Egzaminy na prawo jazdy w naszym kraju są pełne absurdów. A wszystko to kosztuje nerwy i pieniądze.
Ceny kursów na prawo jazdy wahają się w kwotach od 900 do 1400 złotych. W tym zawarte jest kilkanaście godzin nauki teorii ruchu drogowego, oraz 30 godzin tzw. praktyki, czyli jazdy po mieście.
Nauka teorii w wielu szkołach jazdy to mit. Kursanci otrzymują książeczki z testami i... mają się tych testów nauczyć do egzaminu. Ćwiczenia praktyczne to już cyrk. Albo kursant będzie jeździł ciągle w jedno i to samo miejsce, albo pozna wszystkie drogi w mieście, w którym będzie zdawał egzamin. Jeżeli chodzi o instruktorów to są tacy, którzy wszystko wytłumaczą i rozwieją wątpliwości przyszłego kierowcy. Ale są także tacy, którzy tylko hamują w razie złamania przepisów przez ucznia wydzierając się przy tym, uświadamiając go, że nie zna przepisów.
Przed egzaminem
Instruktor lub sam kandydat na kierowcę składa dokumenty o przystąpienie do egzaminu w Ośrodku Ruch Drogowego (ORD). Cena takiego egzaminu to dla najpopularniejszej kategorii "B" 134 złote. Według przepisów na egzamin powinno się czekać 14 dni roboczych od złożenia dokumentów. Rzeczywistość jest jednak inna.
Na egzamin można czekać nawet dwa miesiące od ukończenia kursu! Niektóre szkoły jazdy pozostawiają kilka godzin dla swoich kursantów przed egzamin, kombinując przy tym w sprawozdaniach przed Ośrodkiem Ruchu Drogowego (OSK). Co sprytniejsi instruktorzy umawiają kursantów na egzamin na pierwszej jeździe. A inne OSK pozostawiają swoich uczniów na te dwa miesiące bez możliwości ćwiczeń, licząc iż delikwent dokupi godziny jazdy extra przed egzaminem. Ich ceny wahają się od 30 do 50 złotych.
W dzień egzaminu
Wiele szkół jazdy reklamuje się oferując dowóz kursanta na egzamin. To jest zwykle mit! Trzeba samemu dotrzeć do ORD-u. O ile w miastach nie stanowi to większego problemu to z małych miejscowości już dotrzeć na egzamin jest problemem.
Wynajmuje się więc kolegów, którzy mają już prawo jazdy i samochód. Trzeba stawić się 15 minut przed wyznaczonym terminem, ale często zdarza się tak iż będziemy zdawać nawet 2 godziny po czasie, na który byliśmy umówieni.
Egzamin teoretyczny
Około 20 osób zostaje zawołanych do sali, w której przy komputerach będą rozwiązywać test. Ściągać sie nie da, ale nie potrzeba tego robić, jeżeli się sumiennie przygotowywało do egzaminu. Gdy zdamy, udajemy się do wyznaczonego miejsca, gdzie oczekujemy na egzamin teoretyczny. A czekać może nawet 3 godziny. Ze względu na tłumy panujące w ośrodku, oczekiwanie jest nerwowe i bardzo męczące. Gdy nie zdajemy testów idziemy do domu, lub wpłacamy kolejny raz na egzamin teoretyczny.
Egzamin praktyczny
Gdy wychodzimy na plac z egzaminatorem, piekło dopiero przed nami. Wielu może na wejściu usłyszeć od egzaminatora - "u mnie jeszcze dziś nikt nie zdał" - mimo iż może być godzina 15.
Na początek pokazywanie części silnika w aucie, na którym będziemy zdawać. Nonsens! Przecież ktoś może nie zdać egzaminu, bo nie wie gdzie w Oplu Corsie jest zbiornik płynu chłodniczego, a jego rodzice mają np. Fiata Brava. Potem może już nigdy nie spotkać się z Corsą.
Następnie sprawdzanie sygnałów, świateł i jazda po łuku, która nic praktycznego tak naprawdę nie wnosi. Potem ruszanie na wzniesieniu i jeżeli egzaminator zaliczy zadania to można wyjeżdżać do miasta.
Tam musimy ponad 40 minut jeździć w ruchu drogowym, zawrócić gdzieś i zaparkować. Jeżeli będziemy mieć pecha, nie spodobamy się egzaminatorowi lub pojedziemy za dobrze, dostaniemy parkowanie równoległe. Wiele osób nie zdało właśnie przez to parkowanie. Innym powodem dla którego możemy nie zdać, jest zawracanie. Bywało, że egzaminowany musiał zawracać nawet 5 razy. Któreś w końcu musiał zepsuć.
Zdałeś - ciesz się. Nie? Płać dalej.
źródełko: Interia
Osobiście uważam iż tekst ten jest trafny do tego co dzieje się w rzeczywistości.