Dwa oblane egzaminy, raz na łuku (niezatrzymanie się w kopercie a potem ruszenie z ręcznym - dosłownie na ostatnim ząbku, że sygnał się włączył na zakręcie dopiero), a drugi raz wymuszenie. To bez zastrzeżeń.
Natomiast dwa pozostałe oblane......
na pierwszym egzaminie miałem parkowanie prostopadłe. Pierwsza próba się nie udała. Druga próba była wykonana bardzo dobrze, z tym że egzaminator nie zaliczył mi jej ze względu na to, że w jego opinii za późno kierunkowskaz włączyłem.
Parkowałem na ulicy wzdłuż której na całej długości są miejsca parkingowe i wjazdy na place prywatnych firm. Ulica mimo, że wielka ruch jest bardzo mały i między miejscami parkingowymi są owe zjazdy. Zgodnie z ustawą wykonałem dobrze, ale mnie oblał. Dziś bym się kłócił

Egzamin numer 3. Jedna z dwóch egzaminatorek - ta o imieniu Agnieszka.
Wchodzę do auta.Bardzo miła kobieta. Jedziemy na łuk. Płyn i światła i proszę przygotować się do jazdy i gdy będzie Pan gotowy proszę mnie poinformować. Fotel pasy silnik i lusterka......
I wtedy ona do mnie z mordą, że czemu tak nisko, że ma być tak jak do jazdy w ruchu drogowym i że jeśli ich nie podniosę to mi nie zaliczy zadania. Ja do niej grzecznie, że widzę bok samochodu i przestrzeń poza nim. Odpowiedź: "nic mnie nie obchodzi co Pan widzi, a czego nie, proszę powiedzieć mi gdy będzie Pan gotowy". Ja nie zmieniając pozycji lusterek mówię, że jestem gotowy. Głęboko westchnęła i z łaską zaliczyła. Dalej łuk, miasto i te sprawy.
Ogólnie bardzo nie miła, agresywna, głos podniesiony. Rozłożyła się na fotelu i przez cały egzamin tictaci żarła.
I nadeszło parkowanie. Prostopadłe w prawo, między dwa auta. Zrobiłem ładnie z korektą na początku. Mówię zaparkowałem. Ona proszę wyjechać. "Ze względu na to, że pierwsza próba bla bla bla". No i parkujemy drugi raz. Tym razem bez korekty, ale przywaliłem ostro w krawężnik. Druga próba niezaliczona i wynik negatywny. Mówię, że chce kontynuować egzamin i proszę ją o wyjaśnienie na czym polegał błąd w pierwszej próbie gdyż się nie zgadzam. Dopiero po trzykrotnym zadaniu pytania padła odpowiedź "dziecko Ty sobie możesz się nie zgadzać. Wynik egzaminu omówię po jego zakończeniu lub przerwaniu". Jedziemy dalej i po przejechaniu pierwszego skrzyżowania chcę zmienić pas. Lusterko patrzę daleko za mną szara Toyota. Już skręcam a szanowna Pani łapie za kierownicę. Interwencja. Egzamin przerwany. Celowo przez tą Panią.
Zjechaliśmy z ulicy i zaczyna omawiać egzamin. Zirytowało mnie to, że znowu zaczęła być bezczelnie milutka.
Na temat pierwszego parkowania stwierdziła, że było dobrze wykonane jednak w jej opinii niezgodne z techniką kierowania.
Niestety w ZORDzie ta Pani jest wręcz fenomenem.
Wszystkie parkowania miałem w tym samym miejscu. Na ulicy między Szczecińską a Bohaterów Warszawy bodajże. Tam niedaleko Makro
