Ciekawostki motoryzacyjne

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez bodek541 » środa 15 czerwca 2005, 11:20

Masz kłopoty ze zdaniem egzaminu na prawo jazdy? Może warto skorzystać z nietypowej szkoły nauki jazdy, która zaczęła działać w Warszawie.


Manewrów na placu i opanowania kierownicy uczą w niej tylko kobiety.

Wybrałam tę szkołę, bo chciałam uczyć się z kobietą. Bezstresowo, plotkujemy sobie, mamy wspólne tematy – mówi jedna z kursantek. Ale chętni do nauki jazdy w tej szkole są także panowie.

Cóż, a przy okazji znów powraca pytanie: kto lepiej radzi sobie za kółkiem - kobieta czy mężczyzna?


zrodlo interia.pl
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez bialy » poniedziałek 20 czerwca 2005, 00:19

Mmeva napisał(a):tez się zastanawiam jak...

a z innej beczki: mistrz parkowania :?
http://www.korso.pl/articles.php?id=1107
(oczywiście ominąć a nie wyminąć ;))


http://www.nieparkuj.pl/
bialy
 
Posty: 573
Dołączył(a): czwartek 27 listopada 2003, 19:55

Postprzez bodek541 » czwartek 23 czerwca 2005, 14:08

Sam zaparkuje!

Masz problem z tzw. "kopertą"? Wolisz raczej poszukać innego miejsca niż próbować tyłem wjechać między dwa parkujące pojazdy? Już wkrótce Citroen będzie miał idealne dla Ciebie rozwiązanie.


Francuska firma dysponuje w pełni funkcjonalnym prototypem modelu C3 City Park, który... parkuje sam! Kierowca ma tylko zmieniać biegi i naciskać pedały, kierownicą natomiast zajmie się komputer! To on również, miłym damskim głosem, udzieli wskazówek, kiedy wspomniane pedały nacisnąć i kiedy zmienić bieg...

Jak to działa?

Kierowca uruchamia system detekcji miejsca (z prawej strony automatycznie, z lewej strony za pomocą kierunkowskazu) przyciskiem umieszczonym w centralnym panelu. System detekcji, który działa przy prędkości poniżej 25 km/h, składa się z trzech czujników odległości, umożliwiających precyzyjną lokalizację znajdujących się w pobliżu przeszkód. Czujniki są umieszczone w przednim i tylnym zderzaku pojazdu.Po sprawdzeniu, czy miejsce parkingowe zapewnia wystarczającą przestrzeń manewrową, zostaje uruchomiony sygnał dźwiękowy. W tym momencie, po zatrzymaniu pojazdu, kierowca może wybrać funkcję wspomagania manewru parkowania i rozpocząć manewr.

W pełni zwolniony z manewrowania kierownicą prowadzący ogranicza się do jazdy do przodu lub do tyłu, zgodnie z wizualnymi lub dźwiękowymi wskazówkami, które otrzymuje. Automatyczny ruch obrotowy kierownicą jest ciągły i dostosowany do ruchów samochodu.

System może zostać wyłączony w dowolnym momencie, na przykład poprzez chwyt za kierownicę, jeżeli kierowca zechce przejąć kierowanie samochodem.


zrodlo interia.pl
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez bialy » czwartek 23 czerwca 2005, 22:17

Krotko: jest źle. Rosną ceny paliwa, baryłka ropy kosztuje juz ponad 60$ a cena litra beny do konca roku osągnie poziom powyzej 5 zl/litr. Macie jakies metody jak oszczędzać paliwo :?: A moze pomysły na zasialnie alternatywne :?:
bialy
 
Posty: 573
Dołączył(a): czwartek 27 listopada 2003, 19:55

Postprzez bodek541 » sobota 09 lipca 2005, 14:57

Do naszej redakcji wciąż docierają listy, w których poruszacie dręczące Was problemy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego i kultury na drodze. Dziś prezentujemy kolejny list z tego cyklu.


"Chciałbym poruszyć temat, który mnie od wielu miesięcy nurtuje. Prawo jazdy mam od 1989 roku. Pierwszy własny samochód kupiłem w 1998 roku i od tamtej pory zrobiłem, jeżdżąc kilkunastoma samochodami około 200tys km. W 1998 roku spowodowałem niegroźny wypadek i przez te 7 lat jazdy miałem kilka stłuczek.

Teraz wiem, że bardzo dobrze się stało, że 1998 roku mieszkałem w Warszawie i szybko nauczyłem się jeździć tak, jak tam ludzie jeżdżą, to znaczy: szybko, pewnie, zdecydowanie z kulturą jazdy, polegającą między innymi na zjeżdżaniu na prawy pas, jeśli ktoś jedzie szybciej ode mnie lewym pasem oraz wpuszczanie pojazdów wyjeżdżających z bram itp. Po prostu dla mnie takie reakcje są naturalne. Oczywiście, warszawscy kierowcy mają również wady, np. nadmierna prędkość, ale nie chciałbym się na ten temat rozwodzić.

Niestety, wyjechałem z Warszawy w zeszłym roku i muszę przyznać, że czasami boję teraz jeździć. Przede wszystkim co mnie drażni to powszechna praktyka używania kierunkowskazów w momencie skrętu, a nie wcześniej. Włączanie się do ruchu to również nagminna wada kierowców. Zamiast zasady: kierunek, lusterko, manewr zasadą jest: manewr, kierunek, lusterko. To podważa sens stosowania kierunkowskazów w ogóle. Lepiej by było w ogóle ich w takich przypadkach nie używać. Szkoda żarówek.

Ponadto bardzo mnie irytuje przyśpieszanie pojazdu wyprzedzanego. Parę dni temu jechałem sobie dwupasmówką i nagle na lewym pasie stał sobie nowy C5 bez żadnych świateł. Zjechałem i pojazdy za mną na prawy pas (dobrze, że pojazd był widoczny) i co widzę w lusterku wstecznym? Piękna dama włącza kierunkowskaz i skręca w uliczkę w prawo. Dlatego mam pytanie zasadnicze. Kto tym ludziom dał prawo jazdy? Przecież ta kobieta stworzyła dużo większe zagrożenie niż ja jadąc w mieście 80km/h.

Chcę zadać na forum pytanie: Dlaczego tak mało mówi się o kulturalnej i bezpiecznej jeździe samochodem. Mówi się zazwyczaj jedynie o nadmiernej prędkości, ale wydaje mi się, że również ważna jest kultura jazdy oraz właściwe zachowanie się na drodze (używanie właściwie kierunkowskazów), uzależnione od warunków jazdy. Więcej o tym proszę rozmawiać.

Aha, na koniec jeszcze jedna sprawa: Tyle się mówi o pijanych kierowcach. Gdyby na 10 lat zabierano prawo jazdy wszystkim pijanym kierowcom razem z samochodem, problem by zniknął w ciągu paru miesięcy. Ale to inny temat...."

A co Wy sądzicie na ten temat?



zrodlo interia.pl
a pytanie takie samo jak ja chcialem zadać dlatego zostawiłęm z całością tekstu.
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez ella » poniedziałek 11 lipca 2005, 22:21

Obrazek

Przepisy mówią, że odległość pnia drzewa od krawędzi jezdni powinna wynosić trzy metry. Nie precyzją jednak, w którą stronę...

:lol: :lol: :D :D :lol: :lol:

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=644831
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez bodek541 » czwartek 04 sierpnia 2005, 09:31

Sygnalizacja świetlna to wynalazek, który zrewolucjonizował ruch drogowy. Od lat 20 ubiegłego wieku, gdy po raz pierwszy sygnalizatory trafiły na skrzyżowania najpierw w Stanach Zjednoczonych, a następnie w Europie, trójkolorowe światła usprawniają ruch na całym świecie.


Czy jednak zawsze usprawniają? Chyba każdy kierowca poruszający się po większym mieście przyzna, że różnie z tym bywa.Pierwszy z brzegu przykład. Duże skrzyżowanie w kształcie ronda. Chcemy skręcić w lewo. Wjeżdżamy na "zielonym", skręcamy, następnie stajemy na "czerwonym", by przepuścić jadące z przeciwnej strony prosto samochody. Do tej pory wszystko w porządku... Ale coś jednak jest nie tak.

Czemu samochody nadjeżdżające z naszej prawej strony, a chcące skręcić w prawo stoją? Przecież my stoimy, więc one bezkolizyjnie mogłyby opuścić skrzyżowanie. Na analizowaniu tej zagadki zastaje nas zmiana świateł. Ruszamy. Niespodziewanie owe stojące auta również ruszają, bo... zapala im się zielona strzałka! Przejeżdżają 10 metrów, by znów się zatrzymać, bo my mamy pierwszeństwo...

Paradoks? Bzdura? Oczywiście. Miast usprawniać ruch wręcz go utrudnia, powoduje korki...


Osobnym tematem są nowe sygnalizacje z wbudowanymi pętlami indukcyjnymi, dzięki czemu światła są wzbudzana przez nadjeżdżające samochody. W teorii działają świetnie. Praktycznie bywa z tym różnie, co szczególnie jest widoczne przy małym natężeniu ruchu, np. w nocy. Trudno powiedzieć czym jest spowodowana swoista "dyskoteka" urządzana przez sygnalizatory, które przełączają się bez powodu, ładu i składu.

Jaki powoduje to efekt? Kierowca widząc z daleka "zielone" naciska gaz. Zbliża się do skrzyżowania, a światła według zaszytej w nich "logiki" rotacji przełączają się na czerwone. Kierowca rozpoczyna ostre hamowania, jednocześnie wzbudzając pętlę indukcyjną i światła natychmiast dają sygnał zielony.

Czy to jest bezpieczne? Nie. Jeśli ma na celu uspokojenie ruchu (spowolnienie samochodów), światła powinny stale wyświetlać sygnał czerwony i zmieniać go dopiero pod wpływem zbliżającego się pojazdu. A jeśli wierzymy, że kierowcy nie łamią przepisów - zielone światło powinno być wyświetlone dla drogi głównej, z większym natężeniem ruchu. Samochód wyjeżdżający z podporządkowanej powodowałby jego zmianę. Ewentualnie na noc można włączyć światła pulsujące.


zrodlo interia.pl
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez bodek541 » sobota 06 sierpnia 2005, 11:04

Najpierw malowali drogi, potem kładli asfalt
"Dziennik Zachodni": Robotnicy pracujący na remontowanej trasie z Pietrowic do Kietrza pomalowali nowe linie na drodze. Po kilku dniach położono tam asfalt.
"Takiej głupoty dawno nie widziałem" - powiedział gazecie mieszkaniec ul. Raciborskiej w Pietrowicach Wielkich, pan Stefan. "Jak tak się u nas drogi buduje, to wiem, czemu nie ma w Polsce autostrad" - dodał.

Pan Stefan przecierał oczy ze zdumienia patrząc, jak kładą nowy asfalt na dopiero co pomalowaną drogę. "Kilka dni wcześniej w pocie czoła zasuwali z liniami. To przecież kupa roboty" - podkreślił.Jak podaje "Dziennik Zachodni", w czoło pukał się także zaskoczony wójt Pietrowic Wielkich Andrzej Wawrzynek. "Robotnicy z jednej strony pomalowali ul. Raciborską w stronę Raciborza, a także kilkusetmetrowy odcinek 3 Maja w stronę Kietrza i Głubczyc. A więc ok. kilometra i 700 metrów. Sporo roboty poszło na marne. Starałem się wyjaśnić tę sprawę i usłyszałem, że firma się zagalopowała. Ktoś żartował, że maszynę zapomnieli wyłączyć" - powiedział dziennikowi.

Nikogo nie denerwuje sam remont, bo okoliczni mieszkańcy od lat domagali się załatania dziurawej jak sito nawierzchni. Ale chcą wiedzieć, kto teraz zapłaci za marnotrawstwo - informuje gazeta.

Przetarg na odmalowanie oznaczeń poziomych na drogach wojewódzkich w regionie wygrała firma G. z Rybnika. I właśnie ją za powstałe zamieszanie obarcza winą dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Raciborzu Jerzy Szydłowski - czytamy w dzienniku.

"To zwykła nierzetelność. Dokładnie im wskazaliśmy, gdzie mają malować, a gdzie nie. Ale byli chyba nadgorliwi" - podkreślił Szydłowski. "Z pewnością obetniemy firmie część wynagrodzenia. Nie zapłacimy przecież za coś, czego nie zleciliśmy" - dodał.

Wyjaśnił, że kontrakt z firmą opiewa na kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale m.in. po tej wpadce będzie dążył do zerwania umowy z wykonawcą. "Lista zarzutów jest dłuższa. Kłopoty pojawiły się także w innych miejscach" - wyjaśnił dyrektor PZD. Zapewnił, że firma już nic nie robi na drogach. "Podziękowaliśmy na razie za współpracę. Poszukamy kogoś innego" - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu".

Szef rybnickiej firmy wykonującej oznaczenia, Piotr Kachel, był zaskoczony atakiem Powiatowego Zarządu Dróg z Raciborza. Zapewnił, że skoro jego pracownicy zawinili, wszelkie koszty bierze na siebie jego firma. Dodał, że wykonuje ona podobne usługi na całym Śląsku. "I żadnych skarg do tej pory nie było" - zapewnił gazetę.


zrodlo onet.pl :lol:
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez bodek541 » niedziela 04 grudnia 2005, 09:38

Do osobliwego incydentu doszło na jednej z brytyjskich ulic, gdzie policja drogowa zatrzymała, jadącego elektrycznym samochodzikiem... 2-letniego chłopca.

Policjanci uznali bowiem, że dziecko może wjechać swoim samochodzikiem w zaparkowane w okolicy auta.

Dziecko zostało odprowadzone do domu, gdzie czekał jego dziadek. Mężczyznę poinformowano, że chłopiec stanowił zagrożenie dla innych uczestników ruchu ulicznego, bo jechał "aż" 4 km/godz.


zrodlo gazeta wyborcza
NIGDY NIE KŁÓĆ SIE Z IDIOTAMI....SPROWADZĄ CIE DO SWOJEGO POZIOMU I POKONAJĄ DOŚWIADCZENIEM..
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Mąż uczył żonę jazdy autem - oboje byli pijani

Postprzez ella » środa 11 października 2006, 22:35

Mąż uczył żonę jazdy autem - oboje byli pijani
Policjanci z Legnicy zatrzymali 32-latka, który uczył swoją żonę jazdy samochodem, mimo że oboje byli w tym czasie pijani i oboje nie mieli prawa jazdy - poinformowała Anna Farmas z legnickiej policji.
Kiedy funkcjonariusze zatrzymali i skontrolowali samochód, stwierdzili, że kierująca nim 26-letnia mieszkanka Legnicy nie ma prawa jazdy.

"Siedzący obok niej mąż wyjaśniał, że uczy żonę jeździć samochodem. Podczas dalszej kontroli okazało się, że oboje nie posiadają uprawnień do prowadzenia pojazdów i są nietrzeźwi" - powiedziała Farmas.
Badanie wykazało, że kobieta ma ponad 2,3 promila alkoholu w organizmie, natomiast mężczyzna - 1,5 promila.

Jak podkreśliła Farmas to nie koniec historii, bowiem, gdy po wykonaniu czynności małżeństwo zostało zwolnione do domu, to jeszcze tego samego dnia patrol policji ponownie przyłapał 32-latka na prowadzeniu auta.

"Gdy znowu sprawdzono stan jego trzeźwości - wynik badania był nieco wyższy i wynosił 1,56 promila alkoholu w organizmie. Tym razem mężczyznę umieszczono w izbie wytrzeźwień" - zaznaczyła policjantka.

Obojgu małżonkom grozi do dwóch lat więzienia.


Widocznie na trzeźwo nie potrafił uczyć :D :D :D

źródło:onet.pl
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cman » czwartek 12 października 2006, 10:49

Wiadomo, że główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość i jej niedostosowanie do panujących warunków.

Wiadomo też, ale nie wiadomo dlaczego tak jest, że w innych krajach europejskich te wskaźniki wyglądają inaczej. Ot, np. u nas 40% wypadków powodują kierowcy jadący za szybko, a w Czechach tylko 15%. Może wynika to z prostego faktu, że nasi sąsiedzi w swoich statystykach uwzględniają również nieprzestrzeganie innych przepisów, które w Polsce są zarówno przez kierowców, jak i przez policjantów ruchu drogowego traktowane z przymrużeniem oka, żeby nie powiedzieć permanentnie ignorowane. Tym samym zakłada się, że skoro wypadek miał miejsce, a samochód, który w nim uczestniczył, poruszał się, musiał poruszać się zbyt szybko.

Wyjedźmy na drogę i spróbujmy poruszać się bezpiecznie, według naszych krajowych wytycznych, a więc przede wszystkim powoli. Mniejsza o inne drobiazgi.

Wyjazd spod domu, mijam kilka ograniczeń do 20 i 30 km/h, które są zdecydowanie tańsze niż wylanie asfaltu na przedwojenny bruk, na którym radio samo wysuwa się z kieszeni. Ograniczenie prędkości jest zasadne, bo jeśli przy 30 km/h urwie się wahacz na pewno będzie bezpieczniej, niż gdyby się urwał przy np. 60 km/h. Nie ma sensu rozstrzyganie abstrakcyjnej kwestii: co zrobić, żeby się nie urwał.

Jadę dalej i już po dwóch kilometrach dojeżdżam do skrzyżowania, na którym nawierzchnia jest mniej więcej asfaltowa. Prędkość podniesiona do 40 km/h. Zakręt w lewo trzeba pokonać po trosze pasem swoim, a po trosze pasem przeciwnym, dzięki czemu nie ma potrzeby kręcenia kierownicą aż tak bardzo. Kierunkowskazu nie włączam, bo po co. Nikt nie włącza, przecież przy tak bezpiecznej prędkości to i tak bez znaczenia. Tutaj często nadgorliwcy mrugają długimi, żebym włączył światła. Zauważyłem, że najczęściej mrugają podczas deszczu, tak jak dziś. Gdyby znali przepisy, to wiedzieliby, że we wrześniu nie trzeba jeździć na światłach w dzień.

Jadę dostojnie 40 km/h, a więc mam jeszcze spory margines bezpieczeństwa. Na tej trasie niestety jeździ mnóstwo rowerzystów. Trzeba ich wyprzedzić jakoś tak, aby nie było potrzeby wjeżdżania na przeciwny pas. Ile taki rowerzysta potrzebuje miejsca? Przecież nie jeden metr, jeśli wyprzedzimy go dostatecznie powoli.

Wjeżdżam na dwupasmową jezdnię i zajmuję bezpieczniejszy lewy pas. Jest dalej od chodnika. Zmniejszam margines bezpieczeństwa i sunę już 45 km/h. Ktoś na prawym pasie zatrzymuje się nagle przed przejściem dla pieszych. Pewnie skończyła się mu benzyna. Mijam go, na szczęście z prędkością bezpieczną, a więc jeszcze zauważam pieszego, który na środku przejścia macha rękami. Chyba nie przejechałem mu po palcach, mam nadzieję.

Na kolejnym skrzyżowaniu ustawiono bardzo niewygodną sygnalizację świetlną, która w jednym cyklu przepuszcza góra dziesięć pojazdów. Widząc pomarańczowe światło, przyspieszam do 50 km/h i na dość wczesnym czerwonym wjeżdżam na skrzyżowanie. Dobrze znam to skrzyżowanie i wiem, że na tak wczesnym czerwonym nic się stać nie może. Niestety, na zjeździe znowu korek. Trzeba poczekać aż kolumna się poruszy. Tramwaj czegoś dzwoni, a ci co mają zielone, czegoś trąbią i, to dziwne, ale nie mogą wjechać na skrzyżowanie. Chyba nie przeze mnie, mam nadzieję. Kolumna rusza się i już po 3 minutach zjeżdżam z torowiska i ze skrzyżowania. I o co był ten cały hałas?

Zaskakująco lewy pas kończy się i trzeba jakoś wepchnąć się na prawy. Istnieje ryzyko, że jeśli zasygnalizuję ten zamiar, mogą mnie nie wpuścić. Zatem sprytnie bez kierunkowskazu wbijam się między dwa samochody na prawym pasie. Pisk opon, klaksony, hałas w tym mieście jest nie do zniesienia.

Następne skrzyżowanie ma tę zaletę, że na pasie do jazdy na wprost tworzy się korek, podczas gdy na lewoskręcie prawie nikt nie stoi. I ja to wiem! Mijam więc kolumnę samochodów lewym pasem i z gracją wjeżdżam za sygnalizator ustawiając się na przejściu dla pieszych. To jedna z niewielu sytuacji, kiedy lusterka naprawdę się przydają - bacznie obserwuję, kiedy samochód za mną ruszy.

Ruszam powoli, aby nie przekroczyć granicy prędkości bezpiecznej z niebezpieczną. Ponieważ za dwieście metrów skręcę w prawo, nie ma potrzeby rozpędzać się. Korzystając z tej okazji, że poruszam się akurat z prędkością nadzwyczajnie bezpieczną, bo jest tu ograniczenie do 20 km/h z takim niebieskim prostokątem, że niby jakieś domki, dzieci, cokolwiek to znaczy, wyślę SMS-a, że nieznacznie się spóźnię. Mało brakowało, a przeoczyłbym zjazd w prawo! Gwałtownie hamuję, potem włączam kierunkowskaz i elegancko dojeżdżając najpierw maksymalnie do osi jezdni, łagodnym łukiem skręcam w prawo. Zwariować można od tych klaksonów.

Jeszcze tylko trzysta metrów i jest parking. Zawsze staję bezpiecznie na dwóch miejscach. W ten sposób jeszcze nigdy nie miałem stłuczki parkingowej. Po prostu większa odległość - większe bezpieczeństwo. Nawet na parkingu, a może nawet zwłaszcza tu.

Już od kilku lat jeżdżę tak bezpiecznie. Nigdy nie dostałem mandatu za przekroczenie prędkości, a tych kilka sprytnych manewrów dla usprawnienia ruchu... to nawet chyba nie są wykroczenia. A może są, ale zupełnie niegroźnie. Gdyby były groźne, tak jak np. przekroczenie prędkości, to za to też by pewnie karali mandatami, a przecież nie karzą.

Źródło: http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosc ... 800310,415
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez Tomek_ » czwartek 12 października 2006, 11:03

Bat na pirata - płocka policja zawiadamia ubezpieczycieli

Płocka policja informuje zakłady ubezpieczeniowe o nieodpowiedzialnych wybrykach kierowców. Na pierwszy ogień poszło sześciu piratów drogowych, w kolejce do wysłania czeka kolejnych dziewięć zawiadomień

O niezwykłym pomyśle szefa płockiej policji pisaliśmy pod koniec sierpnia.

- Jeśli jakiś kierowca w sposób karygodny naruszy zasady bezpieczeństwa na drodze, zawiadomimy o tym jego zakład ubezpieczeniowy - zapowiadał rzecznik prasowy komendy Mariusz Gierula.

A ubezpieczyciele nie wykluczali, że z tej wiedzy skorzystają. - Mamy całe systemy zniżek, promocji, ulg - mówili "Gazecie" przedstawiciele PZU, Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych, towarzystwa Uniqua. - I wobec nieodpowiedzialnego kierowcy możemy ich po prostu nie zastosować.

Po planach przyszedł czas na realizację. Płocka komenda poinformowała, że wysłała właśnie sześć pierwszych zawiadomień. Nie chce zdradzić, do jakich firm ubezpieczeniowych, nic bliższego nie mówi także o kierowcach, których te zawiadomienia dotyczą. Ale ujawnia, czym zasłużyli sobie oni na to specjalne traktowanie.

- Jeden z nich np. wyprzedzał pomimo zakazu na ulicy Kutnowskiej - mówi Mariusz Gierula. - Inny wyprzedzał na skrzyżowaniu. Jeszcze inny przekroczył dozwoloną prędkość o 68 km i nie zatrzymał się do kontroli drogowej.

Dziewięć kolejnych zawiadomień czeka już tylko na wysłanie. A policja analizuje kolejne przypadki. Gierula podkreśla - policjanci nie stosują sztywnych reguł, nie wysyłają zawiadomień o wszystkich wyprzedzeniach na skrzyżowaniach czy znacznych przekroczeniach prędkości.

- Każdy przypadek analizujemy indywidualnie - mówi rzecznik. - Bierzemy pod uwagę miejsce, w jakim doszło do wykroczenia, porę dnia, zachowanie kierowcy po fakcie. Szczególną uwagę zwracamy na wykroczenia, które są najczęstszą przyczyną wypadków. I jeśli uznamy, że kierowca ewidentnie zlekceważył bezpieczeństwo swoje i innych, ślemy zawiadomienie.

Teraz firmy ubezpieczeniowe mają czas na zastanowienie się, czy wykorzystają policyjne informacje i jak potraktują kierowców-piratów.

Uwaga, policja nie zawiadamia kierowców, że w ich sprawie toczy się tak szczególna korespondencja.

Policja pisze też do rodziców

Płocka policja informuje także rodziców o tym, co na drogach wyprawiają ich dzieci. Rodzice osób, które mają mniej niż 21 lat i popełniły poważniejsze wykroczenie otrzymają list mniej więcej tej treści: "Szanowny Panie. Z przykrością zawiadamiamy, że Pański syn\córka wtedy i wtedy, w miejscu takim a takim, zrobił to i to. Prosimy przeprowadzić z dzieckiem rozmowę i podjąć wszelkie działania, by w przyszłości nie stało się ono ofiarą wypadku". Podobne listy od płockiej policji otrzymało już kilkoro rodziców młodych kierowców. W tym rodzina młodej płocczanki, która prowadziła niedawno fiata punto bez prawa jazdy i pod wpływem alkoholu. Mało tego - spowodowała także kolizję i uciekła z miejsca zdarzenia. Za to wszystko odpowie, rzecz jasna, przed sądem, ale list do rodziców i tak poszedł.



http://auto.gazeta.pl/auto/1,48316,3664243.html
Kat. B i C za pierwszym podejściem.
Testy na prawo jazdy 2013
Avatar użytkownika
Tomek_
 
Posty: 1090
Dołączył(a): czwartek 22 września 2005, 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gardziej » czwartek 12 października 2006, 12:06

ella napisał(a):Obrazek

Przepisy mówią, że odległość pnia drzewa od krawędzi jezdni powinna wynosić trzy metry. Nie precyzją jednak, w którą stronę...

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=644831


ciekawostka jest, ze to zdjecie jest zrobione w sulecinie, ktory jest daleko daleko od warszawy, wiec sformulowanie "w jednej z podwarszawskich miejscowości" powaznie mnie rozbawilo :).
Avatar użytkownika
gardziej
 
Posty: 300
Dołączył(a): poniedziałek 29 maja 2006, 23:57
Lokalizacja: Sulęcin

Postprzez wiesniak » czwartek 12 października 2006, 17:23

Ta podwarszawska miejscowość odnosiła się do słupa, a nie tego drzewa :P. A tak poza tym to powiem wam, że w Edynburgu latarnia postawiona na środku jezdni to nic nadzwyczajnego. Są tylko postawione takie małe wysepki z takimi właśnie tabliczkami, żeby nikt potem nie mówił, że nie zauważył :).
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Ulica z nakazem jazdy do tyłu

Postprzez ella » czwartek 19 października 2006, 22:36

Obrazek

"Pierwszy raz spotkałem się z takim wynalazkiem jak jednokierunkowa ulica bez przejazdu. Jak z takiej ulicy wyjechać?" - pisze pan Jacek, który przysłał do redakcji zdjęcie ze skrzyżowania ul. Poselskiej i Grodzkiej. Ryszard Grabski z krakowskiej drogówki wyjaśnił nam, że kierowcy mogą to zrobić jadąc tyłem... Byle ostrożnie!
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości