Miałem ostatnio taką sytuację. Jadę sobie spokojnie ze znajomymi (nie było żadnego przekroczenia przepisów z mojej strony), a za chwilę widzę "dyskoteka" za mną. Zjechałem w osiedlową ulicę, milicja za mną, blokując całą drogę i moją ewentualną ucieczkę tez

Podchodzi do mnie milicjantka i pytam się czym taka brawurowa akcja spowodowana jest? Czy jestem o coś podejrzany? Ona -widzę że już z fochem - że to zwykła kontrola drogowa, a że nie byłem z tego miasta powiedziałem że "dziwne macie tu zwyczaje" i się zaczęło szukanie jakiegoś powodu do mandatu.
Sprawdzali: przegląd, ubezpieczenie, promile, VIN, gaśnica, trójkąt, nawet głębokość bieżnika.
Do niczego nie mogli się doczepić więc zażyczyli sobie dokumenty od pasażerów i tu moje pytanie: czy milicja może tak bez powodu legitymować pasażerów.
Kolejne pytanie: czy kontrola drogowa (podkreślę zwykła) może tak wyglądać tzn blokują ruch na całej ulicy, a kontrola trwa ok. 20 minut. Czy kontrola w taki sposób może być przeprowadzona bez wyraźnego podejrzenia że tym samochodem porusza się osoba ścigana?