Pinhead napisał(a): i skupić się na faktyczniej jeździe a nie na przygotowaniu do egzaminu.
Tego najbardziej nie chcieli by... klienci OSK.
W sumie nie jestem juz klientem OSK ale wolalbym, zeby mnie tam nauczyli jezdzic a nie zdac egzamin. Zreszta to co trzeba wiedziec, zeby zdac egzamin, mozna spokojnie dwiema/trzema jazdami (czyli 4-6h po trasach egzaminacyjnych, jakies ogolne rady co i jak) w mojej opinii zalatwic jesli ktos juz sie jakos na poprzednich godzinach po prostu nauczyl jezdzic i czuje sie juz pewniej za kolkiem.
Jak sie nad tym mocniej zastanowic to ja do konca nie wiem co to znaczy, ze ucza zdac egzamin. Ja po prostu jezdzilem po Krakowie i uczylem sie jezdzic, czasem dostalem jakies info odnosnie egzaminu ale poza tym po prostu jezdzilem po miescie. Fakt, ze byc moze wiecej ogolnych informacji by sie przydalo ale dostalem tez troche praktycznych rad ktore na egzaminie do niczego pewnie sie nie przydajac zaczynajac od lookania w lusterko gdy chce sie gdzies zatrzymac zeby mnie ktos nie walnal i tym podobne hamowania silnikiem przed swiatlami skoro i tak jest czerwone i moge podjechac wolniej itp. Poza tym jak mam sie inaczej nauczyc niz po prostu jezdzac ....kwestia zeby dobrac trase odnosnie aktualnych umiejetnosci. Przydalo by sie pewnie jakies awaryjne sytuacje przecwiczyc, jazde za miastem po kretych drogach (choc akurat mialem jazde poza Krakowem dwa razy) czy po obwodnicy no ale ...
A jesli ktos potrzebuje wiecej to po prostu wytlumaczyc takiej osobie, ze niestety poki co nie jezdzi jeszcze za dobrze i w zwiazku z tym moze sproobowac ale lepiej bedzie, jesli jeszcze troche sie pouczy w L. Tu pewnie tu zaczynaja sie typowe problemy zwiazane z dodatkowa kasa na takie extra jazdy, przy czym to juz zalezy od typowego kursanta i tego na ile jest odpowiedzialny i chce jezdzic sensownie po egzaminie. Tak samo zaufanie do OSK, ze nie chce na nas po prostu zarobic dodatkowo. Czyli ogolnie od spoleczenstwa :)