WORD Okęcie
28.04.08 godzina 13.00 samochód nr 2
Naczekałam się długo, wyczytali mnie dokładnie o 15:05 (a o 15 zaczynała się następna grupa chętnych...).
Egzaminator z wyglądu wydał mi się gburowaty i nieprzyjemny, taki starszy, dobrze zbudowany, nazwiska niestety nie pamiętam. Nawet na "dzień dobry" nie dostałam odpowiedzi. No ale wyboru nie miałam ;)
Zawiózł mnie na plac, zamieniliśmy się miejscami, kazał przełączyć kluczyk na pozycję 2, przedstawiliśmy się. Powiedział mi co mam po kolei robić (płyny, światła itd.). Pod maską bez problemu, chociaż robiłam to 3. raz w życiu ;) Kazał włączyć wszystkie światła na włączonym silniku, omówić. Też bez problemu - stop i cofania też pokazałam i powiedziałam kiedy się zaświecą :)
Łuk i górka - zaliczone, chociaż na łuku wydaje mi się że wyjechałam minimalnie przy cofaniu, ale na szczęście egzaminator stał po drugiej stronie auta i chyba nie zauważył, potem już wyprostowałam tor jazdy.
Miasto. Standardowo pierwsza w prawo - Radarowa, na drugim skrzyżowaniu w prawo, gdzieś tam ładnie ominęłam jakąś eLkę usiłującą zaparkować równolegle. Parkowanie prostopadłe z prawej strony - idealnie mi się udało, bez korekty :). Dalej było gdzieś w lewo i na jakiejś okropnej ciasnej uliczce zawracanie "z użyciem biegu wstecznego i infrastruktury drogowej" - czyli zrobiłam sobie parkowanie prostopadłe w lewo i wyjazd w prawo - ledwo się zmieściłam ale udało się. Uliczka była zastawiona po obu stronach samochodami, tak że właściwie z dwukierunkowej o dwóch pasach zrobiła się dwukierunkowa o jednym pasie - jadę a tu prosto na mnie ktoś z naprzeciwka. Ja nie miałam gdzie się schować, na szczęście ten ktoś mógł zjechać na bok, inaczej nie wiem co bym zrobiła...
Trasy już dokładnie nie pamiętam, wiadomo - jechałam jak w transie, poza tym nie znam aż tak dobrze tych terenów. Na pewno byłam na kolizyjnym skrzyżowaniu Grójecka - Korotyńskiego, tego samego dnia byłam tam dwa razy z instruktorem i dwa razy skręcałam w tym samym kierunku co na egzaminie - w lewo oczywiście. Tutaj ukłon w stronę mojego instruktora, dzięki niemu wiedziałam dokładnie jak się tam zachować.
Na Okęciu jest parę takich miejsc, że prawy pas w pewnym momencie zmienia się w pas tylko do skrętu w prawo - na to też mnie uczulał instruktor. Dlatego kiedy jechaliśmy sobie Banacha, a potem Żwirki i Wigury, prawym pasem, i egzaminator do mnie: "prosto przez skrzyżowanie" - zaczęłam się zastanawiać o co chodzi, czy to jakaś sugestia... Tablicy z prawej nie widziałam bo mi ciężarówka zasłoniła cały widok, ale zaryzykowałam i zmieniłam sobie pas o jeden w lewo - potem w myślach aż się śmiałam i dziękowałam mojemu instruktorowi za to że wpadł na to żeby ze mną tego dnia pojeździć...
Z sytuacji śmiesznych/nietypowych: jechaliśmy jakąś wąską jednokierunkową uliczką, a tam korek - jakaś śmieciarka czy inny wielki pojazd zatamował ruch, no to się uśmiechnęłam i ustawiłam za innymi samochodami z myślą, że przynajmniej przez chwilę sobie odetchnę i zmarnujemy trochę czasu na stanie w "korku". Trochę się ruszyli do przodu, śmieciarka zjechała trochę na prawo. Auta przede mną zaczęły ją omijać z lewej strony, jadąc lewym bokiem po poboczu (nie było chodnika, tylko krawężnik i taka trawiasta górka). Ja się oczywiście czaiłam, podjechałam trochę do przodu, w życiu żaden problem ale przecież na egzaminie nie pojadę po poboczu. A tu egzaminator ręką mi pokazuje żebym jechała za nimi :) nawet pomógł mi i pokierował trochę kierownicą - tutaj się poważnie zmartwiłam że na 100% nie zdam jeśli egzaminator mi tak pomaga. No ale pojechaliśmy dalej.
Generalnie wracałam do ośrodka z myślą, że oblałam, że teoretycznie powinnam oblać i było parę momentów, w których mógłby mi egzaminator natychmiastowo podziękować... No ale miałam jeszcze nadzieję, że przecież osoby, którym po kilka razy gaśnie też zdają.
Błędów u siebie sama widziałam sporo, zgasł mi chyba ze 4 razy, w tym dwa na placu :/,
raz próbowałam wbić bieg ze sprzęgłem niedociśniętym do końca - mały hałas się zrobił, ale momentalnie docisnęłam i wrzuciłam...
przy powrocie - domyślałam się że już wracamy - jechaliśmy Żwirki i Wigury, dojazd do ronda z Hynka - skręt w prawo. Żeby to zrobić - zmiana pasa na prawy. Za mną ktoś też zmienił, ja trochę mniej zdecydowanie - mógłby mnie oblać za wymuszenie przy zmianie pasa. Dalej, kiedy przepuszczałam pieszych, wyprzedził mnie sobie z prawej i szybko odjechał, wariat jakiś.
Do tego dochodzi jeszcze to co powiedział egzaminator na końcu, przy włączaniu się do ruchu i przy wyjeździe z podporządkowanej długo stałam i czekałam na możliwość wyjazdu. Ale to tylko dlatego, że pierwszy egzamin oblałam właśnie za wymuszenie w takiej sytuacji - teraz, zgodnie z radą instruktora, czekałam aż będę mieć pewność że mogę. No ale jakby się uparł, mógłby mnie oblać za tamowanie ruchu. Ale stwierdził tylko że muszę szybciej podejmować decyzje i ogólnie być bardziej zdecydowana.
Więc wjechaliśmy sobie na teren ośrodka, pokazał mi gdzie zaparkować ("tu, tu i w prawo mocno i prostujemy"). Kazał powyłączać wszystko, światła, silnik, na luz, ręczny. Zdziwiłam się trochę że tak szczegółowo mi mówi wszystkie czynności, mógłby przecież nawet powiedzieć żebym bezpiecznie zaparkowała i wyłączyła auto. No ale nieważne.
Siedzimy sobie, odpięłam pasy i czekam na wyrok. Egzaminator coś tam szpera w schowku, coś tam sobie mamrocze, stęka (jak to starszy człowiek...), generalnie podnosi napięcie. Wyjął jakieś papiery, ja już byłam przygotowana na to że zacznie mi wytykać te wszystkie błędy, wściekła na siebie. A on do mnie, że zalicza mi to :D Potem jeszcze poradził mi o tym włączaniu się do ruchu, żeby wykorzystywać okazje itd.
Polecam zdawanie na Okęciu. Okolice nie są bardzo trudne do opanowania, z drugiej strony liczy się też dobry instruktor, który te wszystkie trudniejsze miejsca pokaże i wytłumaczy jak tam się zachować.
I przede wszystkim: najważniejsze to do końca jechać najlepiej jak się potrafi, nawet, jeżeli myślicie że egzamin jest niezaliczony. Do ostatniej chwili może się zmienić opinia egzaminatora.