moja historia

szkoła AGRA (wg mnie najlepsza szkoła w Łodzi)
egzamin teoretyczny i praktyczny: smutna
teoria 13 czerwiec oczywiście pikuś
praktyka
I termin 9 lipiec 2012 godz. 9:40, toyota nr 15, wynik negatywny,
czas trwania:9 min
egzaminator: Tomasz M
rękaw: najechanie na linię po prawej stronie, powtórka nieudana - koniec egzaminu - szok
II termin 25 lipiec godz. 14:09, toyota nr 15

, wynik pozytywny
czas trwania: całość 35 min na mieście 28 min
egzaminator: Ryszard S
rękaw: tym razem bezbłędnie (pierwszy od poczekalni)
górka: samochód się stoczył (nie wyczułam autka jeszcze) druga próba - luzik
wyjechałam na smutną, za moment komenda proszę przyspieszyć (stresik, że za wolno pewnie jadę) i zatrzymać się przed znakiem,
skręt w prawo w Łomnicką (zawracanie w bramie - zgasł mi silnik

)
dalej znów w smutną do palki, w palki w prawo i zawracanie
dojechałam do ronda solidarności, skręt w prawo w źródłową, na drugim skrzyżowaniu skręt w lewo (głos - najechała pani na linię ciągłą, a ja na to że nie - ok) dojeżdżając do północnej znak STOP
skręt w prawo w północną, i tutaj błąd, kazał mi skręcić w lewo na najbliższym skrzyżowaniu(w kamińskiego) , przegapiłam ten skręt (przejazd przez skrzyżowanie na wprost z włączonym kierunkowskazem) - upss
skręt w lewo w anstadta - tutaj parkowanie prostopadłe przodem po prawej stronie
następnie dojechałam do pomorskiej i w lewo
z pomorskiej w uniwersytecką w prawo i plac pokoju (skrzyżowanie równorzędne i później stop)
na placu pokoju w lewo w uniwersytecką i tu kolejne kuku: jechałam lewym pasem, zwrócił mi uwagę, że jadę niezgodnie z przepisami ruchu drogowego, zjechałam na prawo, a egzaminator: na rondzie w lewo na warszawę, w ostatniej chwili musiałam zmienić pas, autko za mną mnie wpuściło ale niestety tylnymi kołami najechałam już na linię ciągłą (to już myślę, że mam pozamiatane),
z palki w prawo w telefoniczną i w lewo na doły,
następnie w prawo w smutną (najechałam na krawężnik - błąd)
i prościutko do WORDu, tam jeszcze parkowanie skośne
Pan egzaminator wypełnił druczek, zaznaczył błędy, spytał się czy mam jakieś uwagi i na dole napisał magiczne znaczki POZYTYWNY
popłakałam mu się i głos straciłam, śmiał się ze mnie
wrażenia:
stres niesamowity, serce bije chyba podwójnie szybko, noga lata na sprzęgle, pan Ryszard surowy ale bardzo czytelnie wydaje komendy, wręcz powtarza (za co mu jestem bardzo wdzięczna) i uśmiechnął się do mnie już po egzaminie
nie taki diabeł straszny - powodzenia życzę wszystkim podchodzącym do egzaminu, oby to była jak najkrótsza przygoda z WORDem

p.s. wielkie dzięki dla kierowcy autka bodajże mercedesa, za wpuszczenie mnie na lewy pas na rondzie solidarności
