Ja uważam, że szłusznie został potraktowany instruktor. Niewiem kto wymyślał prawo ale fakt, iż kandydat na kierowce może odpowiadać za błędy (wykroczenia) podczas szkolenia jest dla mnie ABSURDEM. Panowie i Panie to MY jesteśmy po to w tej elce żeby zapewnić bezpieczeństwo w taki czy inny sposób ( bo jak nie po to to po co ???), to MY mamy wiedzę i doświadczenie ( a przynajmniej powinniśmy) i uważam, że to MY powinniśmy odpowiadać, od przekroczenia prędkości po utratę panowania nad pojazdem.
Na początku mojej kariery kursantka wjechała mi pod tramwaj, nawet przez myśl mi nie przeszło żeby w stosunku do niej jakiekolwiek konsekwencje wyciągać.
Moje zdanie jest takie, cokolwiek się stanie podczas szkolenia instruktor powinien odpowiadać, jeśli ktoś mi zaraz poowie że wszystkiego nie da się przewidzieć, trudno taka praca. Za pogięte blachy płaci AC, mam nadzieje, że nigdy mi sie nieprzytrafi sytuacja jak z w/w wątku, ale osobiście uważam, że cokolwiek tam zaszło to albo jest to przypadek losowy i nikt nie jest winny albo wina leży po stronie instruktora.