WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez uki999 » środa 10 listopada 2010, 19:41

9.11.2010r
Godz: 11-11.49
WORD Bemowo
Ogólnie 7 raz, Bemowo 2 raz

Witam wszystkich.
Trafiłem na to forum stosunkowo nie dawno, kiedy szukałem testów przed egzaminem.
Po 7- pozytywnym podejściu stwierdziłem że wy mi pomogliście to teraz pora się odwdzięczyć:)
Swoją przygodę z prawem jazdy zacząłem z przeszło rok temu w październiku, jako wiedzący tyle o samochodach co potrafiłem rozpoznawać marki aut, poszedłem do najbliższej szkoły i się zapisałem;)
Mieszkam 40 km pod Warszawą a dokładnie w Otwocku- to tutaj zacząłem równolegle z młodszym o 2 lata bratem swój kurs i przygotowanie do najbardziej stresującego egzaminu w życiu:D Pierwsze 21 godzin jeździłem po ulicach mojego miasta ucząc się podstawowych rzeczy tzn. Jak opanować sztukę prowadzenia i obsługi auta (to był błąd).
Na ostatnie 15 godzin (dokupiłem dodatkowe jazdy) pojechałem do Warszawy, miejsce docelowe Odlewnicza. Już po pierwszych 4 godzinach nie ogarniałem tego wszystkiego a na następnych jazdach miałem już jechać zapisać się na egzamin:/
Tak uczyniłem, oczywiście egzamin łączony, teoria bezbłędnie- wyszedłem jako pierwszy z sali i myślę sobie nie taki straszny ten egzamin jak wszyscy go opisują.
Po około h czekania, w końcu nadeszła moja kolej: placyk- super i wyjazd na miasto, jeździłem około 40-45 minut, na początku podchodziłem na luzie ale z każdą minutą atmosfera robiła się coraz gęstsza w dodatku jeździł ze mną egzaminator i obserwator uczący się. Raz na samym początku egzaminu nie zatrzymałem się na skrzyżowaniu a delikatnie podtaczałem się żeby zobaczyć czy coś nie jedzie bez wyraźnego zasygnalizowania zatrzymania- oczywiście słyszę manewr wykonany nieprawidłowo. No to myślę "skup się" i tak wyjeździłem te 40 minut aż nie zabrał mnie na skrzyżowanie dokładnie takie samo tyle że gdzie indziej- no i była lipa...
Kolejne 4 podejścia to był koszmar- oblewałem na głupotach (wyjazd z WORDU, raz łuk- potrącenie pachołka bo za szybko jechałem itd..) W tym czasie mój brat, który jeździł przez 1,5 roku bez prawa jazdy (otrzymując przy tym 3 mandaty w wysokości 500zł za kierowanie samochodem bez uprawnień:)) też podchodził do egzaminów.
W jego przypadku udało się zdać za 4 razem ale nie to jest dziwne- tylko kiedy śłyszy się od człowieka, który jeździ bez prawka jak stary kierowca że on nie zda tego niegdy i nie umie jeździć. Dzięki wsparciu bliskich zdał, był to już kwiecień, a mi to szło coraz gorzej jakbym się cofał w tej całej nauce. Zdesperowany całą sytuacją i ciągłymi kosztami: zaświadczenia, dodatkowe jazdy i zapisy na kolejne egzaminy... Zadzwoniłem do mojego przyjaciela, jego siostra też miała problem ze zdaniem- dostałem wtedy numer do Mariana z Imoli- po jazdach z nim jeszcze dwa razy podchodziłem i nic... ale za to był postęp w jeździe (jak jeździłem z nim to był pełen luzik, tylko wsiadałem do egzaminacyjnej toyoty non stop słyszałem że za mało dynamicznie jeżdżę i żeby cały egzamin ze mną wyjeździć to trzeba poświęcić 1,5h od egzaminatorów:/). Wkurzony przeniosłem papiery na Bemowo tam podchodziłem raz i na mieście niestety wymijałem na skrzyżowaniu...

Odpuściłem ...

Po wakacjach, czułem że muszę do tego wrócić bo później będzie jeszcze gorzej.
W połowie października zadzwoniłem do szkoły jazdy Elka i wziąłem 10 godzin. Już na pierwszych jazdach zaskoczył mnie Pan Zbigniew ( o nim i szkole w temacie Oceń OSK) czułem się jakbym jechał z egzaminatorem dosłownie nie rozmawialiśmy, po prostu jechałem a on ziewał:D Nie obyło się bez błędów oczywiście ale jego głównym zajęciem było zwracanie mi uwagi że nie tak się kręci kierownicą....
Na następnych jazdach jeździłem z młodszym Łukaszem i on wszystko tłumaczył (tak sobie pomyślałem że dobry jest taki mix instruktorów).
Przed egzaminem tzn 9.11.10r miałem jeszcze 2 h wiec spokojnie sobie je wyjeździłem.
Egzamin miałem o 9 ponieważ był łączony musiałem jeszcze raz zaliczyć teorię.
Po zaliczeniu teorii i upływie 1,5h zostałem wywołany na egazmin- egzaminatorzy tego dnia byłi chyba z radarowej bo nie kojarzyłem ich z odlewniczej ani z bemowa.
Wyszedł starszy gostek Pan Marek K. i powiedział "To co Panie Łukaszu idziemy zdawać?" a ja na to "Nie ma innej opcji":p.
Na łuku mi zgasł a później już się pilnowałem ze sprzęgłem bo na jazdach wysoko mi łapało a tutaj nisko.
Wyjechaliśmy na miasto z ośrodka w lewo później w lewo, minęliśmy cerfur i tam na skrzyżowaniu w prawo, później w lewo w osiedla, kilka skrzyżowań głownie lewoskręty: jednokierunkowa, skrzyżowania ze zmiennym pierszeństwem i w prawo.Patrze na czas 11.23 i sobie myślę o kurr ile jeszcze, zraz mu tu zejdę ze stresu:D Później gdzieś przez tory tramwajowe, i parkowanie prostopadłe następnie zawracanie w bramie zakładu (obok stare garaże pomalowane sprayami) i na rondo zawracanie (to z wiaduktem).
W międzyczasie miałem problem z wrzucanie m 3-go biegu poprostu wchodziła mi jedynka mieli nowe yariski i nerwy zrobiły swoje. Pan Marek powiedział żebym się zatrzymał za samochodem na osiedlu (no to już myślę po ptakach) a tu pokazał mi jak wrzucać prawidłowo 3-ci bieg co miało podwójne dno, chciał sprawdzić czy umiem włączać się do ruchu, później widziałem że patrzył jak piesi zbliżają się do skrzyżowania i kazał mi skręcić w prawo, chciał zobaczyć czy ustąpie im pierszeństwa. Jedyny poważniejszy błąd miałem kiedy miałem zielone na skrzyżowaniu lewoskręt a tu z prawej zbliża się szybko jakaś corsa i się zatrzymałem (nie chciałem wymusić pierszeństwa przejazdu) no to usłyszałem że manewr na skrzyżowaniu o ruchu kierowanym wykonany nieprawidłowo:/
Po jakiś 10 minutach 11.45 znów lewoskręt na powstańców śląskich i do ośrodka:D
Pan Marek Kazał mi się wytłumaczyć dlaczego nie pojechałem przecież miałem zielone ja mu na to że zasada ograniczonego zaufania...
Wynik egzaminu pozytywny.....w końcu to był mój 7 raz.....

Jeżeli chcecie rady to znajdziecie je na forum ja dodam od siebie że:
- nie zaczynać kursu w małym mieście najlepiej jeździć od początku tam gdzie się zdaje
-nie dawać za wygraną uparcie próbować podchodzić do kolejnych egzaminów
- nie panikować, uświadomić sobie że stres jest ale nie dopuścić do tego żeby nas zjadł
- pomyśleć że ktoś znajomy jedzie na miejscu egzaminatora (mi pomogło)
- podjeść do tego na luzie- świat się nie kończy
- oceniać przytomnie sytuację na drodze i analizować swój ruch przed tym jak go zrobisz, musisz być pewien że zakręt czy zawracanie wykonasz prawidłowo
- nie próbować gadać z egzaminatorem to nie kolega
- dokładnie się oglądać na przejściach dla pieszych i ścieżkach rowerowych.
- jedynych słów jakich możesz użyć na egzaminie to : dobrze, oczywiście, rozumiem i zadać pytanie do upewnienia się jeżeli czegoś nie wiemy
-Sprawiać żeby egzaminator się nudził i podpatrywać go jak ci się stara umilić jazdę przez fundowanie kolejnych skrzyżowań:)

Sory że tak długo, to forum bardzo mi pomogło i myślę żę mój masakrycznie długi post komuś pomógł. Dzięki i będę was odzwiedzał:)
uki999
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 10 listopada 2010, 19:34

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez SkyMaja » sobota 13 listopada 2010, 19:07

Data: 4.11.2010 godz. ok. 17:30
Miejsce: Okęcie (Radarowa)
Podejście: 1
Wynik: Negatywny


Pierwszy błąd jaki popełniłam to nie wzięcie pod uwage podczas zapisów miesiąc wcześniej, że dzien się skraca i że w miedzyczasie jest jest jeszcze zmiana czasu ;) w rezultacie kilka dni przed egzaminem zorientowałam się, że podczas egzaminu będę pierwszy raz jeździć po ciemku... Na dodatek padał dośc silny deszcz.
Łuk zaliczony, chociaz zdziwiłam się, bo miałam wrażenie, że zatrzymałam się w jednym momencie i byłam prawie pewna, że będę musiała wykorzystać drugą szansę. Górka bez problemów, bo dużo mniejsza, niż na placu, na którym ćwiczyłam.
Po placu, wyjazd na Radarową i od razu parkowanie prostopadłe. Udane bez poprawki, co rzadko wychodziło mi na kursie. Potem dalej kawałek Radarową i na pierwszym skrzyżowaniu w lewo. Dojazd do skrzyżowania ze światłami i tam znowu w lewo. Następnie polecenie zawrócenia na rondzie. Przed rondem zmiana pasa ruchu i informacja, że popełniłam błąd, bo zajechałam drogę. Znowu zdziwiłam się, ale tym razem dlatego, bo myślałam, że samochód był wystarczająco daleko. Przy ponownej zmianie pasa przepuściłam kilka samochodów i włączyłam się do ruchu przed takim, który wydawał mi się dalej niz poprzedni. Ale niestety znowu usłyszałam, że był za blisko. Potem na rondzie zapomniałam o kierunkowskazach, a po zawróceniu przejechałam za blisko zaparkowanego samochodu, który wystawał bardziej niż inne, no i koniec.
Tłumaczę sobie porażkę pierwszą jazdą po ciemku i dużym deszczem, przez co nie umiałam dobrze ocenić odległości. Zresztą w ogóle nie mam dużych zdolności jeśli chodzi ocenianie odległości, więc jak dołozyła się noc i deszcz to tak wyszło... Egzaminator potwierdził, że nie powinnam się zapisywać na egzamin o takiej porze, skoro nigdy nie jeździłam po ciemku, więc następny bedzie o 7 rano :)
SkyMaja
 
Posty: 6
Dołączył(a): sobota 13 listopada 2010, 18:29

JAKIEŚ RADY WORD RADAROWA

Postprzez ljadachowska » piątek 19 listopada 2010, 11:28

Będę miała teraz w grudniu ósme podejście, pozostałe siódme na mieście się skończyły z powodów jak wymuszanie czy nawet problematyczne sytuacje(jeden mówił, że hamował pierwszy, ale to było w tym samym czasie) z wyjątkiem jednego na placu, bo byłam po nieprzespanej nocy. Chodzę nawet do psychologa w tej sprawie, może coś ze mną nie tak, będę spokojniejsza jak lekarz potwierdzi, przynajmniej nie będę próbowała na darmo.
Ludzie mówią jedni, że z powodu dzieci, bo ostatnie urodzone półtora miesiąca temu przez cesarkę miało ciężkie noce, a inni mówią, że przez narodowość(na pierwszy rzut oka wszystko w porządku, mówię jak Polka, wyglądam, ale...każdy egzaminator widzi paszport i nie jest głupi, pochodzę z Rumuni, czy może oni mają na ten temat uprzedzenia, ale sądzę,że nie wszyscy, bo jeden nawet mi mówił, że w górach był w Rumuni)... nie wiem...
ljadachowska
 

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez rei84 » środa 08 grudnia 2010, 13:37

06.12.2010 (Mikołajki :D )
W-wa Odlewnicza, godzina 12.00
podejście 5
wynik: pozytywny :D

Egzamin nr 1 - listopad 2009 - poległam na łuku
Egzamin nr 2 - 05 grudzień 2009 - poległam na łuku
Egzamin nr 3 - koniec stycznia 2010 - zrobiłam łuk, górkę, myślę sobie uff, no to na miasto... poległam przy wyjeździe z WORD - ściełam zakręt, pojechałam po podwójnej ciągłej :D
Egzamin nr 4 - 29 listopada 2010 - zima zaatakowała, wsiadłam do auta i nic nie widziałam... plac marnie odśniezony, szyby całe w śniegu, ciemno (a była to godz 12.00) nie pojeździłam, poległam na łuku bo nawet nie widziałam dobrze słupków (uważam, że ten egzamin powinien być odwołany - warunki były nie do jazdy)

Egzamin nr 5 - 6 grudnia
Rano miałam jazdę. Pierwsza godzina - super. Druga, spojrzałam na zegarek i zobaczylam, że to już za chwilę. Wzięły mnie nerwy, zaczęłam jeździć nerwowo. Instruktorka, która ze mną jeździła, powiedziała że jeśli się uspokoję, to zdam.
No więc poszłam sobie na kawę i frytki :D .
Potem pogadałam z innymi egzaminowanymi i mnie wyczytali.
wylosowałam plyn do spryskiwaczy i światła awaryjne (banał). Potem łuk. Przejechałam ładnie, spokojnie... kazał mi zjechac na bok, więc już się zestresowalam, że coś skwasiłam. A on mi tylko chciał powiedzieć, żebym jechała na górkę. Górka jak z płatka bo byłam jej ładnie nauczona.
I ogarnął mnie wielki spokój. stres odparował.
No i miasto...
Zawracanie przy Kościele, potem zjazd na trasę. Kawałek po trasie, zjazd w uliczki. Parkowanie i zawracanie. Było mnóstwo śniegu, ale ćwiczyłam parkowanie w śniegu więc gaz i... wjechałam i wyjechałam, bez problemu.
Przewiózł mnie po Bródnie, nie zapominałam o równorzednych i teatralnie odwracałam głowę, zeby widział ze patrzę :).
Lewoskrety ładnie. raz przede mną jechała Lka więc za Lką - wiedziałam, że L zrobi dobrze. prawoskręt - skorzystałam ładnie ze strzałki.
miałam chwilę grozy bo chciałam pojechac po powierzchni wyłączonej z ruchu, na szczęście w porę ją zauważyłam i... uffff ominełam...
Potem patrzę, a my juz do ośrodka wracamy. Nawet nie wiem ile jeździłam, ale nie za długo.
W osrodku wyjął papierek, pisze "pozytywny".

Wiedziałam, że umiem, a jedyną moja barierą jest bariera psychologiczna. Po prostu wziełam się w garść. Jeździłam pewnie, spokojnie, rozsądnie. Ani razu mi nie zgasł :). Biegi wchodziły mi ładnie. Pilnowalam 50tki.
chyba zobaczył, że umiem, bo mnie nie meczył. Fajne były warunki. Parkować nie bardzo było gdzie, bo lezało wszędzie kupę sniegu. Plusem jest to, że się nie czepnie nawet jak zaparkujesz krzywo, bo jest śnieg.
Ludzi mało, samochodów mało. Praktycznie cała droga moja.
Życzę każdemu takiego egzaminu, jaki miałam.
rei84
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 08 grudnia 2010, 01:47

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez vath » piątek 10 grudnia 2010, 22:26

Data: 10.12.2010 godz. 10:00
Miejsce: Okęcie (Radarowa)
Podejście: 1
Wynik: Pozytywny

Egzamin teoretyczny miałem na godzinę dziesiątą rano. Wstałem o ósmej, przygotowałem się do wyjścia i wyszedłem z domu o dziewiątej. Prawie spóźniłem się na miejsce, gdyż jak co rano dojazd utrudniały okropne korki. Czekałem pod drzwiami, gdzie zapisuje się na egzamin - myślałem, że na egzamin teoretyczny wywołują przez głośniki - o ja głupi! Około 10:02 pobiegłem pod drugi budynek, w którym odbywają się testy teoretyczne. Otworzyłem szybko drzwi i wystraszyłem się - pan egzaminator kończył już wyczytywać listę (ja mam nazwisko na "B", więc byłem na jej początku). Jednak pod koniec powiedział tylko "brakuje jeszcze pana {moje nazwisko i imię}" - uff, udało się. Egzamin teoretyczny zdany po około trzech minutach bezbłędnie. Czas na praktykę..

Wywołano mnie po około 45 minutach - ok. 11:25 - co jest stosunkowo niezłym czasem, tak mi się przynajmniej wydaje. : )
Wyszedł mój oprawca - wymieniliśmy serdeczne "dzień dobry", po czym przedstawił się. Już wtedy wiedziałem, że mam do czynienia z miłym i kompetentnym facetem. ; ) Powiedział mi, abym wsiadł do grafitowej L-ki (nie srebrnej, jak wszystkie/większość Yarisy/ek w Warszawie, lecz o kolorze ciemnego grafitu, co mnie niesamowicie zdziwiło).

Zaczęło się, już siedząc w samochodzie trząsłem się niesamowicie - nie wiem, czy to przez zimno i śnieg, czy może przez to, że balem się niemiłosiernie. Czas wpisany na karcie: 11:28. Sprawdzenie płynu chłodniczego i świateł drogowych - wszystko zrobione w czasie poniżej minuty, co mnie również ucieszyło. Łuk wykonany bezbłędnie. Górka - za pierwszym razem samochód mi zgasł (przyczyną był ogromny stres - lewa noga latała mi na wszystkie możliwe strony!), wtedy też poczułem jak serce podchodzi mi do gardła. Pan Marcin powiedział, że mam drugą próbę. 10 sekund głębokich oddechów i ruszamy znowu. Uff - udało się.

Egzamin w ruchu drogowym - po wyjeździe bramą od strony Radarowej skręciłem w prawo. Nie zdążyłem przejechać nawet 30 metrów i parkowanie prostopadłe, wyjazd tyłem w przeciwnym kierunku. Zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury - bramy WORDu - i powrót do pierwotnego kierunku jazdy. Na skrzyżowaniu równorzędnym w lewo, prosto do Grójeckiej, gdzie również skręt w lewo. Zawracanie na rondzie Hynka/Krakowska. Tutaj również miałem chwilę grozy, gdyż zagapiłem się nieco i prawie najechałem na linię ciągłą. Po tym incydencie znów nie mogłem opanować lewej nogi, jednak gdy tylko światło zmieniło się na zielone jakoś wszystko wróciło do normy. :D Prosto Grójecką aż do skrzyżowania z Korotyńskiego, w którą miałem wjechać skręcając w prawo. Dalej prosto, po czym wjazd w lewo w jednokierunkowy odcinek na Mołdawskiej. "Proszę teraz spokojnie zatrzymać się przy tej latarni" - zrobione. Lewoskręt w Pruszkowską, znów w lewo w ulicę Adolfa Pawińskiego. Zatrzymanie przy znaku stop i znów skręt w lewo w Korotyńskiego, lecz tutaj stałem około trzech minut - przyczyną był spory ruch na Korotyńskiego. W prawo w Mołdawską, lewo w Racławicką i znów prawo na Żwirki i Wigury. Prosto aż do ronda Żwirki i Wigury/Hynka. Skręt w prawo w Hynka i prosto aż do bramy WORDu. Wjazd, skręt o 180* w prawo i parkowanie prostopadłe między L-kami. Egzaminator wspaniały - nie zagadywał, mówił wyraźnie, jedynie proste komendy, bez żadnych zbędnych komentarzy. Jedyne co podczas tego egzaminu powiedział poza komendami i formułkami, to przedstawił się, oraz na sam koniec: "Z przyjemnością informuję pana o pozytywnym wyniku egzaminu praktycznego. Naprawdę świetna jazda". Nawet nie pamiętam ile razy podziękowałem panu Marcinowi. Wszystkim serdecznie życzę podobnego egzaminu, w jakim ja miałem szczęście uczestniczyć. : )

P.S. Jest tu gdzieś na forum temat o batonie z czekoladą i orzechami, który to ma niesamowitą moc pomagania kursantom w egzaminach. Mogę potwierdzić jego działanie, gdyż przed egzaminem sam spałaszowałem Snickersa. :D
[13/09/10] Początek kursu
[27/09/10] Pierwsza jazda
[11/11/10] Ostatnia jazda
[10/12/10] Teoria 18/18 [+], Plac Manewrowy [+], Miasto [+]
[17/12/10] Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.
[21/12/10] Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
vath
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 07 grudnia 2010, 17:53

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez lawinia » czwartek 16 grudnia 2010, 18:15

A więc tak: zdałam !!!
podejście ósme
WORD Warszawa ul. Radarowa

Egzamin był trudny, musiałam się skupić przez półtorej godziny non stop, warunki do jazdy ciężkie, parkowałam w ogóle w śniegu, miałam trudne skrzyżowania na ul. Korotyńskiego(zmora wszystkich kierowców) no i korkiiiii duże. Piesi w ogóle kilka razy mi wchodzili na jezdnię, więc tym razem musiałam się skupić, samochody łamały pierwszeństwo, cóż szaleństwo na całego, bo ja jechałam drogą z pierwszeństwem, kazał mi się rozpędzić do dozwolonej prędkości i tu uwaga, bo to była 30 na godzinę i zatrzymać się w wyznaczonym miejscu i jeszcze kilka rond, zmiana pasa(bardzo trudno, ponieważ pełno samochodów, musiałam się skupić na maksa i znaleźć lukę nie zajeżdżając innym drogę) jeszcze na stopie skręt w prawo, skręt w lewo, owszem królestwo skrzyżowań równorzędnych, zawracania z wykorzystaniem miejsca parkingowego (trudne, bo jeszcze mi taksówka zajechała drogę, potem pieszy wszedł na jezdnię kiedy chciałam wyjechać) ale dałam radę. Potem skrę w prawo w Radaeowej powrót do ośrodka przez bramę, parkowanie prostopadle w ośrodku(robiłam sprawnie bez korekty i bezpiecznie) no i zaliczone. Teraz uwagi Pana egz do mojej jazdy: że jeszcze nie czuję się pewnie tak do końca i odparłam, że tak jestem tego świadoma i, żebym ćwiczyła jazdę na naszym fordzie focusie w małym ruchu z mężem, który ma prawko już 4 lata prawie:D no i życzył mi szerokiej drogi. Bardzo miły egzaminator, pozdrawiam serdecznie Pana Egzaminatora Sławomira Z., bardzo miło mi się jechało:)


Ludzie nie poddawajcie się, warto przez to wszystko przejść, żeby usłyszeć magiczne słowa: egzamin zaliczony pozytywnie! ja za dwa tygodnie odbiorę plasticzek:) Szerokiej drogi wszystkim!
jestem posiadaczką PJ od 2010:)
lawinia
 
Posty: 33
Dołączył(a): piątek 26 listopada 2010, 20:01

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez wrrednaa » czwartek 16 grudnia 2010, 23:08

Ja zdawałam dzisiaj pierwszy raz na Bemowie egzamin łączony. Myślałam, że uwalę na łuku, który zdecydowanie był moją achillesową piętą, ale zarówno teoria jak i plac poszły super. Miałam świetnego egzaminatora - gość wyraznie nie był tym, z cyklu "szukających dziury w całym". Jeździłam po mieście ponad pół godziny i już już mieliśmy wracać, ale zamotałam się w pierwszeństwem i najpierw niepotrzebnie ustąpiłam, za chwilę nie ustąpiłam, i pozamiatane. Widziałam, że egzaminatorowi było tak przykro... no nie mógł mi tego zaliczyć, bo ewidentnie dałam ciała, ale odnoszę wrażenie, że chciałby... Kolejne podejście w styczniu. Nie mam wielkiego doświadczenia w tym temacie, ale mogę powiedzieć tylko, że MOŻNA zdać za pierwszym razem - ja popełniłam błąd, ale to była ewidentnie moja wina. Trzymam za Was kciuki a Wy trzymajcie za mnie 10 stycznia :)
wrrednaa
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 16 grudnia 2010, 22:55

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez spacey1 » piątek 17 grudnia 2010, 11:54

1 podejście
teoria - zdania
praktyka - poległam na łuku
Zdawałam 15 grudnia teorię i praktykę na Bemowie. To był mój pierwszy egzamin. Teoria zdana z zerowym kontem błędów. Miałam wątpliwości przy 3 pytaniach, więc niezły strach mnie obleciał, że mogę mieć 3 błędy, ale skończyło się z czystym kontem.
Egzaminował mnie ten sam pan, który prowadził egzamin teoretyczny. bardzo miły, pytał, czy znane są mi zasady egzaminu. Gdybym miała jakikolwiek problem, obiecał wszystko wytłumaczyć. Ogólnie czułam się świetnie, zero stresu. I to mnie chyba zgubiło ...
Z obsługi wylosowałam olej silnikowy i światła mijania (pokazałam wszystko, dopytał tylko, czy od świateł, to mniejsza żarówka czy większa, odpowiedziałam prawidłowo).
Potem łuk - zapytałam, czy ustawienie w miejscu rozpoczęcia zadania to też częśc zadania. Powiedział, że nie i że sam mi ustawi pojazd. Rozpoczęłam zadanie, dojechałam do końca łuku, zatrzymałam. Poprosił, abym wysiadła i co widzę - koła stoja w kopercie, ale tylny zderzak wisi nad linią. Poinformował mnie, że to 1 błąd. Zakwalifikował to jako "brak płynności jazdy", gdyż, jak mi wytłumaczył, gdybym nawet po tym zatrzymaniu ruszyła i podjechała dalej, nie mógłby mi tego zaliczyć, bo nie można się zatrzymywać w czasie wykonywania zadania.
Znowu zaproponował, że ustawi mi pojazd z tyłu, trochę żałuję, ze się zgodziłam, mogłam sama pojechać, miałabym ćwiczenie :)
Zaczęłam zadanie, przejazd do przodu ok, prosze jechac do tyłu. Pojechałam, jak już ustawiłam samochód równolegle do linii na ostatniej prostej, skupiłam sie na patrzeniu w tylne lusterko, aby znowu nie zahamować za wczesnie albo za późno. Niestety okazało sie, ze nie skontrolowałam linii bocznej i ostatecznie wylądowałam kołem na styku z linią. To egzaminator potraktował jako drugi błąd (najechanie na linię) i w bardzo miły sposób poinformował mnie, że to oznacza koniec egzaminu.
Masakra, ja zawsze świetnie robiłam łuk! Widocznie poczułam się za pewnie i dlatego oblałam.
Najbardziej wkurza mnie to,że trzeba czekac 3 tygodnie na kolejny egzamin :( ja bym chciała tak z marszu zdawac kolejny raz. Nawet od razu po oblaniu byłam gotowa. czułam sie świetnie tego dnia. Miałam rano doszkalanie ze świetnym instruktorem z Auto-jazdy, nauczył mnie super sposobu na parkowanie prostopadłe, po prostu miodzio. Czułam, że mogę nawet dać radę zdac za pierwszym razem :) nic z tego nie wyszło i teraz może nie będę miała takiego szczęścia, że trafie na tak fajnego egzaminatora i na tak dobry dzień :(
No, ale trudno sie mówi :(

/ edytowany przez moderatora /
spacey1
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 22 października 2010, 18:12

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez mandy » niedziela 19 grudnia 2010, 12:09

18.12.2010 (sobota), godz. 12:30
WORD Warszawa – Bemowo
Podejście: czwarte
Wynik: pozytywny :)

O poranku –10 C na zewnątrz, i zaczyna padać śnieg... super. Ale pierwszych trzech egzaminów nie zdałam przy pięknej pogodzie to mam za karę;) Nie biorę jazd przed egzaminem bo tylko bym się wściekała. Przybywam na miejsce 45 minut przed czasem, patrzę jak większość egzaminowanych wraca od razu z placu – widok przykry, a i nie nastraja pozytywnie. W końcu – wyczytana. Sympatyczny pan. Od razu mnie zagaduje – może robią to też, żeby wyczuć z kim mają do czynienia. Ja do ponuraków nie należę, gawędzimy sobie przez chwilę. Dostałam światła awaryjne i sygnał dźwiękowy, mam fart, nawet maski nie otwierałam. O dziwo, na łuku nie skacze mi paralitycznie noga na sprzęgle, co poprzednie trzy razy miało miejsce. Przyznaję się, też jeżdżę na łuku „na sposób”. OK. Górka – bez problemu. Jedziemy na miasto – chwilę kręcimy się w okolicach osiedla koło lotniska. Zdaje się, że przy ulicy Zachodzącego Słońca jest znak stopu – jak ktoś zdaje na Bemowie to musi o nim pamiętać, wiele osób go widzi, a mimo to na nim oblewa. Później wjechałam w Powstańców Śląskich w kierunku Bielan i jazda: prawo, lewo, prawo, lewo... na światłach i na równorzędnych. Przejechałam „w kratkę” chyba wszystkie znane mi ulice Bemowo/Bielany, Broniewskiego, Duracza, znak stopu przy skrzyżowaniu z Żeromskiego. Jedno wredne miejsce: jedziemy Maczka w kierunku skrzyżowania z Armii Krajowej i po prawej stronie jest uliczka, skręcamy w nią i zaraz znowu w prawo, wjeżdżamy w wąski odcinek Powązkowskiej i tutaj uwaga na skrzyżowanie z Obrońców Tobruku! Trzeba ustąpić pierwszeństwa i obejrzeć sobie znaki uważnie.
Dalej: parkowanie (wcale nie idealne), 3 razy zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury. Ufff... wcale nie byłam pewna czy już mnie spisał na straty czy jeszcze mam szanse. Już bym chyba nie wytrzymała w takim stanie skupienia totalnego, ale robi się prawie 14:00, zjeżdżamy do ośrodka. Godzina 14:00, na parkingu stoją już wszystkie samochody, ludzi nie ma, pusto... Parkuję i po 60 minutach jeżdżenia słyszę: egzamin zdany!!! Pan mówi, że było parę błędów (po drodze już zwrócił mi uwagę, że nie wrzuciłam kierunku przy zawijaniu na rondzie – no to trochę lipa, wtedy już myślałam, że koniec:) Życzył mi powodzenia, a ja mu podziękowałam, że był cierpliwy i miły:)
Ogólnie: kurs zaczęłam 4 lata temu, pierwszy egzamin oblany na łuku, później miałam rok przerwy, dwa oblane egzaminy (obydwa na mieście i absolutnie z własnej głupoty) i znowu dwa lata przerwy. I teraz, po tych dwóch latach, zdane wreszcie! Pewnie jeździłam też trochę bardziej na luzie niż kiedyś, chociaż na pewno nie perfekcyjnie. Przede wszystkim: cztery egzaminy – za każdym razem miałam tak sympatycznych egzaminatorów, że nie mogłam mieć do nich żadnych zastrzeżeń. Podobnie tym razem: miły, wymagający, ale kompetentny, żadnych absolutnie dziwnych komentarzy.
Jeśli miałabym coś poradzić to:
- nie trzeba się sugerować pogodą, w zimę wcale nie jest tak źle (mogłam wszystko robić trzy razy wolniej, bo przecież ślisko i jestem ostrożna:), jechałam 30/h. bo cały sznur samochodów się przede mną tak wlókł, zaparkujesz trochę krzywo – też nie ma wielkiej tragedii. Raczej nie ma rowerzystów (a oni zawsze wyskakują znienacka), piesi są ostrożniejsi.
- jak nie rozumiemy polecenia – pytać do skutku, niby głupie, ale czasami warto się dopytać niż źle wykonać polecenie
- na spokojnie i z pewnością siebie – ja pierwszy raz jechałam Yariską 6cio biegową (czyli inne wrzucanie wstecznego), egzaminator pokazał jak się wrzuca, kazał popróbować. Później na mieście zamiast wstecznego wrzuciłam 6, ale szybko zrzuciłam i powiedziałam, że „siła przyzwyczajenia” i nic nie mówił
- gaśnięcie samochodu – na całym kursie może kilka razy mi się to zdarzyło, na samym egzaminie aż dwa razy – wiadomo, inne sprzęgło. Pan powiedział, że spoko, raz się zdarzyło ;)
- nie nastawiać się negatywnie na egzaminatora. Ja miałam cztery egzaminy i czterech bardzo w porządku gości, którzy chcieli mi pomóc w zdaniu. Nie mądrzyć się, nie dyskutować bez sensu, choć oczywiście warto dochodzić swoich praw gdyby coś było nie tak.
- poznać na jazdach teren wokół ośrodka, w którym się zdaje, objechać potencjalne trasy. Dobry instruktor powinien znać haczyki, na które lubią łapać w danym miejscu albo przynajmniej pokazać miejsca, w których warto się mieć na baczności.
- na egzaminie pokazać, że panuje się nad samochodem: to my nim kierujemy, nie on nami.
- uważać na samochody przed nami – ja sama łapałam się na kursie na tym, że jechałam jak małpa za kimś i robiłam te same błędy (L-kom też nie ufam ;)
- wszystko robić powoli!!! Jak się denerwuję to wolę zrobić szybko i mieć z głowy – to mnie zgubiło na pierwszych trzech egzaminach. Trzeba się zmusić do maksymalnego skupienia przez tą godzinkę i sukces murowany!

Życzę wszystkim zdanych egzaminów, trzymam kciuki!

P.S. Niech się radują ci, którzy czekają na egzamin 3 tygodnie. Dwa lata temu zrezygnowałam ze zdawania bo czekało się 3 do 3,5 miesiąca!
mandy
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 19 grudnia 2010, 12:01

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Spayki » środa 05 stycznia 2011, 15:04

Witam,

przed świętami zdawałem egzamin na warszawskim Bemowie (pierwsze podejście). W momencie wyjazdu z placyku mieliśmy godzinę 16:00, a przy tym trwała istna zamieć śnieżna. Na końcu drogi wewnętrznej prowadzącej z WORD-u do Piastów Śląskich (chyba) otrzymałem od egzaminatora polecenie skręcenie w lewo, a następnie przejechania prosto przez skrzyżowanie. W tym miejscu droga jest trzypasmowa (jednojezdniowa). Jako że na skrajnie prawym pasie stał sznurek samochodów (przekraczający miejsce, z którego wyjeżdżałem - zająłem środkowy i z niego przejechałem przez skrzyżowanie (tak to chyba w większości przypadków działa). Zaraz po wykonaniu manewru egzaminator poinformował mnie, iż egzamin właśnie został zakończony, wynik oczywiście negatywny, gdyż z pasa przeznaczonego do jazdy w lewo pojechałem prosto. I tutaj pojawia się moja wątpliwość: czy w tej sytuacji mógł mnie oblać? Pozwolę sobie przytoczyć kilka faktów:

1. skrajnie prawy pas pełen był samochodów, nie mogłem się na nim ustawić,
2. tablica informująca o kierunkach poszczególnych pasów znajdowała się w takim miejscu, że przy wyjeździe z drogi wewnętrznej mogłem zobaczyć wyłącznie jej tył i to z odległości jakiś 50 metrów (pomijając już nawet fakt, że po ciemku i przy mocnych opadach śniegu niewiele było widać) - innymi słowy: mogłoby jej w ogóle nie być,
3. znak poziomy (co sprawdziłem później) był tylko jeden i został on zasłonięty przez samochód, a obfite opady śniegu uniemożliwiły jego odczytanie,
4. w tym miejscu nie było kierunkowego sygnalizatora świetlnego, ale taki najzwyklejszy (S1).

Czy zatem od egzaminowanego wymaga się idealnej znajomości topografii miasta? To kurs na prawo jazdy czy weryfikacja umiejętności przyszłego kierowcy taksówki? Czy egzaminator nie powinien zasugerować mi (podpowiedzieć), co w takich warunkach powinienem zrobić (inna sprawa, że nie odzywał się do mnie w ogóle - nawet w trakcie naszego powrotu, kiedy już zamieniliśmy się miejscami; inna sprawa, że ewidentnie najechał na linię przed przejściem dla pieszych - ja za coś takiego niechybnie zostałbym oblany!)? I wreszcie - czy to jest podstawa do oblania egzaminu.

Serdecznie proszę o pomoc, bo gryzie mnie to niezmiernie.
Spayki
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 05 stycznia 2011, 14:46

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez anaa » sobota 08 stycznia 2011, 19:17

Witaj,
jestem juz po jednej próbie egzaminu na Bemowie,niestety nie zdałam, ale pokonuję tą drogę za każdym razem z moim Instruktorem jak mam jazdy.
Niestety, jeśli chodzi o wyjazd z wordu na bemowie, nie należy to najprzyjemniejszych. Są tam wysepki i tak jak piszesz skręcając w lewo,sa tam 3 pasy- dwa do jazdy w lewo i jeden skrajny do jazdy wprost i skręcenia w prawo..
Uważam,że w takiej sytuacji po prostu czekasz, albo można zasygnalizować egzaminatorowi, ze nie możesz wykonać tego polecenia ponieważ, jest duży korek i nie ma mozliwości wyjazdu, to wówczas przynajmniej zaznaczy,że nie wykonałeś polecenia, a nie że źle wykonałeś manewr i w jego oczach nie znasz znaków...
Moze nie trzeba znać idealnie topografii miasta,ale niestety musimy mieć oczy szeroko otwarte i refleks jeszcze szybszy od egzaminatora. jest to podstawa do oblania egzaminu, ponieważ źle wykonałeś polecenie, na tej kartce co dostaje się po egzaminie jest zapenwe zaznaczony -że nieprawidłowy lewoskręt, do tego przejazd przez tory i uzbierało się do oblania.
Ja niestety oblałam przy przejściu dla pieszych, skręcajac w prawo..

Pozdrawiam i powodzenia życzę następnym razem
anaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 08 stycznia 2011, 19:02

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez bacanahali69 » poniedziałek 17 stycznia 2011, 13:50

radarowa

Witam
W zwiazku z tym ze poczytalem tutaj przed egz i cos mi to dalo to napisze rowniez by pomoc innym.
Zdawalem dzis rano i nie moge powiedziec, ze bylo latwo. Czesto osoby tutaj piszace pisza ze bylo latwo ale wydaje mi sie zalezy ze to zalezy od pozniejszej eforii. Ja ochoty wogole nie znam ale doradze co moge
jezeli mozesz wez kurs na radarowej - 30h wystarczy by nauczyc sie tych malych uliczek
polecam jazdy w szkole na O na wprost, ja bylem u 4 roznych instruktorow i kazdy mnie nauczyl czegos innego, a najlepsze ze mi sie przydalo wszystko :)
na egz to co mi kazali moi - wolno i do przodu. jak ktos ma problemu z gasnieciem to pamietajcie ze jak buczy od gazu to tez git :)
ja mialem okolo 1h egz z takim panem co generalnie nie chcial gadac ale byl pomocny bo czasem nawet doradzal. i zdalem jako pierwszy (wczesniej 8 osob oblalo), i to za pierwszym razem :) zycze tego wszystkim :)
egzaminator pare razy wyslal mnie w uliczki bym sie nacial na rozne znaki ktorych bym nie zauwazyl gdyby wlasnie nie te jazdy wczesniej. troche obawialem sie bo malo ich bylo a udalo sie bo rowny gosc byl.
i nie bojcie sie ze cos jest nie tak, ja mialem wsumie 2 powazne wpadki z samochodem podczas jazdy na oko ale mi tylko zwrocil uwage i zrozumial ze przypadkiem. najwazniejsze by jak co probowac przed zrobieniem czegos mowic co sie chce i bardzo sie skoncentrowac.

a z jazdy moze dla innych:
uwaga na rondzie na hynka (??) na linie zatrzyman swiatel.
i mialem takie dziwne cos: ze jechalem, dal po heblach i kazal mi odrazu parkowac w prawo bez mozliwosci odjechania w lewo by lepszy kat zrobic. pierwszy raz to robilem bo takich rzeczy nie ma podobnoz. ja zrobilem tak: wpychamy sie na maxa w prawo (czyli malo by nie walnac w woz z przodu, mowimy korekta wstecznym i dalej ostro w prawo.jak sie okazuje daje sie :) wiec proponuje z raz sobie przecwiczyc :)
a i myslec na sprawdzaniu swiatel, ja tego nie przeciwczylem bo niby latwo a mnie opierdzielil ze mi sie pomerdalo ze wstecznym kiedy
generalnie chociaz taki suchy gosciu to jako egzaminator nie przeszkadzal i byl wyrozumialy. mam nadzieje ze i wam sie uda i ze reszta co zostala tez zdala :)

i ostatnia rada ktora mi sie tez przydala od mojego instruktora:
ja na egz mialem 2 razy taka sytuacje (i wsumie mnie za to ochrzanil egz ale i tak mysle ze dobrze zrobilem)
tam gdzies jest tak ze sie stoi i chce wyjechac z jakiejs malej uliczki a samochody jada i jada i zaden z zadnego kierunku cie nie wpuszcza. no i co zrobic? stac.
otoz: za slowami mojego instrukt. jak pojedziesz i ktos wychamuje to dostaniesz ze wymuszenie i do domu. jak bedziesz stal to dostaniesz ze blad ale dalej jest egz. bledy mozna miec 2 wiec wolalem to. ja na jednym stalem z 7 min az mi mowi dawaj i sie zrobila dziura. potem z nim gadalem ze nie chcialem wymusic i sie tylko usmiechnal.
generalnie bo lubie sie klucic zastosowalem metode yes. sir. zimna woda, morda w kubel i nie komentowalem ani nie usprawiedliwialem. nic. dopiero po troszke podyskutowalismy ale wtedy juz moglem :)

pozdrawiam :)
bacanahali69
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 17 stycznia 2011, 13:32

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez bialym » poniedziałek 17 stycznia 2011, 17:20

WORD: Okęcie - Radarowa
Wynik: Pozytywny ( za pierwszym razem )

Jako że zdecydowałem się na egzamin teoretyczny i praktyczny jednego dnia stres był odrobinę większy - wiadomo jeśli nie zdamy teorii do praktycznego nawet nie podejdziemy.

Warto zacząć od teorii przyznam że trochę inaczej ją sobie wyobrażałem, z 11 osób pozytywny wynik otrzymało 5 osób? - Spodziewałem się 90% zdawalności no bo czym jest egzamin teoretyczny zasadą 3 x z ( zakuć, zdać, zapomnieć ). Przecież te pytania w 50% odzwierciedlają lata 50-te ubiegłego wieku za czasów kiedy można było znaleźć w Polsce skrzyżowanie bez znaków, sygnalizacji świetlnej - dlatego zasada 3 x z.
Tyle mogę powiedzieć o "tworze" zwanym dalej egzaminem teoretycznym... ale biorę poprawkę na edycję pytań po nowym roku więc może to był powód niskiej zdawalności.

Egzamin Praktyczny - warto zaznaczyć że stojąc tam czekając jak na wyrok ( wywołanie z głośnika swojego nazwiska ) jakoś negatywnie nastawiają kolejne osoby wracające prosto z placu manewrowego. Ale zasada jest prosta "jak chcą Cię udupić, to i tak Cię udupią" i dokładnie z takim założeniem poszedłem do samochodu za egzaminatorem. Wsiedliśmy do samochodu wylosowałem kierunki + poziom płynu od spryskiwaczy... cóż można powiedzieć o tym chyba tylko tyle że po wstępnej weryfikacji nie odnalazłem zasobnika spryskiwaczy ani na tylnym siedzeniu, tym bardziej w samochodowym schowku?? Podobnie było z kierunkowskazem po uruchomieniu przy kierownicy włącznika nie zapaliło się światełko podświetlenia bagażnika - pewnie żarówka była spalona.
Sama jazda po "łuku" i "pod górę na ręcznym" przeszła bez problemów... egzaminator wsiadł do samochodu otworzył bramę i jedziemy... prosto w ten korek na Hynka... zanim dojechaliśmy do ronda ( 450 stopni do wjechania w Al. Krakowską ) minęło jakieś 7 minut, później cały czas prosto aż do Racławickiej później od razu przez podwójną ciągłą i strefę wyłączoną z ruchu ( jakieś przeszkody terenowe ) w lewo, ponowne polecenie skrętu w lewo jakoś nie dostrzegłem skrzyżowania ale odnalazł się jakiś wjazd do garażu nawrót w przeciwną stronę i znów Racławicka w Bohdanowicza na Mołdawskiej polecenie w lewo, ale coś mi mówiło aby jednak pojechać w prawo długo nie myśląc zrobiłem jak myślałem w połowie manewru egzaminator mówi że miało być w lewo. Jako że byłem już w połowie manewru mówię że "teraz to już po ptakach" i pojechaliśmy jak chciałem, do czasu... skrętu w Jasielską gdzie egzaminator zapewne miał plan powrotu na Mołdawską przez Korotyńskiego tym razem nie usłyszałem wewnętrznych głosów mówiących wbrew egzaminatorowi. I Mołdawską dojechaliśmy do Pruszkowskiej, później lewo w Pawińskiego i polecenie l lewo w Korotyńskiego tu postaliśmy dobre 3-4 minuty aż ktoś w korku zlitował się na "L-ką" i wpuścił... w maliny na wymuszenie ( z prawej ) ale czujnym okiem widziałem co się święciło po prawej i stałem dalej. Po jakimś czasie udało się Korotyńskiego, Mołdawska, Racławicka, prawo w Żwirki, w prawo w 1 Sierpnia do Radarowej tu niespodziewanie odnaleźliśmy kolejną "L-kę nie WORD`owską" i na skrzyżowaniu Radarowa / Lichiecka która próbowała skręcić w lewo po jakiejś 1 min. egzaminator stwierdził że dość i wymijamy z prawej - nie protestowałem szczególnie, że to będzie jazda po odcinku wyłączonym z ruchu ( chyba coś tam takiego było namalowane ) ale jak byłem na pierwszej hopie na Radarowej ta L`ka nadal tam stała. Później zapomniałem że w samochodzie znajdują się lusterka boczne i nie sprawdziłem czy tej L`ce udało się skręcić ( może jeszcze tam stoi ) :hmm:
Wjechaliśmy do WORD`u tu jeszcze na koniec zaliczyliśmy parkowanie prostopadłe i stwierdzenie egzaminatora że zaliczone.

Teraz z perspektywy czasu wiem, że przed stresem który mógł oblać mój egzamin, ocaliło mnie moje wcześniejsze podejście do tematu "jak chcą Cię udupić, to i tak Cię udupią" i stresu jako takiego nie doświadczyłem już po tym jak wsiadłem do samochodu na początku egzaminu. Wcześniej chyba jak każdy myślałem o tym co może mnie spotkać.

Wbrew po tym co widać i mówią niektórzy z Was np. w tym temacie egzaminatora raczej nie należy brać na pogadankę bo takich jak Was może egzaminować dziesiątki dziennie i leje na Wasze szczere i uśmiechnięte jaki dziś piękny dzień - bo on siedzi w pracy na dupsku i musi mieć oczy dookoła głowy abyście nigdzie nie "wjechali".
Tym samym pozdrawiam Pana egzaminatora z którym czasem z zupełnej ciszy spędziliśmy prawie godzinę jazdy, w której czułem się jak taksówkarz, który nie zna drogi do celu.

A Wam mówię powodzenia nie pozwólcie aby Wasz stres oblał za Was egzamin, co najwyżej róbcie to sami i świadomi tego.
bialym
 
Posty: 15
Dołączył(a): poniedziałek 17 stycznia 2011, 15:46

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez rybaczek74 » środa 19 stycznia 2011, 02:05

Odnośnie zdawania egzaminu na ul Odlewniczej...
Przeczytałam wszystkie wpisy użytkowników. Mam prawo jazdy od 19 lat, ale egzamin zdawałam gdzie indziej. Niejednokrotnie jednakże byłam obserwatorem egzaminów jazdy kursantów w OSK przy ul Odlewniczej, bo akurat tam zdawał mój syn. Ale nie zdał nawet za 6 razem... Bo nikomu nie przyznał się, że po przebytym rok wcześniej wypadku samochodowym (jako pasażer) ma lęk, pomimo, że jako pięciolatek jeździł chyba lepiej, aniżeli ja obecnie...
Obserwując nie tylko jego,ale i innych - przyznam szczerze, że gdybym miała tam zdawać egzamin po 19 latach jazdy - chyba też nie zdałabym... Tam jest ogromny stres - co zaobserwowałam podczas wyczytywania nazwisk kursantów. Bo jak zauważyłam - instruktorzy mają wyjątkowo groźne miny, co chyba właśnie powoduje lęk u każdego kursanta. Każdy zdający egzamin, pomimo bladości twarzy po wyczytaniu swojego nazwiska, trzęsie się ze strachu już podczas podejścia do samochodu...
Jak w takim stanie można wskazać, co gdzie się znajduje w pojeździe, czy tez pokonać łuk, jeżeli paraliżuje go już samo podejście do pojazdu w asyście naburmuszonego egzaminatora?! Gdzie podziała się zapowiadana przez ośrodek przyjazna atmosfera?!
Jutro, tj. 19 stycznia 2011 będę obserwowała kolejnego (bardzo dobrze przygotowanego) kursanta. I miny egzaminatorów także. Jako dziennikarz - rzetelnie zrelacjonuję na tej stronie przebieg egzaminu...Bo w/g moich dotychczasowych spostrzeżeń - liczba niezdających, spowodowana jest właśnie stresem, którego przysparzają srodzy egzaminatorzy. A przecież wystarczyłby jeden uśmiech, dwa podtrzymujące "na duchu" słowa,luźna atmosfera, by kursant mógł bez niepotrzebnego stresu wykazać swoje umiejętności...Tak niewiele trzeba, by ośrodek miał dobrą opinię... Oczywiście popieram stanowisko egzaminatorów, w przypadku prawdziwych "gamoniów"...
rybaczek74
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 19 stycznia 2011, 00:44

Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez wrrednaa » piątek 28 stycznia 2011, 18:33

WORD Bemowo
Podejście 3 - pozytywnie!

Witam,

dzisiaj po raz 3 podchodziłam do egzaminu na Bemowie i udało się.
Poprzednie dwa razy - pierwszeństwo (za pierwszym ustąpiłam tam, gdzie nie powinnam a następnie nie ustąpiłam, za drugim - przy skręcie w lewo na równorzędnym chciałam przejechać przed samochodem, który jechał z przeciwka ale egzaminator uznał, że bym nie zdążyła i zahamował).
Dzisiaj, godz. 12.30. Młody, sympatyczny egzaminator, pan Bogusław.
Pierwszy łuk - nie zaliczony (już chciałam wysiadać, a Pan egzaminator mówi do mnie: spokojnie, zaraz, ma Pani jeszcze jedną próbę), druga próba - ok. Wcześniej płyn do chłodnicy i światła mijania.
Egzamin - ok 40 min. Nie było jakoś mega trudno, chociaż było parkowanie, zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, zawracanie na rondzie, jednokierunkowa, małe rondka, lewoskręty, ale jednak więcej prawoskrętów. Byłam też na Toruńskiej - pewnie egzaminator chciał sprawdzić dynamikę. (Podobno już biorą na egzaminach na S8, więc chyba warto tam pojechać na jazdach - ja tam wczoraj leciałam Lką 120 - całkiem fajne uczucie ;))
Jak usłyszałam, że wracamy do ośrodka, pilnowałam się dwa razy bardziej aby nie popełnić jakiegoś głupiego błędu na sam koniec. Już w ośrodku usłyszałam: ręczny, luz, proszę wyłączyć silnik i zacząć się cieszyć, bo wynik pozytywny :) Teraz już wiem, że faktycznie ciężko opisać, co się wtedy czuje.
Cóż mogę poradzić innym?
Przede wszystkim nastawienie - to jest do zrobienia. Całą drogę sobie to powtarzałam w myślach - patrz na znaki i nie denerwuj się, dobrze idzie, tylko nie zrób nic głupiego, przecież nie jest trudno, umiesz to. Koncentracja, trzeźwe myślenie, nie wpadanie w panikę po popełnieniu jakiegoś drobnego błędu - przez to nie zdałam za pierwszym razem).
Druga sprawa - pora dnia. Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale mi najlepiej jeździło się w godz. przedpołudniowych - południowych. Pierwszy egzamin miałam na 11 i było super. Luźno na mieście, nie ma problemów ze zmianą pasa ruchu, a to jest bardzo ważne. Drugi - 6 rano. Wyjechałam o 7 i już zaczynały się korki - nie wiem jak innych, ale mnie to bardzo stresuje. Dzisiaj 12:30, wyjechałam o 12:41 - znowu bardzo dobrze - jasno, luźno. No i byłam wyspana i wypoczęta ;) Bardzo dużo daje również poznanie okolicy przed egzaminem.
Trzecia sprawa, na którą niestety nie mamy wpływu - egzaminator. Prawda jest taka, że powodzenie naszych egzaminów zależy w olbrzymiej części od egzaminatorów. Ja dzisiaj nie popełniłam żadnego błędu, także mój egzaminator nie miał do czego się przyczepić, ale za pierwszym razem np. zaraz po wyjeździe z WORDu przeleciałam na pomarańczowym. Moja kumpela na jednym rondzie przejechała dwa razy na pomarańczowym - i zdała. Ktoś tam wcześniej napisał, że "jak ma Cię uwalić, i tak Cię uwali". To jest prawda. Dlatego jak tylko zobaczycie, że egzaminator nie jest do Was nastawiony nieprzychylnie (to znaczy że tylko czeka, aż Wam się noga powinie albo celowo zabiera Was w jakieś "wredne" miejsca) - powtarzajcie sobie w myślach, że dacie radę - mi pomogło :)
Trzymam za Was kciuki i napiszę jeszcze raz - można :) (Jakby mi ktoś rok temu powiedział, że pójdę na kurs i zrobię prawko, popukałabym się w głowę - byłam zaciekłym przeciwnikiem posiadania prawka przez całe moje życie, ale jednak jak widać, nawet takim malkontentom się udaje :))

Szerokiej drogi i powodzenia wszystkim!!!
wrrednaa
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 16 grudnia 2010, 22:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości