lith napisał(a):Pewne źródło jest jak znasz historię auta od pierwszego właściciela. Ostatnio znajomi się przejechali. Kupili auto też od osoby, którą od lat znają i która tym samochodem jeździła 3, czy 4 lata, samochód ponad 5 lat w Polsce. Przed kupnem auto sprawdzone na komisariacie, komplet papierów. Po miesiącu od kupna pojawili się panowie policjanci i zabrali autko na parking policyjny jako kradzione, okazało się, że ponad 6 lat wcześniej została zgłoszona kradzież fury w Hiszpanii

Wniosek: jeśli chcesz mieć pewność że auto nie zostało skradzione - nie sprawdzaj pojazdu na policji. Nie dość że się nie dowiesz przed zakupem, to potem auto Ci zabiorą i zostaniesz z niczym. Masz niby prawo do wytoczenia sprzedawcy procesu, który będzie się ciągnąć latami, a ty i tak nie udowodnisz że wprowadził cię w błąd przy sprzedaży.
lith napisał(a):Inna sprawa to wysoka cena wcale nie oznacza porządnego samochodu. Sporo jest cwaniaków próbujących ludzi myślących w ten sposób złapać właśnie na dużą cenę. Nie ma reguły. Imo cena w okolicach tej, jaką wylicza nam urząd skarbowy jest całkiem fair za dobrze utrzymany samochód.
Trzeba powiedzieć sobie wprost - jak ktoś kupuje auto na "rocznik/licznik/ładny" to jest moim zdaniem takim łosiem, że mógłby żreć z paśnika. Niby można sprawdzić auto bazując na historii, albo od "pewnej osoby", ale żeby NAPRAWDĘ spać spokojnie trzeba wiedzieć CO CHCE SIĘ KUPIĆ. Identyczne silniki są teraz wsadzane do wielu aut, podobnie jak z innymi podzespołami - wystarczy poszukać na forach internetowych co się psuje i jak często. Potem można się zorientować ile naprawa tych najczęstszych usterek kosztuje, żeby potem nie było "łomatkobosko" jak padnie - bo padnie na pewno, pytanie kiedy.
Co więcej te elementy należy uwzględnić przy przeglądzie auta przed zakupem - zrobienie takiego dokładnego przeglądu to oczywiście czas i fundusze, ale jeśli ktoś planuje wydać kilkanaście tysięcy na auto, to chyba lepiej wiedzieć co w nim piszczy?
Już to pisałem wielokrotnie - jeżdżę autem które ma 22 lata, wymieniłbym je na nowsze, ale tylko trochę, może 8-10 lat nowsze. Dlatego że takie auta "są do ogarnięcia" jeszcze w miarę, jeszcze opłaca się w nie inwestować, bo właściwie serwisowane i obsługiwane odwdzięczają się niezawodnością... Potem im dalej od 2000 roku w stronę teraźniejszości, tym bardziej auta się "jednorazowe" - dają tam gwarancję na 5 czy 7 lat, a potem auto ma iść na złom, albo tak się sypać żeby warsztat odwiedzało kilka razy do roku. I tak zarabia się na sprzedaży nowych i serwisie starych.