No i znowu padło na mnie... Fajnie by było, gdyby był na przykład temat maturalny sprawozdanie ze spotkania forumowiczów. :D No ale skoro koleżanka i koledzy być może boją się, że nie wszystko pamiętają, to sprawozdanie piszę ja. :D
Tak więc w poniedziałek 27 grudnia około godziny 17.15 przywitaliśmy z kolegą Pablem wycieczkę warszawsko-mielecko-puławską, która wysiadła z pociągu podążającego w naszym kierunku z Malborka, w składzie: Mmevcia-Evcia, Dorsio, Mirek i Andrzej, kolega Mirka, który co prawda dotychczas nie miał nic wspólnego z forum, ale można powiedzieć, że swoją wizytą założył, stając się jej pierwszym członkiem, grupę przyjaciół forumowiczów, która - miejmy nadzieję - będzie się stopniowo powiększać. :D
Chwilę po wyjściu z dworca Scorpio swoimi nadzwyczajnymi zdolnościami sprawił, że za cztery zapiekanki po 3,5 zł i dwa hamburgery po 4,5 zł zapłaciliśmy 18 zeta. Nie ma to jak znajomości, nawet w budce z fast foodami. :D Następnie przyjezdni wyrażali swoje wielkie zdziwienie i ogromny zachwyt tym, że wioska elbląska jest taaaaka duża, że są tu nawet światła i tramwaje itd. :D :D, po czym o godzinie 18.10 znaleźliśmy się w pubie, w którym na 18.00 mieliśmy zarezerwowany stolik (nawiasem mówiąc - to pub, w którym wstęp jest od 21 lat :D). Co się działo w pubie - wystarczy obejrzeć zdjęcia zamieszczone na forum. Jedynym nieprzyjemnym incydentem w pubie był... baaaardzo niekoleżeński gest Dorsia, kiedy to podszedł do baru i kupił piwo tylko dla siebie. :D :D Poza tym wszystko OK.
W okolicach 23.00-0.00 (kto by takie szczegóły pamiętał :D) opuściliśmy lokal, udaliśmy się do sklepu nocnego, gdzie zjedliśmy kolację i zrobiliśmy zakupy, a następnie ruszyliśmy w miasto w poszukiwaniach jakiegoś odpowiedniego miejsca nocnego spoczynku (typu ławki pod Pałacem Kultury itp. :D). Nie mogąc uprzednio poradzić sobie z zaśrubowaną bramą boiska Zespołu Szkół Informatycznych (a płot dla Mmevy był za wysoki), znaleźliśmy takowe na boisku LO (tam wszystkie bramy są otwarte, bo teoretycznie jest to obiekt chroniony :D). Tam zrobiliśmy z Mirkiem wszystko, co trzeba było zrobić, żeby Mmeva miała okazję zobaczyć powtórkę poloneza. :D :D :D :D I zobaczyła. Chociaż lepszym motywem od poloneza był jakiś czas później odkurzacz na stacji Esso :D :D (miałem w portfelu ostatniego zeta, to wrzuciłem...).
A za jakiś czas w jakiś cudowny sposób szczęśliwie znaleźliśmy się na dworcu, gdzie pani kasjerka sprzedała naszym turystom bilety do Malborka, które już mieli, a chcieli kupić tylko na dalszą trasę (nie mogli kupić ich wcześniej, bo innej pani kasjerce wcześniej zabrakło druczków...). W oczekiwaniu na pociąg owi turyści spożywali w barze dworcowym (którego właścicielem jest pan Henryk Jankowski, o czym wcześniej nawet nie wiedziałem) herbatkę, która - jak stwierdził Mirek po analizie smakowo-zapachowej - była ewidentnie zalana wodą z kibla, co nadawało bardzo specyficzny smak tej herbacie. :D
O godzinie 4.49 się pożegnaliśmy i nawet jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jaka szkoda, że musimy się już pożegnać... Tacy byliśmy padnięci. :D :D
Ogólnie uważam, że było bardzo fajnie, aczkolwiek przyznam, że później jak się zastanowiłem, to zacząłem mieć wątpliwości, czy aby na pewno Mmeva się dobrze bawiła. Bo czasem smutny bywa los takiej jednej rodzynki, :D która biedna idzie posłusznie tam, gdzie ją prowadzą. Ale mam nadzieję, że te moje wątpliwości były mocno przesadzone. Zresztą Mmevcia przyrzekła mi później, że było bardzo fajnie.
Na koniec informacja dla ludzi z południa: już myślimy o kolejnym spotkaniu w okolicach marca i kwietnia, które odbyłoby się w Krakowie. Zresztą, krakusy, z tego co pamiętam, to mieliście takowe spotkanie zorganizować już w październiku, i co? :D Tak że teraz na wiosnę nie będzie zmiłuj. Musi to być wreszcie pierwsze spotkanie, na którym będzie dużo więcej osób. Mamy przynajmniej taką nadzieję. Do zobaczenia na spotkaniu!