przez Glammaniara » wtorek 25 listopada 2008, 23:58
Byłam w dośc podobnej sytuacji. Też poszłam chora na egzamin. Wogóle wydawało mi się, że dwa dni przed egzaminem zaczął się mój wielki pech! Zachorowałam, zaczął bolec mnie ząb, zgubiłam portfel, zgubiłam kolczyka, zerwałam z chłopakiem, na teorii tylko mój monitor miał pochrzaniony kontrast, popełniłam błąd przy trzynastym pytaniu... I jeszcze fakt, że akurat wtedy, kiedy pasów nie zapięłam, to przejechałam dobrze po łuku. I to wszystko na serio się wydarzyło dwa dni i jeden dzień przed egzaminem i w trakcie. Kolega mówił mi: "Przestań! Żaden pech nie istnieje!", ale jak tu nie wierzyc w pecha?! :( Wierzyłam, że wisi nade mną jakieś fatum, ale nie stresowało mnie to. Też mówiłam sobie, że jak się uda, to super, ale jak nie, to płakac nie będę. Teraz myślę, że gdybym się zwyczajnie skupiła i pamiętała o tym, czego się nauczyłam, to zdałabym! Kurcze no przecież to nie jest jak wygrana w lotto! To da się zrobic! :) Jeżeli jest się dobrze przygotowanym i wykorzystuje się swoją wiedzę, to nie da się nie zdac! :) Trzeba tylko pamiętac, żeby ani na momencik nie przestawac myślec.
