Witam wszystkich!
Moja sytuacja klaruje się następująco: zadzwoniłem do pewnego instruktora kat.b powiedział że nie ma już miejsc w tym kursie, ale mnie wciśnie' po kilku dniach dałem mu badania lekarskie - oczywiście pozytywne, Po kilkunastu dniach (zupełnie 0 odpowiedzi z jego strony) pojawiły się u mnie wydatki na 'większą skalę' - odrazu zrezygnowałem z prawa jazy, a szanowny instruktor powiedział mi, że wpłacił już jakąś(?!) kaucje na wydatki, bo bedzie miał kontrole i i jeżeli chce zrezygnować muszę mu zapłacić tą kaucje (bo na mnie straci) - co robić muszę mu oddać czy go poprostu pożegnać?
Proszę o odpowiedź,
z góry dziękuję!