MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez martika » poniedziałek 23 listopada 2009, 21:30

Więc i ja napisze o moich postępach na drogach grodu Kraka:)
Moja przygodę zaczęłam w tamtym roku w maju 3 egzaminy 3 x- ,no cóz trudno się mówi :cry: moja wina i już:(
Dziś jeżdziłam z bardzo fajnym egzaminatorem ,był bardzo poważny no ale cóż to jego zawód .Tak więc jedziemy w prawo nowohucka . w prawo koło selgrosa ,i na rondo kocmyrzowskie.ale nie wiem czemu cały czas jeżdzilismy po rondach chyba wszystkie zaliczyliśmy w tym rejonie :) Parę jednokierunkowych ,parkowanie ,i jedna przełączka :)wyszła fatalnie no ale sypiemy dalej zawracanie na trzy i wracamy ,ja już luzzzik że koniec ale jedziemy jeszcze rondo kolo M1 i skręt w lewo i na koszykarską .Marudził troszkę o szybkości i o kierunkowskazach już myślałam że nie zdałam ,ale miły pan dał mi P
:D .A tak już dla wiadomości egzamin trwał 1 godz i 5 min ale miło go wspominam tak jak i poprzednie .Nie wiem czemu tak wszyscy narzekają na egzaminatorów ja trafiłam na na prawdę fajnych ,tylko była moja wina i się do niej przyznaję:)
Życzę wszystkim takiej trasy w grodzie Kraka i do zobaczenia na drodze.
(11/30/09) Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.

(12/4/09) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
martika
 
Posty: 8
Dołączył(a): wtorek 20 maja 2008, 17:08
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Sevin » środa 10 lutego 2010, 00:30

Witam

Dziś miałem egzamin łączony na kategorie B w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego w Krakowie.
Egzamin teoretyczny zaczął się o 9.30, teoria poszła bez problemu (0 błędów). Dalej przyszła pora na część praktyczną, na którą czekałem prawie 2h. Egzaminator ani sympatyczny. ani wredny, w każdym razie bardziej mi pomagał niż szkodził.

Na początku standardowa formułka, i przechodzimy do egzaminu. Na początek miałem sprawdzić poziom płynu hamulcowego z czym nie miałem większego problemu. Następnie wypadły światła pozycyjne, włączyłem, obszedłem samochód do okoła i wsiadamy spowrotem.

Dalej łuk bez najmniejszego problemu. Gorzej było z górką :)
Podejście pierwsze skończyło się stoczeniem samochodu bo nie wrzuciłem biegu... Nie zorientowałbym się gdyby nie podpowiedź egzaminatora: "Samochód musi wiedzieć, że ma jechać" ;)
Podejście drugie z lekkim szarpnięciem ale do przodu, lecz po chwili zobaczyłem, że kontrolka hamulca cały czas się świeci, więc zdałęm sobie sprawę, że nie spuściłem ręcznego do końca.
Byłem przekonany, że egzamin w tym momencie sie skończy, jednak egzaminator tylko go opuścił do końca i kazał się przygotować do jazdy po mieście.

Trasy egzaminacyjnej nie będe opisywać, bo nie pamiętam do końca, w każdym razie z Koszykarskiej w prawo. Później trochę rond, skrzyżowań, przełączek, parkowanie prostopadłe, zawracanie z użyciem miejsca parkingowego i wracamy na Nowohucką. Mineło 30min na Nowohuckiej wyprzedziłem L-ke i gdy miałem spowrotem wracać na prawy pas, egzaminator polecił mi abym na nim został bo zaraz skręcamy w lewo pod MORD.

Stanąłem na światłach bezkolizyjnych w lewo na koszykarską, a przedemną były jeszcze 3 samochody. W końcu zielone... ruszamy, ja skupiłem się aby ładnie wjechać w ten ostatni zakręt, żeby czasem w tym miejscu nie oblać i nagle egzaminator daje mi po hamulcach. Okazało się, że światła były na tyle krótkie, że 3 samochód wjechał na żółtym, a ja się pchałem juz na czerwonym czego nie zauważyłem przez to skupienie nad skrętem.

W rezultacie do ośrodka zostało 100m, a ja musiałem się przesiąść.
Egzaminator tylko podsumował, że aż mu mnie żal, bo dobrze jeździłem i sam się załatwiłem na koniec.

Rezultat: Teoria Zaliczona, Praktyka wynik negatywny.

Podejście drugie w przyszły czwartek :)
Sevin
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 10 lutego 2010, 00:13

Postprzez kikka » czwartek 11 lutego 2010, 09:12

Teoria zdana 1 lutego 2010 z jednym błędem, praktyczny dzisiaj. Plac bezbłędnie - sprawdzenie oleju silnikowego i świateł przeciwmgłowych tylnych i wyjazd na miasto. Trasy dokładnie nie pamiętam, mnie więcej z Koszykarskiej w lewo, stopień wodny na Dąbiu, jakieś uliczki osiedlowe, zawracanie z użyciem biegu wstecznego, parkowanie, zawracanie na rondzie Kotlarskim, zarwacanie w najbliższym możliwym miejscu na Al. Pokoju, osiedlowe uliczki, jakimś sposobem zanazłam się pod cmentarzem Rakowickim, w okolicach skręt w lewo na jednokierunkowej, dwa razy na R. Mogilskim jazda prosto, znowu stopień wodny na skrzyżowaniu w lewo i do ośrodka. Egzaminator pogadał 10 minut o złych warunkach i ruszaniu z II-go biegu :P po 10-ciu minutach wpisał na kartce Pozytywny i powiedział, że egzamin zaliczony, kamień z serca. Teraz tylko czekam aż prawko zajmie swoje miejsce w kieszeni ^^.
Powodzenia wszystkim zdającym, szerokiej drogi i do zobaczenia w trasie ;)
26 paź 2009 - rozpoczęcie kursu
05 lis 2009 - pierwsza jazda
28 sty 2010 - ostatnia jazda ^^
01 lut 2010 - egzamin T(+)
11 lut 2010 - egzamin P(+)
22 lut 2010 - Prawo jazdy zaparkowało na honorowym miejscu w moim portfelu ;)
kikka
 
Posty: 7
Dołączył(a): czwartek 28 stycznia 2010, 20:12
Lokalizacja: Kraków

Postprzez eva3 » sobota 06 marca 2010, 17:27

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów :) Więc i ja od wczoraj należe do grona tych szczęśliwych, którzy egzamin prawa jazdy juz maja za sobą:) Zdałam za 4 razem. Teoria - 0 błędów. Co do praktyki. Pierwsze 2 - nie zrobilam łuk. Teraz mogę tylko wszystkim powiedzieć - nie uczcie się w ten sposób, że przy którejś tam wtyczce trzeba zrobić obrót kierownicą i.t.d. Naprawdę to trzeba nauczyć sie na wyczucie. Wiadomo, że łuk w ośroku jest taki sam jak w ośrodkach szkolenia, ale wg mnie te tyczki naprawdę mogą być trochę inaczej ustawione. Egzaminatorzy nie chodza z linijką w ręku ustawiając pachołki. Ja np. wczoraj trzeci słupek miałam tak blisko drugiego, jak nigdy dotąd, ale już na tyle potrafiłam ten łuk wyczuć, że go zrobiłam przy pierwszej próbie.
Trzeci raz nie zdałam na mieście. Niestety nie znam tak dobrze Kraków, by opisać dokładnie trasę :( Stres miałam tak ogromny, że trzęsłam się, jak galareta, dziwiłam się, że jednak jeszcze myślę i widzę znaki :) Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy egzaminator na rondzie ze światłami zapytał się, dlaczego nie włączyłam z powrotem kierunkowskaz (na rondzie trzeba było wykonać zawracanie). Zastresowałam się jeszcze bardziej. Potem było polecenie egzaminatora: "Na najbliższym skrzyżowaniu w prawo". Więc jadę i widzę taki kawałek przed sobą znak pionowy, który informuje o pasach ruchu, już patrzę, jak mam się ustawiać, a ty nagle: "Czemu pani nie skręciła w prawo?" Czyli nie zauważyłam najblizszego skrzyżowania... W tym momencie czułam, że już jestem tak spanikowana, że za niedługo zrobię coś bardzo głupiego. I zrobiłam. Jedziemy, i znowu polecenie: "Na najbliższym skrzyżowaniu w prawo". Tak intensywnie szukałam tego skrzyżowania, ale i tak trochę za póżno zauważyłam :) No i zrobiłam ten skręt "przepięknie", z 3 biegiem, w stresie pomiliłam pedal gazu z hamulcem.... Zostawiam to bez komentarza... Po tym pięknym skręcie zachamowałam i czekałam na wyrok :) Egzaminator zapytał: "Czy pani w ogóle panuje nad samochodem?" Na co ja :"W tej chwili to nie. Wiem, że muszałam przychamować, zredukawać bieg, ale tego nie zrobiłam, nie będę tłumaczyć, dlaczego." Już myślałam, że to koniec, ale okazało się, że jeszcze nie :) Na osiedłu zrobiłam zawracanie z użyciem biegu wstecznego i parkowanie prostopadłe po lewej stronie. Wyjechaliśmy z osiedla i polecenie egzaminatora: "Będzie skrzyżowanie ze światłami, na tym skrzyżowaniu zawracamy". Były tam 3 pasy w jednym kierunku, a ja nagle zaczynałam zastanawiać się, czy napewno juz mogę zacząć zmieniać pasy skoro świateł jeszcze nie widać... I za swoją głupotę zapłaciłam - egzamin został przerwany za próbę wymuszenia pierwszeństwa. Egzaminator po zamianie miejscami podsumował, że przez swoją jazdę skróciłam mu życie o 3 lata :D To chyba miał być żart, mam nadzieję, bo mój instruktor w takim razie już powinien nie żyć :D Ale ogólnie egzaminator był ok, nie czułam, że za każdą cenę chce mnie "oblać", wręcz odwrotnie.
No a wczoraj był mój wielki dzień. Egzamin miałam o godz. 20.00. Póżna godzina, ale w końcu okazało się, że przez to wszystko było o wiele bardziej proste, bo już mały ruch. Egzaminator bardzo, bardzo sympatyczny, choć wystraszył mnie trochę tym, że z ośrodka wyjechaliśmy w to słynne LEWO. Ale w końcu okazało się, że trasa była jak dla mnie to wręcz banalna. Przed egzaminem wypiłam melisę i zjadłam baton z orzechami, więc już było lepiej, jeśli chodzi o stres :) I egzaminator też bardzo pomagał, bardzo mu za to dziękuję i każdemu takiego egzaminatora życzę. Czasu od czasu usłyszałam: "ten manewr wykonany prawidłowo", lub "Proszę się nie denerwować, to jeszcze nie był błąd". Tak było w miejscu, kiedy w najbliższym mozliwym miejscu miałam zawrócić (przełączka), a tak bardzo bałam się wymuszić pierwszeństwo, że nie zdążyłam zmienić pas. Parkowanie najłatwiejsze - skoszne, ponieważ nie było miejsca na prostopadłe :) Ale w pewnym momencie jednak znowu u mnie zaciemnienie umysłu nastąpiło :) Widzę przed sobą znak "nakaz jazdy w prawo", więc wszystko jasne, a ja nagle zaczynam zastanawiać się, czy ten znak napewno dotyczy mnie
:oops: Ale w końcu stwierdziłam, że raczej tak :) Kiedy już dojeździaliśmy do ośrodka, myślałam, że chyba coś bylo nie tak, bo zbyt łatwo wszystko poszło. Ale wynik jak najbardzie pozytywny :D I usłyszałam, że ze mną to by się nie bał jeździć :D Zwrócił tylko uwagę, abym bardziej odważnie podchodziła do zmiany pasów ruchu, na co odpowiedziałam, że to przecież wiadomo, dlaczego człowiek tak na egzaminie uważa :) No i zwrócił uwagę, że zauważyl u mnie tendencję do szybkiej jazdy, że radzi jednak bardziej uważać. A ja tylko chciałam pokazać, że umiem korzystać też z 4 biegu, warunki były tym razem do tego idealne :)
Przepraszam, że tak obszernie wszystko opisałam, ale może komuś się przyda. Co najważniejsze - chce powiedzieć, że w egzaminatorzy są jak najbardziej ludzcy, przynajmnie ci wszyscy z którymi ja miałam do czynienia, a było ich 4.
Życzę wszystkim zdającym powodzenia.
ewa
eva3
 
