Co dla Was jest (było) łatwiejsze na egzamine ?

[invx]

Co dla Was jest łatwiejsze na egzaminie ?
- Plac
- Jazda po mieście

dla mnie zdecydowanie miasto 8)

[cman]

Dla mnie też zdecydowanie miasto :D

Tylko, że za moich czasów to parkowania itd. robiło się jeszcze na placu.

Heh, nawet pamiętam jak po zaliczeniu placu ojciec mnie zapytał, jak myślę, czy dopiero 1/4 za mną, czy już 1/2, a ja na to, że już co najmniej 3/4 :)

[invx]

BTW: egzamin powinien byc podzielony na 3 czesci
- teoria
- plac
- miasto

- dzisiaj wymusilem pierwszenstwo na miescie 8)
a na nastepnym moge polec na placu :roll:

[Sławek_18]

invx, ale ON jest właśnie tak podzielony jak mowisz.
Dla mnie wszystko bylo proste 8) :twisted:

[invx]

tak jest podzielony ??
i jak teraz polleglem na miescie, to nasteony raz bede tylko miasto poprawiac ??

[Sławek_18]

nie. Trzeba bylo jasniej :twisted: 8)

[Paulchen]

Też uważam że egzamin powinien składać się z trzech częśći. Ale przecież nie chodzi o to żeby egzamin zaliczało jak najwięcej ludzi, tylko o to żeby jak najwięcej oblewało bo to zawsze jest duża kasa.

A tak btw. to według mnie najtrudniejszy jest plac, a konkretniej łuk. Na mieście jest o wiele łatwiej.

[Ad_aM]

Chodzi o to, żeby przepuszczać osoby które "coś" umieją. A skoro umiesz jeździć to łuk przejedziesz - przecież to podstawowy manewr. Skoro nie potrafi się przejechać łuku to gdzie myśleć o parkowaniu czy zawracaniu. Po prostej drodze to i małe dziecko pojedzie.

Choć przyznam, że jest to stresujące :wink:

[gardziej]

jestem bardzo zdziwiony wynikiem, dla mnie plac byl formalnoscia, dwa najprostsze manewry i troche teorii, natomiast miasta sie strasznie balem

[czemu]

jestem bardzo zdziwiony wynikiem, dla mnie plac byl formalnoscia, dwa najprostsze manewry i troche teorii, natomiast miasta sie strasznie balem

Ja dokładnie tak samo.

Plac to pikuś... jest przede wszystkim przewidywalny. Jak potrafisz to go zrobisz, współczynnik losowości jest bardzo niski.

A miasto? Pełne nieoczekiwanych momentów ;)

[wiesniak]

Ja też nie rozumiem, przecież placu się można nauczyć na pamięć, a jak ktoś po kilku(nastu) godzinach ćwiczenia nie umie zrobić łuku to jak dla mnie się na kierowce nie nadaje. Przecież to jest najbardziej podstawowy manewr i, jak dla mnie, najprostszy. Dodam, że ani razu w trakcie robienia prawa jazdy nie udało mi się źle zrobić łuku, nawet na 1 godzinie.

Chodzi o to, żeby przepuszczać osoby które "coś" umieją. A skoro umiesz jeździć to łuk przejedziesz - przecież to podstawowy manewr. Skoro nie potrafi się przejechać łuku to gdzie myśleć o parkowaniu czy zawracaniu. Po prostej drodze to i małe dziecko pojedzie.

Właśnie, powtarzanie placu na każdym egzaminie pozwala wyeliminować tych, co mieli szczęście i jakoś go przeszli. Jak zrobiłeś raz, to powinieneś zrobić i drugi, a jak nie, to się lepiej nie przyznawaj...

[invx]

Chodzi o to, żeby przepuszczać osoby które "coś" umieją. A skoro umiesz jeździć to łuk przejedziesz - przecież to podstawowy manewr. Skoro nie potrafi się przejechać łuku to gdzie myśleć o parkowaniu czy zawracaniu. Po prostej drodze to i małe dziecko pojedzie.

Choć przyznam, że jest to stresujące Wink

na egzamin czeka sie 1,5 miesiaca (przynajmniej w rzeszowie), przez te 1,5 miesiaca czesto jezdzilem po luku ... ale calkiem innym samochodem, i luk byl robiony z butelek :D
no i tak ... tym samochodem po tym luku idzie mie dobrze, ale jak wsiade po 1,5 misiaca w zupelnie inny samochod, to zanim go wyczuje, to moze juz byc koniec luku 8) - tak bylo na moim pierwszym egz.

Łuku boje sie strasznie przed kolejnym podejsciem :twisted:
natomias miasto to juz pestka :)
parkowanie ... zawracanie ... - pomijajac fakt ze na to wszystko mamy az 2 proby, a w kazdej jedna korekte, czyli w zasadzie 4 proby, i robimy to juz jadac chwile autkiem - mamy czas aby go wyczuc.

teraz na miescie mialem juz 98% za soba .. :)

[Ad_aM]

Ja bałem się po kolei każdej części. Najpiewr teorii, potem placu, no i w końcu miasta :lol: Zależy na co czekałem :D

Często mówimy, że na pierwszych godzinach kursant który nic nie potrafi rusza na miasto i tym się stresuje. Na egzaminie jest podobnie ;)

Ja nauczyłęm sie pokonywac łuk na jako takie wyczucie. Nie dostałem teorii, że kręć przy tym słupku o tyle i tyle, ale poprostu pilnowałem linii. Na egzaminie dzięki temu, gdy uciekłem za daleko do tyłu na skręcie, na wyczucie wykonałem korektę "w lewo" - choć nigdy jej nie robiłem w czasie uczenia się

[She18]

Dla mnie najłatwiejsze było miasto bo mam je tak opanowane ze znam je na pamiec 8) Co do placu to poległam na nim az 2 razy i moim zdaniem dla mnie był najtrudniejszym elementem egzaminu (choć i tak jest łatwiej niz było)

[Nazgulek]

Ja wogóle nie boję się placu. Musiałabym się naprawdę mocno postarać, żeby oblać łuk albo górkę. Za to miasto... najgorsze dla mnie są parkowania. Mimo, że cały czas je ćwiczę, to czasem i tak z jednej strony podjądę za blisko do innego samochodu :( Boję się, że zrobię jakiś głupi błąd, chwilowe zaćmienie umysłu, zagapienie się - i koniec.
Na placu jesteś panem sytuacji. Nikt nagle nie wyjedzie zza zakrętu, nie wbiegnie na pasy, czy tym podobne nieprzewidziane wypadki.