przez ania18 » niedziela 17 grudnia 2006, 00:46
Mój problem jest dość nietypowy :| A mianowicie chodzi o to, że jestem kompetnie wyluzowana na egzaminie. Wiem, wiem głupio to brzmi ale tak właśnie jest. Dzień przed egzaminem czuję się dość nie typowo i w ogóle źle ale potem wszystko mi mija. Efekt jest taki że jeżdzę bez myślenia, z brzydko mówiąć w.yjeb.aną. Po obydwu niezdanych egzaminach śmiałam się z tego(być może tak właśnie reaguje na stres?). Szczerze mówiąc to bardziej się stresowałam na jazdach z instruktorem. Po każdej "gafie" nie krzyczał na mnie tylko stosował taką jakby krytyke psychiczną :P ( znacząca mina i głupia atmosfera w aucie). Natomiast na egzaminie czuje się bardzo dobrze, wręcz zbyt dobrze. Pewnie połowa osób która to przeczyta stwierdzi że jestem walnięta, bo ogólnie też by tak chcieli. Tylko że ja bym chciała chociaż ociupinke poczuć napięcie(podobno to pomaga w myśleniu). Pikawka serca? drżąca noga na sprzęgle? właściwie nie wiem o co wam chodzi :? Najgosze jest to że oblałam swój ostatni egzamin przez rodzaj olewki(relacja w odpowiednim dziale) tj przepuściłam część samochodów(które miały pierszeństwo) i tak se o ruszyłam przed kolejnym autem. Niewiem dlaczego tak było. Na kursie nierobiłam nigdy takich głupot. Chodzi po prostu o to że ja nietraktuje tych egzaminów poważnie.Jak tak dalej będzie to zdam za 18stym razem :help: