Re: WORD Rybnik - relacje z egzaminów, informacje i opinie
Napisane: środa 03 sierpnia 2011, 19:09
Hey Dzisiaj miałam pierwsze podejście do egzaminu, niestety wynik negatywny.
Egzamin teoretyczny miałam wyznaczony na godz. 8:01, zdałam,nie popełniając żadnego błędu. Następnie czekałam prawie godzinę , aż zostałam wywołana, więc moje nerwy były już na skraju wyczerpania. No, ale w końcu i na mnie przyszła kolej. Samochód nr 59. Do pokazania światła pozycyjne oraz sprawdzenie poziomu oleju silnikowego- to wszystko ok. Następnie kolej na łuk (którego bałam się straszliwie). Wsiadam do samochodu, zapomniałam o ręcznym- gaśnie mi. Egzaminator mówi, że mam ostatnią szansę na łuk, w tej chwili moje ciśnienie wynosiło chyba 200/200, ale cóż- jadę. Szczerze, to jeszcze nigdy łuk nie wyszedł mi tak świetnie jak w tej chwili. Wsiada do samochodu egzaminator, prosi żebym pojechała w lewo i na wzniesienie, ja się tak zakreciłam, że wjechałam na krawężnik( w tej chwili byłam święcie przekonana, że mnie obleje), ale Pan prosi, żebym podjechała na wzniesienie i w tej chwili mi gaśnie... Moje nogi tak się trzęsły, że myslałam , że mi zaraz z samochodu wyskoczą. Egzaminator prosi , żebym jeszcze raz podjechała. Ok, udało się. Wyjeżdżamy z ośrodka. Na pierwszym skrzyżowaniu w lewo. Jako, że był znak STOP, no to pięknie tak jak należy zatrzymuje się itd. Następnie kolejne skrzyżowanie, kolejne. Wjazd do strefy zamieszkania. Jest ok. Dojeżdżam do ronda(nie wiem czemu, ale byłam święcie przekonana, że Pan będzie kazał mi zawrócić na rondzie), egzaminator prosi , żebym zjechała w prawo na drugim zjeździe. Ok, wjeżdżam w jąkąś uliczkę, i mimo , że byłam w Rybniku kilka razy to akurat tutaj - nigdy. Dojeżdżam do skrzyżowania równorzędnego i Pan prosi abym zawróciła. Tak mnie to zbiło z tropu, że nie wiedziałam, co ze sobą począć. Patrzę w prawo-wolne, więc jadę, i ukończywszy pierwszą fazę nie popatrzyłam w prawo(wiem, wiem trzeba idiotą być, ale fakt, nerwy też robią swoje) no i akurat dojeżdzał jakiś samochód, egzaminator mi zahamował i przesiadka, koniec egzaminu z wynikiem negatywnym.
Do nikogo jak do siebie nie mogę mieć pretensji. Kolejny termin- 20 wrzesień, ale spróbuje podzwonić , może coś się pozwalnia.
I do przyszłych zdających- spróbujcie mieć nerwy na wodzy i pełne skupienie, a będzie ok
Pozdrawiam forumowiczów!
Egzamin teoretyczny miałam wyznaczony na godz. 8:01, zdałam,nie popełniając żadnego błędu. Następnie czekałam prawie godzinę , aż zostałam wywołana, więc moje nerwy były już na skraju wyczerpania. No, ale w końcu i na mnie przyszła kolej. Samochód nr 59. Do pokazania światła pozycyjne oraz sprawdzenie poziomu oleju silnikowego- to wszystko ok. Następnie kolej na łuk (którego bałam się straszliwie). Wsiadam do samochodu, zapomniałam o ręcznym- gaśnie mi. Egzaminator mówi, że mam ostatnią szansę na łuk, w tej chwili moje ciśnienie wynosiło chyba 200/200, ale cóż- jadę. Szczerze, to jeszcze nigdy łuk nie wyszedł mi tak świetnie jak w tej chwili. Wsiada do samochodu egzaminator, prosi żebym pojechała w lewo i na wzniesienie, ja się tak zakreciłam, że wjechałam na krawężnik( w tej chwili byłam święcie przekonana, że mnie obleje), ale Pan prosi, żebym podjechała na wzniesienie i w tej chwili mi gaśnie... Moje nogi tak się trzęsły, że myslałam , że mi zaraz z samochodu wyskoczą. Egzaminator prosi , żebym jeszcze raz podjechała. Ok, udało się. Wyjeżdżamy z ośrodka. Na pierwszym skrzyżowaniu w lewo. Jako, że był znak STOP, no to pięknie tak jak należy zatrzymuje się itd. Następnie kolejne skrzyżowanie, kolejne. Wjazd do strefy zamieszkania. Jest ok. Dojeżdżam do ronda(nie wiem czemu, ale byłam święcie przekonana, że Pan będzie kazał mi zawrócić na rondzie), egzaminator prosi , żebym zjechała w prawo na drugim zjeździe. Ok, wjeżdżam w jąkąś uliczkę, i mimo , że byłam w Rybniku kilka razy to akurat tutaj - nigdy. Dojeżdżam do skrzyżowania równorzędnego i Pan prosi abym zawróciła. Tak mnie to zbiło z tropu, że nie wiedziałam, co ze sobą począć. Patrzę w prawo-wolne, więc jadę, i ukończywszy pierwszą fazę nie popatrzyłam w prawo(wiem, wiem trzeba idiotą być, ale fakt, nerwy też robią swoje) no i akurat dojeżdzał jakiś samochód, egzaminator mi zahamował i przesiadka, koniec egzaminu z wynikiem negatywnym.
Do nikogo jak do siebie nie mogę mieć pretensji. Kolejny termin- 20 wrzesień, ale spróbuje podzwonić , może coś się pozwalnia.
I do przyszłych zdających- spróbujcie mieć nerwy na wodzy i pełne skupienie, a będzie ok
Pozdrawiam forumowiczów!