed egzaminem, więc nie mogę powiedzieć że miasto znam jak Kraków w którym mieszkam od urodzenia :)
No ale nic, jedziemy...
Egzaminator... wkońcu chyba jakiś normalny człowiek, nie wydziwia i nie wprowadza nerwowej atmosfery, po prostu mówi gdzie mam jechać. Orientacja, znaki, kontrola prędkości, uwaga... po chyba 40-45 minutach (nie patrzyłem na zegarek) zauważyłem, że wracamy w znane mi już okolice, czyli spowrotem pod ośrodek. Jeszcze polecenie zaparkowania tyłem, ale to już nic... teraz już tylko - "Panie Marcinie, gratuluję" :)
Nie mogłem uwierzyć, że wkońcu się udało...
Uwierzcie w siebie, nie poddawajcie się.
Powodzenia.
Avatar użytkownika
Valhaar
 
Posty: 24
Dołączył(a): niedziela 19 października 2008, 12:28
Lokalizacja: Kraków

Postprzez cman » niedziela 19 października 2008, 14:01

Valhaar napisał(a):Otóż nie jest prawdą, że "jak ktoś potrafi jeździć to zda", niestety.

Chcesz, zbierz większą ilość osób, "zamówcie" dowolną ilość, dowolnych egzaminatorów, którzy mnie przeegzaminują w dowolnym miejscu, dowolną ilość razy. Zbierzcie trochę kasy, żeby ich opłacić i żeby mieć się o co ze mną założyć (dowolna kwota, jaką chcecie), że zdam każdy egzamin. Stoi?
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez Valhaar » niedziela 19 października 2008, 14:13

No dobra, ale ile lat masz już prawko?
Napisałem odnosząc się do ludzi prosto po kursie, taki człowiek nie jest jeszcze kierowcą...
Swoją drogą, nieraz ludzie którzy prawo jazdy mają kilkanaście lat i "jeżdzą" samochodem, nadal nie potrafią jeździć...
Avatar użytkownika
Valhaar
 
Posty: 24
Dołączył(a): niedziela 19 października 2008, 12:28
Lokalizacja: Kraków

Postprzez cman » niedziela 19 października 2008, 14:18

Valhaar napisał(a):No dobra, ale ile lat masz już prawko?

6,5 roku.

Valhaar napisał(a):Napisałem odnosząc się do ludzi prosto po kursie...

Aaa, no to zmienia postać rzeczy, ale do tych ludzi, trudno w ogóle zastosować stwierdzenie: "potrafi jeździć".

Valhaar napisał(a):Swoją drogą, nieraz ludzie którzy prawo jazdy mają kilkanaście lat i "jeżdzą" samochodem, nadal nie potrafią jeździć...

Zgadzam się w całej rozciągłości, przy czym słowo "nieraz", zamieniłbym raczej na "bardzo często". Taka smutna prawda...
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez ella » niedziela 19 października 2008, 19:14

Autor wątku dostał juz odpowiedź na swoje pytanie. A, że wątek z problemu "gaśnięcia samochodu" rozjeżdza się jak na skrzyżowaniu w różne strony to stawiam znak STOP.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości