WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez aniaaa » wtorek 29 kwietnia 2008, 16:59

WORD Okęcie
28.04.08 godzina 13.00 samochód nr 2

Naczekałam się długo, wyczytali mnie dokładnie o 15:05 (a o 15 zaczynała się następna grupa chętnych...).
Egzaminator z wyglądu wydał mi się gburowaty i nieprzyjemny, taki starszy, dobrze zbudowany, nazwiska niestety nie pamiętam. Nawet na "dzień dobry" nie dostałam odpowiedzi. No ale wyboru nie miałam ;)
Zawiózł mnie na plac, zamieniliśmy się miejscami, kazał przełączyć kluczyk na pozycję 2, przedstawiliśmy się. Powiedział mi co mam po kolei robić (płyny, światła itd.). Pod maską bez problemu, chociaż robiłam to 3. raz w życiu ;) Kazał włączyć wszystkie światła na włączonym silniku, omówić. Też bez problemu - stop i cofania też pokazałam i powiedziałam kiedy się zaświecą :)
Łuk i górka - zaliczone, chociaż na łuku wydaje mi się że wyjechałam minimalnie przy cofaniu, ale na szczęście egzaminator stał po drugiej stronie auta i chyba nie zauważył, potem już wyprostowałam tor jazdy.
Miasto. Standardowo pierwsza w prawo - Radarowa, na drugim skrzyżowaniu w prawo, gdzieś tam ładnie ominęłam jakąś eLkę usiłującą zaparkować równolegle. Parkowanie prostopadłe z prawej strony - idealnie mi się udało, bez korekty :). Dalej było gdzieś w lewo i na jakiejś okropnej ciasnej uliczce zawracanie "z użyciem biegu wstecznego i infrastruktury drogowej" - czyli zrobiłam sobie parkowanie prostopadłe w lewo i wyjazd w prawo - ledwo się zmieściłam ale udało się. Uliczka była zastawiona po obu stronach samochodami, tak że właściwie z dwukierunkowej o dwóch pasach zrobiła się dwukierunkowa o jednym pasie - jadę a tu prosto na mnie ktoś z naprzeciwka. Ja nie miałam gdzie się schować, na szczęście ten ktoś mógł zjechać na bok, inaczej nie wiem co bym zrobiła...
Trasy już dokładnie nie pamiętam, wiadomo - jechałam jak w transie, poza tym nie znam aż tak dobrze tych terenów. Na pewno byłam na kolizyjnym skrzyżowaniu Grójecka - Korotyńskiego, tego samego dnia byłam tam dwa razy z instruktorem i dwa razy skręcałam w tym samym kierunku co na egzaminie - w lewo oczywiście. Tutaj ukłon w stronę mojego instruktora, dzięki niemu wiedziałam dokładnie jak się tam zachować.
Na Okęciu jest parę takich miejsc, że prawy pas w pewnym momencie zmienia się w pas tylko do skrętu w prawo - na to też mnie uczulał instruktor. Dlatego kiedy jechaliśmy sobie Banacha, a potem Żwirki i Wigury, prawym pasem, i egzaminator do mnie: "prosto przez skrzyżowanie" - zaczęłam się zastanawiać o co chodzi, czy to jakaś sugestia... Tablicy z prawej nie widziałam bo mi ciężarówka zasłoniła cały widok, ale zaryzykowałam i zmieniłam sobie pas o jeden w lewo - potem w myślach aż się śmiałam i dziękowałam mojemu instruktorowi za to że wpadł na to żeby ze mną tego dnia pojeździć...
Z sytuacji śmiesznych/nietypowych: jechaliśmy jakąś wąską jednokierunkową uliczką, a tam korek - jakaś śmieciarka czy inny wielki pojazd zatamował ruch, no to się uśmiechnęłam i ustawiłam za innymi samochodami z myślą, że przynajmniej przez chwilę sobie odetchnę i zmarnujemy trochę czasu na stanie w "korku". Trochę się ruszyli do przodu, śmieciarka zjechała trochę na prawo. Auta przede mną zaczęły ją omijać z lewej strony, jadąc lewym bokiem po poboczu (nie było chodnika, tylko krawężnik i taka trawiasta górka). Ja się oczywiście czaiłam, podjechałam trochę do przodu, w życiu żaden problem ale przecież na egzaminie nie pojadę po poboczu. A tu egzaminator ręką mi pokazuje żebym jechała za nimi :) nawet pomógł mi i pokierował trochę kierownicą - tutaj się poważnie zmartwiłam że na 100% nie zdam jeśli egzaminator mi tak pomaga. No ale pojechaliśmy dalej.
Generalnie wracałam do ośrodka z myślą, że oblałam, że teoretycznie powinnam oblać i było parę momentów, w których mógłby mi egzaminator natychmiastowo podziękować... No ale miałam jeszcze nadzieję, że przecież osoby, którym po kilka razy gaśnie też zdają.
Błędów u siebie sama widziałam sporo, zgasł mi chyba ze 4 razy, w tym dwa na placu :/,
raz próbowałam wbić bieg ze sprzęgłem niedociśniętym do końca - mały hałas się zrobił, ale momentalnie docisnęłam i wrzuciłam...
przy powrocie - domyślałam się że już wracamy - jechaliśmy Żwirki i Wigury, dojazd do ronda z Hynka - skręt w prawo. Żeby to zrobić - zmiana pasa na prawy. Za mną ktoś też zmienił, ja trochę mniej zdecydowanie - mógłby mnie oblać za wymuszenie przy zmianie pasa. Dalej, kiedy przepuszczałam pieszych, wyprzedził mnie sobie z prawej i szybko odjechał, wariat jakiś.
Do tego dochodzi jeszcze to co powiedział egzaminator na końcu, przy włączaniu się do ruchu i przy wyjeździe z podporządkowanej długo stałam i czekałam na możliwość wyjazdu. Ale to tylko dlatego, że pierwszy egzamin oblałam właśnie za wymuszenie w takiej sytuacji - teraz, zgodnie z radą instruktora, czekałam aż będę mieć pewność że mogę. No ale jakby się uparł, mógłby mnie oblać za tamowanie ruchu. Ale stwierdził tylko że muszę szybciej podejmować decyzje i ogólnie być bardziej zdecydowana.

Więc wjechaliśmy sobie na teren ośrodka, pokazał mi gdzie zaparkować ("tu, tu i w prawo mocno i prostujemy"). Kazał powyłączać wszystko, światła, silnik, na luz, ręczny. Zdziwiłam się trochę że tak szczegółowo mi mówi wszystkie czynności, mógłby przecież nawet powiedzieć żebym bezpiecznie zaparkowała i wyłączyła auto. No ale nieważne.
Siedzimy sobie, odpięłam pasy i czekam na wyrok. Egzaminator coś tam szpera w schowku, coś tam sobie mamrocze, stęka (jak to starszy człowiek...), generalnie podnosi napięcie. Wyjął jakieś papiery, ja już byłam przygotowana na to że zacznie mi wytykać te wszystkie błędy, wściekła na siebie. A on do mnie, że zalicza mi to :D Potem jeszcze poradził mi o tym włączaniu się do ruchu, żeby wykorzystywać okazje itd.

Polecam zdawanie na Okęciu. Okolice nie są bardzo trudne do opanowania, z drugiej strony liczy się też dobry instruktor, który te wszystkie trudniejsze miejsca pokaże i wytłumaczy jak tam się zachować.
I przede wszystkim: najważniejsze to do końca jechać najlepiej jak się potrafi, nawet, jeżeli myślicie że egzamin jest niezaliczony. Do ostatniej chwili może się zmienić opinia egzaminatora.
27.09.2007-8.12.2007 - kurs
4.01.2008 - teoria 18/18
15.03.2008 - Bemowo - miasto -
28.04.2008 - Okęcie - ZDANE :D
19.05.2008 - odebrane :D
aniaaa
 
Posty: 88
Dołączył(a): sobota 27 października 2007, 14:39
Lokalizacja: WPR

WORD Odlewnicza

Postprzez apo5 » środa 30 kwietnia 2008, 10:15

WORD Odlewnicza, podejście drugie.
Data: 29.04.2008 godz. 15:00

Przybyłem do ośrodka z kolegą o godzinie 14:40. Mieliśmy dużo czasu żeby sobie posiedzieć na placu manewrowym i popatrzeć na jeżdżących manewry. O godzinie 15:00 nie było żadnego spotkania w sali nr.2 tylko od razu wyczytywanie nazwisk i przydzielanie do egzaminatorów. W międzyczasie czekając patrzyliśmy sobie na egzaminatorów i obgadywaliśmy, który wygląda na wporządku a który na nie wporządku gościa. Nagle oczom naszym ukazał się starszy pan w 3 razy za dużym płaszczu - typowy SSman - powiedziałem głośno "mam nadzieję, że nie trafię na tego gościa"...a jak wiadomo, zawsze w takich sytuacjach jest na odwrót. O godzinie 15:35 zostałem wywołany przez megafon i oczom mym ukazał się (las ;) ) pan w płaszczu SS. "no to ja już wiem że z placu nie wyjadę" pomyślałem. Powiedział głośno moje nazwisko, podszedłem - przedstawił się wziął dowód - sprawdził - po czym dał mi kluczyki do samochodu i kazał isć odpalić silnik i zaczekać na niego. Jak powiedział, tak zrobiłem. W międzyczasie zaczął padać deszcz - "świetnie" pomyślałem, ale szybciutko odpaliłem wycieraczki i widoczność znacznie się poprawiła. Po krótkiej chwili pan egzaminator wsiadł do samochodu i zaczął mówić "Nazywam się (tu imię i nazwisko) będę przeprowadzał egzamin praktyczny na kategorię B z panem (moje nazwisko.....) ... " i tu na chwile sie zatrzymał....a ja, niewiele myśląc dokończyłem "Mateuszem" W tym momencie pan egzaminator spojrzał się na mnie i powiedział "czy mógłby mi pan nie przerywać" - no to muka, pomyślałem sobie i zajarzyłem, że to się przecież nagrywa - minus na samym wejściu - nie zdam na bank :))))) Po skończonej przemowie wstepnej powiedział jak będzie przebiegał egzamin. Potem otworzył maskę, wskazywał poszczególne zbiorniki a ja musiałem odpowiadać nazwę. Potem nakazał włączyć wszystkie światła i bez opowiadania sprawdzić czy działają, kazał również wsiąść do samochodu włączyć światła stop oraz wsteczny a on bedzie odpowiadał czy działają. Kiedy wszystko juz sprawdziłem, kazał wsiąść i przygotować się do jazdy po czym dać mu znać że jestem gotowy. Deszcz prał, a on twardo stał na zewnątrz, palił papierosa i nie używał parasola, który leżał na tylnim siedzeniu...prawdziwy emerytowany twardziel. Kiedy wszystko już sobie do jazdy przygotowałem, dałem mu znać i powoli ruszyłem za nim na łuk. Na łuku poszło mi średnio bo prawie wyjechałem kołem za linię, ale jakoś udało się wymanewrować. Pomyślałem, że egzaminator każe mi to zrobić jeszcze raz - ale obyło się bez tego - dał znać żeby podjeżdżać pod górkę, gdzie w kolejce czekały juz trzy toyoty "jessst" pomyślałem "łuk z głowy, a najbardziej się go obawiałem"...ale żeby nie było za wesoło, w momencie podjeżdżania do kolejki stojącej do górki - zgasł mi samochód. Zbladłem, ale widząć brak reakcji egzaminatora odpaliłem silniczek i spokojnie ustawiłem się w kolejce. Egzaminator podszedł i już myslałem ze mnie ochrzani za zgaszenie, ale powiedział tylko żebym zatrzymał się na wzniesieniu, to on sobie wtedy wsiądzie i pojedziemy na miasto. Górka poszła gładko, egzaminator wsiadł, zapytał się czy jestem gotowy do jazdy - odpowiedziałem, że tak. Zjechaliśmy z górki, podjechalismy juz pod wyjazd z ośrodka - a On zapytał się mnie ponownie czy napewno jestem gotowy do jazdy - i tu zgłupiałem. Okazało się, że mam włączone nie takie światła jak trzeba - przełącznik był przesuniety na samą górę, która powoduje że na desce rozdzielczej zapala nam się niebieska dioda ze światłami - i tutaj taka zagwozdka. Na poczatku myslalem że są to światła mijania, aczkolwiek ikonka wskazuje że są to światła drogowe - kiedy wyłączyłem je i przesunałem w toyotce przełącznik na kropkę, egzaminator powiedział że jest ok i że teraz jestem gotowy do jazdy - teraz kwestia - dlaczego niektóre samochody dawały mi sygnał, że jadę bez świateł ? To samo miałem jeżdżac z instruktorem, miałem przełącznik na kropce a jak się ciemno zaczeło robic to nic nie było przed samochodem widać, wiec musiałem włączyć ikonke niebieską - teraz pytanie. Skoro według egzaminatora światła drogowe to przełącznik na samej górze - to czym są światła włączane wajhą od siebie? Tutaj chyba sami egzaminatorzy tego nie wiedzą, bo przykładowo mój kolega cały egzamin przejechał na przełączniku "na górze" z niebiską ikonką na desce rozdzielczej, egzaminator nic mu nie powiedział a egzamin zdał pozytywnie. Kilka osób wracających z miasta, również dziwilo się że miały przełącznik na kropce a samochody z naprzeciwka dawały znać że nie ma włączonych świateł...dziwna sprawa. Generalnie światła włączajcie na kropkę nie na reflektor niebieskie na samej górze przełącznika. Wracając do przbiegu egzaminu, pojechalismy z odlewniczej w prawo, potem na swiatłach również w prawo i wjechaliśmy na pierwszym skrzyżowaniu w lewo w takie spokojne uliczki z dużą ilością skrzyżowań równorzędnych :) Na pierwszym możliwym miejscu zrobilismy parkowanko przodem. Udało się, ale przy wyjeździe samochód mi zgasł o_O, westchnałem głosno, a egzaminator powiedział "pan sie nie przejmuje, zdarza się przecież", "ok" pomyslalem i zaczałem powoli wyjeżdzac. Zobaczyłem ze samochód, który teoretycznie miał pierwszeństwo zatrzymał się aby mnie przepuścic. Ku przestrodze wszystkich, zapytałem się egzaminatora czy mogę skorzystać a On odpowiedział "proszę sie mnie nie pytać, ja nic nie bede panu podpowiadał, jestem tutaj od tego aby ocenic pańskie działa i musi pan podejmować sam decyzje". "ok" znów pomyslałem i skorzystałem z uprzejmosci kierowcy z tyłu. Egzaminator nic nie powiedział. Jeździliśmy przez jakiś czas, to w prawo to w lewo i znowu na jednej ze spokojnych uliczek padło hasło zawracania z uzyciem infrastruktury. Wjechałem przodem wyjechałem tyłem i tylko usłyszałem "myslalem ze sobie Pan ułatwi i wjedzie tyłem a wyjedzie przodem, bo gdybysmy to robili na bardziej ruchliwej ulicy to było by Panu cięzko, ale wporządku". Przytaknąłem mu i pojechaliśmy dalej w drogę - znowu po uliczkach ze skrzyżowaniami równorzędnymi, ale już bez żadnych dodatkowych manewrów. Na rondzie przy trasie toruńskiej skrecilismy w lewo na trasę. Moim błedem było to że nie ustawiłem się na pasie środkowym tylko na lewym...po czym kiedy ruszylismy po mojej prawej stronie zrobił sie taki sznurek samochodów ze nie miałem mozliwosci zejchania na prawą stronę, wiedziałem ze robię zle ale nie miałem innej mozliwosci. Potem padło hasło, aby rozglądac sie za tablicą na żerań wschodni i zejchać w tamtą stronę z trasy. Kiedy to wykonałem trafilismy w mały korek - akurat pora wracania do domu z pracy się zaczęła a Pan egzaminator zapytał "jak Pan ocenia swoją dzisiejszą jazdę?" Ja odpowiedziałem "wie Pan, biorąc pod uwagę, że ostatni egzamin zakończyłem po 5 minutach na miescie, to jestem z siebie zadowolony jesli chodzi o dzisiejszą jazde" a On "a ja nie do konca jestem zadowolony z pańskiej jazdy, i jezeli mi Pan powie dlaczego, to Panu zaliczę bo bede wiedział ze znał Pan swój bład, który popełniał przez 4 kolejne skrzyżowania". No to ja juz od razu wiedziałem ze chodziło o tą jazdę z lewej strony :) Czas na odpowiedz dał mi do swiateł ze skretem w odlewniczą. Kiedy je minelismy zapytałem "czy moge juz udzielic odpowiedzi?" Egzaminator: "proszę" ja: ",moim błedem było to że nie trzymałem się prawej strony jezdni tak jak nakazują przepisy" Egzamiantor:"strzelił pan w dziesiątkę i podoba mi się uczciwa odpowiedz" :) No to juz wiedziałem ze bedzie dobrze. Dojechalismy do osrodka, zaparkowałem w miejscu, z którego wystartowaliśmy, zatrzymałem się, bieg na luz, zgasiłem silnik, wysłuchałem parę porad i uwag na przyszłosc, po czym egzaminator podał mi rękę i powiedział że niniejszym ocenia egzamin pozytywnie i zaprasza za dwa tygodnie po odbiór dokumentów :D. Kumpel czekał przed wejsciem na plac, siedzac na ławeczkach i tylko modlił sie zebym z kartką nie wysiadł bo tak długo siedzielismy jeszcze w samochodzie po przyjezdzie. Na szczescie wszystko się powiodło mimo iz bardzo sceptycznie podchodziłem do egzaminu i byłem pewien ze mi się nie uda, tym bardziej jak zobaczyłem tego "ss mana", który okazał się naprawdę wporządku człowiekiem. Moja rada dla wszystkich zdających: dwa snickersy przed egzaminem na uspokojenie, rozwaga i ostroznosc + oczy dookoła głowy i nawet jak nie musicie, to zerkajcie w lusterka a to prawe a to lewe a to tylnie, zeby egzaminator widzial ze sie orientujecie w otoczeniu. Spokoj i opanowanie to recepta na zdany egzamin, nawet jesli popelnicie kilka drobnych błedów a egzaminator zobaczy ze ogarniacie samochód i i drogę po której jedziecie. Powodzenia!!!!
apo5
 
Posty: 5
Dołączył(a): poniedziałek 28 kwietnia 2008, 09:40

WORD Radarowa

Postprzez marteczka79 » środa 30 kwietnia 2008, 13:21

Ośodek na Radarowej
29.04.2008 r.


Przyszłam na egzamin punktualnie. Nie nastawiałam się, że zostanę wylosowana jako jedna z pierwszych. Nagle egzaminator wszedł na salę oczekiwań i powiedział, że jest opóźnienie i jeszcze nie została przeegzaminowana poprzednia grupa. O kurczę - to sobie posiedzę.
Zostałam wyczytana o 20. Przy wejściu zobaczyłam pana w wieku średnim, lekko okrągłego. Tradycyjnie zostałam wylegitymowana. Jak zagadnął jak nastrój to wiedziałam, że nie jest tyranem.
Flaki samochodu, światła - zaliczone bez problemu. Łuku się bałam, bo plac jest pochyły, ale poszło bez problemu.
Górka - zaliczona.
No to zostaje wyjazd na miasto i dłuuuugie 40 min (w tym dobrym przypadku :wink: ).
Tradycyjnie w prawo w Radarową i zaraz parkowanie przodem. Później okoliczne uliczki równorzędne (strefa 30 km/h) i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury.
Poza tymi okolicznymi uliczkami przy ośrodku na pewno miałam rondo na Żwirkach a co dalej to nie wiem, bo w tamtych okolicach byłam po raz pierwszy. Na pewno był to Służewiec Przemysłowy i chyba coś w okolicach lotniska bo stewardessa wędrowała z walizką - ale tego nie jestem już pewna.
Trochę byłam przestraszona, bo jak się gdzieś wcześniej było to człowiek czuje się troszkę spokojniej, wie czego się spodziewać. A tutaj - wieeeelka niewiadoma. Ale jakoś poszło.
Egzaminator był bardzo sympatyczny. Nie przeszkadzał, nie krzyczał, nie był nieprzyjemnie oschły. Był zupełnie inny niż większość opisywanych. Egzamianatorzy naprawdę trafiają się też mili i potrafią się uśmiechać :)
Gdy dojechałam znów do ośrodka po tych 40 minutach wiedziałam że jest dobrze :-) Tak bardzo chciałam zdać... Zaczęło się wypisywanie formularza egzaminacyjnego. Brzuch mnie bolał ze stresu. Nagle usłyszałam, że mi gratuluje i że dokument do odebrania będzie za 2-3 tygodnie. Popłakałam się ze szczęścia. Nie przypuszczałam, że zdanie egzaminu wiąże się z tak wielkimi emocjami.
Wszystkim zdającym życzę takiego egzaminu.
Z wrażenia nie mogłam w nocy spać a jak zamykałam oczy to cały czas widziałam mój egzamin :-)

Z tzw. dobrych rad mogę powiedzieć, że naprawdę dobrze jest wziąć jazdy w dniu egzaminu na "rozjeżdżenie". A po drugie - nie poddawać się jak coś się nie uda. Ja w trakcie egzaminu miałam sytuacje, że zakładałam, że będzie po mnie. Chodzi przecież fama, że ludzie są oblewani za najmniejsze przewinienia. Nawet w takich sytuacjach należy robić dalej swoje i starać się ze wszystkich sił pokazać, że potrafimy jeździć. Gdy się szybko poddamy, to jest wielce prawdopodobne, że egzamin zakończy się fiaskiem. Bo jak egzaminator ma nam uwierzyć, że umiemy skoro się nie staramy?

Chciałam w tym miejscu nadmienić, że podejście na Radarowej było moim drugim egzaminem po 7-letniej przerwie w robieniu prawa jazdy.
__________
2001 r. - kurs i dwa oblane egzaminy
7 lat przerwy
29 grudzień 2007 r. - egzamin teoretyczny - zaliczony
14 marzec 2008 r. - egzamin praktyczny - Odlewnicza - oblany
29 kwiecień 2008 r. - egzamin praktyczny - zaliczony :lol:
15 maj 2008 r. - dokument do odbioru w wydziale komunikacji :-)
Ostatnio zmieniony czwartek 15 maja 2008, 12:23 przez marteczka79, łącznie zmieniany 1 raz
marteczka79
 
Posty: 5
Dołączył(a): czwartek 20 marca 2008, 15:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Jewka » czwartek 01 maja 2008, 23:38

Hynka/Warszawa
IV 2008

A ja, nie uwierzycie, bo ja sama nie wierzę, oblalam na łuku do przodu. Po prostu zgubiłam się w tych pachołkach.

Nie wiem, jak jest na innych placach, na Hynka są 4 łuki obok siebie i mrowie sterczących tyczek. Łuk jest na lekkim wzniesieniu, więc nie widac koperty - zabłądziłam.

Dodatkowo facet mnie zestresował, bo przed samą jazdą zrobił mi złosliwy wyklad na temat języka na egzaminie. Polecenia wydawał mi w jakims niezrozumiałym sztywnym języku. Twierdził, że mogę miec pretensje do swojego instruktora, który przemawiał do mnie gwarą (łuk, górka). W oczach miał dziką radość, że może mi dopiec.
Zanim wsiadłam do samochodu, byłam ju z zdołowana złosliwościami p. R., starszego czlowieka o zimnym spojrzeniu. Strasznie duzo gadał, ale szkoda że tylko po to, zeby mi dokuczyć.
JAKIMI SŁOWAMI EGZAMINATORZY WYDAWALI WAM POLECENIA? Robili wam jakies uwagi na ten temat?

CZY SĄ PLACE, GDZIE NIE MA TYLU ŁUKÓW OBOK SIEBIE?
Nie umiem ocenic, ktorymi tyczkami mam sie kierowac, czuję się jak na polu chmielowym. Choc może, gdyby egzaminator nie przemawiał do mnie w pokrętny i złośliwy sposób, mniej bym sie stresowała i przejrzałabym na oczy?[/list]
Jewka
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 11 września 2007, 19:12

łuk Radarowa

Postprzez ewama » sobota 03 maja 2008, 00:34

łuk.
marteczka, po pierwsze - spokojnie, nie Ty pierwsza, nie ostatnia. chociaż oczywiście ze stresu przesadziłaś. Z tego, co ja pamiętam na radarowej są trzy łuki, nie cztery, ale owszem blisko siebie. moje rady:
- pełne skupienie przed ruszeniem i to zarówno do przodu jak i do tyłu. zanim ruszysz ,popatrz uważnie na drogę i zapamiętaj, gdzie jedziesz, zeby potem w panice nie rozglądać się. ja przed ruszeniem z wstecznego stałam chyba minutę, ale dokładnie prześledziłam mój łuk i moją drogę. Postaraj się widzieć tylko swoje słupki i jadąc nie patrz na żadne inne
- dobra metoda pokonania łuku. wiem, ze jest ich kilka, ale te z liczeniem słupków chyba najczęściej zawodzą. trzeba nauczyć się w dobrej szkole (ja polecam MDK), u dobrego instruktora, metody, która wyjdzie zawsze.
- zrobić ze trzy razy łuk i górkę w dniu egzaminu, zeby pamiętać na goraco
- dla wielu trudniejsze, niż bliskość łuków jest małe pochylenie. jeśli za wysoko podniesie się sprzegło, można na wstecznym rozpędzić się i zjechać do tyłu, traci się wtedy kontrolę. ja polecam przy zjeździe z nachylenia, wciskanie sprzegła na maksa, na pewno nie stanie. niektórzy używali hamulca, ale to chyba za duże ryzyko. trzeba starać się jechać jak najwolniej, ale bardzo precyzyjnie, wciąż pilnowac drogi

język egzaminatora :)
właściwie nawet zastanawiam się , skąd egzaminator znał Twój "slang", przecież to on wydaje polecenia, a Ty wykonujesz, po co w ogóle się odzywałaś :) u mnie instruktorzy mówili różnie, "łuk" albo "jazda po torze do przodu i tyłem", "górka" albo "ruszanie na wzniesieniu". chcociaż rozumiem Cię, bo ja miałam jedno podobne zawahanie (opisałam to wcześniej), gdy mi egzaminator kazał podnieść "pokrywę silnika" :) dla mnie to zawsze była maska :)
- tak jak pisałam po moim egzaminie, warto dotrzeć do źródła, gdzie są dokładnie opisane wymagania i zadania egzaminacyjne, to np internet albo dziennik ustaw, tam będziesz miałam fachowe określenia (np koperta to parkowanie równoległe tyłem. itd..)

a jeśli łuk radarowej mimo to tak bardzo Cię przeraża, moze zapisz się na odlewniczą? z tego, co pamiętam, namalowene sa rzadziej :)

powodzenia! nie przejmuj się! W KOŃCU ZDAJE KAŻDY !

*****

z emocji pomyliłam adresata, sorry :) te wszystkie słowa do Jewki, marteczce gratuluję :)
ewama
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 14:58

Powstańcow Śląskich

Postprzez FOKUZ » wtorek 06 maja 2008, 09:42

Witam wszystkich
Dzisiaj 5.05.2008 zdalem egzamin na kategorie B.

Przebieg egzaminu,
zaczynając od tego ze przyszedłem na egzamin kompletnie nie przygotowany i wyjezdziłem na yarisie az 3 godziny to udało mi sie zaliczyc egzamin za drugim podejsciem.
Na starcie oczywiscie czekanie mimo iz było 5 wolnych samochodów i jak zdazylem przez 1,5 godziny zauwazyc było 5 egzaminatorów.Na egzamin w sumie poszedlem tylko dla formalnosci bo bylem nieprzygotowany kompletnie-przed dzien egzaminu poczytalem troszke na tym forum o yarisie co bardzo mi pomoglo i jestem wdzieczny.
No wiec...standardowo maska (na pierwszym egzaminie egzaminator powiedzial "pokrywa slilnika" co mozna inaczej zinterpretować ale wiadomo ocb:)-tutaj mialem dowolnosc,mialem sam opowiadac gdzie co jest.
Nastepnym etapem jak to w egzaminie były swiatla i tego sie najbardziej obawialem zwłaszcza ze nie znalem Yarisa.
Egzaminator kazal mi wlaczyc wszystko co mozliwe,wysiasc i sprawdzic czy dzialają...jak juz sprawdzilem to kazal mi opowiedziec gdzie i jakie swiatlo-pozniej kazal mi wsiasc i wcisnac hamulec oraz wrzucic wsteczny.Ten etap przeszedlem pomyslnie.
Nastepnie "przygotowanie do jazdy"-poustawialem wszystko tak jak chcialem i zauwazylem odrazu roznice w samochodzie bo nie mial elektrycznych szyb i swiatla (wlacznik) awaryjne byly troszke inaczej usytuowane ale to chwila by sie przystosowac.
Wjechalem na pozycje startowa do łuku-co mnie zastanawia inni egzaminatorzy mowili dziewczynom jak maja wjechac w tą pozycje-co lepsze jeden egzaminator nawet przestawil pacholek specjalnie.
No wiec wjechalem sam-ruszylem do przodu po łuku i spowrotem-noga mi z nerwow latała jak szalona bo wczesniej na łuku nie zaliczylem.
Udało sie.Kolejny etap "górka".
Musialem sie ustawic znowu sam zeby jakos wjechac i wtedy egzaminator mowi mi ze mam zle swiatla-i sie zaczely cyrki

W yarisie ikonka "drogowych" to swiatla mijania i jakbym tej manetki nie przelaczyl to nie widzialem na tablicy ikonki od swiatel mijania.Zaczelem sie tlumaczyc ze nikt mi nie pokazal jak sie wlacza rodzaje swiatel wiec mi powiedzial zebym mial pretensje do tego co mnie uczyl-juz nie chcialem mowic ze az 3 godziny na szybko sie uczylem yarisem jezdzic i tak mi swiatla wyjasnili ze nic nie zrozumialem.Egzaminator był wyrozumialy i mowi
-mial pan juz wlaczone swiatla a teraz problem? prosze kolejno wlaczyc ,wysiasc z samochodu i zobaczyc czy dzialaja.
Udało sie ale juz bylem pewien ze dostane do podpisania cyrograf i zaproszenie na kolejny egzamin.

Górka poszła gładko az sie zdziwilem bo nie potrafie wyczuc jeszcze gazu w yarisie-ale sie udało

No i ostatni etap to miasto.
Stres byl bardzo duzy ale walczylem z tym "mowilem sobie,nie dzis to jutro".
Wyjechalem na pierwsza ulice odrazu w prawo (nie podam nazw bo nie znam Bemowa) i przejechalem po kaluzy z predkoscia 20km/h i juz dostalem uwagi.Juz wiedzialem ze po egzaminie ale mimo to nie przesiedlismy sie z egzaminatorem.Wtedy wlasnie zdalem sobie sprawe "niech sie dzieje co sie chce ,jade tak jak mnie nauczono"

Jezeli chodzi o miasto to raczej mało go mialem bo jezdzilem duzo po jakis uliczkach gdzie juz zycia nie ma i klika razy zawracalem na nich na "3".W dalszej czesci egzaminu jezdzilem dalej jakimis dziwnymi uliczkami az sie dziwilem ze to bemowo.
Przejazd przez tory itp-nigdzie zycia nie było i prawie zadnych samochodow.
nastepnie wprowadzil mnie pan egzaminator bardziej w miasto az przez 3 ronda i dojechalem do jakiegos hipermarketu na parking,tam kolejne zawracanie na 3 miedzy ciasno usytuowanymi samochodami.Udało sie.
Wjechalem na jakies skrzyzowanie-z wrazenia nie pamietam wiem ze mialem usąpic pierwszenstwa wszystkim z lewej-na moje nieszczescie nie było samochodów tylko trefna "L-ka"-i tu prawie poległem bo to chyba byly pierwsze jazdy i tak sie dziewczyna czaila do tego skrzyzowania ze prawie wymusilem pierwszenstwo.
Na szczescie w pore sie opanowalem i bylem cierpliwy az sobie przejedzie.No i na koniec juz powrót do osrodka.
Bylem bardzo zdziwiony ze to ja jeszcze kieruje no i na ostatniej prostej do osrodka bylo chyba 100% skupienia zeby czegos nie zepsuc wjezdzam do osrodka przez brame i zamyslilem sie na tyle ze zamiast wjechac na plac w prawo to pojechalem prosto
Egzaminator sie tylko usmiechnol i powiedzial ze jak nie bede uwazny to moge kiedys zycie stracic.

Zaparkowalem i juz z usmiechem (wrescie) egzaminator zaczol mi opowiadac o tej kauzy i o bledach jakie zrobilem.

Podsumowując;
Mimo iz nie bylem przygotowany i chcialem przelozyc egzamin udalo mi sie.Prawie poległem na pustej drodze przez innego kursanta i tu moja rada (bądzcie cierpliwi i sie nie spieszcie.Znak drogowy to znak i sie tego trzeba trzymac
Samochód zgasł mi 2 razy ,raz na wiekszym skrzyzowaniu i tu kolejna rada (nie cisnieniowac sie i nie pospieszac samochodu) nikt nas nie pobije za to ze sie ociagamy-jedynie nas strąbią
No i kontrolujcie prędkosc
Parkowania równoległego nie miałem ani jednego.

Zycze wszystkim zdania egzaminów a zwłaszcza rozsądku podczas egzaminu-emocje przejdą same

Pozdrawiam
Kategoria "B" 5.05.2008 (2 próba)-pozytywne (egzamin bez zadnego przygotowania i poznania samochodu)
FOKUZ
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 05 maja 2008, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cxxiv » środa 07 maja 2008, 21:39

WORD Warszawa ul. Odlewnicza

Data egzaminu: 7 maja 2008 7:00

Samochód: Toyota Yaris (5 drzwiowy)

Czwarty egzamin OBLANY

Niby to już czwarty mój egzamin praktyczny, ale tak naprawdę w związku ze zmianą pojazdu egzaminacyjnego to tak jak pierwszy.
Okazało się też, że nie tylko samochód się zmienił, a zmianie też uległ sposób zgłaszania się na egzamin. Dotychczas na egzaminatora czekało się w budynku przy sali nr 2, a teraz trzeba stać na dworze, a obecność palaczy nigdy nie była mi przychylna czego w życiu bym nie robił. Czekałem więc po staremu w sali, ale nagle z głośnika wydobył się bełkot, który brzmieniem przypomniał moje imię, więc pojawiłem się na miejscu, ale to był fałszywy alarm. Dopiero moja kolej nastąpiła po pół godzinie czyli ok. 8:15 (w historii mojego oczekiwania na egzamin był to rekord). Pan zaprosił mnie do samochodu. W rzuciłem do tyłu wszystkie swoje rzeczy. Zgodnie z poleceniem otworzyłem pokrywę silnika, pokazałem wszystkie wlewy i zamknąłem maskę. Kolejnym zadaniem było włączenie wszystkich możliwych świateł, ponieważ samochód był już na chodzie włączyłem światła drogowe, awaryjne i przeciwmgłowe. Przeszedłem na przód wskazałem, które żarówki to które, potem tył. Obyło się bez podchwytliwych pytań o dodatkowe światło stopu czy podświetlenie rejestracji. Wsiadłem do samochodu, sprawdziłem jeszcze sygnał dźwiękowy i przegotowałem się do jazdy (ustawiłem fotel i lusterka). Wrzuciłem pierwszy bieg i zapomniałem o ręcznym, ale po przypomnieniu egzaminatora zwolniłem go i ruszyłem powoli do przodu. Ustawiłem się na łuku i cofnąłem do pola zatrzymania. Ruszyłem do przodu i bez trudu pokonałem łuk, jednak najgorzej jest jednak z cofaniem. Cały czas zastanawiałem się, którą z dwóch metod pokonania łuku, tak długo mi to zajęło, że nie spodziewanie na obie było już za późno więc zrobiłem małą modyfikacje tej sprawdzonej i ku mojemu zdziwieniu wyszedłem na prostą, a po zatrzymaniu wszystkie słupki na moim torze jazdy... stał. Wystraszył mnie tylko egzaminator zbliżający się do mojego pojazdu, ale on tylko przyszedł zaprosić mnie na wzniesienie. Tu jak zwykle dałem radę. Przed bramą wyjazdową zebrała się grupa samochodów, ale pojawił się wolny "pas" więc skorzystałem z niego i wyjechałem w prawo. Na przejeździe tramwajowym też korek mi sprzyjał bo zablokował ruch i bez trudu mogłem pojechać dalej po trasie egzaminacyjnej. Na skrzyżowaniu z Kondratowicza standardowo w prawo, a na następnym skrzyżowaniu w lewo. Potem na skrzyżowaniu ulic Ogińskiego i Poborzańska pojechaliśmy prosto. Dalej krążyliśmy różnymi ulicami. Pamiętam jednak jak na skrzyżowaniu Rembielińska i Kondratowicza skręcając z Kondratowicza w lewo jadąc wewnętrznym pasem do skrętu utkwiłem na kończącym się pasie. Znalazła się osoba, która chciała mnie wpuścić, ale bałem się, że egzaminator uzna to za wymuszenie pierwszeństwa i nie skorzystałem z tej okazji. Przeczekałem i kontynuowałem jazdę dalej. Na skrzyżowaniu ulic Wyszogrodzkiej i Rembielińskiej nie działała sygnalizacja. Długo czekałem na możliwość przejazdu ale nie chciałem ryzykować, trochę się egzaminator niecierpliwił ale cóż. Na jakimś bliżej nieokreślonym rondzie (ale nie Żaba) też nie działała sygnalizacja, ale jakoś udało mi się na nim zawrócić. Też musiałem przeczekać nawał całkowicie nie uprawnionych do wjazdu użytkowników. Na skrzyżowanie ulic Julianowskiej i Rembielińskiej niespodziewanie wyskoczył samochód, który blokował tory. Wiedziałem, że nie wjedzie na skrzyżowanie, ale protekcyjnie przyhamowałem. Ostatecznie oblałem egzamin na skrzyżowaniu Chodecka z Budowlaną. Skręcając w prawo z Chodeckiej w Budowlaną chciałem wykorzystać pasa dla autobusów do włączenia się do ruchu. Jednak nagle skądeś wyskoczył samochód i tyle. Podobno zabrakło mi 10 minut do końca egzaminu.
cxxiv
 
Posty: 16
Dołączył(a): piątek 28 grudnia 2007, 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Schivy » czwartek 08 maja 2008, 11:22

Obiecałem sobie, jak tylko uda mi sie przejść przez trudy egazminu praktycznego, opiszę swoje perypetię, ku pokrzpieniu i przestrodze dla innych których ten wyzwalacz stresu dopiero czeka ;)

Zatem..

29 Luty 2008 Odlewnicza godz 17.
Zdawałem jako jeden z ostatnich, standardowo co i gdzie pod maską, poźniej światła, o ile dobrze pamiętam egzaminator poprosił jedynie o włączenie wszystkich możliwych świateł i zaprosił mnie na przód samochodu - proszę wskazać żarówkę świateł postojowych...
Sukces, do samochodu, przygotowanie do jazdy- tradycjny już klakson jako gotowośc do kolejnego zadania.
Łuk..bałem sie niemiłosiernie..udało się jednak bez problemu, pozniejgorka i na miasto.
Nie wspomnialem wczesniej ale egzaminator z ktorym bylo mi dane wowczas zdawac - byl bardzo mily, gdy juz wsiadl do samochodu za gorka wyglosil krotka formule powtarzana pewnie kilkadziesiatr razy w tygodniu ..oczekuje od Pana dynamicznej jazdy z bezwglednym jednak stsoowaniem sie do zasada ruchu drogowego..czy wszystko jasne..ruszamy...nie bede sie rozpisywal gdzie pojechalismy w ktora ulice skrecislismy etc.-po prostu nie pamietam stres.Oblalem gdzies w polowie egzaminy zawrcajaca na jednym ze skrzyzowan – wymuszenie pierwszeństwa.
O zlosci na siebie nie wspomne...trudno najwazniejsze moi drodzy to wcyiagnac odpowiednie wsnioski.
Moj byl jeden NIE SPIESZYC SIE i z takim postanowieniem podchodzilem do drugiego egazminu...
Podejscie II Odlewnicza 6-05-2008 godzina 11.
Termometr na zegarze przy placu manewrowym - pokazywal 17 stopni C- sporo..usiadlem zatem na laweczce w cieniu oczekujac na egzamin.
Moje nazwisko wyczytano jako jedne z ostatnich,-egazminator pierwsze wrażenie-sympatyczny facet-i jak wielu z Was pomyślałem zdam.
Swiatla,silnik,plac-bez problemu.
Miasto.Zaraz przy wyjezdzie z ośrodka mila niespodzianka, brame zastawila smieciarka – egzaminator kazal zaczekac- zreszta to na Pana korzysc dodał..Po kilku minutach i on się poddał kazał jechac w prawo przez parking,.Trasy tradycyjnie nie pamiętam –w pamieci utkwilo jednak kilka przelomowych momentow i zdan egzaminu.
Pierwszy na którymś ze skrzyżowań skręcając w lewo nie ustpilem pierwszeństwa nadjeżdżającemu z prawej, szczescie ze kierowca tego samochodu, węsząc co jest grane zahamowal sam i mnie przepuścił- przynajmniej tak to wyglądało i taka wersje przyjąlem gdy egzaminator zapytal kto w tej sytuacji miał pierwszeństwo ;)
Druga sytuacja to skrzyżowanie gdzie pierwszeństwo określają pogrubione linnie pod znakiem pierwszeństwa przejazdu, niby nic trudnego jednak przez moment nie uwagi ponownie wjechałem na skrzyżowanie z poleceniem lewoskrętu zapominając o prawej stronie.Na szczescie bez konsekwencji jedynie z uwagą
-Pan chyba nie chce zdać ;)
Pozniej dwa razy zawrocic z uzyciem infrastruktury, parkowanie przodem niezliczona ilość równorzędnych, rondo trasa torunska i do ośrodka.
Podczas ostatnich metrow mówiłem sobie to jeszcze nie koniec uwazaj,…
W ośrodku – Jezdzi Pan poprawnie choc zdarzyły sie Panu momnety nie uwagi - EGZAMIN ZDANY JEDNAK POZYTYWNIE.
Byłem tak wypluty gdy wyszedłem z samochodu ze mysl o sukcesie dotarla do mnie dopiero kilka godzin pozniej.

Zdając pamiętajcie o koncentracji i spokoju, naprawde nie trzeba się spieszyc..czas jest Waszym sprzymierzeńcem.
Nie gasić przewodów elektrycznych wodą ;)
Schivy
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 07 maja 2008, 08:26
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Alsake » środa 14 maja 2008, 09:02

WORD Radarowa/Okecie

Jestem z Bialorusi dlatego bardzo stresowalem sie, ze moge miec problemy w porozumieniu i td. Ale wszystko poszlo super! Mialem swietnego egzaminatora (bylo to o 7 rano dzisiaj), ktory rozladowywal napecie...Jestem po prostu szczesliwy, ze to wszystko juz sie skonczylo...i zycze wszystkim takih swietnych egzaminatorow!

Za pierwszym razem ^__^
Alsake
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 14 maja 2008, 08:56

Postprzez pawel0505 » sobota 17 maja 2008, 18:50

WORD Warszawa ul. Odlewnicza

Egzamin teoretyczny 15.05.2008 (Zaliczony 0 błedów)
Egzamin praktyczny 17.05.2008 (Wynik pozytywny :])Za pierwszym podejsciem

O egzaminie teoretycznym nie bede sie wcale rozpisywal bo nie ma co, poprostu zgłosilem na na wyznaczony termin i zaliczylem bez najmniejszych problemow. PO zdanym egzaminie poszedlem sie zapisac na egzamin praktyczny kiedy Pani w okienku powiedziala mi ze na egzamin bede czekal 2 dni bylem w szoku;p. Zgłosilem sie do sali numer 2, w której jeden z egzaminatorów sprawdzil listę obecności i zapoznał nas jak bedzie wygładal egzamin i gdzie mamy oczekiwac na egzaminatorów. Po upływie 10 min zostało wylosowane moje nazwisko i kazano oczekiwac przy placu manewrowym. Po około 5 minutach podszedl do mnie egzaminator i poprosił o dowód tożsamosci, iz nie miałem dowodu osobistego pokazałem mu paszport, troszke ponarzekał ze nie wyraźne zdjęcie ale dopuscił mnie i poprosił i podejscie do samochodu numer 10;)
Pan egzaminator sam najpierw uruchomił silnik i poprosił i nacisnienie hamulca oraz wrzucenie wstecznego biegu i powiedzial mi ze swiatła są ok, po czym podszedl do mnie i kazał po koleji włączac swiatła, (swiatła pozycyjne, mijania, drogowe, przeciwmgłowe, oraz awaryjne) i zaprosił mnie do tyłu pojazu i poprosił o powiedzeniektora zarówka jest od jakiego swiatla. Powiedział abym podniosl maske i wskazal, wszystkie zbiorniki płynow. Po tych czynnosciach poprosil o przygotowanie sie do jazdy. Wszystko poszlo bez problemow, nastepnie zaprosil na łuk, górka no i miasto...
Bałem sie bardzo miasta jednak nie było az tak zle, z tego co widzialem egzaminator oblewał jednego za drugim(ludzie wyjerzdzali na miasto i po chwili wracali z przesiadkaXD)
Trasy to zabardzo nie pamietam skupilem sie glownie na jezdzie.
Z takich najwazniejszych rzeczy to miałem zawracanie na rondzie, nie wiem jak sie ono nazwywa(koło tego basenu Polonez czy jakos tak),zawracanie na trzy, oraz prakowanie prostopadłe. Ogolnie to szło mi bardzo dobrze pilnowałem, ab nie przekraczac predkosci, uwazalem na przejsca dla pieszych, oraz aby ni wymusic nikomu pierszenstwa. Gdy wracalem juz do osrodka czulem ze zdalem, Wjechalem na plac egzaminator poprosil abym zaparkowal miedzy samochodami na placu, Trzymal mnie w niepewnosci, po chili uszylszalem upragnione słowa,, Gratuluje zdanego egzaminu''

Hehe pierwsze podejscie i egzamin udany, to najszczesliwszy dzien w moim zyciu.
Troche rad odemnie. Zachowajcie spokoj przedewszyskim jezdzijcie spokojnie i zwracajcie uwage na przejcia dla pieszych oraz autobusy. Najlepiej wdac sie w jakas rozmowe z egzaminatorem, aby egzaminator poczul ze jestes wyluzowany.:)
Zycze wszystkim zdania egzaminow. :D
pawel0505
 
