Mundialowe Egzaminy

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Mundialowe Egzaminy

Postprzez She18 » niedziela 24 września 2006, 15:59

Metoda na oblewanie egzaminu

Codziennie w Polsce toczy się swoistego rodzaju Mundial.

WORD czyli Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego kontra cała reszta dobrze przygotowanych kursantów na kursach prawa jazdy. Sędziami są panowie Egzaminatorzy.

Na początek przeważnie 1:0 dla kursanta - test rozwiązany pomyślnie.

Po ogłoszeniu wyniku zaproszenie na plac manewrowy. Tam egzaminowany często strzela 2 bramkę, bezbłędnie objaśniając co gdzie się wlewa, choć zdarzają się przypadki, kiedy pan sędzia prosi o sprawdzenie poziomu oleju, a nieprzygotowany kursant nie ma ze sobą suchej szmatki czy chusteczki więc korzysta z liścia. Cały zestresowany nie umie potem trafić w gniazdo bagnetu, ale pomysłowy sędzia radzi wyobrazić sobie stosunki damsko męskie i jakoś się udaje. Potem jeszcze wskazanie świateł i użycie sygnału dźwiękowego (w mieście nie wolno, ale trzeba). Upomnienie, ale jest gol. WORD kontra egzaminowany 0:2. Często 3 bramka pada po 3 - 4 następnych minutach. Siadamy w auto jazda po łuku i na podjazd i już jest 3:0. Dopiero teraz sędzia trochę się ożywia. Włącza kamerę i zaczynają się bramki samobójcze.

Ciąg dalszy nastapi jutro :D

Ale juz Wam zadam pytanie co tym sadzicie :?:
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez marcij » niedziela 24 września 2006, 19:42

brzmi fajnie , czekamy na "miasto" :lol:
Obrazek
marcij
 
Posty: 1120
Dołączył(a): środa 02 sierpnia 2006, 21:06
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez Sławek_18 » niedziela 24 września 2006, 21:33

zródło Interia.pl
******************
Prawo Jazdy na C uzyskane: 20-10-04
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo jazdy na B uzyskane: 08-02-02
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo Jazdy na C-E uzyskane: 23.04.2008
Ilość egzaminów: sztuk 3
Avatar użytkownika
Sławek_18
 
Posty: 2817
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 15:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ella » niedziela 24 września 2006, 21:45

Sławek_18 napisał(a):zródło Interia.pl

No własnie :D She18 nie dodała i jak zaczęłam to czytać to pomyślałam, że to jej relacja z egzaminu :) Ale spojrzałam na podpis a tam "egzamin zdany......" :lol:

Mnie tylko ubawiło jedno zdanie
"WORD ... kontra cała reszta dobrze przygotowanych kursantów na kursach prawa jazdy"
IMHO nie wiem czy połowa kursantów jest dobrze przygotowana do egzaminu.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez wiesniak » niedziela 24 września 2006, 21:54

O czym wy mówicie, przecież wszyscy są super przygotowani, a to egzaminatorzy są złośliwi i specjalnie oblewają za różne nieistotne głupoty :D. "Ja tylko lekko wymusiłem pierwszeństwo..." :D
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Ciag dalszy...

Postprzez She18 » poniedziałek 25 września 2006, 17:01

Egzamin, czyli polowanie na czarownice

Jestem instruktorem nauki jazdy z ponad 16-letnim stażem, od 13 prowadzę ośrodek szkolenia kierowców.

Na bieżąco obserwuję jak zmiany prawa drogowego bogacą Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. I mam już dość. Dość polowania na czarownice - tak zaczyna się tekst, jaki przesłał do naszej redakcji jeden z Czytelników. Poniżej publikujemy go w całości (pisownia oryginalna):

Codziennie w Polsce toczy się swoistego rodzaju Mundial. WORD czyli Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego kontra cała reszta dobrze przygotowanych kursantów na kursach prawa jazdy. Sędziami są panowie Egzaminatorzy.

Na początek przeważnie 1:0 dla kursanta - test rozwiązany pomyślnie.

Po ogłoszeniu wyniku zaproszenie na plac manewrowy. Tam egzaminowany często strzela 2 bramkę, bezbłędnie objaśniając co gdzie się wlewa, choć zdarzają się przypadki, kiedy pan sędzia prosi o sprawdzenie poziomu oleju, a nieprzygotowany kursant nie ma ze sobą suchej szmatki czy chusteczki więc korzysta z liścia. Cały zestresowany nie umie potem trafić w gniazdo bagnetu, ale pomysłowy sędzia radzi wyobrazić sobie stosunki damsko męskie i jakoś się udaje. Potem jeszcze wskazanie świateł i użycie sygnału dźwiękowego (w mieście nie wolno, ale trzeba). Upomnienie, ale jest gol. WORD kontra egzaminowany 0:2. Często 3 bramka pada po 3 - 4 następnych minutach. Siadamy w auto jazda po łuku i na podjazd i już jest 3:0. Dopiero teraz sędzia trochę się ożywia. Włącza kamerę i zaczynają się bramki samobójcze.

Drogą jedzie rowerzysta. Jak go wyprzedzisz, najedziesz na ciągłą, jak pojedziesz za nim utrudnisz ruch, kolejne upomnienie, czasem strata gola. Potem parkowanie w mieście. A tu wielka pomysłowość sędziego w ustawianiu piłki.

Parkowanie skośne, czy prostopadłe z prawej lub lewej, często z górki lub pod, żeby było trudniej strzelić. Albo parkowanie równoległe (zatoczka). Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 27 października 2005 r. tablica. 7 pozycja 6 b, mówi, że do tego manewru są potrzebne 2 długości samochodu. Np. opel corsa ma 3,85, więc do strzelenia bramki jest potrzebne co najmniej 7,7 m. Dobrze wytrenowany strzelec potrzebuje około 6 m. Ale jak jest 5,8 m i jeszcze ostro z górki, trzeba być nie lada kiperem.

Zostało jeszcze zawracanie z użyciem biegu wstecznego. Tu pomysłowość sędziego sięga zenitu. Poza tym to najlepszy sposób na zakończenie meczu.

Po wielkich trudach, jeśli faul nas nie zniechęci w tym miejscu, gramy dalej. Ta część meczu trwa około 10 - 15 minut. Teraz pora na autentyczne sprawdzenie odporności psychicznej przeciwnika.

Jedziemy dalej po najciekawszych (czytaj najtrudniejszych) fragmentach miasta, tylko po to, by sprawdzić nasze warunki psychologiczne. Trwa to czasem i 70 minut - wszystko zależy od sędziego.

Na koniec wracamy na pierwszą połowę boiska i dowiadujemy się, że mecz przegraliśmy, wygrywając 6:2. Z jednym faulem i 2 żółtymi kartkami. Teraz nie pozostało nic innego, jak umówić się na rewanż. 116 zł i 40 dni na doszlifowanie formy.

Troszkę z humorem, ale jednak piszę do Interii, bo miarka chyba się przebrała. Moi drodzy nie dajcie się tak traktować. Jestem instruktorem nauki jazdy z ponad 16 letnim stażem, od 13 prowadzę OSK. Na bieżąco obserwuję jak zmiany prawa drogowego bogacą WORDy
Są przypadki, kiedy kursanci nie do końca wyszkoleni nie są w stanie sprostać surowym wymaganiom egzaminacyjnym. Ale to też wina ich samych, bo wybrali słabą szkołę jazdy, a tańsze szkolenie to droższe egzaminy.

To polowanie na czarownice czas skończyć. Mógłbym podać ze sto przykładów absurdalnego zachowania Panów Egzaminatorów, podam 1.

Jedzie egzaminowany drogą, widzi ciężarówkę, która zatrzymała się z dostawą do sklepu (ma włączone awaryjne). Ciężarówka stoi przy podwójnej ciągłej, więc żeby ją ominąć trzeba najechać na linie. Egzamin oblany, bo zdający za długo przebywał na pasie przeciwnym (sic!).

Teraz kolej na WAS. Piszcie o przypadkach, paradoksach, wręcz głupocie egzaminujących. Każdy, kto spotkał się z niesprawiedliwością niech dorzuci swój kamyk do ogródka. Przysyłajcie zdjęcia jeżdżących bez pasów egzaminatorów, szalejących, przekraczających prędkość, wracających z miasta za kierownicą, słowem zatrujmy im życie tak samo jak oni robią to nam. Bez skrupułów.

Tłumaczenia, że nie ma egzaminatorów ja osobiście nie przyjmuję do wiadomości.

Część egzaminatorów nie chce już nimi być, gdyż nie godzą się na naciski, inni siedzą.

Jest też całe mnóstwo grzechów powszednich. Może instruktorzy napiszą do Interii? Piszmy o wszystkim, o czym wiemy.

Kiedy zapyta się dyrektorów WORD-ów, czy to prawda, pewnie odpowiedź padnie taka - źle przygotowani kursanci na kursach. A my wtedy powiemy - NIE - my już nie uczymy jeździć - my objeżdżamy najgorsze i najtrudniejsze miejsca, by nasz kursant zwiedził je i miał możliwość zdać. To nic, że nie umie jeździć, ważne, że w mieście, w którym ma egzamin poznał najciemniejsze miejsca. To Wy Panowie z WORDów ponosicie w części winę za to, co dzieje się na polskich drogach. Na pewno nie wszyscy, ale większość. (GD)

Źródło informacji: INTERIA.PL :D

Wyszczególniłam koncówke wypowiedzi dlatego bo osobiscie uwazam ze jest to trafne podsumowanie tego co sie dzieje na egzaminach.[/b]
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez ella » czwartek 28 września 2006, 08:07

A oto odpowiedź Dyrektora WORD na wyżej zamieszczony tekst.
http://motoryzacja.interia.pl/prawo_jaz ... 795390,415

"Jestem dyrektorem WORD..."
Śledzę uważnie ukazujące się na waszej stronie artykuły dotyczące egzaminów na kategorię B po części z obowiązku, po części z ciekawości.

Jestem dyrektorem jednego z Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego i mogę z innej perspektywy ocenić wszystkie uwagi i komentarze.

Wiele racji jest po stronie instruktorów i osób zdających, ale nie należy szukać winnych w WORD-ach, ale w Ministerstwie Transportu i Budownictwa
Dlaczego są tak długie terminy oczekiwania na egzamin?

1. Ministerstwo wprowadziło nowe przepisy dotyczące przeprowadzania egzaminów nie przewidując skutków, jakie one za sobą pociągną, czyli wzrostu o 100% zapotrzebowania na egzaminatorów.

2. Nie sprawdzono, ilu egzaminatorów i w jakim wieku jest dostępnych na rynku pracy.

3. Egzaminy dla egzaminatorów są przeprowadzane rzadko, a do tego pytania teoretyczne np. z budowy pojazdu, na które nie sposób jest udzielić prawidłowej odpowiedzi, są najwyżej punktowane.

(Żeby nie było wątpliwości podam przykład pytania:

Para wodna w reflektorze świadczy o:

a) nieprawidłowości

b) po włączeniu reflektorów ustąpi

c) może powodować krótkotrwałe załamanie światła

O ile odpowiedzi b i c nie budzą wątpliwości, to w przypadku odpowiedzi a wszystko zależy od intencji autora pytania i tego, czy czytał instrukcję obsługi jakiegoś pojazdu, czy też sam stwierdził że coś jest prawidłowe lub nieprawidłowe. )

Z tego powodu na rynku pracy nie ma młodych egzaminatorów i średnia wieku pracujących egzaminatorów waha się w okolicy 60 lat. Starszy nie znaczy - zły, ale zaufajcie mi państwo, że w takim przypadku zlikwidowanie złych nawyków jest praktycznie niemożliwe. Zwolnić takiego egzaminatora też nie mogę, nawet jeśli popełnia więcej błędów niż inni, bo terminy oczekiwania znów się wydłużą. A po za tym, nawet jak już go zwolnię, po prostu pójdzie pracować do sąsiedniego ośrodka, gdzie przyjmą go z otwartymi rękoma

Co zaś się tyczy "strzelania sobie bramek" w "meczu" egzaminator - zdający. Wyobraźcie sobie państwo egzaminatora, który jest pod stałą obserwacją:

1. osób zdających, ich rodzin, przyjaciół i osób towarzyszących,

2. dyrektora ośrodka i służb mu podległych (wiadomo, że nie chcę mieć afer korupcyjnych na swoim terenie),

3. ludzi z nadzoru,

4. policji i służb szukających haka na egzaminatorów i chcących się wykazać przed swoimi zwierzchnikami,

5. Pod czujnym okiem kamer i mikrofonów, które śledzą każde posunięcie egzaminatora.

Czy można się dziwić, ze egzaminator mając precyzyjną instrukcję egzaminowania (stworzoną przez ministerstwo) nie wykazuje odruchów "człowieczeństwa" i nie chce przymknąć oczu nawet na najdrobniejsze błędy (które rzeczywiście często nie mają wpływu na bezpieczeństwo jazdy). Po co ma się później tłumaczyć z tego, że miał dobre serce przed dyrektorem lub prokuratorem? Lepiej jest nie mieć odruchów ludzkich w pracy, ale mieć tę pracę i nie mieć kłopotów.

Podsumowując, w WORD-ach nic się nie zmieni do momentu, kiedy coś się nie zmieni w przepisach ministerialnych. A w przepisach ministerialnych nic się nie zmieni, dopóki wszystkie osoby zainteresowane nie usiądą razem do stołu, by porozmawiać o problemach, a co najważniejsze, jeżeli propozycje płynące oddolnie nie zostaną w tych przepisach uwzględnione.

Ze względu na krytyczne stanowisko wobec ministerstwa wolę zachować anonimowość.

Dyrektor



Wniosek
Wiele racji jest po stronie instruktorów i osób zdających, ale nie należy szukać winnych w WORD-ach, ale w Ministerstwie Transportu i Budownictwa
W WORD-ach nic się nie zmieni do momentu, kiedy coś się nie zmieni w przepisach ministerialnych. A w przepisach ministerialnych nic się nie zmieni, dopóki wszystkie osoby zainteresowane nie usiądą razem do stołu, by porozmawiać o problemach, a co najważniejsze, jeżeli propozycje płynące oddolnie nie zostaną w tych przepisach uwzględnione.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez wiesniak » czwartek 28 września 2006, 11:02

Coś w tym jest...
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Postprzez röslein » czwartek 28 września 2006, 14:39

tak odnosnie.... zapytaam kiedys mojego instrutora, czy nie myslal o tym, aby zostac egzaminatorem. Jego odpowiedz:
"Zwariowalas? Ja chce spokojnie zyc! Moje spoleczne morale wnosiloby -1!"

I w tym tez cos jest....
prawo jazdy kat.B
->zdane za II podejsciem :D
Obrazek
röslein
 
Posty: 82
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 18:11
Lokalizacja: Berlin

Postprzez She18 » czwartek 28 września 2006, 15:55

ella zgadzam sie z Toba w 100% :!: :!: :!: Tylko powstaje kolejne pytanie czy te dwie strony kiedykolwiek zasiada do tego stołu i czy nie powstanie jeszcze wieksze zamieszanie niz jest :?: :wink:
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez ella » czwartek 28 września 2006, 22:46

kolejne pytanie czy te dwie strony kiedykolwiek zasiada do tego stołu

:hmm: Obawiam się, że nie.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

"L-ka", czyli zawalidroga?

Postprzez She18 » sobota 30 września 2006, 16:44

"L-ka", czyli zawalidroga?

Z wielką uwagą i zaciekawieniem przeczytałem WSZYSTKIE komentarze, dotyczące Polowania na czarownice. Biorąc pod uwagę prawie 1050 komentarzy i ocenę średnią 4,5 dochodzę do wniosku, że dobrze zrobiłem, że problem był, jest i chyba dalej będzie. Że w końcu ktoś musi przerwać tą złą passę.

Pisząc ten artykuł nie było moim zamiarem pozamykać resztę uczciwych egzaminatorów ani WORD-ów. Chciałem tylko, by cały ten bałagan wywlec na wierzch, by ujrzał światło dzienne. Ktoś, kto nic nie robi niczego nie zrobi. Gorąco i serdecznie chciałem podziękować za wszystkie komentarze - myślę, że ich liczba przerosła oczekiwania nawet INTERII. Ludziom z portalu też należą się podziękowania za odwagę. Chyba warto było.

Problem powstał w 1993 r.,kiedy powstały ośrodki egzaminowania kierowców. Instruktorzy burzyli się przez te wszystkie lata, protestowali, próbowali walczyć. Zawsze góra obiecywała, że weźmie pod uwagę głosy tych najbardziej zainteresowanych. Niestety, nigdy to się nie udało. Dlaczego naszego środowiska unika się jak ognia przy opracowywaniu nowych rozwiązań prawnych, dotyczących prawa drogowego? Dlaczego WORD-y nie chcą współpracować z nami? Były obietnice i na tym się skończyło.

Wmawianie ludziom, że OSK zarabia krocie na kursach dodatkowych, to obłuda. W moim ośrodku kurs dodatkowy kosztuje 200 zł (za pięć godzin). Trzy niezdane egzaminy to wydatek rzędu 370 zł plus dojazdy i stracony na nie czas, o nerwach nie wspomnę (za najwyżej dwie godziny jazdy). Dobrym ośrodkom zależy, by kursant zdał za pierwszym, góra za drugim razem, bo na tym buduje swoją renomę. Jeśli to my mamy być współodpowiedzialni za stan bezpieczeństwa na naszych drogach, to nie wystarczy ciągle zmieniać zasady szkolenia i egzaminowania. To nie my, instruktorzy walczyliśmy o takie egzaminy i nie o taką formę szkolenia na kursach. To są półśrodki, które jak widać niczego nie zmieniają. Zero bezpieczeństwa na polskich drogach.

Nasze środowisko też nie jest bez winy - o tym wszystkim w następnym artykule, jeżeli INTERIA pozwoli. Także o pomysłach na uzdrowienie tego, w czym brniemy. Teraz trochę buchalterii. W dobrym OSK kurs B kosztuje 1300 - 1500 zł. Inwestujemy w auta (ciągle zmieniane przez WORD-y), infrastrukturę, pomoce dydaktyczne, lepsze wyposażenie ośrodka, sami się dokształcamy.

Jakbyśmy nie liczyli, wychodzi 40 zł za godzinę pracy (na czysto ok. 10 zł dla instruktora) . Reszta to koszty. WORD za egzamin bierze 112 zł. za egzamin trwający maksymalnie 45 min. My musimy zdobywać kursantów profesjonalizmem, co przy słabych "tańszych OSK" bywa trudne. WORD-y nie mają konkurencji, są monopolistami. Więc nie martw się - tak czy inaczej tam trafisz. Jeśli masz szczęście Pan Egzaminator z dobrym humorem nie będzie się na ciebie wydzierał (przy wyłączonej kamerze). Takie zachowanie jest niedopuszczalne i karygodne. To Wy pracujecie na Nich, więc nie dajcie sobą pomiatać!

W moim OSK szkolimy na wszystkie kategorie prawa jazdy. Mnie i myślę moim kumplom po fachu leży na sercu dobrze wyszkolony kursant - umiejący jeździć wszędzie, a nie tylko po wymyślanych trasach egzaminacyjnych. Staramy uczyć nie tylko podstaw zachowania się na drodze, ale i kreatywnego myślenia, przewidywania zagrożeń, tego wszystkiego, co ma wpływ na bezpieczną jazdę.

Na koniec kilka komentarzy do komentarzy. Po pierwsze chciałbym szczerze pogratulować wszystkim tym, którzy zdali za pierwszym razem i za drugim też. Tak ma być. Dobry OSK + umiejętności + brak stresu podczas egzaminu (WYROZUMIAŁY egzaminator), potem prawko i jazda!!! Po drugie podziękować za miłe słowa poparcia - robię to przede wszystkim dla WAS. A po trzecie - słowo do reszty niezadowolonych. Zdajcie sobie sprawę z tego, że kursant po egzaminie nie jest od razu kierowcą z dziesięcioletnim stażem. Żeby wyszkolić kursanta, musimy korzystać z drogi, a nie z łąki, pola czy pasa startowego na lotnisku. A więc trochę wyrozumiałości,cierpliwości. To my nieustannie narażamy swoje zdrowie, czasem życie - cóż taki fach.

O czym myślicie widząc auto z "L"? ZAWALIDROGA, a nie współuczestnik ruchu. Zupełnie żadnej pomocy ze strony kierowców (szczególnie tych najlepszych). Nikt z Was nie chce jakoś pamiętać trudnych, czasem bardzo, chwil spędzonych w nauce jazdy. Wam wszystko od razu szło z górki.

Większość polskich kierowców jeździ na pamięć. A ja zapytam, kiedy to ostatni raz Panie i Panowie kierowcy spojrzeliście w prawo drogowe? Ono ciągle się zmienia. Kto z was je respektuje? Tylko "L". Co robicie, żeby było choć trochę lepiej? Kiedy poruszacie się po naszych drogach, nie piszcie, że są złe, drzewa stoją za blisko, że wina w źle oznakowanych miejscach na drodze, że pracodawcy was zmuszają. Spójrzmy na Siebie. Trochę kultury, samokrytyki, nie szukajmy winy u innych. Noga z gazu , bez podwójnego. Czemu zawsze widzicie źdźbło w oku bliźniego? Kto z nas jest bez winy niech weźmie kamień i niech rzuci. I na koniec - uśmiech na usta. Będzie lepiej.

Instruktor

Źródło informacji: INTERIA.PL
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez ella » sobota 30 września 2006, 20:46

Odpowiedź Dyrektora WORD
Prawa jazdy już nie da się kupić!


Po przeczytaniu komentarzy niektórych czytelników do tekstu "Jestem dyrektorem WORD "pragnę uświadomić jedną rzecz.

Po wejściu w życie nowych przepisów zobowiązujących do monitorowania egzaminów, korupcja - jeżeli tylko dyrektor ośrodka chce jej zapobiegać (a zaufajcie mi, że chce, bo jak nie chce, to albo straci pracę, albo będzie się tłumaczył przed prokuratorem i straci pracę) - jest prawie NIEMOŻLIWA!!! Dlaczego? Już tłumaczę.

Po pierwsze: psychoza panująca wśród egzaminatorów spowodowana aresztowaniami ich kolegów w całej Polsce nadal jest tak duża, iż każdy na każdego w WORD-ach patrzy "wilkiem" i donosi o wszelkich odstępstwach od normy.

Po drugie: stare zgrane ekipy, które mogły - zaznaczam: mogły, bo w większości nie zostało jeszcze udowodnione - przyjmować korzyści majątkowe, już nie istnieją (część egzaminatorów jeszcze siedzi w aresztach, a ci, którzy wyszli, nie mogą pracować jako egzaminatorzy do wyjaśnienia sprawy.

Po trzecie: pojedynczy egzaminator nie jest w stanie przyjmować łapówek w samochodzie. To jest oczywiste, bo jest pod nadzorem kamery i mikrofonu. Obok samochodu również nie, bo często sami zdający nagrywają cały egzamin na dyktafony, a policja stosuje prowokacje. Poza ośrodkiem też nie może, gdyż kto z kim będzie jechał decyduje w prawie wszystkich ośrodkach w Polsce, losowy system doboru i egzaminator dowiaduje się, kogo będzie egzaminował na chwilę przed egzaminem.

Po czwarte: ten już słynny monitoring. Jak to działa? Ano w każdym samochodzie jest przynajmniej jedna kamera i jeden mikrofon (wiele ośrodków poszło dalej i w samochodach jest po kilka kamer). Wszystko musi zostać zarejestrowane (jeżeli nie zostanie, to egzamin jest nieważny), egzaminator nie ma możliwości wyłączenia nagrywania (włożenie kluczyka do stacyjki powoduje uruchomienie zapisu, a jeszcze przez 10 minut po wyjęciu zapis jest prowadzony), egzamin musi - zaznaczam - MUSI!!! składać się z elementów, które jasno są opisane w instrukcji egzaminowania opracowanej przez ministerstwo ( DZ. U. 217 z 31 października 2005). Jeżeli te elementy nie zostaną zrealizowane, to egzamin jest nieważny ( między innymi to, że egzamin musi trwać nie krócej niż 40 minut na mieście). W ośrodku, w którym pracuję, losowo są przeglądane i przeze mnie i egzaminatora nadzorującego nagrania z egzaminów zakończonych pozytywnym wynikiem.

Jeżeli w takich warunkach któryś z egzaminatorów chce przepuścić osobę która nie umie jeździć to życzę mu powodzenia. W przypadku stwierdzenia takiej sytuacji egzaminator natychmiast traci u mnie pracę (pomimo braków kadrowych), a ja składam doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

Tak na zakończenie dodam, iż praca egzaminatora nie jest taka różowa, jak się każdemu wydaje. Człowiek z wyższym wykształceniem cały dzień pracuje na świeżym powietrzu, bez względu na pogodę (upały, śniegi, wiatry, deszcze), w permanentnym stresie, czy jakaś osoba egzaminowana nie zaparkuje na jadącym z naprzeciwka samochodzie ciężarowym (egzaminator ponosi oczywiści całkowitą odpowiedzialność karną z tego powodu tzn. płaci mandat w razie kolizji i dostaje punkty karne, a w razie wyroku sądu traci również uprawnienia ). Taki właśnie człowiek przychodzący do mnie do pracy po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu może liczyć na pensję w wysokości ok. 1500 złotych "na rękę". Więcej nie mogę mu dać, gdyż pensje reguluje ustawa.

Pozdrawiam wszystkich przyszłych kierowców, życzę im powodzenia, proszę o odrobinę wyrozumiałości, a wszystkich chętnych zapraszam do rozpoczęcia kariery egzaminatora.

Dyrektor WORD


http://motoryzacja.interia.pl/prawo_jaz ... 96482,3461
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Włodek » sobota 30 września 2006, 22:03

egzamin musi - zaznaczam - MUSI!!! składać się z elementów, które jasno są opisane w instrukcji egzaminowania opracowanej przez ministerstwo ( DZ. U. 217 z 31 października 2005).

I cóż z tego jak i tak pomimo zapisu w instrukcji: jazda do tyłu z wykorzystaniem tylnej szyby i lusterek jest traktowana jako błąd!!! Może nie we wszystkich WORDach ale wystarczy poczytać posty na forum i ręce opadają z bezsilności!
Spokojny instruktor,
Pozdrawiam wszystkich na forum a zwłaszcza
Zagłębiaków
Avatar użytkownika
Włodek
 
Posty: 390
Dołączył(a): piątek 03 grudnia 2004, 13:41
Lokalizacja: Będzin,Sosnowiec,Czeladź

Za co oblewają na egzaminach na "prawko"

Postprzez ella » środa 11 października 2006, 22:16

Dokleję to tutaj.
Za co oblewają na egzaminach na "prawko"

Czy za nazwanie wskaźnika pomiaru poziomu oleju w samochodzie bagnetem albo za niesprawdzenie klaksonu przed jazdą można nie zdać egzaminu na prawo jazdy? Nasza czytelniczka twierdzi, że tak. Podaje przykłady, za co oblewają niedoszli kierowcy.

Kobieta przysłała do redakcji e-maila. Czytamy w nim m.in.: "Postanowiłam napisać po przeczytaniu artykułu ["Przyszli kierowcy muszą być cierpliwi"], który ukazał się 2 października w "Gazecie Wyborczej" na temat płockiego WORD-u. (...) Jest w nim podane, że osoba zgłaszająca się do WORD-u czeka sześć tygodni. Jest to nieprawda. Zapisałam się na egzamin i pierwszy wolny termin, jaki mi zaproponowano, to osiem tygodni. Zastępca dyrektora ośrodka twierdzi, że tak długie terminy wynikają z wydłużenia czasu trwania egzaminów oraz z małej ilości egzaminatorów. (...) może jest to prawdą, ale bardzo często bywa, że egzaminowani nie wykorzystują całego czasu przeznaczonego, ponieważ w ogóle nie wyjeżdżają poza plac manewrowy. Oblewają już na terenie ośrodka i rzadko dostają propozycję wykorzystania 40 minut, za które i tak już zapłacili.

Teraz przytoczę kilka przykładów, za co można uzyskać negatywny wynik egzaminu(...)

• np. za nazwanie bagnetu bagnetem (wg egzaminatora jest to wskaźnik pomiaru poziomu oleju w silniku);

• za niesprawdzenie sygnału dźwiękowego (przecież wg przepisów nie można używać sygnałów dźwiękowych w terenie zabudowanym);

• za krzywą jazdę po łuku;

• za dotknięcie lusterkiem pachołka podczas wyjeżdżania tyłem z łuku (żeby dotknąć pachołek lusterkiem trzeba najpierw dotknąć go kołem, a w tym momencie pachołek się wywraca);

• za „wymuszenie” pierwszeństwa (auto egzaminacyjne wyjeżdża z podporządkowanej; jest korek; auto jadące główną przepuszcza auto egzaminacyjne, ale egzaminator stwierdza, że było to wymuszenie pierwszeństwa);

• za mało ostrożną jazdę przyszłego młodego kierowcy (auto egzaminacyjne skręca z podporządkowanej na pas dla włączających się do ruchu, pas jest pusty, a egzamin oblany, ponieważ na innym pasie jechało auto).

Wszystko to spotkało mnie i moich znajomych. Podsumowując: gdyby na 90 osób zdających dziennie pozytywnie zostało potraktowanych tylko 60 proc., termin oczekiwania na egzamin byłby zgodny z przepisowymi 30 dniami".

Rozmowa z Markiem Martynowskim*

Sebastian Śmietanowski: Za nazwanie wskaźnika pomiaru oleju bagnetem można oblać?

Marek Martynowski: To niemożliwe. Za używanie nazwy bagnet nikt nie ma prawa nie zdać egzaminu. Co innego, jeżeli nie potrafi go wskazać w samochodzie. Wtedy zgodnie z przepisami egzamin trzeba przerwać.

A co z klaksonem? Przed rozpoczęciem jazdy trzeba zatrąbić?

- Podobnie jak zapiąć pasy, trzeba przed przystąpieniem do egzaminu sprawdzić światła, kierunkowskazy, ale również klakson. Nie sądzę jednak, by za taką drobnostkę któryś z naszych ludzi oblewał kursantów.

Na kursach instruktorzy mają uczyć przyszłych kierowców kultury i uprzejmości. Okazuje się, że nie warto być uprzejmym dla samochodów z literą "L". Nieświadomie możemy spowodować, że młody kierowca nie zda egzaminu.

- W tym wypadku wszystko zależy od sytuacji na drodze i interpretacji egzaminatora. Wyobraźmy sobie, że kierowca, który przepuszcza auto z drogi podporządkowanej, nagle zmienia zdanie. Tak samo jak w normalnej jeździe, tak na egzaminie lepiej poczekać na swoją kolej i wolną drogę.

Ale oblewać za jazdę po pasie wyłącznie przeznaczonym dla skręcających, bo sąsiednim pasem porusza się inne auto, to już zakrawa na złośliwość.

- Jeżeli wykona manewr prawidłowo, to nie ma za co wystawić oceny negatywnej. Ale jeśli od razu wyjedzie na przykład na środkowy pas, zamiast poruszać się swoim, to popełnia poważny błąd i są podstawy do oblania egzaminu.

Nasza czytelniczka narzeka na brak życzliwości ze strony egzaminatorów. Zamiast pomóc, przeszkadzają. Twierdzi, że to dlatego tak długo czeka się na egzamin.

- Egzaminator odpowiada za to, co dzieje się podczas jazdy. Każdy jego błąd nagrywają kamera oraz mikrofon. Za każdą pomyłkę odpowiada. Nasi ludzie patrzą na przyszłych kierowców surowo, ale sprawiedliwie. Jednak w przypadku wątpliwości każdy powinien się odwołać. Skargi rozpatruje niezależny urząd marszałkowski. Na razie mieliśmy siedem takich odwołań, we wszystkich urząd przyznał rację egzaminatorom.


*Marek Martynowski jest zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Płocku
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości