twoja pierwsza samodzielna jazda

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez kav3k4 » piątek 28 sierpnia 2009, 14:54

Odebrać prawko do urzędu pojechałem już samochodem i w tydzień od odebrania zrobiłem niecałe 1000km (zaliczony wypad nad morze) :D

Tak jakoś dziwnie mi było na początku bez tego "w prawo", "prosto", "za szybko jedziesz" :lol:
kav3k4
 
Posty: 8
Dołączył(a): piątek 14 sierpnia 2009, 17:57

Postprzez Maćka » piątek 28 sierpnia 2009, 18:17

Niecały tydzień po odbiorze prawka jeździłam od razu sama, znaczy z dwójką dzieci w fotelikach :) Po 3 tygodniach zaliczyłam trasę około 350km wracając w urlopu ale to już z cała rodziną, dwójką dzieci i mężem.
Jechałam dośc długo ze względu na swój stan (końcówka ciązy), ale dojechaliśmy bezpiecznie i cało a dzisiaj zaliczyłam pierwszą poważniejszą awarię zakończoną w warsztacie samochodowym - rozleciał się alternator i sfajczył pasek klinowy.
Obrazek
Maćka
 
Posty: 170
Dołączył(a): czwartek 12 lutego 2009, 14:23

Postprzez czarzinho » sobota 05 września 2009, 17:11

Dzisiaj pierwsza jazda, 4 dni po kupnie auta. Wpierw poszło na garaż do sąsiada bo miałem zbyt wysokie obroty. Trochę poćwiczyłem parkowanie (koła są mniej skrętne niż w Clio) po czym 30-minutowa wycieczka na miasto. Rondo, drogi z pierwszeństwem, ustąpieniem itd.

Jak na pierwszy dzień wystarczy :)
Obrazek
czarzinho
 
Posty: 25
Dołączył(a): poniedziałek 24 sierpnia 2009, 08:36

Postprzez lith » sobota 05 września 2009, 17:38

ja pierwszą jazdę po odebraniu prawka zaliczyłem wieczorem tego samego dnia co odebrałem. Łatwo nie było. Wsadzili mnie do Kii Carnival i w drogę :P Nie dość, że pierwsza jazda w nocy, to jeszcze prawie vanem po jakiś krętych, wąskich drogach bez wyznaczonych pasów. Myślałem, że stracę te lusterka xD... no ale obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie (tylko raz było podobno blisko- jak omijałem autobus na przystanku z zapasem ok. 2cm przy prędkości ok 80km/h :P - w punto miałbym dobre kilkadziesiąt cm :> )
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez czarzinho » niedziela 06 września 2009, 22:18

Dziś natomiast miejsce miała moja pierwsza jazda nocna. 40-kilometrowy odcinek (Trzebnica - Brzeg Dolny), dosyć kręty z dużą ilością wzniesień. Ogólnie jestem zadowolony ;]
Obrazek
czarzinho
 
Posty: 25
Dołączył(a): poniedziałek 24 sierpnia 2009, 08:36

Postprzez Margo » niedziela 27 września 2009, 16:28

Ja dzisiaj zaliczyłam moją pierwszą samodzielną jazdę. Co prawda obok mnie ktoś siedział ale już nie miał możliwości hamowania ani kierowania pojazdem. Na początku pojechaliśmy na parking żebym wyczuła sprzęgło i trochę pokręciła się w kółko żeby nauczyć się jeździć tym autem. Potem pojechaliśmy na stację,a następnie już trochę dalej. Nie powiem,miałam pietra ale po kilku minutach jazdy czułam się o wiele pewniej. Parę godzin później wybrałam się ze znajomymi do hipermarketu i tu już trzepałam się trochę bardziej ale mam nadzieję,że z czasem przestanę się stresować :wink:

Może macie jeszcze jakieś rady,które mogłyby mi pomóc? :twisted:
15.09.2009r. zdany egzamin na kategorię B
WORD ŁÓDŹ
Margo
 
Posty: 456
Dołączył(a): piątek 10 kwietnia 2009, 16:57
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Grzegorz199991 » niedziela 27 września 2009, 21:31

Ne będę się rozpisywał o tych małych jazdach typu 10-20-30 km pierwsza samodzielna (poważniejsza) jazda odcinek 100 km ( na trasie około 23 godzina).
Pierwsze kilometry przebiegły bez najmniejszych problemów i płynnie, po przejechaniu 20-30 km, ujrzałem "dyskotekę" zwolniłem dałem po awaryjnych osobie która jechała za mną jakieś 100 metrów, okazało się że zderzyły się dwa pojazdy które mnie jakieś kilkanaście minut temu wyprzedzały "wjechał jeden drugiemu w tył"...
ostatnie 70-100 km przebiegały nadzwyczaj dziwnie za spokojnie :wink: i to uśpiło moją czujność, zrobiłem sobie mały postój 5 min po czym ruszyłem w drogę złapałem rozkładowe 90 km/h :wink: , po czym moim oczom ukazał się wielki okazały Jeleń na moim torze jazdy stał ja oczywiście dałem mocno po heblach a Jeleń rozejrzał się po czym zszedł z drogi, :roll: nieźle się wtedy zagotowałem (trochę strach ogarnął mnie) , ale bez problemów i cały zdrowy dojechałem do punktu B :wink: , nie wspominając już o dzieciach które mi wybiegły w ostatniej chwili "w mieście" na przejściu na czerwonym.
Pozdrawiam chrzest bojowy w nocy i dziewicza trasa pokonana :wink: .
Pasjonat kolei żelaznych ;)) i miłośnik prowadzenia autka;)).
20.08.2009 (Za pierwszym podejściem zdane!):)
od 2.09.2009 szczęśliwy posiadacz kategorii B:).
Grzegorz199991
 
Posty: 49
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 11:53
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez Kaatie » piątek 02 października 2009, 22:08

Zanim poszłam na kurs tata mówił, że będę rok jeździc z pasażerem,który jest kierowcą :) Jak zdałam za pierwszym razem to powiedział, że do jesieni (egzamin miałam w czerwcu):) po dwóch miesiącach jeżdżę sama :) ale przyznam sie, że potrzebne mi były jazdy z doświadczonym kierowca, bo robiłam głupie błedy i jednak trzeba się trochę obyc z drogą i z nową sytuacją :) pozdrawiam
Kaatie
 
Posty: 6
Dołączył(a): piątek 02 października 2009, 21:54

Postprzez vonBraun » sobota 03 października 2009, 13:30

Dziś pojechałem po raz pierwszy do sklepu po papierosy...

Prawko mam od wczoraj.

Wsiadłem do rodzinnego Lanosa (jeździła nim dotąd tylko córka -prawko od 1,5 roku za pierwszym razem).

Samochód stał na podjeździe przed domem. Zapiąłem pasy, ustawiłem lusterka przekręciłem klucz i nagle zaczęło RYCZEĆ zostawione na "on" radio. Po chwili jakieś urządzenia zaczęły ćwierkać i trąbić - ja zaś szukałem gorączkowo wyłącznika radia. Po chwili znalazłem i wyłączyłem cholerstwo, potem przez jakiś czas uciszałem alarm, który nie wiedzieć czemu potraktował mnie jak złodzieja... Zapiąłem pasy. Upewniłem się. Po kilku próbach znalazłem włączniki przedniej i tylnej wycieraczki i wytarłem szyby. Ustawiłem lusterka i fotel. Włączyłem kierunek i powolutku wycofałem na drogę.

Zawróciłem wykorzystując parking na migaczu. Pojechałem ulicą do skrzyżowania z drogą z pierwszeństwem. Włączyłem kierunek, skręciłem w prawo. Sklep jest za rogiem. Przed sklepem zastopowałem i zobaczyłem we wstecznym autobus. Wrzuciłem jedynkę i wjechałem na podjazd przed sklepem, zanim autobus zdążył rozpocząć hamowanie. Zaciągnąłem ręczny. Zgasiłem silnik.

Ręką sięgnąłem do świateł mijania aby je wyłączyć i z przerażeniem zdałem sobie sprawę że dojechałęm do sklepu BEZ ŚWIATEŁ MIJANIA. Wstrząśnięty tym faktem wysiadłem z auta i poszedłem jak nieprzytomny do sklepu.

Kupując papierosy uświadomiłem sobie, że nie zamknąłem drzwi i nie włączyłem alarmu. Coś tam pomyliłem przy płaceniu dając z nerwów raz za mało i raz za dużo. Prawie wybiegłem ze sklepu. Auto jeszcze stało! ;-)

Wsiadłam i posiedziałem chwilę aby się uspokoić. Zapiąłem pasy. Włączyłem zapłon ŚWIATŁA MIJANIA, włączyłem prawy kierunek. Z prawej nadjeżdzał i zamierzał skręcić na podjazd jakiś kosmiczny Jeep z ciemnymi szybami. Nie byłem pewien czy zostawił mi dość miejsca. Zapomniałem spuścić ręczny, przez sekundę nie mogłem ruszyć i nie wiedziałem o co chodzi. Po prawej miałem innego parkującego. Zacząłem się powoli wycofywać. Jeepowiec widząc moje nieporadne manewry ominął mnie i zaparkował po mojej lewej. Miałem już samochody z dwu stron, wyprostowałem nieco koła (Jeep wyglądał na drogi i nie chciałęm go zarysować). Jeep odsłonił drogę na której zrobiło się w miedzyczasie dość gęsto. Stałem tuż przy krawężniku i czekałem.

W tym momencie ktoś zapukał w prawą szybę... Oczami duszy widziałem już, małe dzieci rozjechane kołami Lanosa. Niestety z nerwów nie potrafiłem znaleźć "otwieracza" prawej szyby. Otworzyłem drzwi.

"Chyba zostawił pan papierosy na ladzie -coś tam wołali ze sklepu" powiedział życzliwy kierowca samochodu po prawej...

Miałem już dość. Na szczęście sympatyczna ekspedientka wyszła za mną i podała mi papierosy. Zamknąłem dzwi. Wycofałem. Ruszyłem.

Znów wszystko pod kontrolą. Nieopisana ulga. Skręciłem w prawo. Objechałem kilka uliczek mijając zaparkowane na nich samochody (upewnianie się przy zmianie pasa+ migacz) i wróciłem do domu. Parkowanie na podjeździe. Trochę "walki" z dziwnie zachowującym się alarmem.

/Kto do diabła dał mi to prawo jazdy....;-)/

pozdrawiam
vonBraun
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez czarzinho » sobota 03 października 2009, 21:37

W czwartek wybrałem się samodzielnie na Wrocław, pierwszy raz.
Warunki też się fajne trafiły: slonce, deszcz, nocna w deszczu itd
wprawdzie droga na Stadion Olimpijski od strony ulicy Obornickiej jest dość łatwa to korki przy wojsku zrobiły swoje.

moze niedlugo w dluzsza sie pojedzie ;]
Obrazek
czarzinho
 
Posty: 25
Dołączył(a): poniedziałek 24 sierpnia 2009, 08:36

Postprzez sterciu » poniedziałek 28 grudnia 2009, 01:44

Pamiętam dzień odebrania prawka kat. B i pierwszą jazdę jakby to było dziś pomimo ze minelo juz kilkanaście lat. Z samego rana podprowadziłem ojcu dowd rejestracyjny , kluczyki i pojechalem autobusem odebrac prawko. Gdy juz mialem ten wtedy jeszcze skladany kartonik (pewnie wielu pamieta jeszcze te stare składane prawa jazdy) odrazu w drodze powrtotnej wysiadłem kilka przystanków wczesniej na mojej ulicy i zaraz zebrałem kilku kolegow z ktorymi wsiedliśmy wtedy w Fiata 125p i w droge :D. Pamietam zrobilismy wtedy jakies 100 kilometrów po mieście co jak na pierwszy dzień jazdy samemu bez instruktora dla mnie było sporym osiagnięciem :D. Od tamtej pory juz nie oddałem ojcu dowodu od samochodu tylko stal się moją własnościa on juz. Do teraz mam gdzies dowod rejestracyjny jeszcze od tego Fiata pomimo ze juz dawno zezłomowany został a szkoda bo teraz to bylaby fura :(. Ojciec miał pamietam wtedy nowego Poloneza więc Fiat siłą rzeczy czekal na mnie kiedy odbiore prawo jazdy bo on juz mial swoje nowe auto to po co mu stary Fiat był :D. Od tamtej pory do teraz praktycznie dzien w dzień za kólkiem , juz nie cieszy mnie jazda autem jak kiedys niestety.... Pamietam ojciec jako zawodowy stary kierowca , były instruktor chciał mnie sprawdzić jak jezdze i co mnie nauczyli , ale dopiero po tygodniu mojego samodzielnego jezdzenia autem juz. Codziennie do szkoły a po szkole do wszystkich mozliwych kolegów :D. Zwykle dziennie potrafilo się zrobić 200 kilometrów po okolicznych miejscowościach z których pochodzili koledzy z Technikum , gaz pamietam był w okolicy 0,60gr za litr więc za 20zl miało się praktycznie pól zbiornika gazu :). Jednak w trase samego bez ich nadzoru nigdzie rodzice nie chcieli mnie puscic (chociaz jezdziłem w trasy w towarzystwie rodzicow za kierownicą), dopiero po roku powiedzialem ze jade Fiatem nad morze z kolegami i praktycznie nie mieli wiele do gadania :D , kazali się meldować co jakiś czas telefonicznie , a i tak nad morze nie dojechalismy bo 200 kilometrów od domu w środku nocy (pamietam jak dziś godzina 3 nad ranem , budka telefoniczna gdzieś w Poznaniu i radzenie sie ojca co zrobić z tym fantem) resor pękł w aucie i musieliśmy zaliczyc powót do domu do Wrocławia na prowizorce zrobionej z kawałków desek podłozonych pomiedzy most , a nadwozie aby auto stało równo :D. Ech... piękne to byly czasy...
sterciu
 
Posty: 97
Dołączył(a): poniedziałek 26 października 2009, 19:37
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez Sarcasm » poniedziałek 28 grudnia 2009, 08:29

Heh pierwsza jazda... Niezapomniane wrażenie :). Około tydzień po tym jak odebrałem prawo jazdy wybrałem się rodzinnym Lanosem do szkoły. Po drodze zabrałem kolegę (on, Lanosem dziadków jeździł wcześniej do szkoły a ja się z nim zabierałem). Trasa nie jest długa ale sama frajda się przejechać, niestety nie mam takiej możliwości codziennie gdyż mama/tata używają auta i po prostu musi trafić się okazja że jedno z nich ma akurat wolne, to wtedy ja przejmuje stery. Nie jestem z tych co szarżują nieswoim autem; muszę to zaznaczyć bo sam nie lubię jak niekiedy rówieśnicy szpanują samochodem rodziców... Ja się po prostu cieszę że mam taką możliwość czasem i tyle :). Jazda jak jazda, trochę mi noga drżała bo dotarło do mnie to, że przecież jak coś teraz odwalę a sam jestem, ja tu kieruję, to nieźle będę miał pozamiatane... Do tej pory mam za sobą kilka takich wycieczek do szkoły i z powrotem i nie narzekam, świetnie jest przejechać się te kilkanaście minut :).
14.09.09 Teoria zdana :)
18.09.09 Pierwszy egzamin Plac(+) Miasto(-)
22.09.09 Drugi egzamin Plac(+) Miasto(-)
24.09.09 Trzeci egzamin Plac(+) Miasto(-)
16.10.09 Czwarty egzamin Plac(+) Miasto(+)~~POZYTYWNY~~ :D

WORD ŁÓDŹ, ul. Smutna :)
Sarcasm
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 19 października 2009, 20:28
Lokalizacja: Aleksandrów Łódzki

Postprzez m_madzia » poniedziałek 28 grudnia 2009, 09:47

Moja pierwsza jazda bez eLki na dachu odbyła się 2 dni temu. Faajnie było, poza tym, że narzeczony co chwila zwaracał mi uwagę, komentował. Zupełnie niepotrzebnie :roll: Prejażdżka nie była długa, ale zaliczyłam wjazd w bramę, zawracanie na podwórku i parkowanie równoległe :)
Ciekawe kiedy kolejjna jazda :)
29.10.2009 - egzamin teoretyczny + (0 błędów)
26.11.2009 - egamin praktyczny: plac -
11.12.2009 - plac + miasto +
22.12.2009 - Prawo Jazdy zaparkowało w portfelu :D :D
m_madzia
 
Posty: 39
Dołączył(a): niedziela 06 grudnia 2009, 15:54
Lokalizacja: Zduńska Wola

Postprzez opel_corsa » czwartek 07 stycznia 2010, 20:27

Dzisiaj odbyła się moja pierwsza samodzielna jazda! Muszę przyznać, że odcinek co prawda był naprawdę prosty; zawiozłam bowiem siebie na dworzec (około 3 km, 3 ronda, 2 skręty, tak to w sumie cały czas prosto). Jazda obyła się bez żadnych komplikacji, przed planowaną trasą byłam trochę nerwowa, ale kiedy wsiadłam do auta, zupełnie się rozluźniłam :D Mama na koniec powiedziała, że u niej egzamin mam zdany :P
03.03.2008 - plac
28.04.2008 - plac
26.06.2008 - plac
01.10.2008 - miasto
19.11.2008 - plac
08.01.2009 - miasto
22.10.2009 - plac
15.12.2009 ZDANE!!!
Avatar użytkownika
opel_corsa
 
Posty: 62
Dołączył(a): niedziela 17 lutego 2008, 21:22

RATUNKU !TAK STRASZNIE BOJĘ SIĘ JEŻDZIĆ, ŻE JEZDZĘ AUTOBUSEM

Postprzez joafor-ona25 » środa 03 marca 2010, 11:52

Odebrałam prawo jazdy dwa 22 lutego 2010 r, czyli nie dawno, ale tak strasznie boję się jezdzić, że do auta prawie w ogóle nie wsiadam. Mam samochód do dyspozycji 24 h/ dobę, kluczyki leżą na stole, a ja wszystkie sprawy załatwiam jeżdząc autobusem.

Boję się, że skasuję auto, że cokolwiek się stanie. Do tej pory jechałam może 2 razy... Mój mąż jest kierowcą autobusów, pracuje w MPK i tylko jak on siedzi na miejscu pasazera, jak siedzi koło mnie, to spokojnie moge jechać. Mówi, że dobrze mi idzie, ale że stres powoduje u mnie robienie głupot czasami. O dziwo na egzaminie nie mialam prawie w ogóle stresu i zdałam bardzo dobrze, mimo maglowania mnie przez prawie 52 minuty, nie zrobiłam błędów.

Sama jednak nie pojade nigdzie, tak strasznie się boję, że nikogo nie ma koło mnie, że nikt mi w razie czego nie doradzi.

Auto w grażu, kluczyki na stole a ja własnie zaraz idę na autobus...
Kompletna masakra.....
- 18 styczeń 2010 r.- I termin: oblane w 38 min.
- 1 luty 2010 r.- II temrin: ZDAŁAM !!!!
joafor-ona25
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 10 stycznia 2010, 09:20
Lokalizacja: Wrocław

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 45 gości