Witam. Dzisiaj było moje pierwsze podejście do egzaminu praktycznego i teoretycznego. Teorie miałem na 9:30, wpuszczali trochę wcześniej, pan który tam siedział był bardzo miły próbował nas wszystkich rozluźnić i myślę, że mu się udało, bo wiele ludzi się z niego śmiało Testy szybko poszły, 0 błędów.Czas iść na poczekalnie i czekać na praktykę.Czekałem trochę ponad godzinę a w tym czasie zdały może z 5 osób, a tak to wszyscy zapłakani i egzamin negatywny.Pomyślałem sobie, że ja pewnie też nie zdam, ale czekałem dalej.. Nagle usłyszałem swoje imię i nazwisko, no nic trzeba wziąć oddech i iść na plac, co też zrobiłem. Poszedłem na plac i usłyszałem "Pan Patryk?". Powiedziałem, że tak instruktor wyciągnął rękę, przywitał się(miły gest, który już trochę pomógł). Wylosowałem sprawdzenie świateł pozycyjnych i sprawdzenie stanu oleju. Pokazałem wszystko no to mój samochód został przestawiony na kopertę i wio robić łuk. Przedtem pytał się mnie czy miałem do czynienia z 6 biegową skrzynią i przypominał mi o wł. świateł, co mnie zdziwiło, bo to ja powinienem o tym pamiętać. Łuk bez problemu, górka tak samo.Wyjechaliśmy z WORD-u od razu w prawo i jechałem aż do ronda, na którym skręciłem prawo, potem jakieś garaże, gdzie miałem zawrócić na skrzyżowaniu, zaraz po tym cofanie z wykorzystaniem infrastruktury, zaraz po tym parkowanie prostopadłe przodem - wszystko przebiegło pomyślnie i cieszę się, że wszystko miałem prawie w jednym czasie. Potem tylko jazda po mieście, w tym czasie miałem wjechać na zatoczkę i tyle. Po 30min. powiedział, że możemy wracać już do WORD-u, pech chciał, że popełniłem błąd, bo nie dojechałem do lewej krawędzi na jednokierunkowej.Ale zaznaczył to jako błąd i po 5min byłem w WORD-ie i upragnione słowa "Noo panie Patryku jeździ pan naprawdę dobrze, nie dał mi pan innej możliwości jak tylko wystawić panu, że egzamin pozytywny"
Jeździłem z panem w L-ce o nr. 7. Pan w porządku, jeżeli jechało się dobrze to niczego się nie czepiał.