Witam!
Ja już powoli tracę nadzieję w to, że kiedykolwiek uda mi się zdobyc prawo jazdy kategorii B. To co się dzieje podczas moich egzaminów (dotychczas dwóch) to jest jakiś koszmar :roll:
Prawo jazdy staram się zdobyc na Odlewniczej w Warszawie. Ehhh... co tu gadac, pomimo swojego młodego wieku już troszeczkę praktyki w jeździe mam. Co prawda nie są to wypady w jakieś ruchliwe miasto czy coś w tym stylu... mieszkam sporo od Warszawy, w szkółce jest przyznane 30 godzin jazdy i po postu moja pewnosc siebie nie pozwoliła mi na "marnowanie" godzin na sam dojazd do Warszawy, żeby zorientowac się co tam gdzie jest. Postaram się pokrótce opisac moje 2 przesiadki na dwóch egzaminach.
Pierwszy egzamin miałem pod koniec Grudnia 2007, byłem w zasadzie pewny tego, że skończy się sukcesem. Ciągłe pochwały ze strony instruktorów ze szkółki, wiele lat praktyki. Łuk i górka zaliczone za pierwszym podejściem, pozostał wyjazd na miasto... stres był taki, że aż siebie nie poznawałem... na co dzień jestem opanowany :) Przesiadkę zaliczyłem na rondzie... dla zdających bądź też osób, które zdały na Odlewniczej postaram się przybliżyc sytuację. Słowa instruktora po zdanym placyku "...jak nic nie mówię proszę jechac prosto..." nie wydają się skomplikowane, a jednak :roll: To była 35 minuta egzaminu już! Sam powrót do ośrodka! Jechałem prawym pasem ruchu i nagle "wyskoczyło przede mnie rondo :D " Jak już wspominałem nigdy wcześniej nie jeździłem po tej okolicy... ale ok, jadąc prawym pasem ruchu nie usłyszałem nic od instruktora więc wiedziałem, że muszę jechac na wprost, gdy się zorientowałem, że za chwilkę będę na rondzie było już za późno na zmianę pasa ruchu na środkowy, ponieważ przed rondem pasy ruchu dzieliła linia ciągła. Stając na prawym pasie ruchu zapytałem instruktora, czy mógłbym pojechac w prawo na tym rondzie.... nic nie powiedział. Mówię mu, że jestem tu pierwszy raz i gdybym miał jakiekolwiek pojęcie, że jest tu rondo to bym zajął odpowiednio wcześnie środkowy pas ruchu... nadal cisza. Przede mną wybór, pojechac instynktownie w prawo czy naruszyc przepisy i jechac prosto, pomyślałem, że lepiej jak już pojadę w prawo. Pojechałem i niestety egzaminator wskazał mi parking i nie chciał słyszec żadnego "ale" , powiedział, że polecenie było wyraźne "nic nie mówię jechac prosto"... ehhh, załamanie było ogromne ale cóż poradzic, trzebe spróbowac jeszcze raz...
Do drugiego egzaminu podszedłem z myślą, że teraz musi się udac... niestety. Sytuacja BANALNA, proste skrzyżowanie... ja jechałem prosto a ktoś nadjeżdżał z prawej strony, oczywiście się zatrzymałem... gdy zobaczyłem, że tamten samochód nie rusza tylko macha mi ręką żebym jechał byłem strasznie zdziwiony pomyślałem już nawet, że wcześniej przegapiłem znak, że mam pierwszeństwo i stanąłem na tym skrzyżowaniu jak idiota. Osoba z prawej strony mi cały czas macha, żebym jechał, ktoś się za mną zatrzymał i nawet zatrąbił na mnie. Pytam instruktora zdenerwowanym stanowczym głosem czy mam jechac bo za mną już jest korek zdenerwowanych kierowców, powiedział, że od takich decyzji czy jechac czy nie jestem tylko ja. Ruuuuuszaaaam.... w zasadzie próbuję ruszyc, lekko popuszczam sprzęgło a egzaminator mi zahamował samochód i powiedział, że wymusiłem pierwszeństwo na tym z prawej strony. Mnie dosłownie zatkało, nie potrafiłem wydusic z siebie żadnego słowa. Kazał się przesiąsc, osoba z mojej prawej strony widząc przesiadkę, była chyba bardziej zdziwiona niż ja. Pan, który mi machał wyszedł z samochodu i próbował tłumaczyc instruktorowi, że to jego wina... on nie chciał słuchac :roll: ... powrót do ośrodka.
Pytanie zawarte w moim temacie jest właśnie odnośnie drugiego egzaminu.
Czy całkowicie jest wykluczone zaufanie na drodze?? Czy po prostu tu zależy od pięknych oczu, czy zdasz czy nie? Czy podczas zdawania prawa jazdy, tylko w 20% liczą się umiejętności, w 30% egzaminator a w 50% ZWYKŁY FART??? Czy podczas egzaminu, mam jechac jak palant, na którego osoba, która mnie egzaminuje nie wahałaby się użyc klaksonu podczas powrotu do domu z pracy??
Czy może nie można egzaminatorom dac w łapę przez kamery w samochodzie i z góry wiedzą kto zda a kto nie??
Ja już mam wątpliwości, czy próbowac trzeci raz zdawac to prawo jazdy, byc może lepiej by było darowac to sobie jak i tak wiem, że kolejny egzaminator mnie utwierdzi w przekonaniu, że nie umiem jeździc :roll: