WORD Łódź - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Ja zdalem dzos za 3 razem

Postprzez maciekchn » poniedziałek 20 kwietnia 2009, 14:56

Witam ja miałem dziś egzamin na 7;30 zaczął się po 8 jakoś ale się ciesze bo mam to za sobą!

1.egzamin miałem z mila panią ale niestety to ona mnie przywiozła do wordu :oops: (corsa)

2.egzamin miałem z panem Remigiuszem .... bardzo nie miły gość szybko się skończył na mieście :oops: (yaris)

3.z młodym chłopakiem super koleś wiem ze nie jechałem fascynująco ale się nie czepiał i na koniec pochwalił jeszcze (trasa jak z bajki już nie pamiętam ale dużo skrzyżowań z pierwszeństwem)...
:D
:D super(corsa)

DAM DOBRA RADE:
nie stresujcie się i nie zwracajcie uwagi na egzaminatora czujcie sie jak by to była dokupiona jazda! i polecam przed egzaminem czekoladę z orzechami podobno uspokaja mi pomogło~!


(...) Edytowne przez moderatora.


:D
maciekchn
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 01 marca 2009, 22:46

Postprzez ola82 » środa 22 kwietnia 2009, 10:51

Przede mną PIĄTY :? egzamin.

Cztery wcześniejsze:
1. Godz. 13:00 wielki stres, ale też chyba z góry spisałam się na porażkę bo nawet by mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym zdać za pierwszym razem.
Egzaminator - zdaje się Ryszard, miły starszy tak pod 55, siwy Pan. Generalnie bardzo oficjalny, ale widać było, że dobry chłop :). Placyk ok, nawet nie zauważyłam kiedy wyjechaliśmy na miasto.
Trasa - od WORDu ul. Smutną i zakręt w prawo na drogę z ograniczeniem do 30.Potem rondo przy M1 oczywiście zawracanie, później jeździliśmy po jakichś uliczkach na Bałutach. Tam cofanie i parkowanie skośne.
Oblałam bo nie przepuściłam pieszego.

2. Godz. 9:00
Egzaminator młody,coś ok 30 - 35, lekko złośliwy, nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Placyk ok, potem miasto i się zaczęło :) już pomijam jego drobne komentarze o blondynkach za kółkiem, jedziemy uliczka, jest przejście dla pieszych, zwolniłam, ale ze nie widziałam aby ktoś stal to jadę dalej, nagle nie wiadomo skąd pojawiły mi sie na pasach dwie wietnamki. wlazły na pasy i stoją, wiec zahamowałam, a on na mnie z krzykiem, że jak ja hamuję, że jakby za nami jechało auto to cytuje "już byśmy je mieli w środku etc" i że nie zdałam. Mówię mu wtedy, że jakby za nami jechało auto to jego kierowca powinien wiedzieć, że należy zachować bezpieczny odstęp, poza tym jakbym nie zahamowała to i tak by mnie oblał bo jak pieszy stoi na pasach to muszę hamować.
Niestety nic to nie dało:/ Koleś trudny Imienia nie pamiętam,a nazwiska chyba podać nie mogę (na M.)

3. godz: 13:00 Tutaj też był bal. Egzaminator - znowu młody, na oko 30 parę lat, tona żelu we włosach. Jeździłam Yariską. Facet niemiły , strasznie oficjalny. Placyk ok, jedziemy na miasto, ogólnie nie pamiętam tej trasy :), obok Teatru Wielkiego jechałam, rondo na placu Wolności, parkowanie prostopadłe. wracamy do ośrodka, droga prosta, ruch średni, w duchu myślałam więc, że zdam, jesteśmy na Smutnej a ten nagle po hamulcach tak ostro że zahamowaliśmy z piskiem opon i jak nie zacznie krzyczeć, że on cytuje "Nie może jeździć pod taką presją i że to jest koniec egzaminu". Pytam o co chodzi a ten mi na to, że on nie może jeździć pod taką presją bo on ma cały czas wrażenie, że uderzymy lusterkiem w jakieś stojące auto. (nadmieniłam że jeździmy ponad 50 minut i jakoś w nic nie uderzyliśmy)

4. Zdawałam 20.04.2009 o godz: 7:30. Do auta wsiadłam dopiero ok 8:30
Egzaminator Pan Edward - FANTASTYCZNY !!! Ok. 60, w garniturze, elegancki etc. Poważnie jest to najlepiej wspominany przeze mnie egzamin mimo, że znowu oblałam. Pan Edward naprawdę super człowiek, miły, kulturalny, uprzejmy, wyrozumiały, poważnie byłam w szoku. Na placyku w trakcie cofania na rękawie stanął mi samochód, myślałam, że oblałam , a on mi dał drugą próbę i poszło ok, wyjechaliśmy na miasto, miła rozmowa o pogodzie , kursach na prawko etc. jeździło się naprawdę przyjemnie.
Trasa prosta- do Brzezińskiej, potem zakręt w prawo po jakichś mało uczęszczanych uliczkach, parkowanie skośne :), potem rondo przy M1, zakręt w Janosika a później w jakiejś mało uczęszczanej uliczce dostałam zawracanie na trzy :) poważnie nie wiedziałam jak reagować bo to chyba najprostszy zestaw manewrów jaki jest :)
Po ok 35 minutach egzaminator stwierdził, że wracamy do ośrodka :) i ja chyba w tej wielkiej radości , że może w końcu zdałam.... wymusiłam pierwszeństwo. No i niestety. Żal mam tylko do siebie.
Generalnie wydawało mi się, że panu egzaminatorowi jest wręcz przykro, że musi mnie oblać. Pocieszał mnie, żebym się nie martwiła etc.
Egzamin wspominam bardzo bardzo miło.
Życzę każdemu tego egzaminatora , gdyby wszyscy tacy byli może łódzki WORD nie byłby takim koszmarem :)
Ostatnio zmieniony sobota 25 kwietnia 2009, 22:46 przez ola82, łącznie zmieniany 1 raz
ola82
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 22 kwietnia 2009, 09:42

Postprzez magiel » czwartek 23 kwietnia 2009, 18:13

Witam, Egzamin miałem 1 kwietnia, łączony. 9,40 teoria - mały stres, biorę sobie na próbę testy i od razu szok! w ogóle inne pytania :shock: no ale po chwili były już właściwe więc się uspokoiłem i spokojnie rozwiązałem. Sprawdzałem trzy razy zanim kliknąłem zakończ. Po kliknięciu - jeden błąd :D zadowolony wyszedłem i udałem się na placyk. Okazało się, że egzaminatorzy mają jakieś zebranie no i zeszła tak z godzina zanim przyszli. Stałem i przyglądałem się wszystkiemu z szokiem bo mało kto wyjeżdżał na miasto -.- około 12,00 zostałem wyczytany, dostałem corsę numer 16, idę na placyk a tam znowu szok :shock: bo takiego samochodu nie ma na parkingu :?: podchodzę do egzaminatorów i mówię co jest grane, po chwili zjawia się właściwy egzaminator i mówi że zaszła pomyłka. Z tego wszystkiego nie pamiętam czy jechałem corsą numer 15 czy 17 :roll: pamiętam tylko że miała krzywą kierownicę gdy jechało się prosto i pedał gazu był taki że nic nic i nagle rura xD światła wszystko ładnie, nalatałem się jak głupi :D pod maską też wszystko ok. Rękaw znowu był dla mnie szokiem bo wyglądał inaczej niż się uczyłem - był jakby węższy :oops: no ale jechałem pomalutku no i jakoś poszło :mrgreen: górka tez bez zarzutu. jedziemy na miasto :D trasa wyglądała tak:
Jechałem Smutną prosto, parkowanie prostopadłe koło cmentarza następnie znowu prosto i na skrzyżowaniu w prawo w Pałki. Zawracanie na skrzyżowaniu Strykowska - Wojska Polskiego i rura do ronda solidarności 8) Na rondzie prosto w Uniwersytecką następnie skręt w prawo w Rewolucji na tym śmiesznym skrzyżowaniu i znowu w Uniwersytecką. Następnie w prawo w Jaracza i cały czas prosto aż do Polskiej Organizacji Wojskowej. W lewo i dojechałem do Składowej następnie w prawo do Węglowej i Węglową w prawo w Tramwajową. z Tramwajowej w lewo w Tuwima i prosto. Zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury za krańcówką następnie w lewo w Wydawniczą i wjazd na wiadukt na Kopcińskiego. Następnie w Narutowicza cały czas prosto i w prawo w Konstytucyjną. W lewo w Małachowskiego następnie Czechosłowacka i Mazowiecka. W lewo w Pomorską i cały czas prosto do Pałki. Następnie z Pałki w Telefoniczną, Doły, Smutna i placyk :) na placyku parkowanie skośne i koniec
Egzaminator wyjął kartkę, zaznaczył wszędzie P i powiedział że za dwa tygodnie mam się zgłosić do urzędu po prawo jazdy :oops: wyszedłem to nawet nie wiem kiedy byłem już przy Pałki xD tak się cieszyłem jak dziecko xD
Egzaminator bardzo w porządku, nie zadawał zbędnych pytań, polecenia wydawał odpowiednio wcześnie. Niestety z wrażenia nie pamiętam jego imienia, nazwiska ani wyglądu, wiem tylko że miał okulary i był młody.
A no i moje podejście do egzaminu było takie, że chciałbym zdać ale jak nie zdam to nic się nie stanie. Zawsze można podejść drugi raz no i egzaminator nie gryzie :P

P.S
Prawko zdawałem 1 kwietnia a odebrałem 8 kwietnia czyli równy tydzień xD
Ostatnio zmieniony czwartek 23 kwietnia 2009, 18:17 przez magiel, łącznie zmieniany 1 raz
magiel
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 17:35

Postprzez ola82 » sobota 25 kwietnia 2009, 22:39

Jestem po 5 egzaminie i niestety nie ostatnim :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Słowa koszmar i tragedia najlepiej oddają klimat jaki panował.
Egzaminator - ok 50, może trochę więcej, pan Remigiusz. , właściciel czerwonych kamaszy i świdrującego wzroku.
Wsiadam do Yarisa, z uśmiechem mówię dzień dobry, przedstawiam się, niestety ku mojemu zaskoczeniu odpowiedzi nie było.
Jak widać kultura nie jest jego mocną stroną.
Jedziemy na placyk, prezentacja pod maską ok, potem światła i już czuję, że będzie ciężko. Zaczynam omawiać co i jak kiedy mój wywód zostaje gwałtowanie przerwany tekstem "ja decyduje w jakiej kolejności będzie Pani prezentowała oświetlenie".

Wsiadam do auta, ruszam na rękawie, mam dość ograniczoną możność skupienia na zadaniu bo gość idzie po rękawie tyłem twarzą do mnie i patrzy jak jadę. Jeszcze linijka i byłoby jak za starych dobrych czasów

Po rękawie czas na górkę, ruszam do przodu aby do niej dojechać na co egzaminator zaczyna krzyczeć, że on mi nie powiedział w jaki sposób mam wyjechać z rękawa i dojechać do górki i że on chce abym cofnęła, wyjechała z koperty na rękawie tyłem skręciła i dojechała do górki.
Ja - ??
On - czego Pani ZNOWU (!!nie pamiętam abym wcześniej miała jakieś wątpliwości?) nie rozumie ?
Ja - (czułam już, że nie zaliczę tego egzaminu) - proszę Pana żadna ustawa nie stanowi w jaki sposób mam wyjechać z rękawa aby dojechać do górki i nie widzę sensu w tym aby ponownie zajmować rękaw zwłaszcza, że już z niego wyjechałam!
On - Pani jest bezczelna , uważa Pani, że nie znam ustaw?
Ja - nie twierdzę, że nie zna Pan ustaw, wręcz przeciwnie na pewno Pan je zna, jednak fakt, że wyjechałam z rękawa przodem, a nie tyłem to nie powód aby krzyczeć. Gdybym miała siłę i ochotę mogłabym wziąć ten samochód na plecy i zanieść na tą górkę i też byłoby dobrze
On - ale ma Pani tupet. Proszę jechać jak Pani chce

Górka ok, dostaję info, że placyk zaliczony, jedziemy na miasto.
Trasa - obok cmentarza w lewo, później rondo, następnie uliczki ze skrzyżowaniami równoległymi, cofanie na podjeździe, następnie dojeżdżamy do konkretnie pochyłej uliczki, gdzie mam zaparkować, oczywiście równolegle, wjazd tyłem, przez lewe ramię.
Nie ukrywam - zaparkowałam lekko krzywo, ale koła nie najechały na krawężnik, auto nie wystawało etc.
Oczywiście poinformowano mnie że mam wyjechać i zaparkować jeszcze raz i wtedy nerwy wzięły górę. Przed nami stanął samochód, kierowca zatrąbił, pan R. zaczął krzyczeć, że mam się pospieszyć bo on nie ma całego dnia i nie wyszło.
Oczywiście wiem, że zawiniłam i rozumiem. Mam żal do siebie, że dałam się wyprowadzić z równowagi.

Jednak sposób prowadzenia tego egzaminu też pozostawia wiele do życzenia. Atmosfera fatalna, egzaminator ...

Mam nadzieję, że wiecej na niego nie trafię.
ola82
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 22 kwietnia 2009, 09:42

26 kwietnia - egzamin!

Postprzez czuczi_puczi » niedziela 26 kwietnia 2009, 14:38

Świetnie rozumiem CIę poprzedniczko, że się zdenerwowałaś. Od atmosfery bardzo dużo zależy. Powiem tak - ja miałam wczoraj pierwsze podejście i wróciłam ZAŁAMANA...
Egzaminujący: Jerzy F.....
Wsiadam : -dzień dobry (ciepłym tonem) cóż mam Panu przygotować? tylko dowód tak?
TAK! (szukam w torbie) NO JUŻ? (ton dość oziębły)
Zabrał mnie na rękaw. Prezentacja pod maską. Zaczynałam zdanie "tu znajduje się zbiornik...(NOOOOO - przerywał egzmainator nie dając mi skończyć jaki to zbiornik) chcąc koniecznie przyspieszyć, a mówiłam bez żadnego zwlekania albo zastanawiania. Później zrobił mi awanturę i wyśmiał kiery w rezentacji świateł powiedziałam "migacze" zamiast "kierunkowskazy"...wiem, ale ze stresu nie mogłam sobie przypomnieć co w tym jest źle i stałam a on drwił sobie i krzyczał" że to jest śmieszne, że kto mnie w ogóle tak nauczył" itd. (juz wiedziałam że dobrze nie będzie)
Rękam- okey, górka - okey. Wyjazd na miasto: już przy wyjeździe z WORDU lekko mi zahamował i mówi (a raczej krzyczy) CO TEŻ PANI!!! NIE WIDZI PANI ŻE ON MA PIERWSZEŃSTWO, CO PANI WYPRAWIA???? itd. Ja oczywiście nie zaczęłam manewu wkrętu tylko jadąc niecałe 10km/h dojeżdżałam do skrzyżowania z nogą nad hamulcem ale on oczywiście uznał, że o 20cm za daleko chciałam pojechać. Już myślałam, że mnie oblał ale nie!
Jedziemy - wszytsko idzie okey, aż gdzieś po małych uliczkach mówi - teraz w prawo - wiec wjechałam za 150-200m patrzę a tu zakaz ruchu. zatrzymałam się (pewna, że chce zebym się przesiadła bo coś odwaliłam) wiec pytam: i co teraz? on z ryjem: CO TERAZ? NO CHYBA PANI POWINNA WIEDZIEĆ. Ja nieśmało mówię: no tu jest przecież zakaz... a on z wrzaskiem: NO tO CO SIE ROBI? ja na to z uśmiechem: mam wykręcić? A ON JUŻ Z WIELKIM KRZYKIEM ZNOWU: SLUCHAM????CO PANI TEZ MA TO SLOWNICTWO? JAKIE "WYKRECIC" TO JEST MANEWR ZAWRACANIA....BOZE JUZ NIE WIEM KTO PANIĄ OCZYŁ, JAKIŚ KOSZMAR - i tak chamskim tonem juz prawie mnie do placzu doprowadził...masakra. Miałam duże czarne okulary to chcoiaż nie widział. Już miałam go dośc, nienawidzę jak ktos na mnie krzyczy, wiedziałam od pierwszej sekundy jak wsiadłam do COrsy czekając na niego i kiedy zobaczyłam jego indentyfikator i siwą czuprynę że mnie obleje.
No później myślał że mnie udupi na równoległym;] na rondzie na jednokierunkowych, rownorzędnych itd - ale mu się nie udałoXD wróciłam do wordu sama tak jak wyjechałam po czym oświadczł mi ironicznie " no niestety... nie moge Pani tego zaliczyc, moze i nie było żadnych strasznych błędów ale tu kierunkowskaz Pani wypadł to już Pani nie poprawiła tam przy brzezińskiej scięła Pani zakręt no nie możnA TAK niestety...blablabal" juz go nie sluchałam bo chciałam wysiaśćXD zyczę Wam powodzenia, ja mam nadzieję, że nie trafię redejXD i nastepnym razem kogoś milszego. Zazdroszczę jak czytam Wasze posty o miłych i uprzejmych egzaminatorach. pozdrawiam!
czuczi_puczi
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 26 kwietnia 2009, 14:24

Postprzez sekhmet » niedziela 03 maja 2009, 21:33

W moim przypadku podejście pierwsze (i ostatnie :wink: ) miało miejsce 26 marca o godzinie 9.40.
Teoria zaczęła się z lekkim opóźnieniem o 10. Organizacja w porządku, chociaż Pan 'przyszły' na egzaminator zdawał się być lekko nieprzyjemny (być może niesłusznie).
Czekając na egzamin praktyczny, który rozpoczęłam o 11.10 (zakończyłam o 12), mogłam się napatrzeć jak dzieją się 'cuda' na górce i jak co chwilę wracają puste samochody.
Idąc z zamysłem, że i tak mnie obleją czekałam w stresie. Przypadła mi w udziale Yariska nr 19. W porządku samochód, nie odczułam jakoś wybitnie nadmiernej eksploatacji etc. Pan powitał mnie uroczo: Wsiada Pani czy nie? Wsiadłam bez słowa. Pan się przedstawił - niestety nie pamiętam nazwiska (a z chęcią bym sobie przypomniała) :oops: (niewysoki, ciemne włosy, po 40stce?)
Jak już sprawdził mój dowód stał się milszy.
Placyk bez żadnych problemów. Na mieście miałam 4 zawracania z wykorzystaniem bramy, dwa parkowania (jedno już w wordzie), 4 czy 5 razy musiałam ruszać z ręcznego i niestety sporo wymijania. Oczywiście zaliczyłam także oba ronda pod M1. Na skrzyżowaniu Pałki x Smutna przejechałam na pomarańczowym świetle. Egzaminator po hamulcach. Dzięki Bogu usłyszałam, że widział, iż oceniałam sytuację i nie przerwie egzaminu. Była jeszcze mało ciekawa sytuacja z tramwajem na ul. Telefonicznej jeśli się nie mylę, ale również udało mi się jakoś wybrnąć z sytuacji.
Wracając do wordu byłam pewna, że nie zdałam. Pierwsze moja pytanie po zaparkowaniu w ośrodku: To teraz mam się zapisać, na kolejny egzamin, tak?
Miałam dwa N/P, ale zdałam i jestem bardzo zadowolona. Trochę szczęścia, gdyż trafił się człowiek, który w moim odczuciu podszedł fair do egzaminu. Wiadomo, gdybym nie umiała ruszać z ręcznego to byłby koniec, lub gdybym nie umiała poruszać się po rondzie. Egzaminator też mógł wykazać się złośliwością i zakończyć egzamin przy przejechaniu na pomarańczowym świetle.
Do samego przebiegu egzaminu nie mogę się przyczepić. Tak wyglądają moje odczucia związane z wordem 8) cieszę się, że przynajmniej do momentu zdawania na kat. C nie będę musiała się tam zjawiać :lol:
. wiem. że jak każda kobieta mam więcej siły niż na to wygląda .

Obrazek
sekhmet
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 03 maja 2009, 20:35
Lokalizacja: łódź

Postprzez Katand » wtorek 05 maja 2009, 14:39

Witajcie :P
Postanowiłam i ja od siebie dodać swoje 3 grosze :P

Pierwszy raz oblałam na placyku :arrow: czekając na egzamin oglądałam puszczane filmiki :cry: > maska i światła już za mną teraz przygotowanie lusterek i jazda > wjechałam i wyjechałam , zatrzymałam w kopercie - egzaminator kazał powtórzyć manewr :cry: jadą do łuku myślę sobie chyba kazał mi powtórzyć , bo nie oglądałam się do tyłu tylko przejechałam na lusterka :cry: trzeba będzie się odwracać :roll: i pojechałam prosto na pachołek ( tak mi wyszła nauka na egzaminie :oops: wcześniej uczyłam się na kursie jeździć na lusterka :oops: ) egzaminator zakończył egzamin :cry: zapytał się co się stało :?: :?: :?: przecież za pierwszym razem poszło mi idealnie , a teraz jadę centralnie na słupek :( powiedział że kazał mi powtórzyć manewr gdyż samochód nie mieścił się w kopercie - za płytko wjechałam :( a później stres zrobił swoje :(

Drugie podejście też oblane na placyku - pierwszy raz jechała Yariską i całkiem się pogubiłam :(

Trzecim razem już wyjechałam z placyku z 1.5 godzinnym opóźnieniem :( egzaminator miał bardzo nerwową nogę do hamowania :( i cyt mnie pani stres nie interesuje , nie trzeba myśleć czy się zda czy nie tylko trzeba myśleć jak jechać żeby zdać :( najpierw zahamował mi na zakręcie jak wjeżdżaliśmy w prawo w Telefoniczną mimo że samochód z lewej był daleko i spokojnie zdążyłabym przejechać - samochód za nami też by zdążył i jak ja ruszyłam to i on ruszył , ale jak egzaminator zahamował to aż zatrąbił :( kazał jechać mi dalej >>> delikatnie zaczęło kropić miałam skręcić w lewo w Pomorską ustępując wszystkim pierwszeństwa z lewej zatrzymał się tramwaj z prawej samochody były daleko , a z przeciwka stał samochód który jak ja wysunęłam się do przodu mrugnął światłami żebym jechał - więc ruszyłam >>> egzaminator zahamował > a kto tu ma pierwszeństwo ? > ja mu na to że mnie przepuścił to powiedział że on nic nie widział , bo nawet nie włączyłam wycieraczek :(

Czwarty raz oblałam jak się skręca ze skrzyżowania na Dołach w Wojska Polskiego jadąc w kierunku centrum > dojeżdżając do przejścia dla pieszych mijałam sygnalizator i było zielone , jednak będąc już na jego wysokości zapaliło się czerwone ( tak twierdził egzaminator widzący sygnalizator w bocznym oknie nad nami > nawet jak się przesunęłam żeby zobaczyć nie miałam takiej szansy :( widać tylko słupek ) Instruktor kazał mi się odwołać , ale przegapiłam możliwy czas :( dlatego też teraz przestrzegam o tym fakcie

Piąty raz 27 kwietnia >>>jechaliśmy Tramwajową i skręcaliśmy w Tuwima w prawo podjeżdżałam chyba z 5 razy , bo jak nie samochody to piesi :( wreszcie zrobiło się pusto więc ruszam , a z za autobusu stojącego na przystanku wyjechał samochód no i po egzaminie :(
Po 4 razie miałam już dość i więcej zdawać nie zamierzałam , ale M powiedział żebym tak szybko się nie poddawała i jeszcze się zapisała - jak już się przesiadłam na miejsce pasażera > pytam się egzaminatora > czy to warto ciągnąć dalej - może ja się nie nadaję ? Wtedy usłyszałam > to pani nie miała wcześniej prawka > ja myślałem że zabrali pani za punkty :shock: no to myślę sobie nie jest źle :P
Wróciłam z zawiedzionym M do domu bez zapisania się na egzamin.
Następnego dnia pomyślałam że jeszcze raz > i pojechałam się zapisać :P pani w okienku > może być jutro ? Ja oczywiście że tak :P

Szósty raz tj 29 kwietnia godzina 11.30
Jazda po mieście , parkowanie prostopadłe na parkingu ( nawet nie wiem na jakiej ulicy , gdzieś przy Brzezińskiej , zawracanie w bramie z użyciem wstecznego i kierunek WORD >>> i tak jadę i myślę jeszcze nie parkowałam równolegle , a akurat mijamy samochody i jest luka , ale nic mi nie mówi to dalej jadę , kazał wjechać na placyk i tam myślę negatyw jak mi nie karze parkować ??? kazał jechać do końca zaparkować tam gdzie wszystkie L stały .
Zatrzymałam i czekam na wyrok .
POZYTYWNY
Bez żadnych uwag :P
Kamień z serca :P

Trzyma za Was kochani mocno kciuki :P
Życzę miłej atmosfery > chociaż z tego co zauważyłam to przez cały egzamin wydawane są tylko komendy i ta cisza jeszcze potęguje stres , po oblaniu rozgadują się do bólu :(
Pozdrawiam
Katarzyna
Katand
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 05 maja 2009, 13:22
Lokalizacja: Łódź

Łódź Word:można zdac za pierwszym razem!!!

Postprzez martunia262 » czwartek 07 maja 2009, 16:41

Robiąc prawko, zaglądałam często na to forum, wkońcu nadszedł czas na mój egzamin, który odbył się 5.05.09. Wyznaczony był na godzinę 10. Czekałam prawie godzinkę. bardzo nie chciałam corsy, odwracam się a dla mnie stanęła corsa:/ Jednak zostałam mile zaskoczona, nie zdążyłam jeszcze wejśc do auta, a już pan egzaminatory pierwszy pow do mnie dzień dobry!!!
Z tego co wiem, to wyjątek, bo raczej nie witają się. Miałam egzamin z Panem Michałem. Wysoki pan w okularach i czarnej skórze. Po drodze do rękawa przemiłym głosem poinformował mnie jak będzie przebiegał egzamin. Muszę przyznac, że cały stres zniknął, bo zorientowałam się, że Pan wygląda na sympatycznego.No i zaczęło się. Maska, światełka ( i tu niespodzianka, światła drogowe nie chciały załączyc się:D, ale pokazałam gdzie powinny byc, cóż corsa, którą jechałam była strasznie zdezelowana, niestety nie pamiętam z tego wszystkiego jaki numer, chyba 18, ale głowy nie dam:D
Rękaw, zrobiłam perfekcyjnie (na kursie tak pięknie nie zrobiłam:D), górka poszło:D

