Cześć.
Potrzebuję trochę wsparcia bo na dzień dzisiejszy jestem załamana.
Sześć dni temu udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy i to za pierwszym razem. Nigdy nie uważałam się za super kierowcę, mistrza kierownicy. Śmiałam się zawsze jak ktoś pytał czy dobrze jeżdżę i czy czuje że zdam za pierwszym razem. Jednak udało mi się pewnie dzięki temu że podeszłam do tego raczej na luzie z przekonaniem że mi się na pewno nie uda. Myślę, że udało mi się tez dzięki temu, że bardzo do gustu przypadł mi samochód- toyota yaris. Siedząc za kierownicą tego samochodu czułam się z nim jak jedność i nie miałam jakiś problemów. Przyznam się szczerze że poz danym egzaminie kilka razy jechałam już bocznymi/polnymi drogami naszym "domowym fordem" tak żeby choć troszkę go wyczuć. I tutaj zaczyna się koszmar. Ja tego samochodu w ogóle nie czuję. Jak w niego wsiadam to jestem spięta, mam złą widoczność (po ustawieniu wszystkiego) i jeździ mi się nim po prostu źle. Najgorzej jeśli chodzi o cofanie o parkowaniu już nawet nie myślę. Wszyscy wmawiają mi że to dlatego, że uczyłam się na toyocie i to kwestia przyzwyczajenia. Zaczynam się już zastanawiać czy aż taka kiepska jestem. Jazda tą yarisą była dla mnie wielką przyjemnością, nie wiem może sobie wmawiam. Załamuję się już pomału i tracę wiarę w siebie a to źle wróży. Czy serio samochód tutaj ma aż takie małe znaczenie? Jak to mówią złej baletnicy to.......