Witam.
Egzamin teoretyczny - pozytywny, zero błędów.
Egzamin praktyczny - podejście pierwsze - zawaliłam już na placu za mocno skręcając koła jadąc do tyłu. Niemniej jednak pewnie miałabym szansę na poprawę, gdybym miała dobrze ustawione lusterka, a tak się nie stało, bo gdy przygotowywałam się do jazdy Pan Egzaminator stanął obok mojego auta i mówił mi ( stojąc metr - półtora obok) jak mam je ustawić - w sumie nic nie widziałam. Powiedziałam, że widzę doskonale, ale niebo, a on stwierdził, że do jazdy i tak nie będą mi potrzebne, bo mam używać tylnej szyby...
Drugie podejście - Pani Egzaminator, służbowo i bardzo chłodno. Plac w porządku, wyjazd w prawo, potem wszystko standardowo aż do parkowania. Równoległe przodem w prawo. Zaparkowałam, wrzuciłam kierunkowskaz, wsteczny. Upewniłam się, że z lewej nic nie jedzie, z prawej nic nie widziałam, bo stało duże auto. Ruszyłam powoli, żeby zobaczyć cokolwiek, a tu rowerzysta. Skubaniec jechał bardzo blisko aut i nie miałam prawa go zobaczyć. Koniec egzaminu, wynik negatywny - wymuszenie pierwszeństwa.
Trzecie podejście. Znowu Pani Egzaminator.

Plac w porządku, potem standardowo - parkowanie, zawracanie, ronda - wszystko ok, bez błędów.
Miałam już jechać na Wisłostradę, zawrócić i jechać do WORDU, ale... na światłach zatrzymałam się, wrzuciłam jedynkę, poczekałam na zielone światło, chcę ruszać, a tu mi auto zgasło. CO JEST?!?! no to myślę szybko - co zrobiłam źle, za szybko sprzęgło ? - nie, za mało gazu ? - nie... Szybciutko odpaliłam i znowu mi zdechł... okazało się, że WESZŁA MI TRÓJKA!!! Nie mam pojęcia jakim cudem, bo przecież ruszałam już dziesiątki razy i NIGDY mi się to nie zdarzyło.
Poprawiłam szybko na jedynkę, sprawdziłam światło - zielone. Zaczęłam prędziutko ruszać, ale w tej chwili światło zmieniło się... HAMULEC, "proszę zjechać na prawo na najbliższy parking... "
Czwarte podejście - wczoraj. Pan Stanisław K. Plac ok, jazda niby ok, ale dopatrzył się kilku błędów. Nie technicznych, tylko raczej dotyczących braku zdecydowania. Wynik POZYTYWNY. Szczegółowo wytłumaczył mi jakie błędy popełniłam, do czego mogą w konsekwencji prowadzić itd. Ja wyjaśniłam mu dlaczego postąpiłam tak i tak. Bardzo rzeczowy i uprzejmy człowiek. Cieszę się, że mam to już za sobą, bo stres bardzo duży, co w niczym nie pomaga...
Pragnę zauważyć jedną rzecz - jeden egzaminator zwraca większą uwagę na dynamikę jazdy, inny na przepisy. Sytuacje na drodze są bardzo różne i czasem
przestrzeganie przepisów zmusza do utrudnienia jazdy. Co wybrać? Jechać dynamicznie i np. zakończyć wyprzedzanie rowerzysty najeżdżając na podwójną ciągłą, czy jechać zgodnie z przepisami i wlec się przez całą długość ciągłej i skrzyżowanie?
" 7. Zabrania się wyprzedzania pojazdu silnikowego jadącego po jezdni:
1. przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia;
2. na zakręcie oznaczonym znakami ostrzegawczymi;
3. na skrzyżowaniu, z wyjątkiem skrzyżowania o ruchu okrężnym lub na którym ruch jest kierowany."Podsumowując : Rowerzystę na skrzyżowaniu można wyprzedzać, gdyż nie jest on pojazdem silnikowym(Pojazd
silnikowy to pojazd wyposażony w silnik. Określenie to nie dotyczy motoroweru i pojazdu szynowego.
Mnie zawsze uczono, że NA SKRZYŻOWANIU SIĘ NIE WYPRZEDZA.
I bądź tu mądry...

P.S.
Inna sprawa, że WORDy to prawdziwa kopalnia gotówki. Takie zdawanie za czwartym razem opłaca się i WORDom, i szkołom jazdy, bo trzeba dokupić tzw. "dokształt" za kolejne 200 zł...
