To bandyci i czereśniaki - piszą internauci o pracownikach MZA. W sieci powstał specjalny blog, w którym można się na nich powyżywać. Anonimowo i nie zawsze zgodnie z prawdą
Warszawscy kierowcy autobusów mają tu fatalną opinię: podbiegającym do przystanku zamykają przed nosem drzwi, są chamscy, wyzywają spóźnionych wsiadających, nie chcą sprzedawać biletów. Na stronie www.czeresniaki.blox.pl znajdujemy wyłącznie negatywne opinie o kierowcach, a niektórzy internauci przytaczają tam dramatyczne historie. Bloger o pseudonimie "Mad Ambulance" opisał ostatnio wypadek swego kolegi: drzwi ikarusa linii 116 przycięły mu nogę i kierowca autobusu z premedytacją wlókł go przez ok. 30 metrów. "Mad Ambulance" nazwał prowadzącego ikarusa bandytą.
- Drzwi ikarusa mogą przyciąć, ale żeby wlec chłopaka 30 metrów? To jakaś fikcja, tego by chyba nie przeżył - dziwi się Krzysztof Pękacz, kierowca linii 186 z 12-letnim stażem pracy. - Trudno to sobie wyobrazić, żeby któryś z kolegów ciągnął kogoś złośliwie za autobusem. To jakaś makabra i przesada - dodaje inny kierowca MZA Leszek Sobczak.
"Mad Ambulance" podaje fakty (numer linii czy miejsce zdarzenia), ale pozostaje anonimowy. A autorzy blogu, którzy również nie ujawniają nazwisk, uchylają się od odpowiedzialności za opisy umieszczane na ich stronie. Twierdzą nawet, że pełnią misję: "Prowadzimy tę stronę, bo nikt nie patrzy na ręce kierowcom, a oni czują się bezkarni. (...) Liczymy na to, że w końcu zostaną wprowadzone właściwe procedury reagowania na skargi pasażerów" - napisał do "Gazety" jeden z założycieli "czereśniaków".
Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM, twierdzi, że blog o kierowcach nie służy informowaniu, tylko obrażaniu. - Nie reagujemy na to, co pisze się w internecie, bo tam wolno wszystko. Procedury zgłaszania skarg istnieją i tylko je traktujemy poważnie - zapewnia.
A jak reagują na "czereśniaków" sami kierowcy? - Lepiej, jak się wyżywają na nas w internecie niż w autobusie - ocenia Andrzej Krzywicki z linii 727. - Nie mogę się wszystkim przejmować, ale z drugiej strony pewnie czarne owce są wśród nas - twierdzi Jerzy Kaczmarczyk z linii 108.
Część kierowców ma jednak dosyć znieważania. - Jesteśmy w stanie spotkać się z tymi internautami i spokojnie porozmawiać. Chcemy się obronić, wyjaśnić nieporozumienia, ale i pokazać, na czym polega praca kierowcy autobusu - proponuje Mieczysław Budźko, który prowadzi autobusy MZA od ponad pięciu lat.
Co na to blogerzy? Twierdzą, że mają prawo pozostać anonimowi, a konfrontacji z pracownikami MZA się boją, bo dostają od nich maile z pogróżkami. "Dobrym kierowcom" przesyłają zaś życzenia sukcesów w oczyszczaniu szeregów MZA z czereśniaków.
Jakie macie doswiadczenia z kierowcami autobusow w Polsce?