AKADEMIA DOBREJ JAZDY
Do samej szkoły nie mam zastrzeżeń, z instruktora byłam bardzo zadowolona.
Poszłam tam biorąc pod uwagę głównie ranking WORDu (cały czas ok. 50% zdawalności za pierwszym razem).
Kurs z badaniem lekarskim kosztował 1300 zł, dodatkowe jazdy 40 zł.
Teoria jak teoria... Trafiłam na przyspieszony kurs, tzn. wszystko w jednym tygodniu. Jakiś tam wykład, materiał obowiązkowy, ale panu udało się to przekazywać wiedzę interesująco, że nie dało się spać. Dodał sporo praktycznych rad, nie tylko odpowiedzi na pytania testowe.
Jeździłam tylko z jednym instruktorem (bez danych osobowych
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
), bo nie miałam potrzeby go zmieniać, a i on zazwyczaj dysponował czasem. Od zaliczenia teorii (egz. wewn.) czekałam niecały tydzień na pierwszą jazdę, tylko dlatego tak długo, że numery tel. do instruktorów dawali tuż po egzaminie, a ja go musiałam napisać parę dni później niż reszta, więc byłam na szarym końcu także przy umawianiu się.
Instruktor energiczny, sympatyczny, bardzo cierpliwy. Wyglądał naprawdę młodo, więc tym bardziej zadziwiał zasób wiedzy, teoretycznej co do przepisów, ale też takiej czysto praktycznej, i umiejętność uczenia.
A dla mnie najważniejsze było, że ani razu nie podniósł głosu, nie niecierpliwił się nawet przy najgłupszym zachowaniu z mojej strony (znaczy może się i niecierpliwił, ale nie okazywał tego nigdy
![Mean :>](./images/smilies/icon_mean.gif)
), no i nie trząsł się przesadnie o swój samochód, kiedy go niestety masakrowałam na dziurach...No i miał niezawodny refleks przy łapaniu za kierownicę
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Nie spóźniał się, nie załatwiał prywatnych spraw, jak słyszałam że niektórzy robią (no może raz tankowaliśmy i czasem odbierał telefon). Faktycznie trochę były ucinane godziny, ale to w granicach trzech-pięciu minut, więc litości.
A! i dobrą muzykę puszczał
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Jazdy zaczynały się niedaleko "strefy egzaminacyjnej", dość dobrze poznałam okolice, gdzie spędziłam większość egzaminu. Ale jeździliśmy też w inne miejsca, także poza miasto.
Co do dodatkowych godzin, to jednak musiałam wziąć ich sporo (chyba 6 przed zaliczeniem kursu i na własne życzenie 2 przed drugim egz.) , ale nie mam zamiaru winić szkoły ani instruktora. Pierwszy egzamin wewn. zdawałam po dwóch godzinach jazdy od miesięcznej przerwy w jeżdżeniu (choroba), jeździłam beznadziejnie i błąd za błędem, więc sama siebie bym nie przepuściła, żeby zdawać prawdziwy egzamin i tracić tylko na to kasę. Ostatnie dokupione godziny spędziliśmy na douczaniu parkowania prostopadłego, bo to jest ciągle dla mnie jakaś abstrakcja (mimo nauki i ćwiczeń w trakcie 30h - bo podobno niektórzy uczą wymaganych manewrów na jakichś wyłudzonych godzinach?).
Co tam jeszcze? Samochód sprawny, placyk w strefie egz. i też w porządku.
Kontakt z biurem i instruktorem bez trudności.
Podsumowując: Biuro, obsługa klienta, teoria itd. bardzo miło, na piątkę. Instruktor na szóstkę (chociaż co ja tam wiem, może są i lepsi?).
Kasy trochę więcej wydałam, niż planowałam, ale nie widzę tu winy szkoły ani szkolenia, tylko jakoś nie jestem wybitnie uzdolniona niestety w tym kierunku...
Egzamin zdany za drugim razem, więc chyba nieźle.
Jak najbardziej polecam.