Z Wordu pojechałam w pierwszą uliczkę w prawo ( tam pełno robót drogowych) następnie w prawo w stronę M1, tam rondo, wjazd do bramy, następnie w stronę cmentarza i do ronda Solidarności, z niego skręcałam w lewo, na Północnej za Teatrem Muzycznym parkowałam prostopadle przodem (wyszło elegancko), wyjechałam, przejechałam kawałek i zonk, zgasło mi auto:D i troszkę mnie to zdenerwowało, ale Pan egzaminator pow, że proszę jechac dalej:) No to pojechałam w prawo z pomorskiej na skrzyżowanie Rewolucji- Sterlinga i tam skręt w lewo, następnie prosto i znowu na Rondo Solidarności, gdzie skręcłałam w prawo, tam do tego skrzyżowania gdzie jeżdzą tramwaje z dwoch stron, za Lumumby, tam zawróciłam i pojechałam w prawo na Lumumby w uliczkę gdzie jest chyba ze 4 poprzeczne nierówności i ograniczenie do 20 i następnie w prawo, wtedy zorientowałam się, że wracam do Wordu, pod samym wordem stał prawie na srodku taksówkarz:/ więc stał się dla mnie przeszkodą, migam, żeby go ominąc a on nagle ruszył i to nie do przodu tylko na mnie do tyłu!!!
wjechałby na mnie, więc szybko wsteczny i do tyłu i miałam odruch zatrąbienia, ale nie zrobiłam tego, wkoncu skapnął sie , ze jedzie auto za nim i ruszył do przodu:/ Myślałam sobie no pięknie, nie miał gdzie zaparkowac :twisted: wjechałam do Wordu i ku mojemy zaskoczeniu Pan egzaminator kazał zatrzymac sie za budką pana ochroniarza, wię pomyślałam, że chyba nie jest dobrze. Zabezpieczyłam samochód, czekam.


Pan egzaminator pow, że jezdzi pani pewnie, wybrnęła pani w trudnej sytuacji i życzę miłego dnia, wynik POZYTYWNY!!!!!:D a ja do niego, pan żartuję a on z usmiechem nie, uścisnął mi dłon i wyskoczyłam z auta biegnąc radosnie, wiec jeszcze krzyknął, ze tak wygląda bieg radości :D :shock:

Był to mój pierwszy i ostatni egzamin:D Teraz czekam na dokument :D


Życzę wszystkim Pana Michała, widac nie szukał na mnie haka, trasa tez nie była jakas wybitnie trudna, Nie poddawac się i nie myślec, że za pierwszym razem to nie uda się!! Udac zawsze się moze!!!!!!!! Polecam wszystkim wykupienie sobie godzinki na kursie w WORDZIE. JEST TAKA MOŻLIWOŚĆŹ!!! ZAŁATWIA SIĘ TO PRZEZ AUTO SZKOŁĘ, kosztuję to dodatkowo 21zł( plus cena za godzinę z auto szkoły), ale naprawdę warto!!!!! Można korzystac z placu po zakończeniu egzaminów, więc tak 19-21.Jeździłam tam dzien przed egzaminem i oswoiłam się z górką i rękawami. Najlepsze, że robiłam ten rękaw na egzaminie na którym najdłuzej cw dzien przed:D Także polecam!!!Głowa do góry, opanowanie!!!

Pozdrawiam!!! :P
martunia262
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 06 maja 2009, 22:46

Postprzez sesca » czwartek 07 maja 2009, 19:03

Witam wszystkich, przed swoim egzaminem niemal jednym tchem przeczytałam wszystkie Wasze relacje i jak mniemam nie byłam jedyną osobą, którą takie sprawozdania interesują, dlatego postanowiłam dodać coś od siebie :)

Na początek trochę prywaty - pozdrawiam serdecznie koleżankę nad moim postem, gratuluję pozytywnego wyniku, jak widać nasz termin okazał się być szczęśliwym, gdyż ja również mogę pochwalić się zdanym za pierwszym razem egzaminem :D Tak więc chwila prawdy nadeszła dla mnie 5.05.09, teoretycznie o godzinie 10:00, w praktyce wywołano mnie gdzieś pół godziny później. Mimo stresu, który nota bene dał o sobie znać o dziwo dopiero w dniu egzaminu, starałam się podejść do sprawy z optymizmem, wiarą w swoje umiejętności i nieco szczęścia ;)
Trafiłam na Toyotę numer 19, kiedy pan egzaminator siedzący w środku zauważył, że się zbliżam, uśmiechnął się, co uspokoiło nieco moje skołatane nerwy :P Z wrażenia zapomniałam niestety jak się nazywa, prawdopodobnie miał na imię Jarek, ale głowy nie dam sobie za to uciąć. W każdym razie to dość wysoki pan po trzydziestce, jasne włosy i przede wszystkim ten spokój i ciepło bijące z twarzy ;) Naprawdę życzę wszystkim żeby trafili na takiego egzaminatora, polecenia wydawał w odpowiednim czasie i bez nerwów. Na placu kiedy śmigałam wokół samochodu w celu sprawdzenia świateł, rozmawiał sobie w najlepsze z innym egzaminatorem, więc burczałam cośtam pod nosem do siebie, podobnie przy rękawie, który szczęśliwie udało mi się przejechać bezproblemowo, mimo że na jazdach nie zawsze było kolorowo w tej kwestii :P Trafiłam na ten rzekomo "zaczarowany" rękaw nr 1, który znajduje się na lekkim wzniesieniu, ale naprawdę nie ma co panikować, dodajcie ciut gazu przy ruszaniu i pójdzie jak z płatka :) Górkę też wyobrażałam sobie ze trzy razy większą niż jest w rzeczywistości, także byłam mile zaskoczona gdy okazała się być tylko lekkim wzniesieniem :) Ok, wyjeżdżamy na miasto, za górką patrzę na prawo, gdzie stały dziewczyny z którymi czekałam na egzamin (wywołali mnie jako pierwszą), w tym właśnie koleżanka nad moim postem, i głupia niewiele myśląc wyszczerzyłam się do nich i pomachałam :P Sekundę później ocknęłam się, że przecież egzaminator mógł mnie za to oblać, bo zamiast trzymać się drogi ja sobie macham do ludzi, no ale nic nie powiedział, a ja postanowiłam trzymać swój entuzjazm na wodzy :P
Trasa (po odtworzeniu jej na zumi, bo przez stres, o którym w sumie w trakcie jazdy zdążyłam zapomnieć, miałam luki w pamięci) wyglądała następująco: Smutną cały czas prosto, w prawo w Palki, gdzie zawracałam na najbliższym skrzyżowaniu, Palki do Ronda Solidarności i prosto w Uniwersytecką, następnie zaliczyłam Plac Pokoju z tym znakiem stopu i dalej w prawo znowu w Uniwersytecką, następnie w prawo w Jaracza, w lewo w POW i w prawo w Składową. Tutaj jechałam za rikszą i stwierdziłam, że wypadałoby ją wyprzedzić, już włączyłam kierunkowskaz, ale równie szybko go wyłączyłam, bo zorientowałam się, że chciałam wykonać ten manewr na przejściu dla pieszych. Na szczęście riksza pojechała prosto, a egzaminator kazał mi skręcić w prawo w Kilińskiego, gdzie od razu pchałam się na lewy pas bo miałam skręcić w Narutowicza. Niedaleko za tym skrętem jest nakaz skrętu w prawo, we Wschodnią, gdzie trzeba uważać, bo piesi łażą jak chcą, zaliczyłam też jakąś robotę drogową i musiałam kierować się na lewy pas, a nie przepadam za takim czymś, bo łatwo w takiej sytuacji o wymuszenie, no ale poszło gładko :) Ze Wschodniej skręciłam w prawo w Pomorską i miałam jechać dalej w lewo Kilińskiego, akurat byłam pierwsza na światłach, ale musiałam przepuścić tramwaj i samochody z naprzeciwka, trochę to potrwało, a gdy już ruszałam to łup, zgasło mi auto :oops:. No to szybko uwijam się z odpalaniem, dodaję gazu, patrzę, a tu bieg nie wrzucony, no to jeszcze szybciej daję 1 i gazu, żeby w końcu opuścić to skrzyżowanie, na szczęście ogólnie poszło to w miarę sprawnie, a egzaminator nic nie skomentował, więc jedziemy dalej :wink:. Z Kilińskiego jechałam w prawo w Północną, następnie w prawo w Anstadta, no to już wiem co mnie czeka, zgodnie z przewidywaniami egzaminator prosi o zwolnienie w celu poszukania miejsca do parkowania prostopadłego. Samochody były akurat strasznie ciasno poustawiane więc już zaczęłam snuć wizje jak to oblewam na parkowaniu, ale na moje szczęście nie było ani jednego wolnego miejsca, więc jedziemy dalej w prawo, w Pomorską i tam parkowanie skośne, następnie parę metrów dalej zawracanie z wykorzystaniem bramy po lewej stronie, kiedy tak sobie zawracałam, pan egzaminator przeżył atak dzwoniących telefonów, nie powiem, zabawne miał te melodyjki :P Wyraził nadzieję, że nie wytrąciły mnie one z równowagi, ale stwierdziłam tylko że działają odstresowująco :P Na Pomorskiej postałam trochę w korku do wjazdu na Rondo Solidarności, gdzie kazał mi jechać prosto, dalej w Pomorską, dalej w lewo w Tamka z ograniczeniem strefowym do 40, w prawo Telefoniczną i w Doły, gdzie uświadomiłam sobie, że wracamy do WORDu :D I nagle egzaminator prosi o zatrzymanie się przy drzewie :? Po zatrzymaniu powiedział żeby jechać dalej, więc chodziło jedynie o ruszanie na wzniesieniu :) I dalej w prawo w Smutną i jesteśmy na miejscu. Pan egzaminator po powiedzeniu "zdała pani z wynikiem..." nieco mnie przetrzymał w niepewności, ale ostatecznie wystawił wynik pozytywny :D Nie wspominał nic o samej jeździe jedynie że prawko do odbioru za 3 - 4 tygodnie, w sumie mogłam zapytać o jakieś uwagi, ale nie to mi było wtedy w głowie :) Wyszłam z bananem na buzi i telefonem w ręku żeby powiadomić kogo się da o moim szczęściu ;) Z WORDu przeszłam do Ronda Solidarności jak na skrzydłach, gdybym mogła, to pewnie bym pofrunęła :D

Jak widać wszystko jest do zrobienia, polecam pozytywne nastawienie, oczywiście wiadomo, że każdemu może powinąć się noga na jakiejś głupocie, ale generalnie jeśli traficie na normalnego egzaminatora i jeżdzicie pewnie, no to nie ma bata żebyście nie zdali :) Dodam że dziś na stronie PWPW pojawił się komunikat, że trwa postępowanie administracyjne w sprawie mojego prawka, także oczekuję plastiku gdzieś w przyszłym tygodniu :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, nie pozwólcie by zjadł Was stres, na pewno dacie radę. Trzymam kciuki! :)
sesca
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 07 maja 2009, 17:44

Postprzez kiciaeudezet » czwartek 07 maja 2009, 19:13

Mój pierwszy egamizn odbył sie 21.04 i nistety nie zakończył się dla mnie dobrze. Dostałam Toyote numer 26 i starszego pana, ale nie wime jak sie nazywał bo mówil niewyraźnie;] Zawiózł mnie na placyk ale miałam wrażenie, że męczy sie z autem i siłuje..... Dostałam rękaw numer 2, czyli ten pod górke;p maska, swiatła OK chociaz mnie nie słuchał, przygotowałam sie do jazdy chce ruszyć i nie wiem co mnie podkusiło bo mogłam normlanie ze sprzegła ruszyć ale ruszyłam używając ręcznego i zonk...;/ nie udało sie druga próba równiez nie udana.... po egzaminie plułam sobie w brode bo takiego głupstwa z mojej strony sie nie spodziewałam :D teraz się z tego smieje ale wtedy byłam załamana ;p


Drugi egzamin miałam wyznaczony na 6.05 na godz 13:30. Czekałam moze z 10 minut. Dostałam złota Toyote numer 2 :D i pana Adama, mężczyzna w średnim wieku, wyglądał na przyjaznego. Zawiózł mnie na rękaw. Pokazałam co trzeba było ;] i ruszam z rękawa tyko razem tylko przy uzyciu sprzęgła..... I na szczęście cały rękaw wykonalalm poprawnie chociaz strasznie lało i malo co widziałam :d górka równiez za 1 razem ..... i tak bardzo uczekiwany wyjazd na miasto. jechałam:smutna- pałki i zawracanie w pałki-źródłowa-północna-kamińskiego-pomorska-anstadta( tam chyba zawsze sporo Lek ćwiczy) i zawracanie tylam w branie i dwa parkowania prostopadłe przodem-pomorska-sterlinga-rewolucjii-Zacisze-pomorska-wierzzbowa w prawo-i lewo w uniwersytecka-prosto w pomorska-Lumumby-Styrska-prawo w Tamka -prawo w telefoniczna-doły-smuta-WORD

W sumie jeżdziłam tylko godzinę i była pewna że jedziemy tylko po to żeby oznajmił mi że wynik jest negatywny bo podczas jazdy na miescie 3 razy mi zgasł (chcoiaz pan Adam mówiła żebym sie uspokoiła i dalej jechała) parkowanie skośne no i przemowa pana egzaminatora: gratuluje, wynik jest pozytywny
a ja oczywiscie wielki banan i pytam: ale na prawde;
on: no tak tak przeciez mówie ze dwa tygodnie zapraszam po odbiór prawka...

i tak wygladał mój egzamin mam nadzieje, że zdacie swój jak najszybciej. Wazne jest żeby sie nie bać i miec oczy dookoła głowy. :))) Życzę wszytskim powodzenia !!!!!!!!
23.02.2009 - początek kursu
16.04.2009 - koniec kursu
21.04.2009 - pierwszy egzamin ( - )
06.05.2006 - drugi egzamin ( ++++ )
kiciaeudezet
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 18 kwietnia 2009, 23:22

WORD w Łodzi

Postprzez edruse » czwartek 07 maja 2009, 21:58

Już sześć razy zdawałam w Łodzi. Owszem za pierwszym razem potwornie się zestresowałam. Powolnie ruszałam i wogóle przyznam, że kiepsko. Nogi miałam jak z waty, a na lekcjach napewno tak źle mi nie szło. Ja wyjątkowo potwornie się stresuje w takich sytuacjach! Za drugim razem jechałam z bardzo sympatycznym egzaminatorem. Jechałam pewnie, placyk też bez błędów. Naprawdę dobrze mi się prowadziło Yariska. Jednak wymusiłam po jakiś 30 min. pierwszeństwo. Omijałam przeszkodę (rozkopy jak to w Łodzi) i kiedy spojrzałam w lusterku nic nie było więc wyjechałam. Na szczęście egaminator zachamował, a mnie zamurowało. Nie wiedziałam co się dzieje i zaniemówiłam. Po prostu byłam w szoku, dlaczego?! Musiał mnie oblać, ale za całą resztę pochwalił i powiedział, że był przekonany, że zdam. No trudno. Za trzecim razem wjechałam pod prąd na fabryczny. nie było nakazu, a On się nic nie odzywał. Zauważyłam znak i zjechałam w prawo, żeby zapytać co mam zrobić? Ale powiedział, że oblałam, bo byłam już pół auta za znakiem, a zakaz obowiązuje od miejsca ustawienia znaku. Znowu lipa! Później sobie odpuściłam, bo trzeba było te godziny wykupić, a ja miałam z typ problemy. Po 3 miesiącach się zmobilizowałam. Jednak po takim czasie i jeździe tylko na Corsie, podczas egzaminu Yaris mi gasł. Jest o wiele bardziej czuły. Piąty raz to myślałam, że mnie szlak trafi. Trafiłam na wrednego babsztyla!!! Ten egzamin wspominam zdecydowanie najgorzej!!! i poraz pierwszy oblałam na placyku. Znowu byłam cholernie zestresowana, jeszcze egzamin spóźnił się o ok 80 minut!! Przejechałam rękaw ładnie, bez problemu, ale kazała mi powtórzyć bo..........nie postawiła pachołak z tyłu!!! cO MA PIERNIK?!!! Żebym jeszcze się w kopercie nie zmieściła, to rozumiem, ale stanęłam dobrze!!! Jeszcze dodała, że muszę się sprężyć, bo pierwszą próbę mam już za sobą!! Jednak byłam pewna siebie na rękawie, a jak bym si spierała, to i tak pewnie doczepiła by się na mieście, albo by mi kazała jeździć 2godziny, żeby coś znaleść i pojechałam. Trafił mi się 2 rękaw, gdzie był spad. Stoczył mi się samochód przy cofaniu i otarłam się o pachołek, a jak zapytałam dlaczego mi nie uznała pierwszej próby, to stwierdziła "przecież prosiłam Panią o powtórzenie". Na to powiedziałam, że ja przy tej pierwszej próbie nie zawiniłam, a Ona na to, że też jest tylko cłowiekiem!!! Ja do końca w to nie wierzę!!! Wredna s.... za szóstym razem znów miałam dobry dzień idobrze mi szło, ale trafiłam na Pana D., który wg. statystyk ma jedną z najmniejszych zdawalności. Po ok 25 min czepił się odległości od innych aut, choć ja uważam, że wcale nie była mała, zaskoczył mnie tym bardzo! Ale pod koniec wg Niego wymusiłam pierwszeństwo. Byłam na drodze podporządkowanej. Z lewej strony samochody były dość daleko. z prawej był rządek, ale pierwsza była L, która zgasła kobiecie,a nie stała przede mną tylko wcześniej. Więc wyjechałam i pocisnął mi po hamulcach i tekst "egzamin nie zaliczony". Kłuciłam się, ale na próżno!
edruse
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 07 maja 2009, 15:34

Postprzez agape18 » wtorek 12 maja 2009, 17:33

cześć wszystkim :)
udało mi się zdać za pierwszym podejściem i jestem przeeeeeszczęsliwa. Egzamin miałam 11.05. (teoria i praktyka).
Jechałam Yariską nr 25 - spoko samochodzik, troszkę delikatny w obyciu ( wystarczy lekko wcisnąć gaz a samochód pruje 60 km/h) i wspaniały egzaminator.
Może nie będę pisać gdzie jeździłam, podziele się z Wami tylko radami:
po 1 - spokój, nie panikujcie. To tylko egzamin, nie pierwszy i nie ostatni w waszym spokojnym życiu
po 2 - jesli nie umiecie jeździć, to nie zdacie. jesli umiecie jeździc, a trafi wam sie egzaminator który ma gorszy dzien to i tak nie zdacie. jesli umiecie jezdzic i egzaminator bedzie wyspany- zdacie - to taki zarcik xd
a tak bardziej na serio-pierwszy krok w strone praawka to dobra szkoła jazdy i instruktor - czasami warto zapłacic 200 zł wiecej i isc do super instruktora. przed egzaminem radze wykupic jazde po rękawach na WORDzie - duzo to daje, jestescie spokojniejsi, bo znacie "teren". reszta zalezy od tego czy umiecie jezdzic - jak tak - to bez obaw. Egzaminatorzy to normalni ludzie, wykonujący swoja prace- wierzcie lub nie, ale oni chca sie tylko przejechac po miescie. Powodzenia!
agape18
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 12 maja 2009, 17:20

Postprzez Kolorowa jak Diabli » poniedziałek 18 maja 2009, 12:44

W końcu z czystym sumieniem mogę napisać ze zdałam!!! za 7 razem-ale zdałam!!!
Dwa pierwsze opisałam wcześniej...3 raz oblałam na własne życzenie, 4 raz na placyku. 5 raz (ech żal mi bo naprawdę było dobrze, a nie zauważyłam zakazu wjazdu i super pan egzaminator -Jacek)..6 raz-wróciłam do WORDU ,a egzaminator (Remigiusz) mówi ze jest ok, ale za późno włączam kierunek.
Ja nie z tych co się poddają...dziś o 7:30 kolejny egzamin-z panem Łukaszem J. z którym miałam 2 egzamin ) Napisze tylko ze to świetny facet jest!!
Sam egzamin-trasa chyba łatwa-na placyku światła ok, rękaw o mały włos by nie wyszedł, ale przy końcówce odbiłam w prawo i się zmieściłam. Górka ok-nawet nie zawył. Potem z WORD-u pierwsza w lewo , zawracanie na Strykowskiej, wjazd na Lumumbów, cofanie z wykorzystaniem wjazdu, potem pojechaliśmy w okolice Pomorskiej, ruch minimalny, parkowanie pod jakimś blokiem-prostopadłe. I powrót do WORD-u Narutowicza, Strykowska, zawracanie na Dołach i obok cmentarza powrót do WORD-u.,
przy wjeździe do WORDU czarny kot mi stanął na drodze-myślę sobie o nie już po! ale słyszę zaliczony!!

Pozdrawiam pana Łukasza!Jest rewelacyjny!
Albo zdam,albo mi się zdaje...18.05.2009 TOYOTA nr 20 "ZALICZAM " :D
Avatar użytkownika
Kolorowa jak Diabli
 
Posty: 64
Dołączył(a): wtorek 18 listopada 2008, 12:47
Lokalizacja:

Postprzez Dydukalipsa » czwartek 21 maja 2009, 18:34

czas i na mnie:)

pierwsze podejście: 18.11.2008 teoria (18/18) plus praktyka razem, yaris nr 26
zadania na placu pozaliczane za pierwszym podejściem, wyjechałam na miasto. z wordu smutną do strykowskiej, potem przed rondem solidarności w prawo w źródłową no i feralny zakręt w lewo w wierzbową - przepuszczałam kierowców z przeciwka i czas jakiś to trwało, więc nie chciałam wyjść na taką co czeka jak ta ciota więc wyjechałam w końcu, widziałam że jedzie już następny i żeby na nim nie wymusić pierwszeństwa przyspieszyłam - zbyt ostro wzięłam zakręt i tylnym kołem przejechałam jedną (!) z podwójnej linii ciągłej. Pan egzaminator (nazywał się zdaje się P...) serdecznie podziękował mi za egzamin, cała jazda trwała ok 13 min :)

podejście drugie, 6.12.2008 autko nr 7
młody facet, na oko sympatyczny, omówiłam urządzenia kontrolne i to co pod maską, śmigam rękaw, na co pan prosi mnie abym powtórzyła bo, cytuję, "nie patrzył". noż krew się we mnie zagotowała, ale powtarzam, i co? i oczywiście ze stresu wyjechałam za linię, co ciekawe już na ostatniej prostej,a nie podczas zakrętu. mogłabym się odwoływać, gdyby nie to że gościu był poza samochodem i na pewno jego prośba się nie nagrała - zero dowodów

podejście trzecie, 10.12.2008 (zgadza się, 4 dni po drugim :D), samochód 19
po południu, a że zima, to ciemno już było, powtórzyłam błąd z drugiego egzaminu, na ostatnim odcinku rękawa wyjechałam za linię - do tej pory nie wiem właściwie czemu. no ale to jedyny egzamin, za którego oblanie winę ponoszę wyłącznie ja

podejście czwarte, 26.01.2009, yaris nr 27, młody i rzeczowy kat, wynik pozytywny, mimo że zgasł mi samochód dwa razy przy skręcie z Wojska Polskiego w Śnieżną (pod górkę na światłach), że prawie przejechałam babkę na Pomorskiej w okolicy Lumumbowa (ona celowała tak, żeby przejść jezdnię zaraz po tym jak ją minę, a ja stwierdziłam - cholera wie, egzamin to egzamin, zatrzymam się dla niej. no i pedał w podłogę, bo już byłam blisko, ale zrezygnowałam w ostatniej chwili, bo zatrzymałabym się na pasach, i dobrze że to zrobiłam, bo później facet stwierdził, że musiałby mi wtedy podziękować). też się bałam ronda solidarności, ale na szczęście przejechałam prosto ze strykowskiej w uniwersytecką. zawracanie tyłem w bramie na stokowskiej, parkowanie prostopadłe pod XII LO na andstadta i generalnie facet nie wymyślał mi zadań z kosmosu, nie czepiał się małych błędów, widział że sobie poradzę :)
Dydukalipsa
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 21 maja 2009, 17:36

Postprzez ana 167 » czwartek 28 maja 2009, 09:46

Obiecałam sobie,że jak zdam, to dołączę do Was na forum.Wreszcie 26 maja ok. 11 -usłyszałam egzamin zaliczony "pozytywnie". Z tego wszystkiego zareagowałam " naprawdę, Pan żartuje".To była droga przez mękę- zaczęłam walczyć w pocz.marca.Nikomu nie życzę chodzenia na "smutną "regularnie parę razy z rzędu-oczekiwania wśród tych wszystkich wystraszonych- przerażonych ludzisków i wracających "pustych" L.,brrr...i wykupywania kolejnych egz. praktycznych...i powrotów z komórką w ręku między cmentarzami. ::cry: No, ale do rzeczy.Chciałabym bardzo podziękować Panu egzaminatorowi-taki młody,z bródką, w sam raz zbudowany- bardzo sympatyczny. Nie pamiętam ...nawet nr samochodu...chyba 28 - toyota.Egzamin wyznaczony na 8.30- jazda ok. 60 min.Myślałam,że polegnę na rękawie, bo człowiek im dłużej zdaje, tym bardziej jest zestresowany na placu...ale udało się,na górce tak zaciągnęłam hamulec ręczny, że nie mogłam obiema rękami go uwolnić z przycisku-tu mała dygresja-poprzednio trafił mi się opel "super stary",gdzie hamulec ręczny trzeba było zaciągać na ostatni ząbek na prostej drodze...i jadę... nie powiem Wam ulic- z word w prawo w ulicę z ogranicz. do 30-w prawo bo nakaz skrętu, gdzieś w okolicy M1 zawracanie z wykorzystaniem bramy,w lewo w ulicę z łamanym pierwszeństwem,parkowanie prostopadłe na parkingu przy brzezińskiej, w lewo do ronda solidarności,zmiana pasa w tłoku przed rondem-prosto przez rondo, w prawo , chyba w Jaracza, stop i w prawo i tu amnezja-jeszcze raz przez rondo i amnezja,było jeszcze jedno zawracanie, i znów przez rondo, w prawo- jak się zorientowałam gdzie jestem- coś mi dzwoniło, że jestem w niedaleko smutnej.Był straszny tłok w okolicy cmentarzy,trudno było włączyć się do ruchu-samochody jadące z impetem- jeden nawet tyłem,ale dałam radę wyjechać -super, super.aha i rękaw na tym pasie co samochód sam jedzie do tyłu- wyjeżdżałam z rękawa tyłem.Życzę Wam wszystkim zdającym powodzenia,cierpliwości.Nie wolno rezygnować w czasie, tylko do oporu się "dojeżdżać"-systematycznie i w końcu musi "zaskoczyć".Szerokiej drogi :lol:
ana 167
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 28 maja 2009, 08:53

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości