przez Mycha » czwartek 03 kwietnia 2008, 20:44
Ciężarówka była w pierwszej sytuacji. W drugiej była osobówka. Spojrzałam w lusterko, ale było to dość szybkie zerknięcie i... nie wiem czy nie wbiłam się w ten jakiś tam ślepy punkt, bo faceta nie widziałam. zresztą i tak nie miałam zbyt dużo możliwości, bo to szczyt, za mną auto, jak się okazało na sąsiednim pasie auto, a mi jakiś baran wjeżdża pod same koła. Wyglądało to tak, jakby on też nie widział tego samochodu na lewym moim pasie i chciał na mnie wymusić zjechanie na tamten pas, żeby sobie włączyć się do ruchu. Wiecie zresztą, teraz długo się pisze, a tak naprawdę wszystko dzieje się w ułamkach sekund. W ostateczności jakoś się w trójkę pomieściliśmy, dobrze, że to szeroka droga była.
Komentarza toma nie będę komentowała. Mi wystarczy reakcja mojego męża, który był po stronie pasażera i nie widział w tym żadnej mojej winy. Ewidentnie facet na mnie wymusił, a ja ratowałam się z opresji. Jeśli ja popełniam nawet najmniejszy błąd to od razu mąż to komentuje, a tutaj pochwalił mnie, że wybrnęłam. Kierowca z 20letnim stażem chyba potrafi coś na ten temat powiedzieć.
Wiadomo, że jako początkującemu kierowcy brakuje mi doświadczenia - dopiero je zdobywam. Dlatego jak samodzielnie podejmuję decyzję - manewry wykonuję dopiero wtedy gdy jestem pewna, że się zmieszczę, że mam wolne miejsce itd. Nie zawsze łatwo podejmuje się decyzję, gdy zostaje się nagle do niej zmuszonym. Na szczęście "odpukać" przez 3 tygodnie samodzielnej jazdy jeszcze nie zaliczyłam najmniejszej rysy, ani na parkingu, ani na drodze, a jeżdżę codziennie i w różnych godzinach, najczęściej nieciekawych, bo z pracy i do pracy oraz zakupy po pracy, więc w sumie najbardziej nerwowe godziny, nic więc dziwnego, że mogłam sytuacje nerwowe spotkać. I tak uważam, że dzięki temu, że sama takich nie prowokuję miałam ich póki co mało. Więcej mają Ci, którzy sami wymuszają, wciskają się na 3ciego itd. A na to, że ktoś obok mnie łamie przepisy - ja nie mam wpływu.