Ja kurs robiłam w OES-ie na Wrocławskiej. Szkoła chyba jest dobra - wykłady były fajne i naprawdę jasne, ale praktyka... jeździłam z instruktorem Ryszardem Ś. i jestem bardzo zawiedziona - krzyczał, zdarzało się, że mi wymyślał, wysłuchiwałam jaką to idiotką nie jestem, ogólnie strasznie nieprzyjemna atmosfera. Jak jestem opanowaną osobą, tak przez ostatnie 10 godzin wysiadałam z samochodu z płaczem. Nie nauczyłam się wiele, ogólnie gość zachowywał się jakby mi łaskę robił, że mogę z nim jeździć. A dopiero teraz, kiedy doszkalam się gdzie indziej, widzę, że nie nauczyłam się prawie nic, prawie nigdzie nie byłam. Nie zostałam poinformowana o tym, że na mieście można wrzucać czwarty bieg, parkowałam samodzielnie 2 (słownie dwa) razy, ponad połowę jazd spędziłam na łuku, "bo na mieście i tak sobie nie poradzisz", prawie każda jazda była po tej samej trasie, ani razu nie udało mi się samodzielnie zawrócić, każdy mój błąd był odnotowany niemiłym komentarzem, a nie miałam możliwości poprawy - np jak nie wyszedł mi jakiś manewr, to zamiast zrobić go raz jeszcze poprawnie, to jechałam dalej - a następny raz robiłam taki np 4 jazdy później i gość się dziwił, że dalej nie umiem. No ogólnie masakra, po jazdach z tym gościem obraziłam się na samochód dłuższy czas i miałam dość długą przerwę, bo po prostu bałam się jeździć.
Teraz jeżdżę w OSK "Alex" z Panem Piotrem - ktoś go już tu polecał, a ja się pod tym podpisuję rękami i nogami. Facet jest konkretny, wymagający, ale niesamowicie cierpliwy, sympatyczny, potrafi mi wszystko jasno wytłumaczyć, odpowiada na wszystkie moje głupie pytania, co jest dla mnie dużą nowością ;) bo od poprzedniego instruktora słyszałam tylko "Jesteś już dużą dziewczynką, a duże dziewczynki powinny takie rzeczy wiedzieć". Teraz naprawdę się uczę jeździć - zachowanie na drodze, technika jazdy - w końcu zaczyna mi się to wydawać logiczne. Moja siostra po jazdach z tym instruktorem zdała egzamin za pierwszym razem, a ja ... no cóż, zobaczymy w czerwcu ;)