Cyryl8 napisał(a):Blacksmith napisał(a):...Że jednym się zabiera aby dać innym... czyli takie Robin Hoodztwo. Natomiast taki dochód podstawowy dla każdego to już inna rzecz.
A jak to nazwać?
Powiedzmy, że Pan X odprowadza 1 500zł podatku miesięcznie, pan Y 10 000zł.
Każdy dostaje po 1 500zł.
Więc za czyje pieniądze funkcjonuje państwo?
Za czyje uczy się, leczy, buduje drogi itp.?
Ja jestem zdania, każdy powinien mieć zagwarantowane podstawowe minimum. Jeżeli wypracuje SOBIE więcej, ma więcej. Kwestia tylko jak zdefiniować to minimum, na które każdy się zgodzi.
Przykładowo, można sobie wyobrazić że każdemu przysługuje darmowe mieszkanie (Niski standard - nawet klitka jak w "piątym elemencie", ale jednak dach nad głową, jedno dla każdego pełnoletniego, nie ważne ile zarabia i ile ma mieszkań oprócz tego. Bez czynszu). Ale równocześnie można sobie wyobrazić społeczeństwo, w którym ludzie chodzą w licznikach oddechów i płacą za powietrze którym oddychają, bo przecież powietrze jest z lasów, a lasy państwowe... Kwestia, gdzie postawimy kreskę i granicę co uważany za "naturalnie się należy". W jednych krajach szkoły są darmowe, w innych wchodzisz w dorosłość z kredytem na całe życie. W jednych krajach służba zdrowia jest darmowa, w innych płacisz dziesiątki tysięcy za gips...
Inny przykład, abstrakcyjny, ale bliższy tematyce tego forum i łatwiej będzie zrozumieć ideę - paliwo. Dlaczego by nie zrobić tak, że każdemu przysługuje np. 100l paliwa miesięcznie (akurat na dojazdy do pracy i podstawowe potrzeby). Ktoś używa więcej? Płaci za pozostałą ilość. Komuś starcza mniej, lub nie używa - może sprzedać lub oddać swoją działkę. Kwestia kosztów - jeżeli z wyliczeń wyniknie, że państwu opłaca się (bo ludzie częściej jeżdżą, robią zakupy i wydają więcej na inne rzeczy) to dlaczego nie? Chyba większość kierowców nie miała by nic przeciwko temu, a czym w gruncie rzeczy to by się różniło od dochodu podstawowego? Nie wiem czy w Libii tak nie było

Tak samo prąd, Internet czy usługi telekomunikacyjne. W czym problem, żeby każdy miał zagwarantowane jakieś minimum, starczące na podstawowe potrzeby, a jak potrzebuje więcej to wtedy płaci...?
Można nawet tak zrobić, że używający paliwa (prądu/internetu...) ponad ten limit płacą za nie np. 1% więcej i "fundują" reszcie przydział (w sumie, podobnie jest z ceną za prąd, gdzie jedne grupy odbiorców "sponsorują" niższe stawki w mieszkaniach czy gospodarstwach...