fiona napisał(a):fibi, chyba jednak jest zdawać na tym aucie egzamin co sie jeździło na kursie :)
bo po 1) jesteśmy przyzwyczajeni do tego auta i nie stresujemy sie aż tak bardzo na egzaminie
JAk to się nie stresujesz? Przecież auto to tylko jedna z licznych niewiadomych na egzaminie - pozostaje jeszcze egzamiantor, który zdaniem wielu kursantów to najczęściej cham, który dostaje premie za oblewanie egzaminowanych, po drugie nawet najbardziej znane auto - nie pomoże Ci przewidzieć sytuacji na drodze podczas egzaminu - więc moim zdaniem stres nadal pozostanie.
a po 2) jak już zdamy ten egzamin :D bo przecież znaliśmy dobrze auto wiec żadna filozofia zdać ( to Ty tak powiedziałeś) to możemy jeszcze z instruktorem pojeździc na innym autko ( np. swoim :) ) i bez problemu opanujemy różnice w prowadzeniu :) taka bezstresowa jazda z instruktorem i to bez L-ki :lol:
taaaa już widzę te tłumy chcące jeździć po kursie z instruktorem.... po pierwsze instruktorzy nie mają na to czasu, bo kursantów mają poumawianych na tygodnie naprzód, po drugie - zapytaj na forum, ile osób jeździło z instrutkorem po egzamnie - zapewne nieliczni, po takiej ilośc wydanej kasy na kurs, egzaminy, doszkalające - człowiek raczej nie ma ochoty na dalsze wydatki i płacenie instrutkorowi za to, co powinien już umieć. Jeśli taki świezy kierowca będzie próbował poznawać swoje autko na jakimś pustym parkingu - to jeszcze pół biedy, gorzej jak przekonany o swoich świetnych umiejętnościach (bo przecież zdał/a egzamin) wyjedzie na ulicę i skończy podróż na pierwszym lepszym krawężniku czy drzewie. Oczywiście nie jest to regułą, że tak by było - ale jest to możliwe i do tego dopuszczać nie wolno.
A poza tym każde auto jest inne nawet, inaczej chodzi tam sprzęgło, moi znajomi uczyli sie na corsie, zdawali na corsie i niekoniecznie sprzęgło corsy z egzaminu tak samo ''bierze'' jak te z corsy z kursu
Owszem każde jest inne - jeździłam wieloma micrami - i każde auto mimo, że tej samej marki "chodziło" inaczej, inaczej brało sprzęgło, jedno było głośniejsze, inne mniej.... no ale o to własnie chodzi, żeby umieć jeździć każdym. Jeżeli ktoś ma problem przesiadając się z jednej corsy na drugą (dla przykładu) i nie potrafi wyczuć sprzęgła i auta -(a potem twierdzi, że sprzęgła w elkach ewzaminacyjnych są specjalnie rozregulowane, no bo przecież na kursie nie miał/a problemów z wyczuciem sprzęgła) to moim zdaniem to go/ ją dyskwalifikuje jako kierowcę (oczywiście nie w ogóle, ale na danym egzaminie;)- dlatego zdawanie egzaminu tym samym autem co kursant uczył się jeździć - byloby błędnym pomysłem w moim odczuciu.
A w ogóle - to problem jest w braku egzaminatorów, a nie aut, więc zdawanie na autach z OSK nic by nie zmieniło, nadal nie miałby kto egzaminować.