Witam,
pierwszy egzamin miałem 14 lutego (walentynki... ). Egzaminował mnie Pan Henryk R. (taki starszy) oczywiście plac bez problemów ale... na mieście pokazał swoje "ja"... Strasznie rozdarty (może to wina godziny egzaminu - 14.55 wyjechałem na miasto). Instruktor wierzył, że zdam za pierwszym bo wg. niego jeździłem bardzo dobrze, ale przy egzaminatorze było zupełnie inaczej. Wziął mnie na starówkę, strasznie się wszystkiego czepiał aż w końcu wziął mnie na parkowanko no i... równoległe choć o dziwo w miejscu parkowania była tylko jedna długość samochodu! Ale wbrew jego oczekiwaniom udało mi się! Cóż, po około 10 dalszych minutach popełniłem głupi błąd, zamiast pojechać w lewo to zawróciłem... Kazał mi się zatrzymać i powiedziałem że będzie negatywny. To była załamka, ale jechałem dalej za kierownicą. Końcówka egzaminu, mówił że jeszcze zawracanie tyłem, obwodnica i sądzi, że byłby pozytywny. Także nie zgadzam się, że wszyscy egzaminatorzy są tacy fajni, ten akurat taki mi się trafił
Drugi egzamin: 1.03. godzina 8.00
Byłem wyczytany jako pierwszy ze wszystkich osób. Chciałem aby trafiło mi się Clio (egzaminator miał wszystkie do wyboru) no i całe szczęście zielonkawe Clio. Egzaminował mnie Pan Jerzy S. Na placu trochę zaczepny (dolewałem płynu do spryskiwaczy, czepiał się mnie że poszedłem przy sprawdzaniu świateł mijania na tył), myślę "no to już zdane...", plac bezbłędny. Wyjechałem na miasto i... kompletne przeciwieństwo pierwszego egzaminatora. Prawda, że nie dawałem mu dużo sytuacji do wypowiedzi ale jeśli nawet to nie krzyczał tylko mówił normalnie. Także polecam tego egzaminatora Parkowanie banalne, głównie w jednej części miasta jeździłem (nie jestem z Zamościa także ulicami nie napiszę ). Jeździłem 30 minut no i wynik oczywiście pozytywny. Bardzo się cieszę, że nie muszę przeżywać po raz kolejny tego stresu i życzę wszystkim usłyszenia tego słowa - "Pozytywny" bo to niezapomniane uczucie
Pozdrawiam