5 stycznia o 10:05, w jakże sprzyjającej aurze śniegu z deszczem, padły słowa, na które czekałam od września, kiedy to rozpoczęłam swoja przygodę z prawem jazdy – „Gratuluje, wynik egzaminu pozytywny”
Zdałam za 1 razem

a więc jednak to się zdarza.
Kurs kończyłam w Expercie na Wyszyńskiego. Wybrałam ich zachęcona pozytywnymi opiniami na tym forum i generalnie się nie rozczarowałam. Teoria prowadzona przez sławetnego już pana Bogdana. Nie było rozwiązywania testów, wiec jak dla mnie wielki plus. Liczyłam, iż zajęcia praktyczne też uda mi się mieć z panem Bogdanem, ale niestety… Pan Bogdan ma swoich kursantów, wybieranych wedle jakiegoś potajemnego klucza, którego nikt zdradzić nie chciał. Tak więc jeździłam z innymi – chyba ze wszystkimi instruktorami z tej szkoły. Ponoć maksymalnie miałam mieć 4, a skończyło się na 7
Plusy Experta:
- zupełnie bezstresowa nauka – pokochałam jeździć od 1 godziny

- kadra – pedagodzy z powołania, zwłaszcza Pan Irek, Kamil, i Jarek (z nimi jeździłam najczęściej) – 30 godzin śmiechu
- potrafią nie tylko uczyć, ale i nauczyć – mój łuk po liniach zachwycił egzaminatora

- spójny u wszystkich instruktorów sposób tłumaczenia poszczególnych manewrów, co nie sieje zdezorientowania
- nastawienie nauczania na zdanie egzaminu – ach to „bliżej prawej”
Minusy:
- nastawienie nauczania na zdanie egzaminu – w czasie 30 godzin jazd tylko raz byłam w centrum, dwa razy na rondzie i nigdy nie parkowałam prostopadle tyłem
- taka ilość instruktorów w połowie kursu zaczęła mi przeszkadzać – nikt nie wiedział, co umiem i czego ode mnie wymagać
Ponieważ mój czas oczekiwania na egzamin teoretyczny wynosił blisko miesiąc, aby nie tracić kontaktu z kierownicą zapisałam się na parę godzin do innej autoszkoły – tu zdecydowała bliskość od pracy. Markus z Narutowicza. Jeździłam z Krzysiem. Znów właściwy człowiek na właściwym miejscu

Dzięki niemu poznałam centrum z perspektywy auta, nauczyłam się prawidłowego poruszania po różnych rondach, no i parkowanie prostopadłe tyłem – uwielbiam
Po egzaminie teoretycznym, nastał kolejny miesiąc czekania na praktyczny. W tygodniu poprzedzającym egzamin, postanowiłam poszukać nowego instruktora, który zupełnie obiektywnie powie, jak mi idzie. Padło na Deltę. Jeździłam z panem Jackiem i ponownie strzał w 10

Pan Jacek po kilku minutach wspólnej jazdy dokładnie wiedział, nad czym muszę popracować i kiedy zachować zimną krew

Wytykał mi najdrobniejsze błędy – i chwała mu za to. Nie myślałam, że to możliwe, a jednak znów zrobiłam coś po raz pierwszy – parkowanie równolegle tyłem po lewej stronie

Te zaledwie dwie godziny były dla mnie, jak klamra łącząca wszystkie umiejętności w całość.
I jeszcze Grzesiek z auto szkoły „Grześ”. Tu zadziałało polecenie koleżanki. Jakże trafne! Jeździliśmy łącznie 4 godziny w tym dwie tuz przed moim egzaminem i choć początkowo nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł, efekty egzaminu świadczą same za siebie

„Rozjeździłam się”, a Grzesiek ma niebywałego nosa do egzaminacyjnych haczyków

I cudowną wiarę w człowieka

Serdecznie pozdrawiam wszystkich moich instruktorów - miałam do nich niesamowite szczęście

i dziękuję za czas, który mi poświęcili – łącznie wyjeździłam 42 godziny. Do zobaczenia na drodze
