przez Jerzyk » piątek 16 września 2005, 08:54
Moja odp. dokładnie pokrywa się z Twoją, Ellu :wink:
a jak już z ogłoszenia to po dobrym sprawdzeniu, i na pewno nie poprzez wybór najtańszego z ogłoszeń dostępnych..
Stwierdziliśmy jakiś czas temu z rodzinką, że jedno auto ( w dodatku maluch) to za mało. Zaczęły się więc poszukiwania jakiejś sensownej i niedrogiej propozycji zakupu czegoś dodatkowego.Pewnego dnia dzwoni do mnie ojciec i mówi że o 20 mam być na dworcu, bo jedziemy po autko. I nie dał z siebie wydusić nic więcej... Po przyjściu dowiedziałem się, iż jedziemy do... Sosnowca :? Myślę sobie: no dobra, byle to jakiś pewny samochód był, bo jak nie wrócimy to będzie śmiesznie... Niestety wszystko czego dowiedziałem się po drodze (ojciec nikogo tam nie zna, znalazł jakieś wyjątkowo tanie ogłoszenie, zaprzyjaźniony mechanik powiedział że nie ma czasu jechać tak daleko z nami więc stwierdził 'trudno'), wzbudzało we mnie coraz większą niechęć do jechania tam... no ale mój ojciec jak sobie coś wbije do głowy to żadna siła go nie przekona, powiedział że jak mi się nie podoba to mogę wracać do domu.
Auto po które tam jechaliśmy (Toyota Corolla 1.8D, 1986AD) nadawało się do niezłego remontu blacharskiego - okazało się, że ojciec zapomniał mi o tym wspomnieć. Pokręciliśmy się trochę po mieście, strasznie leniwie przyspieszało, ale poza tym wydawało się OK. Ponad 2 godziny czekaliśmy w komisariacie by sprawdzili nam numery czy nie jest kradzione, więc ojczulek stwierdził, że skoro tyle czasu zmarnowaliśmy to odpuści sobie jechanie na przegląd techniczny, bo widzi że jeździ ładnie.. :? Toyotka kosztowała 2000zł.
No to wracamy do Gdańska. Popołudniowa godzina zrobiła się zanim wyjechaliśmy, więc zatrzymaliśmy się na nocleg u znajomych w Kielcach. A w ogóle ojciec uświadomił sobie że nie wziął z domu okularów niezbędnych mu do prowadzenia... Po ruszeniu w dalszą drogę odczułem że hamulce mają nieco mniejszą skuteczność niż dnia poprzedniego, więc bez nadmiernej prędkości poruszaliśmy się na północ... hamowanie było coraz słabsze. W pewnym momencie naciskając pedał słyszało się coś jakby szmer zasysanego w przewody powietrza. Okazało się, że nie ma (w ogóle! a przed ruszeniem było do pełna) płynu hamulcowego. Szybka rundka stopem na stację benzynową i z powrotem, dolaliśmy i jedziemy dalej. Po niecałych 100km zbiorniczek znów był pusty... i jeszcze 3 razy przed dojechaniem do domu dolewaliśmy go...
W Gdańsku pierwszym miejscem które odwiedziło autko była ASO Toyoty. Tam wyszło na jaw, iż były w nim zamontowane twarde przewody hamulcowe w miejscu gdzie muszą być elastyczne (hmm, albo odwrotnie, w każdym razie były dziurawe), że nieszczelna jest pompa paliwa, że podłoga jest nieco przerdzewiała i jeszcze parę mniej ważnych detali. Za mechanikę zapłaciliśmy jakieś 1300zł, później Toyotka powędrowała do zaprzyjaźnionego blacharza (mój ojciec wynajmuje mu tylko za koszty garaż, więc on po kosztach robi nam blachy), który na jej widok załamał ręce... nowe blachy w ilości minimalnej niezbędnej wyniosły nas ponad 2 tys. zł...
to tak a propos ogłoszeń... no ale mój ojczulek jest wyjątkowy 8)
Z błękitnym niebem :!: 8)
-- B od lutego 2005, C w drodze --