Właśnie przechodzę "załamanie nerwowe", ogarnęły mnie setki wątpliwości, co do moich umiejętności :oops: Egzamin mam 14-go, a po wczorajszej 2-godzinnej wyprawie na Bemowo (W-wa), czyli tam, gdzie będę zdawać, ZAŁAMAŁAM SIĘ TOTALNIE! :evil: :twisted: :x
Mam takiego doła, że nie mogłam spać całą noc :oops:
Jeździłam wczoraj po zupełnie nieznanych mi ulicach, rondach itd. i chciało mi się płakać :oops: (jeżdziłam pierwszy raz dieslem i w ogóle nie mogłam się przestawić i wyczuć tego potwora :? ).
A to za wcześnie / za późno dałam kierunek, a to za gwałtownie zmieniłam pas ruchu, a to za mocno skręciłam kierownicą na zakręcie, a to źle zatrzymałam się na skrzyżowaniu przy skręcie w lewo (nie dojechałam w odpowiednim momencie, kiedy było miejsce, do środka jezdni i zostałam jak ta d... wołowa), a to nie zauważyłam znaku ograniczenia prędkości do 30 km/h i jechałam sobie 50 :twisted: :evil: :x :twisted: A to na rondzie zamiast dać kierunek w prawo, to dałam w lewo......
Boże, mam tego dosyć, gdyby nie to, że wpakowałam już kupę kasy w szkolenie, to nie wiem, czy bym się nie poddała i nie zrezygnowała ... :cry: :cry: :cry:
A może ja się nie nadaję na kierowcę?
Czy KAŻDY może się nauczyć prowadzenia samochodu i swobodnego poruszania się po naszych drogach?
Mam już wyjeżdżone naprawdę sporo godzin a wciąż się gubię na dużych skrzyżowaniach (zwłaszcza przy skrętach w lewo), chwilami nie potrafię ogarnąć tego całego bajzlu na naszych drogach....
Czuję się okropnie, jak debil jakiś. Jutro mam jeszcze 2 godzinki i przed samym egzaminem godzinkę i co mi to da?
Ludzie, czy ja kiedykolwiek zdam egzamin, ba... czy kiedykolwiek będzie ze mnie kierowca :?:
Chyba zmienię podpis z MUSI MI SIĘ UDAĆ na NIGDY MI SIĘ NIE UDA.... :oops: :cry:
Poza tym "szczęście" to ja mam nieziemskie. Najpierw beznadziejny kurs, a teraz kiedy wreszcie trafiłam na naprawdę fajnego instruktora, to właśnie dzisiaj idzie on sobie na rozmowę kwalifikacyjną gdzieś tam, bo chce zmienić pracę (nie będzie już instruktorem), buuuuu :cry: