Co was denerwowało?

[hcpanda]

Mnie najbardziej denerwuje to o czym już wspomniano - pyszałkowatość niektórych kierowców. Ostatnio jeden prawie we mnie wjechał (z podporządkowanej :() pewnie myślał, ze elka wszystkich puszcza. I trąbienie - zawsze myślę, że to na mnie :oops:

[kwito]

Wiem o tym.. nie chodzi mi o sam fakt wpuszczania tylko o to, ze na kursie nie moglem zbić na lewy pas i tego autobusu ominac...

wyprzedzić ;)

[jamnik]

Wiem o tym.. nie chodzi mi o sam fakt wpuszczania tylko o to, ze na kursie nie moglem zbić na lewy pas i tego autobusu ominac...

wyprzedzić ;)

no, albo ominac, jezeli stoi i dopiero wrzucil kierunkowskaz ;)

[rocko19]

A to do kierowców nic nie miałem mnie denerwowało to że instruktor mi hamował przed swiatłami kiedy ja wiem ze mam hamowac:| no i troszke ta predkosc..Pozdrawiam.

[Leon600]

To mi nie hamował, chyba że w jakiś awaryjnych sytuacjach, raz babka nie ustąpiła pierwszeństwa to na klakson nacisnął :P
Ale tak to mi trzymał nogę na sprzęgle, jak czasami się zagapił to nie mogłem ruszyć... hah, ale tak dziwnie teraz, brakuje tych jazd :roll:

[ButterflyEffect]

Mnie najbardziej wkurzali kierowcy, którzy na chama chcieli się wepchać przede mnie.. Normalnie rozjechać (instruktor mi to sugerował :P )
Sytuacja: Stoimy w korku, ja na prawym pasie, za sznurkiem aut, na lewym też dużo samochodów, ogólnie koreczek, ale lewym pasem szybciej idzie. no nic, stoję sobie i czekam.
I stoi taki burak i nagle niedaleko przed światłami dochodzi do wniosku, że on chce sobie w prawo skręcić (taaa, wcześniej nie wiedział...) i zaczyna mi się na chama ryć przede mnie (kierunkowskaz to już zbytni wysiłek dla niego). A że ja nie jestem taka, że sobie dam w kaszę dmuchać, instruktor mi mówi, żebym jechała, to jadę, ale burak też jedzie i co?
I sytuacja jest taka, że on stoi w poprzek drogi, ja na prawym pasie, ale nie mogę już jechać, bo bym go zahaczyła. Instruktor otworzył okno i odpowiedni komentarz był (kulturalny, żeby nie było :P ).
Burak się wepchał i pojechał.

Albo gość, który tuż przede mną zajął mi miejsce do prakowania prostopadłego po prawej (i to gość z poczty ).
Stałam sobie, migałam kierunkowskazem i jak to eLka zbierałam się do parkowania (nie trwało to 5 godzin, ale też nie 2 sekundy, jakieś początkowe zmagania z eLką to były :P ) i bezczelnie mi tam wjechał :( Ale instruktor go ochrzanil! :P

[cfk]

ogólnie mnie to denerwowało ze kazdy widzi 'elke' i mysli ze najgorszy debil siedzi za kierownica co nie umie sprzegla puscic nie mowiaz o jezdzie samochodem. Jednym słowem kazdy wymusza na nauce jazdy, odstawia rozne dziwne akcje i ogolnie jak sie przesiadlem w zwykle auto jakos inaczej jest :) a i wymuaszanie na rownorzednych to bylo nagminne u mnie na kursie :/

[Hadart]

Mnie w sumie wkurzyla strasznie tylko jedna rzecz. Droga jednokierunkowa dwupasmowa. Jade elegancko prawym pasem, dojezdzam powoli do skrzyzowania a tu jeb! Wyprzedza mnie gosciu prawa strone prawie po chodniku jakims (*&%(*% civiciem. Normalnie jak mi ktos kiedys tak zrobi wyprzedzajac moje auto to wyjme kij i powybijam mu szyby a przy okazji rozwale ten durny leb.

[Driver'ka]

Mnie najbardziej wkurzało jak mi jeden instruktor zawsze przyhamowywał przed zatrzymaniem samochodu jakby mi nie ufał i myślał, że się nie zatrzymam wcale, albo wjadę komuś w tyłek. Wkurzało mnie też, jak na złość coś mi nie chciało wyjść. Wkurzali mnie też niektórzy kierowcy, którzy zachowywali się przy elce jak królowie szos :eek2:
Ostatnio jechałam sobie z tyłu w elce i kierował kursant, któremu strasznie opornie idzie nauka jazdy (mój znajomy instruktor, który na ogół jest bardzo cierpliwym człowiekiem, traci przy nim tą cierpliwość). Wjechaliśmy na takie jedno specyficzne "kwadratowe" rondo w mieście i kursant bardzo niepewnie jechał, miał zjechać na lewy pas, żeby wyminąć stojący autobus i strasznie się czaił. Za nami jechał jakiś młody koleś dostawczym i widać było, że spieszy się aż nazbyt mocno. W końcu niemal z piskiem opon nas jakoś wyprzedził, popatrzył na kursanta i tylko widziałam z ruchu jego warg takie oto słowa: "Jedź <&%#$@> mać!" i wściekłość na jego gębie. Wnerwia mnie takie "kozaczenie" na drogach, zwłaszcza wśród młodych kierowców, którzy myślą, że wszystkie rozumy pozjadali. Już chyba nie pamiętają, jak oni się uczyli jeździć.