oczywiscie, ze jeszcze nie mam wyczucia odleglosci- z tym sie nie bede klocic
wiem, ze jadac za Lka przez tory, zatrzymalam sie za nia w odpowiedniej odleglosci, ale zaczelam patrzec w lusterka i za siebie i jednak mialam odczucie(przekonanie), ze wystaje za bardzo tylem na te tory- i dopiero wtedy ruszylam b. wolniutko cm po cmtrze, zeby jak najblizej przysunac sie Lki i miec pewnosc, ze nie wystaje na tory, zatrzymalam sie blisko, ale przeciez nie na nim-jednak egzaminator chyba sie wystraszyl, w koncu musi miec ograniczone zaufanie do takich jak ja-rownie dobrze przeciez moglam wjechac w tyl samochodu( z jego punktu widzenia), takie rzeczy sie zdarzaja, wiec trudno miec do niego pretensje, ze nie zachowal zimnej krwi
Z drugiej str jednak najpierw sie zatrzymalam w przyzwoitej odleglosci od Lki i dopiero potem wolniutko delikatnie do niej podjechałam,bo pomyslalam, ze po co mam sie martwic, ze moge troche wystawac na te tory jak nie musze, nie ma takiej potrzeby. Poza tym siedzac w samochodzie wydaje sie, ze jest blisko, a jak sie wysiadzie to sie okazuje, ze jeszcze jest calkiem , calkiem( moglam wysiasc, jak powiedzial, ze koniec, ale niestety nie wpadlam wtedy na ten pomysl;))