przez Myslovitz » piątek 17 marca 2006, 23:25
Wprawdzie nie mogę jeszcze wypowiedzieć się we własnym imieniu, ale widzę po znajomych, że właśnie tak reagują i tak się zachowują,
Nie wszyscy, ale większość.
Znam dość blisko osobę, która NIGDZIE nie rusza się bez samochodu, WSZĘDZIE stara się nim dotrzeć, choćby to miało trwać 2 godziny dłużej niż komunikacją miejską :shock:
Potrafi stać godzinę w korku, żeby dojechać z Chełmskiej na Żurawią, to przecież naprawdę niedaleko albo szukać 40 minut miejsca do zaparkowania, choć wie, że akurat w tym miejscu o tej porze bardzo rzadko są wolne miejsca.
Nie potrafię tego zrozumieć :?
To jest uzależnienie.
Wszelkie próby uświadomienia tej osobie, że czasami to bez sensu i że szybciej byłoby komunikacją miejską, spełzają na niczym. Patrzy wtedy na mnie, jakbym mówiła w suahili.
To nie tylko uzależnienie, to NIEWOLNICTWO :>
Sławku, dlaczego od razu wyrzucać prawko? :wink:
Oto pewna sytuacja: mogę dojechać gdzieś tam metrem, bo wiem, że będzie duuużo szybciej niż autkiem - wybiorę metro, dojadę bez stresu, stania w korku, spoglądania nerwowo na zegarek.
Do WORDU na egzamin samochodem jechałam 50 minut - metrem i tramwajem godzinę. Różnica niewielka.
Kiedy już będę mogła prowadzić, to na pewno tam, gdzie mogę dojechać szybko komunikacją, wybiorę komunikację.
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane