Prawko po naszemu...

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Prawko po naszemu...

Postprzez She18 » środa 19 września 2007, 12:01

Prawo jazdy po polsku

Egzaminy na prawo jazdy w naszym kraju są pełne absurdów. A wszystko to kosztuje nerwy i pieniądze.

Ceny kursów na prawo jazdy wahają się w kwotach od 900 do 1400 złotych. W tym zawarte jest kilkanaście godzin nauki teorii ruchu drogowego, oraz 30 godzin tzw. praktyki, czyli jazdy po mieście.

Nauka teorii w wielu szkołach jazdy to mit. Kursanci otrzymują książeczki z testami i... mają się tych testów nauczyć do egzaminu. Ćwiczenia praktyczne to już cyrk. Albo kursant będzie jeździł ciągle w jedno i to samo miejsce, albo pozna wszystkie drogi w mieście, w którym będzie zdawał egzamin. Jeżeli chodzi o instruktorów to są tacy, którzy wszystko wytłumaczą i rozwieją wątpliwości przyszłego kierowcy. Ale są także tacy, którzy tylko hamują w razie złamania przepisów przez ucznia wydzierając się przy tym, uświadamiając go, że nie zna przepisów.

Przed egzaminem

Instruktor lub sam kandydat na kierowcę składa dokumenty o przystąpienie do egzaminu w Ośrodku Ruch Drogowego (ORD). Cena takiego egzaminu to dla najpopularniejszej kategorii "B" 134 złote. Według przepisów na egzamin powinno się czekać 14 dni roboczych od złożenia dokumentów. Rzeczywistość jest jednak inna.

Na egzamin można czekać nawet dwa miesiące od ukończenia kursu! Niektóre szkoły jazdy pozostawiają kilka godzin dla swoich kursantów przed egzamin, kombinując przy tym w sprawozdaniach przed Ośrodkiem Ruchu Drogowego (OSK). Co sprytniejsi instruktorzy umawiają kursantów na egzamin na pierwszej jeździe. A inne OSK pozostawiają swoich uczniów na te dwa miesiące bez możliwości ćwiczeń, licząc iż delikwent dokupi godziny jazdy extra przed egzaminem. Ich ceny wahają się od 30 do 50 złotych.

W dzień egzaminu

Wiele szkół jazdy reklamuje się oferując dowóz kursanta na egzamin. To jest zwykle mit! Trzeba samemu dotrzeć do ORD-u. O ile w miastach nie stanowi to większego problemu to z małych miejscowości już dotrzeć na egzamin jest problemem.

Wynajmuje się więc kolegów, którzy mają już prawo jazdy i samochód. Trzeba stawić się 15 minut przed wyznaczonym terminem, ale często zdarza się tak iż będziemy zdawać nawet 2 godziny po czasie, na który byliśmy umówieni.

Egzamin teoretyczny

Około 20 osób zostaje zawołanych do sali, w której przy komputerach będą rozwiązywać test. Ściągać sie nie da, ale nie potrzeba tego robić, jeżeli się sumiennie przygotowywało do egzaminu. Gdy zdamy, udajemy się do wyznaczonego miejsca, gdzie oczekujemy na egzamin teoretyczny. A czekać może nawet 3 godziny. Ze względu na tłumy panujące w ośrodku, oczekiwanie jest nerwowe i bardzo męczące. Gdy nie zdajemy testów idziemy do domu, lub wpłacamy kolejny raz na egzamin teoretyczny.

Egzamin praktyczny

Gdy wychodzimy na plac z egzaminatorem, piekło dopiero przed nami. Wielu może na wejściu usłyszeć od egzaminatora - "u mnie jeszcze dziś nikt nie zdał" - mimo iż może być godzina 15.

Na początek pokazywanie części silnika w aucie, na którym będziemy zdawać. Nonsens! Przecież ktoś może nie zdać egzaminu, bo nie wie gdzie w Oplu Corsie jest zbiornik płynu chłodniczego, a jego rodzice mają np. Fiata Brava. Potem może już nigdy nie spotkać się z Corsą.

Następnie sprawdzanie sygnałów, świateł i jazda po łuku, która nic praktycznego tak naprawdę nie wnosi. Potem ruszanie na wzniesieniu i jeżeli egzaminator zaliczy zadania to można wyjeżdżać do miasta.

Tam musimy ponad 40 minut jeździć w ruchu drogowym, zawrócić gdzieś i zaparkować. Jeżeli będziemy mieć pecha, nie spodobamy się egzaminatorowi lub pojedziemy za dobrze, dostaniemy parkowanie równoległe. Wiele osób nie zdało właśnie przez to parkowanie. Innym powodem dla którego możemy nie zdać, jest zawracanie. Bywało, że egzaminowany musiał zawracać nawet 5 razy. Któreś w końcu musiał zepsuć.

Zdałeś - ciesz się. Nie? Płać dalej.


źródełko: Interia

Osobiście uważam iż tekst ten jest trafny do tego co dzieje się w rzeczywistości.
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez scorpio44 » środa 19 września 2007, 13:27

Ale tu jest chyba błąd z tym, że na egzamin powinno się czekać góra 14 dni. Chyba jest to miesiąc.
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez She18 » środa 19 września 2007, 13:47

:hmm: Może i jest... chociaż mnie też mówiono że powinno się czekać na egzamin 2 tygodnie, a że w praktyce czeka się miesiąc i dłużej to już inna sprawa :?
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez DEXiu » środa 19 września 2007, 15:04

Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że ten tekst pisał jakiś frustrat który 15 razy nie zdał na prawko, pierwsze testy oblewając na teorii, na następnych padając ze zmęczenia po jakże długim oczekiwaniu na plac, kolejne na wskazywaniu co i gdzie jest pod maską, dalsze zawalił kolejno na łuku, parkowaniu równoległym i zawracaniu "bo jeździł za dobrze" lub "egzaminator się na niego uwziął"? :lol:
DEXiu
 
Posty: 1093
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2007, 17:17
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez jovanka » środa 19 września 2007, 15:46

Ja ze swego "podwórka"...
Ja zdałam za pierwszym razem. Co ma sie nijak i wcale nie odzwierciedla moich umiejetności. podstawowych zresztą. Parkowanie równoległe u mnie "leży", za szybko dojeżdżam do skrzyzowań no i oczywiście to ruszanie z biegu "1" :oops:
No ale.....zdałam za pierwszym razem. I teraz zastanawiam się, co wział pod "uwagę{" egzaminator zaliczajac mi egzamin.........????? Czy umiejetność zmiany pasów ruchu i przepisów ruchu drogowego uwazał za naczelne nad np. parkowaniem. .....
Co prawda uczę sie nadal, majac prawko w torebce. Szlifuje jazde, nic tak nie czyni mistrzem jak praktyka...... ale wiem, że niektórzy nie zdaja z tych powodów jak np. zgaśniecie auta na egzaminie.. co dla mnie jest absurdem. I uważam, że nie pisał tego jakiś wściekły kursant. Tak jest na codzień, i tak wyglądaja u nas egzaminy, niestety.
28 luty- początek kursu PZMOT
15 czerwiec- egzamin WORD Opole
...... ......i tyle.
26 czerwiec 2007r.-- odebrałam plasticzek
21.07.2007- kupiłam "żabkę" i jeżdże:-)
jovanka
 
Posty: 77
Dołączył(a): środa 04 kwietnia 2007, 18:08
Lokalizacja: opolskie

Postprzez tom634 » środa 19 września 2007, 16:34

DEXiu - o tym samym pomyślałem i zapewne nie mylimy się.
Weteran dróg
Na co dzień jeżdżę GL500 V8 388KM
tom634
 
Posty: 546
Dołączył(a): wtorek 29 maja 2007, 21:55

Postprzez starek » środa 19 września 2007, 19:43

Artykuł jest tendencyjny i w ogóle napisany przez jakiegoś miernego dziennikarzynę. Wynika z niego, że wszystkie ośrodki szkolenia kierowców są do bani, a WORDy nie lepsze. I ogólnie, że egzaminu własciwie nie da się zdać :roll: Opinia kolegi DEXia na temat autora pokrywa się z moją. :roll: Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie opisane problemy zostały wzięte z kosmosu, bo to nieprawda; troche prawdy w nich jest. Nie mniej jednak autor nie wykazał się dogłębną znajomością sytuacji. A chyba artykuł umieszczony na portalu, ktory odwiedza kilka tysięcy ludzi powinien stać na wyższym poziomie... (wiem, za dużo idealizmu w życiu szkodzi)
Prawo Jazdy wydane dnia 30.08.2007
starek
 
Posty: 104
Dołączył(a): czwartek 31 maja 2007, 18:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez gardziej » środa 19 września 2007, 19:44

śmieszny artykuł w interii napisał(a):Na początek pokazywanie części silnika w aucie, na którym będziemy zdawać. Nonsens! Przecież ktoś może nie zdać egzaminu, bo nie wie gdzie w Oplu Corsie jest zbiornik płynu chłodniczego, a jego rodzice mają np. Fiata Brava. Potem może już nigdy nie spotkać się z Corsą.
jesli dla kogos zbiorniki z plynami sa czesciami silnika to jak sie dziwic, ze mialo dziecko klopoty z wyjechaniem z placu albo zdaniem testow?

jovanka napisał(a):No ale.....zdałam za pierwszym razem. I teraz zastanawiam się, co wział pod "uwagę{" egzaminator zaliczajac mi egzamin.........????? Czy umiejetność zmiany pasów ruchu i przepisów ruchu drogowego uwazał za naczelne nad np. parkowaniem. ....
ja za drugim razem i moim zdaniem egzaminator po prostu bierze srednia wszystkich przypadkow, jakie maja (nie)przyjemnosc go wozic i zalicza tym lepszym (lub jakies widzimisie). patrzac z rocznej perspektywy - nie chcialbym spotkac samego siebie w nietypowej sytuacji, wiem jak jezdzilem wtedy :)
Avatar użytkownika
gardziej
 
Posty: 300
Dołączył(a): poniedziałek 29 maja 2006, 23:57
Lokalizacja: Sulęcin

Postprzez RaideR » środa 19 września 2007, 22:50

gardziej napisał(a):moim zdaniem egzaminator po prostu bierze srednia wszystkich przypadkow, jakie maja (nie)przyjemnosc go wozic i zalicza tym lepszym (lub jakies widzimisie

Święta racja!
Wystarczy postać popatrzeć się jacy agenci startują na egzamin to nie wiadomo czy płakać czy śmiać się...
Zdałem za pierwszym, ale szczerze mówiąc to sytuacja w moim mieście i w moim WORDzie (ale tylko w przypadku niektórych egzaminatorów) jest właśnie taka jak przedstawiona w tym artykule. Tylko jakoś tak mniej dramatycznie na to patrzę niż autor tekstu :D
Gdybym zdawał sam na sam z egzaminatorem to prawdopodobnie by mnie podstępnie uwalił, ale miałem szczęście bo w samochodzie siedział pan który kontrolował prace egzaminatora (były skargi)
RaideR
 
Posty: 84
Dołączył(a): piątek 14 września 2007, 15:14

Postprzez pi0trek » czwartek 20 września 2007, 09:36

DEXiu napisał(a):Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że ten tekst pisał jakiś frustrat który 15 razy nie zdał na prawko, pierwsze testy oblewając na teorii, na następnych padając ze zmęczenia po jakże długim oczekiwaniu na plac, kolejne na wskazywaniu co i gdzie jest pod maską, dalsze zawalił kolejno na łuku, parkowaniu równoległym i zawracaniu "bo jeździł za dobrze" lub "egzaminator się na niego uwziął"? :lol:


Nie ty jeden :). Ja odnioslem dokladnie identyczne wrazenie :).
P.S. Najlepszy fragment to ten o pokazywaniu czesci silnika. :lol: :lol: :lol:
pi0trek
 
Posty: 8
Dołączył(a): środa 02 maja 2007, 17:32
Lokalizacja: Łańcut

Postprzez scorpio44 » piątek 21 września 2007, 15:01

To ja może będę w mniejszości, ale przyznam, że mnie mówienie "silnik" na wszystko, co pod maską, nigdy nie raziło. W potocznej mowie mówi tak wielu ludzi nawet tych, którzy dokładnie wiedzą, czym naprawdę jest silnik.
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg


Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 19 gości