Witam.
Nieoczekiwanie odwiedził mnie w domu miły Pan w niebieskim mundurze. Ku mojemu zaskoczeniu okazał mi kartkę, tam zdjęcie mojego auta ja za kierownicą i opis: dopuszczalne 60, jechał 84, przekroczone o 24km/h. Po krótkiej rozmowie wyjaśniającej okazało się iż zdjęcie zostało zrobione poza obszarem zabudowanym gdzieś w lesie z trójnoga na ograniczeniu do 60km/h.
Oto moje wątpliwości na które miły Pan nie znał odpowiedzi:
1. Zgodnie z opisem na dokumencie zdjęcie zrobiono na odcinku drogi biegnącej przez las (w tle za samochodem nie widać nic tylko drzewa) - jaki jest dowód że jest to odcinek z ograniczeniem do 60 a nie do 90km/h
2. Zrobiono je z fotoradaru przenośnego (na tej drodze nie ma w lesie stałych radarów) - jaki jest dowód że faktycznie został postawiony na odcinku z ograniczeniem a nie np. 200m dalej.
3. Na zdjęciu są naniesione jekieś dane rzekomego umiejscowienia fotoradaru - droga taka i taka, km taki i taki - jaki jest dowód że faktycznie przenośny fotoradar postawiono w tym miejscu lub czy ktoś nie pomylił się przy wprowadzaniu tych danych. W tle za samochodem widać tylko rozmazane drzewa, brak innego punktu orientacyjnego - las to nie miasto - nie widać tam konkretnych rozpoznawalnych budynków! Nie ma sposobu by na podstawie tego zdjęcia udowodnić że zostało zrobione faktycznie w tym konkretnym miejscu na którym jest ograniczenie.
Moim zdaniem ktoś próbuje wyciągnąć ode mnie kasę. Moim zdaniem zdjęcie zostało zrobione na normalnym odcinku drogi na co wskazuje moja prędkość 84km/h (jest to bardzo kręta droga dlatego jeżdżę tam ostrożnie max 95km/h) ale Wielki Brat ma pustą kasę więc szuka frajerów do jej zapełnienia.
Wykroczenia nie popełniłem. Ktoś celowo lub przypadkowo wciska mi ciemnotę. Zamierzam walczyć o swoje przed sądem.
PYTANIE: czy walka o swoje przed polskim sądem ma jakiś sens?