Posty: 0
Dołączył(a): sobota 17 maja 2008, 18:05

Postprzez blue_warsaw » poniedziałek 02 czerwca 2008, 22:10

1,2,3 podejście na odlewniczej
4 na radarowej, wynik: POZYTYWNY
czas: okolo 45 min

bardzo szybko pokazałem co i jak pod maską, światła itd Później prawie od razu wykręcanie z uzyciem infrastruktury, jezdzenie po tych uliczkach z równoległymi skrzyzowniami, pozniej wiele skrętów z podporządkowanych. (jechalem koło 8 i były poootwooorne korki)
Powrót i zdane :)
blue_warsaw
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 02 czerwca 2008, 18:37

Postprzez Asha 714 » środa 04 czerwca 2008, 17:00

Witam ponownie :D

Pierwszy egzamin: na Bemowie
Drugie egzamin : na Okęciu
Trzeci egzamin: również Okęcie

no i jak to przyszło mawiać : "do trzech razy sztuka" w moim przypadku sie sprawdziło :)

Sam egzamin będę wspominać bardzo miło, trafiłam na bardzo fajnego starszego Pana, z którym świetnie mi sie rozmawiało i tak naprawdę nie wiem kiedy zleciał czas :)

Placyk bez problemu, szybciutkie omówienie, samochodu, płynów i itd... później manewry i na miasto, pierwsze parkowanie (równoległe przodem) za raz na ul.Radarowej.
W sumie jeździłam koło Żwirek(i dwa razy ta sama Żwirkami ) jakoś daleko nie odjeżdżaliśmy....

Cały egzamin trwał ok 40 min.
Gdyby ktoś potrzebował jakiś info to piszcie na PW.

AAAA i jeszcze przed samym egzaminem miałam 2h jazd...i ich tez nie zapomnę...bo instruktor dał mi niezły wycisk :lol: ze sam egzamin okazał sie miły i przyjemny, ale jazdy doszkalające to była droga przez mękę ale myślę ze wartej zachodu...dużo mi to dało i prosto z jazd weszłam na egzamin :)

Życzę wszystkim powadzenia i spokojnie bez nerwów :wink:

Egzamin miałam :arrow: 23 maja godz.17
Dokumencik odebrałam :arrow: 4 czerwca

Pozdrawiam :)
Asha 714
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 04 marca 2008, 16:53

Postprzez michal5206 » czwartek 05 czerwca 2008, 19:36

Gratuluje wszystkim ktorzy zdali.Ja dziś probowałem o 10:00 ale wyczytano mnie o 11:00.Niestety mi sie nie udało,plac prezentacja i wszytko dobrze ale po wyjeździe na ulicy radarowej był taki mały incydent i koniec.Pozdrawiam wszystkich którzy dziś zdawali razem ze mną
michal5206
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 19:33

Postprzez babiczka3 » niedziela 08 czerwca 2008, 17:37

dwa poprzednie razy zdawałam na odlewniczej... za pierwszym razem oblałam już na łuku, za drugim na rondzie żaba wymusiłam pierwszeństwo-wracając już do ośrodka... przeniosłam papiery na radarową, bo mieszkam tu w okolicy... oczywiście przed egzaminem wykupiłam sobie kilka dodatkowych godzin jazdy... egzamin miałam na 6 rano, swoje nazwisko usłyszałam dopiero o 8.15... pan o imieniu Ireneusz (nazwiska nie pamiętam), miły i sympatyczny... widział moje zdenerwowanie więc starał się mnie opanować jakimiś śmiesznymi powiedzonkami... standardowo maska i światła- bez podchwytliwych pytań... potem łuk-mimo wielu obaw bo jest pochyły poszło dobrze... górka-pierwsza próba nie udana-zgasł mi samochód i sie stoczył. spokojnie podeszłam do drugiej próby i się udało... no i w miasto... oczywiście wjazd w radarową i parkowanie prostopadłe. wjechałam między dwa samochody, otwiera drzwi i mówi, że on tu nie ma miejsca by wysiąść, drzwi zresztą też nie dało się do końca otworzyć... myślałam, że już po egzaminie, ale spokojnie powiedział bym powtórzyła... powtórzyłam i było już ok... później skręt w korotyńskiego i przeważnie same lewoskręty na okolicznych skrzyżowaniach... musiałam też zawrócić na trzy... na jednym skrzyżowaniu nie zauważyłam, że jest to równorzędne- popełniłam błąd, zwrócił mi uwagę ale jechałam dalej... później nic nie mówiąc zabrał mnie na to samo skrzyżowanie- chciał sprawdzić czy popełnię ten sam błąd... tym razem było ok... po 50 min. powrót do ośrodka - wyjazd z korotyńskiego w grójecką, skręt w lewo na rondzie przy hynka, zawracanie na rondzie przy żwirki... po zatrzymaniu się w ośrodku od razu powiedział, że zalicza mi egzamin :D jeszcze parę uwag i cała w skowronkach opuściłam word...
refleksja po egzaminie- bardzo dużo zależy od egzaminatora... porównując mój poprzedni niezdany egzamin z tym- tam popełniłam tylko jeden błąd, tu miał więcej uwag...
życzę wszystkim wyrozumiałych egzaminatorów!!!
z niecierpliwością czekam na odbiór prawka :D
babiczka3
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 07 czerwca 2008, 15:04

Postprzez vacz » piątek 04 lipca 2008, 21:35

Witam :)
szczęśliwie udało mi się zdać za drugim razem :)

i teraz mogę ostrzegać przed miejscem na które pojechałam za pierwszym razem - egzamin na odlewniczej o 19 - weszłam jako ostatnia o 20:30 - ewidentnie byłam skazana na oblanie ;)
Zostałam zawieziona na ciemną uliczkę bez nazwy, która okazała się być ulicą jednokierunkową - jeśli dacie radę to przed egzaminem dla pewności tam pojedźcie - warto się rozejżeć gdzie są dość krzywo poustawiane znaki zakazu wjazdu- uwaga też na znak stopu przy wyjeździe...
A teraz podaję, która to uliczka - po wyjechaniu z word Odlewnicza skręcić w lewo, potem w prawą w Marywilską - później długo prosto - przejechać kanał Żerański, minąć pierwszy zjazd w prawo i następna uliczka z prawej jednokierunkowa naprzeciwko ul.Miętowej to ta docelowa uliczka warta przejechania...

uwaga - egzaminacyjne yariski lubią gasnąć - szybko ciśnijcie gaz!!!

Polecam zdawać rano - drugi egzamin miałam po 2 miesiącach oczekiwań o 6 rano - tym razem bardzo miły, spokojny egzaminator :) 45 minut pokręciłam się po Brudnie skręcając ciągle w lewo - jedno parkowanie przodem prostopadle i luzik :) !!!

pozdrawiam wszystkich zdających! powodzenia!!!
vacz
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:12
Lokalizacja: warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości