przez sesca » czwartek 07 maja 2009, 19:03
Witam wszystkich, przed swoim egzaminem niemal jednym tchem przeczytałam wszystkie Wasze relacje i jak mniemam nie byłam jedyną osobą, którą takie sprawozdania interesują, dlatego postanowiłam dodać coś od siebie :)
Na początek trochę prywaty - pozdrawiam serdecznie koleżankę nad moim postem, gratuluję pozytywnego wyniku, jak widać nasz termin okazał się być szczęśliwym, gdyż ja również mogę pochwalić się zdanym za pierwszym razem egzaminem :D Tak więc chwila prawdy nadeszła dla mnie 5.05.09, teoretycznie o godzinie 10:00, w praktyce wywołano mnie gdzieś pół godziny później. Mimo stresu, który nota bene dał o sobie znać o dziwo dopiero w dniu egzaminu, starałam się podejść do sprawy z optymizmem, wiarą w swoje umiejętności i nieco szczęścia ;)
Trafiłam na Toyotę numer 19, kiedy pan egzaminator siedzący w środku zauważył, że się zbliżam, uśmiechnął się, co uspokoiło nieco moje skołatane nerwy :P Z wrażenia zapomniałam niestety jak się nazywa, prawdopodobnie miał na imię Jarek, ale głowy nie dam sobie za to uciąć. W każdym razie to dość wysoki pan po trzydziestce, jasne włosy i przede wszystkim ten spokój i ciepło bijące z twarzy ;) Naprawdę życzę wszystkim żeby trafili na takiego egzaminatora, polecenia wydawał w odpowiednim czasie i bez nerwów. Na placu kiedy śmigałam wokół samochodu w celu sprawdzenia świateł, rozmawiał sobie w najlepsze z innym egzaminatorem, więc burczałam cośtam pod nosem do siebie, podobnie przy rękawie, który szczęśliwie udało mi się przejechać bezproblemowo, mimo że na jazdach nie zawsze było kolorowo w tej kwestii :P Trafiłam na ten rzekomo "zaczarowany" rękaw nr 1, który znajduje się na lekkim wzniesieniu, ale naprawdę nie ma co panikować, dodajcie ciut gazu przy ruszaniu i pójdzie jak z płatka :) Górkę też wyobrażałam sobie ze trzy razy większą niż jest w rzeczywistości, także byłam mile zaskoczona gdy okazała się być tylko lekkim wzniesieniem :) Ok, wyjeżdżamy na miasto, za górką patrzę na prawo, gdzie stały dziewczyny z którymi czekałam na egzamin (wywołali mnie jako pierwszą), w tym właśnie koleżanka nad moim postem, i głupia niewiele myśląc wyszczerzyłam się do nich i pomachałam :P Sekundę później ocknęłam się, że przecież egzaminator mógł mnie za to oblać, bo zamiast trzymać się drogi ja sobie macham do ludzi, no ale nic nie powiedział, a ja postanowiłam trzymać swój entuzjazm na wodzy :P
Trasa (po odtworzeniu jej na zumi, bo przez stres, o którym w sumie w trakcie jazdy zdążyłam zapomnieć, miałam luki w pamięci) wyglądała następująco: Smutną cały czas prosto, w prawo w Palki, gdzie zawracałam na najbliższym skrzyżowaniu, Palki do Ronda Solidarności i prosto w Uniwersytecką, następnie zaliczyłam Plac Pokoju z tym znakiem stopu i dalej w prawo znowu w Uniwersytecką, następnie w prawo w Jaracza, w lewo w POW i w prawo w Składową. Tutaj jechałam za rikszą i stwierdziłam, że wypadałoby ją wyprzedzić, już włączyłam kierunkowskaz, ale równie szybko go wyłączyłam, bo zorientowałam się, że chciałam wykonać ten manewr na przejściu dla pieszych. Na szczęście riksza pojechała prosto, a egzaminator kazał mi skręcić w prawo w Kilińskiego, gdzie od razu pchałam się na lewy pas bo miałam skręcić w Narutowicza. Niedaleko za tym skrętem jest nakaz skrętu w prawo, we Wschodnią, gdzie trzeba uważać, bo piesi łażą jak chcą, zaliczyłam też jakąś robotę drogową i musiałam kierować się na lewy pas, a nie przepadam za takim czymś, bo łatwo w takiej sytuacji o wymuszenie, no ale poszło gładko :) Ze Wschodniej skręciłam w prawo w Pomorską i miałam jechać dalej w lewo Kilińskiego, akurat byłam pierwsza na światłach, ale musiałam przepuścić tramwaj i samochody z naprzeciwka, trochę to potrwało, a gdy już ruszałam to łup, zgasło mi auto :oops:. No to szybko uwijam się z odpalaniem, dodaję gazu, patrzę, a tu bieg nie wrzucony, no to jeszcze szybciej daję 1 i gazu, żeby w końcu opuścić to skrzyżowanie, na szczęście ogólnie poszło to w miarę sprawnie, a egzaminator nic nie skomentował, więc jedziemy dalej :wink:. Z Kilińskiego jechałam w prawo w Północną, następnie w prawo w Anstadta, no to już wiem co mnie czeka, zgodnie z przewidywaniami egzaminator prosi o zwolnienie w celu poszukania miejsca do parkowania prostopadłego. Samochody były akurat strasznie ciasno poustawiane więc już zaczęłam snuć wizje jak to oblewam na parkowaniu, ale na moje szczęście nie było ani jednego wolnego miejsca, więc jedziemy dalej w prawo, w Pomorską i tam parkowanie skośne, następnie parę metrów dalej zawracanie z wykorzystaniem bramy po lewej stronie, kiedy tak sobie zawracałam, pan egzaminator przeżył atak dzwoniących telefonów, nie powiem, zabawne miał te melodyjki :P Wyraził nadzieję, że nie wytrąciły mnie one z równowagi, ale stwierdziłam tylko że działają odstresowująco :P Na Pomorskiej postałam trochę w korku do wjazdu na Rondo Solidarności, gdzie kazał mi jechać prosto, dalej w Pomorską, dalej w lewo w Tamka z ograniczeniem strefowym do 40, w prawo Telefoniczną i w Doły, gdzie uświadomiłam sobie, że wracamy do WORDu :D I nagle egzaminator prosi o zatrzymanie się przy drzewie :? Po zatrzymaniu powiedział żeby jechać dalej, więc chodziło jedynie o ruszanie na wzniesieniu :) I dalej w prawo w Smutną i jesteśmy na miejscu. Pan egzaminator po powiedzeniu "zdała pani z wynikiem..." nieco mnie przetrzymał w niepewności, ale ostatecznie wystawił wynik pozytywny :D Nie wspominał nic o samej jeździe jedynie że prawko do odbioru za 3 - 4 tygodnie, w sumie mogłam zapytać o jakieś uwagi, ale nie to mi było wtedy w głowie :) Wyszłam z bananem na buzi i telefonem w ręku żeby powiadomić kogo się da o moim szczęściu ;) Z WORDu przeszłam do Ronda Solidarności jak na skrzydłach, gdybym mogła, to pewnie bym pofrunęła :D
Jak widać wszystko jest do zrobienia, polecam pozytywne nastawienie, oczywiście wiadomo, że każdemu może powinąć się noga na jakiejś głupocie, ale generalnie jeśli traficie na normalnego egzaminatora i jeżdzicie pewnie, no to nie ma bata żebyście nie zdali :) Dodam że dziś na stronie PWPW pojawił się komunikat, że trwa postępowanie administracyjne w sprawie mojego prawka, także oczekuję plastiku gdzieś w przyszłym tygodniu :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, nie pozwólcie by zjadł Was stres, na pewno dacie radę. Trzymam kciuki! :)