ella napisał(a):- jazda środkiem pasa ruchu ( przeciez może jechac bliżej prawej krawędzi)
to jest złożone zagadnienie, zjeździłem na rowerze kilkanaście tysięcy kilometrów, niejedno przeżyłem i prakrycznie nigdy nie jadę blisko krawędzi jezdni, głównie ze względu na ciasno wyprzedzających wariatów - kiedy jadę dalej od krawędzi mam gdzie odbić jak mnie taki wyprzedza, zdażalo mi się już wpadać na krawężnik kiedy na wąskiej drodze zmuszony byłem jechać blisko krawędzi i śmigał koło mnie jakiś szaleniec dosłownie kilka centymetrów mijając lusterkiem moją kierownicę, a odbicie się od krawężnika w takiej sytuacji jest średnio bezpieczne...
aha - kolejnym argumentem by nie trzymać się krawędzi - są sytuacje kiedy kierowca z naprzeciwka wyprzedza inne auto dokładnie w momencie kiedy ja mijam ten samochód, i nagle okazuje się że na drodze brakuje miejsca na to żeby obok siebie zmieściły się dwa samochody i jeszcze rowerzysta jadący z naprzeciwka (dobrze jest mieć wtedy zapas na zjechanie w prawo), raz przez kretyna wyprzedzającego na wzniesieniu autobus na wąskiej drodze mało nie zginąłem, na szczęście udało mi się w miare sprawnie i szybko wskoczyć (dosłownie) na chodnik z wysokim krawężnikiem (przydało się doświadczenie w jeździe po bezdrożach)
jednak długo potem stawał mi przed oczami obraz pędzącego z naprzeciwka samochodu i ta myśl, że na pewno się nie zmieścimy, bo nie miałem już gdzie zjehcać...
no i druga sprawa:
przez całe wakacje (4m-ce) wracałem dzień w dzień z roboty tą samą drogą na rowerze i w pewnym miejscu jest droga jednokierunkowa (dwa pasy) no i z niej skręcam w lewo, skręt jest dość niedaleko od poprzedniego skrzyżowania na którym wjeżdżam w tą drogę jednokierunkową, więc od razu wjeżdżając na nią zajmuję lewy pas (gdy wjeżdżałem najpierw na prawy zdażało mi się nie mieć już później możliwości zmiany pasa, bo odcinek jest krótki a rowerzysty nikt przecież nie wpuści...)
a kierowcy na widok rowerzysty jadącego lewym pasem zachowują się masakrycznie, jedni wyprzedzając prawym pasem otwierają okno i rzucają jakieś obelgi, inni jadą cały czas za mną trąbiąc bez przerwy i oczekując chyba że wjadę na chodnik, żeby mogli swobodnie sobie pojechać, kierowcom brakuje chyba akceptacji faktu że rowerzysta jest równoprawnym użytkownikiem drogi...