Uprzemość kierowców -wpuszczanie na egzaminie

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Uprzemość kierowców -wpuszczanie na egzaminie

Postprzez She18 » niedziela 12 listopada 2006, 18:08

Uprzejmość kierowców bywa zbędna...


Czy uprzejmość na drodze może być zbędna? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie. Jednak list naszego czytelnika udowadnia co innego.
Czy nie mając pierwszeństwa można przejechać przed innym samochodem, jeśli jego kierowca daje nam wyraźne znaki ręką? W normalnej jeździe jak najbardziej, a na egzaminie?

Oddajmy głos naszemu czytelnikowi:
"Mój egzamin rozpoczął się o godzinie 13.30. Miłe powitanie w sali, przedstawienie się egzaminatora itd.. Później egzamin teoretyczny, test wstępny (próbny - nieoceniany) służący do zaznajomienia się z obsługą tej niby klawiatury, choć ona w żadnym procencie jej nie przypomina. Pomijając mój stres i fakt, że pytań do testów (487 pytań) nauczyłem się (czyt. zaznajomiłem) na kilkanaście godzin przed egzaminem, to wszystko byłoby dobrze.
Zdawałem egzamin w dwóch kategoriach "A" i "B". Na "A" pytania przeczytałem kilka razy i stwierdziłem że nie będę się ich uczył, bo bardziej zależało mi na "B". Tych się uczyłem około tygodnia, czyli codziennie po kilka, a w ostatnich dniach przed egzaminem po kilkanaście godzin. Co najciekawsze - test w symulatorze komputerowym zaliczyłem z wynikiem pozytywnym w nocy tuż poprzedzającej egzamin. Od razu wydrukowałem sobie protokół z "egzaminem ukończonym z wynikiem POZYTYWNYM"!
Błąd - zbyt szybko się tym cieszyłem, choć jeszcze do testów w WORD nie przystąpiłem. Miałem egzamin teoretyczny i praktyczny w tym samym dniu z obu kategorii ("A" i "B"). Wierzyłem, że zdam i nie chciałem czekać po kilka miesięcy na praktyczny egzamin po zaliczeniu najpierw teoretycznego - stwierdziłem, że egzamin to loteria.
Egzaminator wydawał się nawet bardzo sympatyczny i miły, nie powiewało od niego chłodem i nie dawał po sobie poznać, że zależy mu na tym, żeby kogoś "oblać". Jednak z pięciu osób zostało nas tylko czworo, ja byłem przedostatni, czyli trzeci w kolejce, ponieważ moje nazwisko zaczyna się na literę "s".
Po godzinie siedzenia na ławce przed ośrodkiem przyszła kolej na mnie. Wyciągnąłem dowód, grzecznie podałem go egzaminatorowi, który swoim wzrokiem spojrzał na mnie jakby mnie porównywał do rysopisu jakiegoś mordercy, ale cóż przystąpiłem do pokazywania mu co i gdzie jest pod maską i do czego to w ogóle służy.
Wszystko pokazałem i delikatnie położyłem maskę przyciskając ją do dołu, żeby nie trzaskać, choć instruktor uczył mnie, żeby z ok. 30cm ją upuścić (byłem świadkiem jak egzaminator słownie zwraca na to uwagę). Przyszła pora na sprawdzanie świateł. Rozpocząłem chyba tradycyjnie jak wszyscy od "postojówek" (światła pozycyjne) poprzez mijania, drogowe, aż przy drugim obejściu wokół samochodu przyłożyłem rękę pod tylną tablicę rejestracyjną i co? Podświetlenie nie świeci - zaraz zgłosiłem to egzaminatorowi, który jednak stwierdził, że to nieistotne i mam kontynuować sprawdzanie.
Sądziłem, że może to być pułapka na egzaminowanych, lecz stwierdziłem że on tutaj decyduje i wsiadłem do samochodu gotowy do jazdy. Poustawiałem fotel, lusterka itd. zachowując oczywiście kolejność. Pan instruktor wyszedł z samochodu i powiedział, że za moment przyjdzie i będziemy kontynuować egzamin. Czekałem chyba 5 minut, aż przyszedł.
Dał znak do jazdy, lecz nie wsiadł do samochodu. I się zaczęło. Noga mi drżała, ale poszło dobrze. Cofanie bezbłędnie, góreczka bezbłędnie, zatrzymanie obok egzaminatora na wyciągnięcie ręki również bezbłędnie.
I pojechaliśmy "na miasto". Pierwsze było zawracanie na krzyżówce, później rondo i już wkrótce parkowanie (przodem skośne) - te wszystkie elementy poszły mi bezbłędnie.
Następna krzyżówka (wyjeżdżam z podporządkowanej) najpierw grzecznie czekam, a za mną jakiś "marnypopis" gazuje bmw e316 i w pewnym momencie stwierdziłem, że czekam około 2 min, ale nie szło wyjechać. W końcu to godzina, o której większość ludzi kończyła pracę, więc przez to taki wzmożony ruch. Siedziałem w tym samochodzie i już myślałem że "oblałem", bo w pewnej chwili kierowca bmw ominął mnie lewym pasem popatrzył, popatrzył i tak przepraszam za powiedzenie "przybutował" (czyt. gwałtownie przyspieszył, "spalił gumę"), że na ulicy przede mną było mało co widać.
Ale przełknąłem tę zniewagę i stwierdziłem, że mu się śpieszyło, choć bałem się, czy już nie zakończę egzaminu. Co mnie zdziwiło, instruktor był tego samego zdania, jak później mi powiedział.
Pojechaliśmy dalej, aż na jednym ze skrzyżowań kazał mi skręcić w lewo. Skrzyżowanie dróg miało sygnalizatory świetlne. Byłem pierwszy w kolejce do przejazdu, bo przede mną nikt nie został. Mogę powiedzieć, że zostałem ostatni po tej stronie, który nie przejechał na drugą stronę lub w bok, ale nie jedyny, bo za mną stało jeszcze kilka samochodów. To skrzyżowanie ma w sobie dwie takie wysepki, przez które trzeba przejechać, lecz ja musiałem przepuścić samochody jadące z przeciwka.
Samochody stojące za mną jeszcze przed włączeniem zielonego sygnału w momencie jego zapalenia pojechały zaraz za mną i zablokowały tym samym przejazd do przecinającej prostopadle ulicy. Dwa samochody jadące z przeciwka chciały skręcić za mną w lewo, ale uniemożliwiły im to samochody stojące za mną przed sygnalizatorem, które wjechały prosto za mną na środek skrzyżowania. Ja stałem prawidłowo. I w końcu zablokowała się krzyżówka.
Jadący z przeciwka zauważył ten fakt i nie wjechał na krzyżówkę, dając mi znak ręką do przejazdu, więc ja dłużej nie czekając i będąc do tego manewru przygotowany ruszyłem i przejechałem przed tym samochodem i uprzejmym kierowcą z myślą, że postąpiłem dobrze.
I w tej chwili egzaminator mnie zapytał: "Co pan zrobił?", a ja mu odpowiadam, że po dogadaniu się z kierowcą jadącym z przeciwka, po otrzymaniu znaku ręką, przejechałem jednoznacznie odblokowując i umożliwiając przejazd innym uczestnikom ruchu.
Po tym manewrze prowadził mnie już prosto najkrótszą drogą do WORD-u. Nie wiedziałem, czy zdałem, czy nie, a on mi mówi i opowiada, co zrobiłem źle, rysuje mi tę krzyżówkę i, co najbardziej mnie później można powiedzieć "dobiło", powiedział mi, "że do końca egzaminu pozostało mi tylko 5 minut, a mój egzamin kończy się z wynikiem negatywnym poprzez wymuszenie pierwszeństwa przejazdu". "No, to jak, piszemy protokół?" Tak, oczywiście - powiedziałem.
I w ten sposób przez często spotykany błąd egzaminowanych WORD bogaci się o moje ciężko zarobione 116 PLN.

I sam już nie wiem, bo z wielu ust usłyszałem, że dobrze zrobiłem, a z wielu - że popełniłem błąd. Teraz w kasie WORD-u przybyło 116 PLN, a ja czekam grzecznie na kolejny egzamin za 48 dni."

Źródło informacji: INTERIA.PL


Jestem ciekawa jestem co wy byście zrobili :?:
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez cman » niedziela 12 listopada 2006, 18:32

Zaproponowałbym egzaminatorowi zapoznanie się z definicją ustąpienia pierwszeństwa.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez scorpio44 » niedziela 12 listopada 2006, 19:20

cman napisał(a):Zaproponowałbym egzaminatorowi zapoznanie się z definicją ustąpienia pierwszeństwa.

A potem powołał się na nią w odwołaniu. Jeżeli ktoś się zatrzymuje i mnie przepuszcza, to nie z mojego powodu (w sensie mojej winy) hamuje, a zatem nie ma z mojej strony żadnego wymuszenia. W dodatku niejechanie w takiej sytuacji blokuje ruch.

A swoją drogą ciekawe, kto by dostał i kto powinien dostać mandat w sytuacji, kiedy jeden uparcie przepuszcza, a drugi uparcie nie chce jechać. I zakorkowałoby to skrzyżowanie i spowodowało zagrożenie. Czy ten przepuszczający, czy ten niekorzystający, czy obydwaj?
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez She18 » niedziela 12 listopada 2006, 19:32

scorpio44 napisał(a):A swoją drogą ciekawe, kto by dostał i kto powinien dostać mandat w sytuacji, kiedy jeden uparcie przepuszcza, a drugi uparcie nie chce jechać. I zakorkowałoby to skrzyżowanie i spowodowało zagrożenie. Czy ten przepuszczający, czy ten niekorzystający, czy obydwaj?


:hmm: Dobre pytanie.Lecz odpowiedzi chyba nieuzyskamy.A szkoda bo to naprawde ciekawa sytuacja.
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez Tomek_ » niedziela 12 listopada 2006, 21:05

scorpio44 napisał(a):A swoją drogą ciekawe, kto by dostał i kto powinien dostać mandat w sytuacji, kiedy jeden uparcie przepuszcza, a drugi uparcie nie chce jechać. I zakorkowałoby to skrzyżowanie i spowodowało zagrożenie. Czy ten przepuszczający, czy ten niekorzystający, czy obydwaj?


W sumie przepuszczajacy nie jest osobą uprawnioną do kierowania ruchem, wiec przepuszczanie to tylko forma grzecznosciowa (nie zawsze sluszna, choc czasem na miejscu, ktos gdzies pisal o przepuszczaniu pieszego na pasach, ktory mial w tym czasie czerwone swiatlo ;) )
Nie sadze, zeby mozna dostac manat za niekorzystanie z uprzejmosci na drodze ;)
Kat. B i C za pierwszym podejściem.
Testy na prawo jazdy 2013
Avatar użytkownika
Tomek_
 
Posty: 1090
Dołączył(a): czwartek 22 września 2005, 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez maciass » niedziela 12 listopada 2006, 21:49

heh mi instruktor powiedział że w takiej sytuacji najlepiej powiedziec do egzaminatora "wpuszcza mnie, moge jechać?", bo jesli sie tego nie powie to egzaminator często stwierdza, że on tego nie zauwazył i dla niego to jest wymuszenie :roll: oczywiscie idiotyczny pretekst, przeciez powinien dokladnie obserwowac co sie dzieje na drodze skoro prowadzi egzamin, ale dla bezpieczenstwa lepiej stracic te 2 sekundy i go zapytac niz oblac przez cos takiego..
prawo jazdy kat. B od grudnia 2006 ;)
Avatar użytkownika
maciass
 
Posty: 202
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 22:36
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez karolina1 » sobota 02 grudnia 2006, 13:38

Wracając jeszcze do tego grzecznościowego przepuszczania - kurde, mi egzaminator SAM kazał wykorzystać taki gest ze strony kierowcy, który mnie puszczał...
Obrazek
karolina1
 
Posty: 312
Dołączył(a): piątek 24 listopada 2006, 14:17
Lokalizacja: Lublin

Postprzez maciass » sobota 02 grudnia 2006, 13:54

no ale to jest oczywiste, jeśli ktoś daje Ci znak ręką czy światłami, że Cię wpuszcza, to należy z tego skorzystać, tyle, że na egzaminie w takiej sytuacji dla pewności lepiej zapytać egzaminatora czy można jechać, żeby nie było potem "ja nie zauważyłem że Pana/Panią wpuszcza".. Ty akurat dobrze trafiłaś skoro bez pytania kazał Ci jechać w takich sytuacjach, ale nie każdy tak robi
prawo jazdy kat. B od grudnia 2006 ;)
Avatar użytkownika
maciass
 
Posty: 202
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 22:36
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Silent » niedziela 03 grudnia 2006, 17:53

No ja właśnie raz nie zdałem przez taki błąd - przez to że nie spytałem egzaminatora czy mogę jechać wbrew przepisom bo inny kierowca mi ustępuje pierwszeństwa. Było to rondo wielopasmowe ograniczane co kawałek światłami w związku z czym w godzinach szczytu się korkuje. Musiałem zmienić pas, i widzę w lusterku że utworzyła się dla mnie luka i że gość czeka i mruga światłami bym się wbijał w tą lukę. Ruszam, i ledwie ruszyłem, a egzaminator złapał za kierownicę, dał po heblach, i zamiana miejsc po zjechaniu z ronda ;)
Obrazek
Avatar użytkownika
Silent
 
Posty: 584
Dołączył(a): poniedziałek 01 listopada 2004, 21:06
Lokalizacja: Olsztyn / Trevelmond

Postprzez gardziej » poniedziałek 04 grudnia 2006, 01:28

sluchajcie, tu juz nie chodzi o to, czy jechac jak puscza, czy nie jechac. tu chodzi o cholernie zamieszanie we wszystkich tego typu rzeczach, ktore nie sa unormowane konkretnie w pord. to jest jakas paranoja. niech ktos sie wezmie w koncu za to, zamiast wymyslac idiotyzmy w postaci nauki dzieci "jak wpasc i poprawic proporcje wiekowe ludnosci w polsce" napisze konkretne rozporzadzenie wyjasniajace tego typu watpliwosci? moze jakas zbiorowa petycja? jak mnie krew zalewa, kiedy stoje na rondzie, gosciu zjezdza i nie raczy zasygnalizowac, bo mu sie nie chce/nie wie, ze musi. moglbym pojechac, rozkorkowac troche, ale nie, bo gosciu juz zjezdza z ronda i jest panem... eh...
Avatar użytkownika
gardziej
 
Posty: 300
Dołączył(a): poniedziałek 29 maja 2006, 23:57
Lokalizacja: Sulęcin

Postprzez mr.galo » środa 06 grudnia 2006, 00:37

ja miałem trochę podobną sytuację ale nie identyczną, ale też dostałem "znak" żebym jechał
zmieniając pas z prawego na środkowy i zaraz później na lewy, zobaczyłem przed manewrem 2 samochody w lusterku, jeden przejechał, ja dalej patrzę w lusterko i widzę że mrugnął mi drogowymi, no to cyk i zmieniłem pas na środkowy i od razu na lewy, egzaminator p. Żaba (WORD Chełm) podobno najgorszy jaki może być nie przyczepił się do tego, chociaż niby czepia się wszystkiego
wg. mnie osoba z artykułu zrobiła tak jakby zrobił każdy w życiu ale egzamin to egzamin zgodnie z przepisami a w tych nie ma chyba mowy o takich gestach innych kierujących
kat. B zdane za II razem :D
inne kat. może kiedyś?
mr.galo
 
Posty: 24
Dołączył(a): sobota 14 stycznia 2006, 21:33

Postprzez Morten » środa 06 grudnia 2006, 00:55

Na jednej z jazd z instruktorem miałem podobną sytuacje. Zatrzymuje sie przed znakiem ustąp, a inny kierowca ktory miał pierwszenstwo zatrzymał sie i pokazuje mi, zeby jechac. No to ja bez zastanowienia ruszyłem, po czym dostałem ładny opier*** od instruktora za takie manewry. Powiedział mi, że to jest 100% niezdany egzamin. Koleś ma pierwszenstwo, to ma jechac. Ty masz ustąp - to masz ustąpic. I nie ma od tego zadnych odstepstw.

Ale w sytuacji, gdzie jest zakorkowana krzyzowka i ktos nam daje znak, to lepiej na egzaminie sie zapytac - "moge jechac ?". Jak egzaminator nic nie powie, to lepiej stać i czekac, bo nas obleje.
11.07.2006 - rozpoczęcie kursu kat. B
23.10.2006 - egzamin kat. B - zdany za 1 podejściem
3.11.2006 - Wniosek przyjęty, trwa postępowanie administracyjne
09.11.2006 - prawo jazdy do odbioru w urzędzie
Morten
 
Posty: 7
Dołączył(a): poniedziałek 04 kwietnia 2005, 22:52

Postprzez disco » środa 06 grudnia 2006, 01:11

a wezmy taką sytuacje (oczywiście na egzaminie)

przypuśćmy, ze na dość duzym i ruchliwym skrzyżowaniu mam skrecic w prawo. Jest to możliwe tylko z prawego pasa ruchu a ja (przez zagapienie sie itp) znajduje sie na np. środkowym.
co wtedy ?
czekać na zwolnienie prawego i blokować cały środkowy pas ? czy może skorzystać z uprzejmości jakiegoś kierowcy (o ile zdarzy sie taka okazja) ? spytać egzamintora ? a moze jeszcze inaczej (puścić kierownice i zaczac piszczec ;) )

Nie korzystając tamuje ruch, korzystając tak jakby "wymuszam pierwszeństwo".

Sytuacja byłaby identyczna jak opisana wyżej gdyby nie to, że z własnej winy znajduje sie na niewłaściwym pasie.
Avatar użytkownika
disco
 
Posty: 193
Dołączył(a): piątek 20 października 2006, 14:50
Lokalizacja: Silesia

Postprzez karolina1 » środa 06 grudnia 2006, 10:04

Zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu i wykonać polecenie skrętu w prawo jeszcze raz.
Obrazek
karolina1
 
Posty: 312
Dołączył(a): piątek 24 listopada 2006, 14:17
Lokalizacja: Lublin

Postprzez scorpio44 » środa 06 grudnia 2006, 11:24

karolina1 napisał(a):Zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu i wykonać polecenie skrętu w prawo jeszcze raz.

O widzisz, takiej interpretacji jeszcze nie mieliśmy. ;) :D Ciekawe, co by na to powiedział egzaminator. Ale raczej potraktowałby to jako niedostosowanie się do jego polecenia o kierunku jazdy.
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Następna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości