Drugie podejscie miałem dzisiaj w kaliszu, po godzince czekania wołają mnie do garazu patrze a tam egzaminator to starszy człwoiem z natury staruszkowie są sympatyczni to już się cieszyłem. Na placu wszystko ok czas na miasto. Jade sobie "dziadek" muwi proszę w prawo, włączam kierunkowskaz i wymijam stojacy samochód (ok 15-20zm wystawał na drogę) umyślnie niewłączyłem kierunkowskazu w lewo żeby go wyminąc poniewaz po lewej była droga w lewo a podobno w takich sytułacjach nietrzeba bo ci stylu by myśleli że skręcam w lewo ale mniejsza z tym to tylko błąd a dziadek do mnie z ryjem darł isę niesamowicie co mnie bardzo stresowało. Ok jedziemy dlaej pasy ludzie przechodzą i przechodza a dziadek z ryjem "...no przejedzie pan wreście..." ja mu muwie ze jeszcze ten pan idzie po pasach a dziador ironicznie "...Pan idzie!, Pan idzie!..." jedziemy dalej znów się drze że za wczęsnie zmieniłem pas na lewy (kazął mi skręcac na najbliższym w lewo) , dobra to tez błąd, następnie kolejne pasy przechdozi pani, przeszła ruszam, a dziador po hamulcach że bym ja potrącił, muwie mu że juz przeszła jak ruszałem a on muwi że miała ta pani jeszcze jedną noge na ulicy jak ruszałem. Przesiadka i do domu :( Egzaminator ma jednak duze znaczenie ten poprzedni mimo iż oblałem to się na mnie niewydzierał a ten to mnie tak poschizował.. tym darciem isę, jeszcze nikt mnie tak niedołował i niekrzyczał na mnie :p
pozdro, sorry za błędy i literówki jak ktoś niemoze się doczytać to sorry i tak niema tu żadnej sensacji poprostu egzaminator sie wydzierał