Naczytalam sie o tym Waszym batonie i chociaz w takie bzdety nie wierze bo licza sie umiejetnosci a nie czy sie pozre snickersa to jednak go zjadlam( psychologia tlumu zadzialala)

- niestety nie w calosci bo nie moglam go w siebie wepchnac, zostawilam juz na prawde niewiele i tak samo tez poszedl moj egzamin teoria 0 bledow plac potem miasto 50 min krazenia po wszelkich uliczkach, skrzyzowania do skretu gdzie fizycznie trzeba byc za sygnalizatorem, torowiska, zawracanie z wyk infrastruktury i parkowanie, na skrzyzowaniach stalam jak lajza zeby mi tylko nie wcisnal wymuszenia pierszenstwa gdzie normalnie juz z 5 razy bym przejechala, teatralne rozgladanie sie zeby nie bylo ze nie wiem co sie wokol mnie dzieje i tak jezdzilam juz 50 min i spocilam sie jak pies, ze mi tak dobrze idzie w sumie to czekalam az mnie uwali bo szczerze powiedziawszy nie sadzilam ze moj "prad w pupie" pozwoli mi w ogole z placu wyjechac itp itd wszystkie manewry wykonalam prawidlowo z bledow - ruszalam pod gore i wzielam zbyt szeroki luk praktycznie wjezdzajac pupa na przeciwny pas ruchu i doskonale wiem ze to byl moj ewidentny blad, na jednokierunkowiej zwrocil mi uwagę ze zbytnio trzymam sie lewej ale po prawej byly zaparkowane auta wiec staralam sie je omijac, potem trzymalam sie prawej jak "pan" nakazal i wracalam juz do PORDU i zostalam ochrzaniona ze jade jak po poklepisku ze to droga i trzeba jechac prawym pasem pomimo ze nie jest on wyznaczony, a ja niereformowalana i dalej sie lewej krawedzi swojego "niewyznaczonego"pasa trzymam bo bedac lekko spieta ( stres mi odpuscil po wyjechaniu z placu, zezarlam rowniez pol opakowania neopersenu - w amoku jadlam te tabletki jak dropsy) po prostu staralam sie omijac dziury jak to zawsze bylo na kursie ( choc instruktor uprzedzal mnie ze na egzaminie mam auta nie oszczedzac i w nosie miec te dziury) dojezdzalam juz do Pordu myslalam ze kaze skrecic mi w lewo czyli do osrodka ale on cicho co znaczy ze jedziemy prosto w myslach sobie mowie na przejezdzie kolejowym chcesz mnie uwalic ale tam akurat bylam pewna siebie, kazal za przejazdem skrecic w lewo, zrobilam tak jak zawsze dojechalam do osi jezdni, krawedzi lewej udostepnilam msc tym z prawej ze w przypadku jak ja czekam na skret oni moga sobie przejechac a ja nie toruje im drogi, jechal tir w momencie zatrzymywania sie egzaminator zlapal mi za kierownice ( gdzie juz prakrtycznie kola mialam skrecone max w prawo i poruszalam sie z predkoscia chyba cm/godz

) i powiedzial ze spowodowalabym kolizje i zmusilam tira do zmiany toru jazdy bo mu sie na pas wepchalam ( heh szczerze powiedziawszy moim zdaniem racji nie mial bo tir sobie normalnie przejechal a on lapiac za kierwonice i tak niczego nie zmienil bo samochod stal juz w msc a kola byly skrecone wiec tylko sobie ja zlapal tak na prawde) oczywiscie pokornie odpowiedzialam ze pewnie ma racje ale moim zdaniem miejsce mial, nie chcialo mi sie z nim klocic bo i tak bym nic nie ugrala nawet wyskakujac z linijka i pokazujac mu ze tej racji nie ma, tak czy siak kazal skrecic w lewo a potem zaparkoac tak tez zrobilam i uslyszalam to na co chyba przez caly egzamin ( bo nie wierzylam ze tak latwo idzie) czekalam "niestety jestem zmuszony przerwac Pani egzamin bo by pani spowodowala kolizje" na co ja mu z jednej strony ucieszona ze jest po wszytskim a z 2 zalamana ze bylo tak blisko-" no trudno" potem przez najblizsze 2 min jazdy do Pordu opowiadal mi o tych lukach i trzymaniu sie zbytnio lewej krawedzi a potem jeszcze z 10 min pod zadaszeniem , generalnie egzaminator byl spoko nie byl jakims burakiem ( choc po piwrwszym zadniau gdzie kazal mi sprawdzic swiatlo stopu i plyn hamulcowy - ja mu plyn hamulcowy pokazuje a on mi ze mial byc plyn chlodniczy myslalam ze se jaja robi ze mnie i mysli ze mam cos z uszami no ale pokazalam mu 2 wiec sie chyba zadowolil) i za to ze mnie uwalil nie powiem ze byl be i niedobry, wszytsko skonczylo sie na smiechach podsumowal ze jezdze calkiem dobrze tylko mam skorygowac luki i trzymac sie bardziej prawej strony i za 2im razem pewnie mi sie uda.... heh za 2 to pewnie walne w tyczke ze stresu... heh lajza ze mnie nie zdalam niestety heh a tak to chcialam pierdyknac za 1szym razem( pomimo braku wiary w siebie) no ale coz - MORAL Z TEGO TAKI: "ZJEDZ SNICKERSA DO KONCA""

Pozdrawiam i zycze powodzenia Wszytskim zdajacym
