Wiem, że w zakorkowanym mieście siłą rzeczy spalanie będzie znacznie większe. Ale mam to szczęście, że wyruszam na miasto w godzinach, w których ruch jest nieco mniejszy, staram się korzystać z "zielonych fal" i w takim solidnym korku stałam może ze dwa razy, kiedy wyjątkowo wracałam z miasta w godzinach szczytu. W moim przypadku (podkreślam, że w moim i nie generalizuję, a już broń Boże się nie mądrzę, bo jestem motoryzacyjnym świeżakiem), spalanie w Twingo jest relatywnie niskie. Od dnia zakupu (początek grudnia, a kupowałam go z bakiem zapełnionym może w 1/3), tankowałam to cudo dwa razy, a jeżdżę codziennie (właśnie po mieście). I też się przyznam, że za pierwszym razem nie zatankowałam do pełna, bo osoba towarzysząca mi na stacji nie czekała, aż mi pistolet od dystrybutora "odskoczy", tylko patrzyła zahipnotyzowanym wzrokiem w licznik "złotówek" i przy 50 złotych wydała okrzyk "Już!"

Za drugim razem, choć w baku jeszcze dramatu nie było, zatankowałam do pełna i schodzi mi to paliwo naprawdę wolno.
Z ciekawości sprawdzę ile spali mi samochód w trasie, bo pod koniec stycznia wyjeżdżam z Łodzi do Śremu koło Poznania. Sytuacja idealna do testów spalania na dłuższych dystansach, poza miastem.