Posty: 12
Dołączył(a): sobota 23 stycznia 2010, 18:40
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ayoeti » czwartek 25 marca 2010, 21:12

MORD Kraków - zdane za pierwszym razem :D

Egzamin łączony. Teoria 7:30 - zero błędów. Potem czekanie na egzamin. Jak słyszałam panikujących ludzi to stwierdziłam, że trzeba się ulotnić, żeby nikt nie zachwiał mojego spokoju ;) Czekałam sobie przy bufecie, gdzie nikt nie mówił jacy to egzaminatorzy są straszni. Powiedziałam sobie, że jestem tu pierwszy i ostatni raz. Wywołano mnie. Podeszłam i czekam. Wychodzi egzaminator, całkiem sympatyczny gość, uśmiecha się to ja też, a on ponownie i cała poczekalnia wybuchła śmiechem, a ja nie wiedziałam o co chodzi :) Jak się okazało trzeba było dowodzik pokazać. No i idziemy do autka. Sytuacja rozluźniła atmosferę i zaczęła się żartobliwa rozmowa. Numer autka 28, mój dzień urodzenia co skomentowałam natychmiast. Oczywiście szczęśliwy. Wsiadamy. Standardowa formułka na początek. Sprawdzenie świateł stopu, poziom płynu hamulcowego i na placyk. Łuk perfekcyjnie, ruszanie na wzniesieniu egzaminator skomentował "miało być płynne ruszanie". Dobrze powiedziane, miało być, ale bałam się, ze mi zgaśnie więc było z impetem. Jedziemy na miasto w LEWO na Nowohucką. W prawo przez Wisłę, wyprzedzanie rowerzysty. W prawo w Bajeczną. Parkowanie po lewej niestety mi nie wyszło. Egzaminator powiedział, że nie może mi tego zaliczyć. Myślałam, że to już koniec, więc wyjeżdżam sobie spokojnie. I... od razu parkowanie po prawej. Przypomniało mi się, że mam drugą szansę :D. Zaliczone. Z powrotem na Ofiar Dąbia. W prawo na Aleję Pokoju. Zawracanie na przełączce z tramwajem i w prawo w ul. Świtezianki. Za Plazą przez tory kolejowe i dalej zawracanie na 3. Dalej ul. Korsynierów i w prawo na Mogilską. Tu przejechałam na żółtym i zmieniam bieg na 3 przed przejściem dla pieszych... Zaczął się wykład, że powinnam zwolnić. Pokornie przyjęłam i zaznaczyłam, ze zrozumiałam błąd. Kazanie trwało aż do ronda Czyżyńskiego :D. W prawo na Aleję Pokoju i komentarz "jedź kobieto szybciej bo się wrocimy :D". Jechałam 55 przy ograniczeniu 70 :) Na rondzie Dywizjonu 308 w lewo i potem w lewo do ośrodka.
Egzamin prosty, łatwy i przyjemny. Spodziewałam się trudniejszych rzeczy. Pan egzaminator był bardzo miły. Grunt to spokój i odpowiednie nastawienie :) Powodzenia i do zobaczenia na drodze :)
25.03.2010 MORD Kraków
Teoria (+) Plac (+) Miasto (+)
06.04.2010 Prawko w kieszeni :)
Ayoeti
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 25 marca 2010, 20:17

Postprzez Koniczynkakr » wtorek 30 marca 2010, 15:47

Witam
Chciałam się podzielić swoimi doświadczeniami z krakowskim MORD:)
Miałam dwa podejścia do egzaminu.
1 - egzamin łączony 15.03.2010. Teoria - bez błędu, Praktyczny - oblałam przy ruszaniu pod górkę heheheh chciałam ruszać z 3 biegu taaa, no w stresie robi się różne rzeczy.

2 - praktyczny ustalony na godz. 6:15 rano 29 marca. Ta sama egzaminatorka co za pierwszym razem - to chyba przeznaczenie:)
Plac zaliczyłam bez problemów, sama musiałam wjechać na łuk i stoczyć się z wzniesienia do ruszania pod górkę:) Wyjechaliśmy na miasto ok 6:55 skręcając w lewo na Podgórze, potem w ul Stoczniowców, Ofiar Dąbia, w lewo w Aleje Pokoju, w prawo w ul. F.Nullo, tam parkowanie prostopadłe, potem powrót na Aleje Pokoju, skręt w lewo na rondzie grzegórzeckim, Kotlarska, w prawo w stronę,Galerii Kazimierz, potem znów w prawo w Gęsią, Daszyńskiego, zawracanie na przełączce, Masarska i zawracanie z wykorzystaniem wstecznego i infrastruktury, i powrót znów na Aleje i rondo Grzegórzeckie, skręt w prawo i powrót do ośrodka.
Generalnie trasa łatwa jak dla mnie bo znam Podgórze i dzień wcześniej jeździłam tymi uliczkami z instruktorem więc o tyle byłam spokojniejsza że znałam te rejony. Pani egzaminator bardzo miła, nie będę wyminieć z nazwiska bo może sobie tego nie życzyć. Świetny kontakt w samochodzie i podczas jazdy, krótkie rzeczowe polecenia ale nie pozostawiające wątpliwości.
Trzymam kciuki za wszystkich zdających
Koniczynkakr
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 30 marca 2010, 15:30

Postprzez mirek92m » piątek 23 kwietnia 2010, 13:52

Witam

23 kwietnia 2010 godzina 9.30 egzamin łączony

O 9.30 wejście na salę komputerową numer 1, gdzie pan wszystko dokładnie objaśnił (zasady egzaminu teoretycznego). Kilka minut pracy i 18/18 pkt :) Następnie udałem się do poczekalni i jako jeden z ostatnich z mojej grupy zostałem zaproszony do wzięcia udziału w części teoretycznej. Warto wpomnieć, iż mimo, że zostałem prawie sam do egzaminu przystąpiłem tuż przed godziną 11, więc całkiem szybko. Pan Ryszard Góra zaprowdził mnie do samochodu numer 22 (dziś 23, ale wczoraj, 22 - moje urodzinki :)). Wsiadłem na miejsce pasażera, po krótkim wprowadzeniu i wpisaniu godziny rozpoczęcia jazdy (10.54), dostałem zadanie sprawdzenia płynu chłodzącego i świateł mijania. Poszło szybko i po tym przygotowanie do jazdy i ruszyliśmy na łuk. To i ruszanie pod górę bezbłędne, jedziemy na miasto. Postaram się jak najlepiej opisać którą drogą jechałem, ale przyznam że nie zwracałęm na to większej uwagi.

Z Koszykarskiej skręt w lewo a Nowohucką, później prawo w Stoczniowców, następnie ofiar Dąbia i w lewo w Aleję Pokoju. Skręt w prawo w Cystersów i na końcu w prawo w Mogilską (nakaz skretu i znak stop). Zaraz po tym zawracanie na przełączce, rondo Mogliskie (skret w prawo) pozniej jeszcze raz w wprawo w Brodowicza, lewo w Olszańską, dojazd do Rakowickiej - tam w prawo. Potem znów w prawo w Grochowską i w lewo z powrotem na Olszyny (przedluzenie Brodowicza). Do ronda Młyńskiego i tak skręt w lewo. Mój karygodny blad mial miejsce na rondzie Polsad, na ktorym to dostalem polecenie zawracania. Po dokonania pierwszego skretu nie zauwazylem iz lewoskret jest dozwolony z 2 pasow ruchu, zajalem ten wewnetrzny, a po skrecie na skrzyzowaniu od razu zmienilem na zewnerzny. Egzaminator miał jak najbardziej prawo mnie tu oblac ale na szczescie jaj jako jedyny skrecalem w lewo i nie wymusilem pierwszenstwa i co najwazniejsze nie spowodowalem kolizji. Pozniej mlynska - przedluzenie meissnera. Srkęt w ulice Chałupnika, tam zawracanie z wykorzystaniem infrastuktury (pierwszy zjazd do jakiejs fabryki w lewo - pełno miejsca, łatwy manewr). Z powrotem w Meissnera i w lewo na skrzyżowaniu W Jana Pawła II. Dojazd do rodna i skręt w Nowohucką. Tam już cały czas prosto i w lewo w Koszykarską. Z ośrodką akurat wyjeżdżała jakaś ciezarowka z przyczepa, ale instruktor bardzo uprzejmie mnie poinstruował jak dokładnie się zachować (nie twierdze, że bym sobie nie poradził, ale miło z jego strony :)) Parkowanie w dokładnie tym samym miejscu skąd zaczynałem - koniec egzaminu godzina 11.50. Oczywiście egzaminator wrócił do tej sytuacji z zawracaniem i zaznaczył, że gdyby jakieś auta pojawiły się na drugim pasie egzamin byłby negatywny. Powiedział, że to właściwie jedyny błąd jaki popłeniłem i ze względu na to, że jechałem płynnie i przepisowo uzyskuję ocenę pozytywną. Radość - nieopisana :) Poza tym isntruktor bardzo w porządku. Nie starał się jakoś uspokajać mnie, ale prawdę mówiąć w momencie gdy wsiadłem do samochodu nie było takiej potrzeby - cały stres minął. Podczas tego feralnego zawracania nie nawrzeszczałna mnie tylko stanowczo stwierdził, iż jest to manewr bardzo niebezpieczny i nieprawidłowy. Egzaminator nazywa się Ryszard Góra i polecam innym zdającym tego pana - naprawdę zna się na rzeczy. Pewnie również przez to cały egzamin minął mi bardzo szybko - wydawało mi się, iż po mieście jeździlem kilkanaście minut :)

Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim zdającym :)
mirek92m
 
Posty: 41
Dołączył(a): środa 13 stycznia 2010, 22:21

Przestrzegam przed spóźnieniem na egzamin! :s

Postprzez salamanka97 » czwartek 06 maja 2010, 16:11

Dziś rano miałam egzamin ale dopiero wczoraj wzięłam się za szukanie jakichś opinii w temacie i przeczytałam wszystkie posty na temat zdawania w MORDzie Kraków - dzieki, bardzo pomocne :-).
Celem mojego wpisu jest przestroga dla wszystkich ewentualnych kandydatów na kierowców mających w zwyczaju się SPÓŹNIAĆ.
Zróbcie wszystko aby nie doszło do tego na egzaminie.
Poniżej podaję sytuację:
Egzamin miałam o 10:30 więc jadąc z centrum wybrałam się na tramwaj godzinę wcześniej (można dojechać z jedną przesiadką np: 24 lub 14 + autobus na Nowohuckiej). Podróż zajmuje około pół godziny. (połączenia i czas odjazdu sprawdziłam dzień wczesniej na necie). Ku mojemu zdziwieniu 24 własnie odjeżdżało (7 minut wcześniej) :s (a jeździ bardzo rzadko) a 14 - nie wiedzieć czemu przyjechała 15 min. później :s Jakby tego było mało autobus, na który się przesiadłam (niestety nie ten, na który poczatkowo miałam zdążyć) stanął nagle na przystanku i z dźwięków jakie wydawał nie zanosiło się na to aby miał ruszyć ale jakos po paru minutach się udało - niestety ta sama historia powtórzyła się na następnym przystanku :s
Do Mordu dotarłam o godzinie 10:40 (max 42). Weszłam do sali poczym Pan powiedział mi, że jest już za późno i nie mogę podejść do egzaminu, a ja na to ale dlaczego przecież ja go mogę napisać w 5 minut. A on, że niestety, że nic nie da się zrobić i muszę ustalić nowy termin. Chciałąm zaznaczyć iż egzamin miałam łączony więc przepada mi 11 zł z teorii i 55 zł z praktycznego:s. Nic nie wskórawszy poszłam do Pani do kasy zapłacić różnicę i zapisać się na nowy egzamin, po czym Pani powiedziała mi że muszę poczekać jeszcze jakieś 40 min bo egzamin się jeszcze nie zakończył i ona nie ma wyników:s A ja do niej, no to niech mnie Pani wpusci na egzamin albo niech mi Pani ustali nowy termin , skoro zostałam poinformowana, że nie mogę do niego podejść. Niestety Pani powiedziała, że takie są zasady i trzeba czekać. No i chcąc nie chcąc musiałam zaczekać.
I tak oto przez splot nieprzewidzianych sytuacji muszę powtarzać egzamin, do którego jeszcze nie podeszłam.
Nowy termin mam ustalony na 18 maja, łączony, bo nie chciałabym przyjeżdżać tam więcej razy niż to konieczne (to oczywiście optymistyczna wersja;-)
Tym razem jednak zdążę, choćbym miała byc tam godzinę wcześniej ;-)
salamanka97
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 06 maja 2010, 15:05
Lokalizacja: Kraków

Postprzez drowN » sobota 15 maja 2010, 21:07

W środę (12.05.2010) zdałem wreszcie egzamin, za 4 podejściem
Pierwsza próba:
- łuk - poszedłem za ciasno i zdjąłem słupek, bo patrzyłem się przez tylną szybę i w zasadzie mało co widziałem, do tego świeciło mi słońce prosto w oczy (7 rano)
Druga próba:
- znowu łuk - tym razem patrzyłem przez prawe lusterko i poszedłem za szeroko, znowu zdjąłem słupek
Trzecia próba po wyjeżdżeniu godzinek na placu:
- łuk wreszcie z palcem w nosie, pojechałem z Koszykarskiej w prawo, z Nowohuckiej w prawo w Centralną, tam na skrzyżowaniu z Sołtysowską głupia sytuacja, gość skręcał bez kierunkowskazu, a ja myśląc że pojedzie prosto ruszyłem i wymusiłem...
Czwarta, udana próba:
- z Koszykarskiej w lewo, tam stałem pół godziny w korku, ucząc się na pamięć reklam i rejestracji samochodów :P, z Nowohuckiej w prawo na Ofiar Dąbia, za mostem w prawo, przewózka przez jednokierunkową, w lewo w Widok, tam zawracanie i parkowanie prostopadłe przodem, wyjazd na Ofiar Dąbia w prawo i w lewo na Aleje Pokoju, z niej skręt i przewózka przez jednokierunkowe pod Urzędem Miasta, wyjazd z powrotem na Aleje, w lewo na Grzegórzeckim, pod Galerią Kazimierz w prawo w Gęsią, na Rzeźniczej w lewo w Masarską (swoją drogą te nazwy ulic jak z horroru :P), na Daszyńskiego zawracanko i potem do Podgórskiej tam w lewo i na Kotlarską, na Grzegórzeckim w prawo, powrót przez Ofiar Dąbia, tam przed samym mostem wyprzedzanie ciężarówki, co prawda przekroczyłem przy tym trochę prędkość, ale za to potem się wlokłem przez Nowohucką do samego ośrodka, w mowie końcowej egzaminator śmiał się że jechałem przez chwile 38 na ograniczeniu do 70, i wpisał mi jednego "N'a" przy dynamice jazdy :D W egzaminie brał udział kandydat na egzaminatora o którym w ogóle zapomniałem dopiero jak mi pogratulował zdanego egzaminu to doszło do mnie że tam siedział :) Podał mi teczkę z papierami i skocznym krokiem pobiegłem na parking żeby pochwalić się zdanym egzaminem bratu, który już widział mnie jak wracałem, tym razem już za kółkiem, nie obok...

Jak sobie podsumuję ile wydałem na całe to przedsięwzięcie to aż mnie skręca, ale cóż, już za niedługo odbiorę magiczny kartonik :D
A3 1.6i 101 KM
Civic 6gen 1.4iS 90 KM + podtlenek LPG
Avatar użytkownika
drowN
 
Posty: 43
Dołączył(a): sobota 15 maja 2010, 20:25
Lokalizacja: Kraków

Pierwsze podejście oblane

Postprzez aurea_mediocritas » piątek 25 czerwca 2010, 11:22

1:0 dla MORDU.
Plac - idealnie.
Miasto - z Koszykarskiej w lewo, później Ofiar Dąbia, most, następnie kluczenie po okolicy ul. Mogilskiej, jakieś osiedle, znów Mogilska, Kosynierów, przejaz kolejowy. I wreszcie -jakieś megazadupie, brak żywej duszy dookoła- slepa uliczka pod garażem, zawracanie z wykorzystaniem wstecznego - brak włączonego kierunkowskazu w lewo (w prawo potem był). Egzamin przerwany. Innymi słowy -oblany.
:?
aurea_mediocritas
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 25 czerwca 2010, 11:09
Lokalizacja: małopolska

Postprzez Dalia » sobota 17 lipca 2010, 18:29

4: dla Mordu
1 raz - w ogóle byłam zwariowana z nerwów i zbyt lekko podeszłam do nauki swiateł i maski, dlatego rada dla innych: okazało się, że nie wystarczy wiedzieć gdzie co jest, ale umieć sprawdzać poziom i dokładnie pokazywać żarówki... Ale oblałam na zawracaniu na 3, dotknęłam ogrodzenia przy cofaniu.
2 raz - dwukrotne zgaśnięcie silnika na wzniesieniu, mogłam jechać na miasto, bo jak się nie zawali łuku to można, mimo, że się oblało na ręcznym, ale ja juz nie chciałam - wiem, głupio.
3 raz - sygnalizator, nie zatrzymałam się, zobaczyłam, że pusto i tylko zwolniłam, a się nie zatrzymałam.
4 raz - omijanie rowerzysty, dałam kierunkowskaz, by wjechać na pas obok, bez upewnienia się czy ten co jedzie na pasie mnie puści...
Walczę dalej, choć mam dosyć :(
Dalia
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 17 lipca 2010, 13:34

Postprzez ania83krk » czwartek 22 lipca 2010, 11:28

Witam ja jestem po 6-tym podejsciu i znow negatyw :(

Byłam bardzo blisko pozytywa za 4 i 5 razem, zgubiła mnie prędkość a potem rondko koło carrefour`a w czyżynach. Z radości że już koniec zapomniałam zmienić biegu i przez to pojechałam źle... Pani egzaminator była bardzo miła.

Natomiast mój ost egzamin to jakaś porażka... Pan egzaminator niezadowolony ze wszystkiego stwierdził że moja jazda nadaje się do wesołego miasteczka a nie na ulice... przez 6 egzaminów miałam 2 egzaminatorów bardzo antypatycznych. Nie wiem jak można się naśmiewać z kogoś kto jest kłębkiem nerwów??! Faktycznie dobry sposób na poprawe swojego samopoczucia...

Tak czy inaczej tu się skończyła moja "przygoda" z prawem jazdy.
Nie mam już siły na taki kolejny maraton nerwów, nie mówiąc już o pieniądzach...

Pozdrawiam i powodzenia
ania83krk
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 22 lipca 2010, 11:11

Postprzez monikaaaa » poniedziałek 26 lipca 2010, 11:33

Eh, ja mam za sobą jeden egzamin oblany i wkrótce podejście drugie. Egzaminator był dziwny- czasami wydawało mi się, że pomaga ('lepiej się rusza z jedynki'- kiedy na wstępie nie wrzuciłam 1, czasami miałam wrażenie, że śpi (leżał na fotelu z głową w prawą stronę), a czasami podnosił ostro głos, generalnie miałam wrażenie, że wstał lewą nogą. Oblałam ze swojej winy jednak- nie zauważyłam znaku stop. Trasa- z Koszykarskiej w lewo, nie znam tych ulic więc nie jestem w stanie podać nazw. Stres ogromny, powiększany przez nagłe wybuchy pana z prawej (który twierdził np ze specjalnie wolno podjeżdżam do skrzyżowania, żeby nie zdążyć na zielonym i móc pomyśleć jak przejechać -co w tym złego?)
Nie dziwię się koleżance wyżej, że po piątym razie ma dosyć, mnie brzuch boli już 3 dni przed kolejnym podejściem. Czasami warto jednak zmienić instruktora- żeby ktoś popatrzył na naszą jazdę świeżym okiem- służę numerem do świetnego gościa.
Ostatnio zmieniony poniedziałek 26 lipca 2010, 14:17 przez monikaaaa, łącznie zmieniany 1 raz
monikaaaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 26 lipca 2010, 10:16
Lokalizacja: Kraków

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez lpm11 » wtorek 14 września 2010, 18:23

Witam wszystkich :)
No to tak.. 14 czerwca zacząłem jazdy. 25 sierpnia było moje pierwsze podejście (teoria 17/18). Egzamin praktyczny po 2 godzinach czekania zakończył się na łuku przy cofaniu (pojechałem za ostro i pogłaskałem słupek). Poszedłem się zapisać na następny termin, czyli na dzisiaj (14 września) 6:30.
Wezwany zostałem o 6:50. Od razu rada dla zdających.. w MORD w Krakowie po lewej stronie w poczekalni jest plakat z opisanymi płynami w aucie. Jeżeli czegoś zapomnicie, to ostatnia szansa żeby sobie przypomnieć:)
Dla mnie były: płyn hamulcowy i kierunkowskazy. Egzaminator (Andrzej M.) bardzo milczący, mówił (i krzyczał) tylko wtedy gdy trzeba było;) Pojazd nr 15(chyba). Łuk wreszcie zaliczyłem. Wzniesienie praktycznie niezauważalne..
Wyjazd na miasto.. w ostatniej chwili zauważyłem jadącego egzaminatora z przeciwka:) Znak STOP no i dalej jazda do skrzyżowania. Instruktor obstawiał Śródmieście.. ale usłyszałem: "na najbliższym skrzyżowaniu w prawo". No to huta myślę:) Ale po przekroczeniu Wisły znowu słyszę: w prawo. Kominy? Nie.. "na pierwszym skrzyżowaniu proszę jechać w prawo". Ulica Błonie-Beszcz (wg. zumi..). I znowu w prawo.. nawet nie zauważyłem ulicy, (za co dostałem opier**l od mojego pasażera:) Poprawiłem.. dalej parkowanie na jednokierunkowej prostopadle w lewo. Wyjazd i potem w lewo.. Egzaminator powiedział że wykonałem to(co?:P) nieprawidłowo. "Proszę to zrobić jeszcze raz, tym razem mam nadzieję poprawnie.". Kazał skręcić w lewo(i zrobiłem kółko na tych parkingach). Zrozumiałem że skręciłem z jednokierunkowej w lewo ze środka. Potem dalej w Ciepłowniczą, do końca. Skręt w lewo w ślepą, zawracanie i prosto przez to skrzyżowanie (na zumi pisze Isep). Cały czas prosto do Na Załęczu. Tam w lewo:) Potem cały czas Sołtysowską (tu gdzieś przekroczyłem prędkość o 1km/h i egzaminator burknął cicho), i ostry skręt w lewo na Centralną. Tutaj coś machnąłem ręką i włączyłem jednocześnie światła długie i wycieraczki:D. Egzaminator zły..: "a co to deszcz pada?". Zamiast wyłączyć to je przyspieszyłem(dźwignię dałem na dół). Ale natychmiast wszystko poprawiłem.
Z Centralnej w prawo do Ronda Dywizjonu 308, a na nim zawracanie. Znowu źle.. bo wylądowałem na lewym pasie. Jak wróciłem na prawy to jechał traktor. Zamiast 70km/h to jechaliśmy 30.. wszyscy nas wyprzedzali. Wiem jak niektórzy chamsko "wpuszczają" egzaminy i się bałem zmiany pasa. Trochę się wkurzył po chyba minucie jazdy.. akurat wtedy się znalazło(nie wiem jakim cudem) miejsce i spokojnie wyprzedziłem traktor.
Dalej cały czas Nowohucką.. dopiero przed skrętem w lewo w Koszykarską zdałem sobie sprawę że egzamin zmierza ku końcowi. Musiałem trzymać nogę żeby nie puścić sprzęgła:) Po dojechaniu na plac usłyszałem jedno słowo: pozytywny. Podziękowałem i ucieszony zapomniałem o kurtce, którą zostawiłem z tyłu.. Jak się skapnąłem to auta już nie było. Ale szedł jakiś inny straszny egzaminator i kazał poczekać.. Auto poszło do mycia, a ja odzyskałem kurtkę:D

Wiem, że miałem sporo szczęścia. Jednak to co mogę powiedzieć dla innych to: Nawet jeśli jest źle i macie świadomość popełnionych błędów, walczcie do końca i nie dajcie się wyprowadzić z równowagi!
Życzę powodzenia wszystkim walczącym :) Ja mam to za sobą:D
lpm11
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 14 września 2010, 17:44

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Shotgun » środa 22 września 2010, 21:20

Relacja z dzisiejszego egzaminu łączonego:]

Zacznę od tego, że miałam uzasadnione podejrzenia, że jednak nie jeżdzę dobrze. Ostatnia jazda, tuż przed egzaminem, uświadomiła mi, że może być ciężko egzamin pchnąć. Czułam się tak, jakby mój mózg po prostu się wyłączył i nagle wszystko stało się taaakie trudne.
Bałam się, że uleję już na teorii. To chyba najgłupszy sposób ulania egzaminu, dlatego więc sądziłam, że może mi się to przytrafić. Ale na szczęście teoria, bez większych problemów, 18/18.
Atmosfera w poczekalni byla w sumie w porządku, ale ludzie się nakręcali, więc wolałam posłuchać muzyki. Miałam plan, żeby zgrać sobie na mp3 same pozytywne kawałki, ale - oczywiście - zapomniałam i słuchałam smętów o ciężkim życiu wokalistów próbując wewnętrznie jednak myśleć pozytywnie. O dziwo nawet się nie stresowałam. Nie wiem czemu:)
Wyczytano mnie po chyba niecałej godzinie, w każdym razie szybko. Wyszedł sympatyczny pan i poszliśmy do eLki z numerem trzy. Po drodze nawet sobie pogawędziliśmy, bo ja generalnie lubię mówić:P
Wylosowałam kierunkowskazy i płyn hamulcowy. Problemów nie było. Potem pierwszy problem bo trzeba wyjechać z parkingu. Za mało sobie wyjechałam do tyłu i musiałam troche pokombinować, ale sie udało. Podjechaliśmy pod łuk. Do przodu bez problemu, do tyłu troche mnie zniosło na prawą ale skorygowałam. Dojechałam do końca i tak się skupiłam żeby nie zatrzymać się za wczesnie że miałam wrażenie, że dotknęłam ostatniego, środkowego słupka. Zwłaszcza że pan egzaminator zaraz go zdjął, więc myślałam, że już po zawodach. Zanim wsiadł do auta to już w sumie byłam pogodzona z negatywem i przygotowana do kolejnego terminu. Okazało się, że pan egzaminator zabrał słupek bym mogła autem tyłem wyjechać. Łuk zaliczony. Potem górka, też zaliczona. Oba bez powtórek i problemów.
No i jedziemy na miasto. Trasa mi znana - w prawo -> nowohucka -> w prawo -> centralna -> w lewo -> sołtysowska -> w prawo ->al. pokoju -> w prawo na rondzie czyżyńskim -> al. jana pawła -> w lewo -> boruty spiechowicza -> w lewo -> gen. andersa ->w lewo na rondzie kocmyrzowskim ->bieńczycka -> w prawo ->medweckiego -> prosto przez rondko przy Carrefourze ->na medweckiego zawracanie i potem skręt w lewo na parking, na parkingu zawracanie z użyciem biegu wstecznego i parkowanie -> medweckiego -> Stella Sawickiego - zawracanie na nawrotce -> Nowohucka i Mord.
Generalnie było nawet dobrze:) Raz (TYLKO;)) zapomniałam o kierunkowskazie na tej nieszczęsnej nawrotce, no i raz mi pan zwrócił uwagę że gwałtownie hamuję - przy parkowaniu lekko panem szarpnęło, ale raczej jest cały i zdrowy:) Nawet sobie wyprzedziłam inne autko (eLkę) na nowohuckiej:)
W sumie egzamin bardzo szybko mi minął. Jak już widziałam Mord to byłam przekonana że ulałam, bo mi się wydawało trochu za krótko. A w sumie jezdziłam 45 minut. Z panem starałam się rozmawiać, był w sumie sympatyczny. Po zatrzymaniu już w Mordzie ręce mi się trzęsły jak wypełniał moją kartę. Zapytał "jak pani myśli jaka ocena?" a potem "No niestety sobie pani jeszcze poczeka... bo prawo jazdy bedzie do odbioru za x(nie pamiętam ile;P) dni":D Myślałam że się rozpłacze ze stresu i szczęścia:D Uściskałam pana egzaminatora i pognałam do domu obdzwaniając szczęśliwa kciuko-trzymaczy, nawet nie zapytałam gdzie i kiedy to prawko mam odebrać, ale to u mnie norma:D
W każdym razie zdałam, w co do końca uwierzyć nie mogę:]
Pozdrawiam:)
Obrazek
Avatar użytkownika
Shotgun
 
Posty: 14
Dołączył(a): środa 22 września 2010, 20:33

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości