- Nigdy nie wątpiłem, że to zadziała, choć na początku śmiali się ze mnie nawet rodzimi francuscy inżynierowie i prasa - ogłosił w grudniu Guy Negre, twórca samochodu i szef francuskiej firmy Moteur Development International.
Twórca najbardziej ekologicznego auta świata przyznaje, że początkowo marzył wyłącznie o stworzeniu konwencjonalnej konstrukcji o możliwie najniższej emisji spalin. Pomysł zarzucił w momencie, w którym wpadł na trop odkrycia Ludwika Mękarskiego, twórcy eksperymentalnych linii tramwajowych sprzed blisko półtora wieku. Początkowo rozważał konstrukcję samochodu o napędzie hybrydowym, pneumatyczno-spalinowym. Dobre parametry prototypowych silników skłoniły go jednak do skonstruowania auta wyposażonego wyłącznie w napęd pneumatyczny.
Dmuchanie na tłoki
Jakim cudem to działa? Pomysł jest tak prosty, że trudno przyjąć go bez podejrzliwości. W pneumatycznym wehikule rolę zbiornika paliwa przejmuje pokaźna butla ze sprężonym powietrzem. Gaz pod bardzo wysokim ciśnieniem trafia wprost do cylindra. Pchnięty rozprężającym się gazem tłok opada. Uruchomiony mechanizm korbowy przełącza zawory, wstrzykując kolejną porcję powietrza pod tłok, który wędruje do góry, i... gotowe. Rytmicznie poruszające się tłoki napędzają samochód nie mniej skutecznie od mikrowybuchów sprężonego paliwa detonowanego iskrami świec zapłonowych.
Różnice pomiędzy zwykłym mechanizmem korbowym a tym stosowanym w pneumatycznych autach wynikają z potrzeby zwiększenia wydajności. Najciekawsza zmiana polega na dodaniu specjalnego zawiasu w połowie korbowodu. Dzięki niemu tłok może dłużej pozostać w najwyższym położeniu, pozostawiając więcej czasu na wtłoczenie do cylindra nowej porcji sprężonego powietrza. Wydajność wzrasta także dzięki pozostawieniu części "zużytego" powietrza w cylindrze. Pomaga ono ogrzać nową porcję gazu wtryskiwanego ze zbiornika i zwiększa siłę jego rozkurczu. Dzięki tym rozwiązaniom na jednym pneumatycznym baku autko MDI potrafi przejechać do 300 kilometrów. Ale czy wożenie w samochodzie istnej bomby nie jest niebezpieczne?
Ujemne zanieczyszczenie
Nie trzeba dodawać, że tak napędzany samochód porusza się niemal bezszelestnie i nie zanieczyszcza atmosfery spalinami. Mało tego. Dzięki wbudowanym filtrom zabezpieczającym mechanizm pojazdu przed zatkaniem opuszczające rurę wydechową powietrze jest czystsze od tego, które wpompowano do zbiornika.
Krytycy "najczystszego środka lokomocji od czasu sandałów z wikliny" - jak nazwał autko motoryzacyjny magazyn "Top Gear" - oskarżają projektantów o hipokryzję. Wszak elektryczne sprężarki napełniające zbiornik korzystają z pracy tradycyjnych elektrowni wypuszczających do atmosfery produkty spalania węgla. Autorzy pomysłu wskazują, że dzięki pneumatycznym samochodom spadnie przede wszystkim zanieczyszczenie powietrza w najbardziej newralgicznych rejonach - centrach miast, gdzie zagęszczenie ruchu ulicznego jest największe. Poza tym "hurtowa" produkcja energii w elektrowniach jest o wiele przyjaźniejsza dla środowiska niż przepuszczanie benzyny przez rury wydechowe setek tysięcy samochodów w różnym stanie technicznym. Nie bez znaczenia jest też wysoka sprawność pneumatycznego silnika. W warunkach miejskich jest ona dwukrotnie większa niż w zwykłym silniku benzynowym. Przy tej sprawności w silniku spalinowym jeden litr benzyny wystarczyłby na przejechanie nawet 200 kilometrów! Jedynym produktem pochodnym ropy naftowej, bez którego auto nie może się obyć, jest olej. Dzięki niskiej temperaturze, w której pracuje silnik, oleju nie trzeba jednak wymieniać częściej niż co 50 tys. km.
Reflektory w eterze
Aby zmniejszyć wagę modelu, w samochodzie zastosowano dodatkowo kilka ulepszeń. Karoserię wykonano z włókna szklanego. Około 20 kg udało się zaoszczędzić, redukując instalację elektryczną. Reflektory, kierunkowskazy, oświetlenie tablic rejestracyjnych itp. łączy tylko jeden kabel zasilający. Włączanie i wyłączanie lamp odbywa się przez radio z nadajnika zamontowanego pod deską rozdzielczą.
Osiągi tak napędzanego autka nie wzbudzą raczej szacunku miłośników ekstremalnych rozrywek. Samochód rozwija maksymalną prędkość 110 kilometrów na godzinę, co czyni z niego odpowiednik typowego miejskiego samochodziku idealnego do dojazdów do pracy lub zakupów w supermarkecie. Produkcja autka w pierwszej z licencjonowanych fabryk w Hiszpanii ma ruszyć już w tym roku. Równocześnie trwają negocjacje ze stacjami benzynowymi gotowymi udostępnić sprężarki do "tankowania" pneumatycznych samochodów. Osoby, którym dane było zasiąść za kierownicą powietrznego wehikułu, nie wspominają na razie, czy można nim ruszyć z piskiem opon.


http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34150,2486583.html
http://www.theaircar.com/
i troche historii: http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34150,2486585.html