Co tu zrobić z cenami paliwa ?

[szerszon]

Z racji tego,żeby pojeździć samochodem już niedługo trzeba będzie być szczęśliwym posiadaczem trafnych numerków w LOTTO może zainteresuję szanownych alternatywnymi paliwami...
Na początek....
QUOTE=maso;43523770]OPEL AMPERA







[youtube]0O6fLABbcNo&feature=player_embedded#t=21[/youtube]

Demonstrując zaangażowanie marki Opel w elektryfikacji pojazdów, Opel Ampera - czteromiejscowy samochód rodzinny - przyniesie możliwość bezemisyjnej jazdy bez ograniczania zasięgu samochodu.

W przeciwieństwie do konwencjonalnych samochodów elektrycznych, jest to pojazd do jazdy na każdym dystansie i w każdym czasie.

Pięciodrzwiowy, czteromiejscowy Opel Ampera wykorzystywać będzie przełomową technologię napędu elektrycznego o nazwie Voltec, działającą na zasadzie odmiennej od innych zaawansowanych układów napędowych.

Ten pojazd z napędem elektrycznym o zwiększony zasięgu (Extended-Range Electric Vehicle, E-REV) wykorzystuje prąd elektryczny jako główne źródło zasilania oraz silnik benzynowy jako zapasowe źródło zasilania, wytwarzające energię elektryczną.
Koła Ampery napędzane są elektrycznie przez cały czas i przy każdej prędkości. Przy odległościach do 60 km (MVEG) pojazd napędzany jest wyłącznie prądem z litowo - jonowego akumulatora 16-kWh i nie emituje CO2.

Po rozładowaniu akumulatora prąd z generatora benzynowego pozwala na zwiększenie zasięgu pojazdu do ponad 500 km.

Amperę można również podłączyć do domowej sieci elektrycznej 230V.

Produkcja pojazdu z napędem elektrycznym o zwiększonym zasięgu zaplanowana została na koniec 2011 roku.[/QUOTE]

[lith]

Można też sobie podtlenek elpegie zamontować Ceny z miesiąca na miesiąc niższe, spadły praktycznie do poziomu sprzed 3 lat i prawdopodobnie dalej będą leciały.

Samochody na baterie mają poważna niedoskonałość- akumulatory, które są bardzo nietrwałym i nietanim elementem. Jak na początku przejedzie 60, to po roku pewnie 20 Albo drogie wymiany, albo jakaś stała, niemała 'opłata eksploatacyjna', żeby na te bateryjki co pół roku/ rok nazbierać.

[jasper1]

Ja mam pomysł nieco utopijny, ale takie autka z napędem elektrycznym to też jeszcze jakiś czas temu była utopia .
Otóż mam na myśli wprowadzenie obok punktów karnych systemu punktów premiowych. W miejscach gdzie najczęściej dochodzi do łamania przepisów parę samochodów ITD wyszukiwałoby kierowców jeżdżących wzorowo i przyznawało punkty premiowe. Przy 24 punktach możliwość nabycia paliwa bez akcyzy i innych obciążeń podatkowych Ochrona portfela, działanie na rzecz BRD a nie reperowania budżetu.
Pozostaje poszukać posła gotowego do zainteresowania się inicjatywa obywatelska

[Zonaimad]

W miejscach gdzie najczęściej dochodzi do łamania przepisów parę samochodów ITD wyszukiwałoby kierowców jeżdżących wzorowo i przyznawało punkty premiowe. Przy 24 punktach możliwość nabycia paliwa bez akcyzy i innych obciążeń podatkowych

Śmiej się śmiej, ale pomysł jest... genialny! Ma tylko parę istotnych niedociągnięć... już sobie wyobrażam rodziny inspektorów dostające cynk, gdzie dzisiaj będzie taka - nazwijmy to - "pozytywna kontrola drogowa" i w kółko jeżdżące po tym kwartale ulic.

[jasper1]

Śmiej się śmiej, ale pomysł jest... genialny! Ma tylko parę istotnych niedociągnięć... już sobie wyobrażam rodziny inspektorów dostające cynk, gdzie dzisiaj będzie taka - nazwijmy to - "pozytywna kontrola drogowa" i w kółko jeżdżące po tym kwartale ulic.

Tak, ten staruszek nepotyzm. Jak zakażemy tak, jak w grach i loteriach udziału rodzin, to kumple będą czekać na drodze na "pozytywną kontrolę"...

[reassor]

Ja pamiętam chyba na kickstarterze widziałem pomysł na radar z łapkami (góra i dół - zielona i czerwona) fotki klikał radar każdemu, a kasa z mandatów (nie cała oczywiście) trafiała w ręce jednego z jadących przepisowo losowanego co jakiś tam czas

super rzecz

[szerszon]

A co zrobić , gdy wszyscy zaczną jeździć przepisowo ?
Następna propozycja...
[QUOTE=maso;43525060]Subaru R1e









[youtube]DUf1ToJp_u8&feature=fvw[/youtube]


Mały miejski samochód elektryczny - Subaru R1e

Dane techniczne
Zasięg na jednym ładowaniu: 8O km
Czas ładowania 100%: kilka godzin
Czas ładowania 80%: 15 minut ze źródła dużej mocy[/QUOTE]

[mk61]

A co zrobić , gdy wszyscy zaczną jeździć przepisowo ?

Zaostrzyć przepisy tak, żeby ludzie je łamali.
A jeśli nawet ich nie będą łamać, to pierdyknąć opłaty za wjazd do miasta, opłatę asfaltową, opłatę chodnikową i opłatę za oddychanie (to już jest w wielu miastach).

Nie peniaj, zawsze będziesz musiał za coś zapłacić.

[Radhezz]

A co zrobić , gdy wszyscy zaczną jeździć przepisowo ?

Zaostrzyć przepisy tak, żeby ludzie je łamali.
A jeśli nawet ich nie będą łamać, to pierdyknąć opłaty za wjazd do miasta, opłatę asfaltową, opłatę chodnikową i opłatę za oddychanie (to już jest w wielu miastach).

Nie peniaj, zawsze będziesz musiał za coś zapłacić.

Wbrew pozorom to nie jest śmieszne.

Ktoś tu już dawno zapomniał, że związek państwo-obywatel to relacja bliska usługodawcy z klientem. Człowiek płaci podatki za to że ma zapewnione bezpieczeństwo (opiekę prawną), ochronę zdrowia, zabezpieczenie socjalne i że może korzystać z tworów publicznych, np. dróg. Państwo obecnie łupi nas na każdym kroku z uzasadnieniem "bo tak", lub jeśli mamy szczęście to dostaniemy jakąś ogólną papkę w stylu "dla poprawy bezpieczeństwa", "ekologii" albo "bo unia wymaga"... A Ci durni ludzie jak bydło - każą płacić, to płacą, nie protestują - zupełnie zapominając że państwo ma się wywiązywać ze swoich zadań/zobowiązań wobec NAS WSZYSTKICH...

Takie fotoradary są wdzięcznym tematem - zyski z tych które dziś działają zostaną przeznaczone na zakup kolejnych... Ale jest pomysł żeby te pieniądze trafiły do "funduszu drogowego". O ile się nie mylę, to takowy już istnieje, stosowna opłata znajduje się w cenie paliwa... Właściciele samochodów ciężarowych płacą podatek od środków transportu i Viatolle - wszystko na drogi. A ja dalej jedną wypłatę (czasem więcej) rocznie wydaję na naprawy zawieszenia... I gdzie te drogi? I tak jest ze wszystkim - kasę biorą (np. składki na ZUS), a efektów z tego nie ma, i pewnie na starość przyjdzie mi żreć kit z okien...

Ktoś tu na forum chciał założyć firmę transportową, taką z przewozem ludzi busami do 9 osób na stałej trasie - musiałby wyrobić certyfikat kompetencji zawodowych, zapłacić za licencję, i mieć 9 tys euro na zabezpieczenie pierwszego i 5 tys euro na każdego kolejnego pojazdu (w kraju w którym pensja minimalna to 1500zł to kwoty z kosmosu), a i tak trasa mogłaby nie zostać zaakceptowana. Nie ma co - zachęta do przedsiębiorczości po byku...

A kierowca to taki idealny "chłopiec do bicia" - od początku do końca, najlepsza dojna krowa, począwszy od uzyskania uprawnień. Ja powiem szczerze: mam B, C, kończę C+E (w sumie egzamin mi został), i zaczynam KWP - kosztów całości nie da się oszacować "na raz" bo rozciągnęło się to w czasie, ale policzyłem że same zaświadczenia lekarskie na C+E i KW kosztowały mnie ok. 500zł... Jeszcze jakby to były inne badania, jakieś super szczegółowe, ale gdzie tam - wszędzie to samo, na kwitkach zmienia się tylko paragraf podstawy prawnej, ale płacić trzeba...

[Zonaimad]

Coraz więcej ludzi kupuje samochody, ludzie płacą za paliwo coraz więcej i coraz trudniej im się rozstać z czterema kółkami - więc rządzący i koncerny będą te ceny windować i windować, dopóki się nie okaże że ludzie już po prostu nie są w stanie płacić więcej. Prawo ekonomii! Ale zawsze będą w stanie, bo w tym kraju samochód to niemal towar pierwszej potrzeby (mimo, że luksusowy ) - zaraz po wódce.

Mamy tak naprawdę społeczeństwo wiecznie narzekających... krezusów, sądząc po ilości aut. Bo każdy narzeka, ale kierowców przesiadających się na rowery, pociągi, autobusy czy składających się na benzynę ze swoimi znajomymi wcale nie przybywa tak szybko, jakby to wynikało z jojczeń na rosnące ceny. Inna sprawa, że ktoś konsekwentnie demoluje sieć transportu publicznego w Polsce tak, że w niektórych regionach nie da się już z niej korzystać. Tylko, że ludzie są tak zapatrzeni w swoje cztery kółka, że podczas wyborów nie mają ochoty rozliczać takich agentów z ich działań. Niemniej - ludzie kasę na benzynę mają, bo jakby nie mieli to by korzystali ze wszystkich możliwych okazji żeby tylko nie dać zarobić rządowi i koncernom.

Cóż... skoro ludzie mają kasę to nie widzę nic moralnie nagannego w łupieniu ich. Ja z auta praktycznie zrezygnowałem - przesiadłem się na pociągi, tramwaje i rower. Cztery kółka pożyczam od znajomych albo rodziny tylko w razie potrzeby. I dobre na tym wychodzę, wbrew pozorom nie tylko finansowo ale i czasowo.

Jeżeli ktoś chce oszczędzać na benzynie ale koniecznie chce mieć swoje cztery kółka, może się przesiąść na wózek o którym rozmawiamy w temacie o aucie bez prawka - to pali ponoć tylko 2 na 100.

[mk61]

Wbrew pozorom to nie jest śmieszne.

Wiem. "Opłata klimatyczna" na przykład jest w większości już miast turystycznych. Hotele i inne podobne przybytki doliczają kwotę do cen za noclegi. W Niemczech wygląda to jeszcze lepiej, bo przy promenadzie stoją takie jakby parkomaty, Ty masz zapłacić za korzystanie z powietrza i nosić ze sobą kwitek. Dobre, nie?

Ktoś tu na forum chciał założyć firmę transportową, taką z przewozem ludzi busami do 9 osób na stałej trasie - musiałby wyrobić certyfikat kompetencji zawodowych, zapłacić za licencję, i mieć 9 tys euro na zabezpieczenie pierwszego i 5 tys euro na każdego kolejnego pojazdu (w kraju w którym pensja minimalna to 1500zł to kwoty z kosmosu), a i tak trasa mogłaby nie zostać zaakceptowana. Nie ma co - zachęta do przedsiębiorczości po byku...

Każdy biznes kosztuje. Jeden więcej, drugi mniej. Akurat transport drogowy jest dość niebezpieczny. Byle kto może zostać kierowcą i byle kto może otworzyć firmę. Taki byle kto może wozić ludzi, i pewnego dnia ich nie dowieźć. Więc jeśli uprawnienia można zdobyć tak łatwo, to niech przynajmniej koszta odstraszają leszczy, którzy sobie wymyślili, że będą transportowcami. Jak komuś zależy i zna branżę, to pieniądze będą mniejszym problemem.

Niemniej - ludzie kasę na benzynę mają, bo jakby nie mieli to by korzystali ze wszystkich możliwych okazji żeby tylko nie dać zarobić rządowi i koncernom.

Cóż... skoro ludzie mają kasę to nie widzę nic moralnie nagannego w łupieniu ich.

Idź i ludziom powiedz, żeby oddali/sprzedali samochody. Również tym, którzy jeżdżą do pracy po 50 kilometrów np. na godzinę 3-cią rano. Ciekawe, gdzie znajdziesz wtedy tramwaj, czy autobus.
Niektórzy muszą jeździć i nadal wydają na paliwo. Tyle tylko, że więcej wydają na paliwo, a mniej na zaopatrzenie lodówki. W lodówce minimum, a za posiadanie samochodu już są według Ciebie kasiarzami. Popatrz czasem trochę dalej, niż wokół własnej dupy, jeśli poruszasz taki temat.

Też swoich samochodów już praktycznie nie używam, bo nie mam takiej potrzeby. Ja mam póki co wygodnie, ale w każdej chwili może się to zmienić.

[Zonaimad]

Idź i ludziom powiedz, żeby oddali/sprzedali samochody. Również tym, którzy jeżdżą do pracy po 50 kilometrów np. na godzinę 3-cią rano. Ciekawe, gdzie znajdziesz wtedy tramwaj, czy autobus.

Dojeżdżałem na godzinę 5-tą 66 kilometrów, pociągiem (tramwaje tak daleko nie jeżdżą). Liczy się?

Popatrz czasem trochę dalej, niż wokół własnej dupy, jeśli poruszasz taki temat.

Jakbyś przestał myśleć o dupach, wysilił mózg i odświeżył umiejętność z 2 klasy podstawówki - czytanie ze zrozumieniem - to może byś zaczął pisać na temat.

O czym napisałem? O tym, że ludzie masowo korzystają z samochodów kiedy nie jest to potrzebne, marnotrawiąc pieniądze których mają za dużo. Powiedz mi - czy ludzie dojeżdżający po 50 kilometrów do pracy to są masy, które miałem na myśli? Ile znasz takich osób? Większość chyba ma jednak do zakładu nieco bliżej i pracuje w trochę normalniejszych godzinach, nie?

[Radhezz]

Niemniej - ludzie kasę na benzynę mają, bo jakby nie mieli to by korzystali ze wszystkich możliwych okazji żeby tylko nie dać zarobić rządowi i koncernom.

Cóż... skoro ludzie mają kasę to nie widzę nic moralnie nagannego w łupieniu ich.

Idź i ludziom powiedz, żeby oddali/sprzedali samochody. Również tym, którzy jeżdżą do pracy po 50 kilometrów np. na godzinę 3-cią rano. Ciekawe, gdzie znajdziesz wtedy tramwaj, czy autobus.
Niektórzy muszą jeździć i nadal wydają na paliwo. Tyle tylko, że więcej wydają na paliwo, a mniej na zaopatrzenie lodówki. W lodówce minimum, a za posiadanie samochodu już są według Ciebie kasiarzami. Popatrz czasem trochę dalej, niż wokół własnej dupy, jeśli poruszasz taki temat.

Otóż to. Ja mieszkam 300m od granicy miasta wojewódzkiego, i powiem szczerze że średnio to wygląda z dojazdami - choćby ze względu na czas dojazdu, przesiadki itp. Fakt że muszę przejechać do szpitala na drugi koniec miasta, co normalnie trwa autobusem ok. 1,5 godziny, zakładając że jedziemy w godzinach szczytu więcej, ale też poza szczytem autobusy jeżdżą co 2 godziny. Dobry dojazd jest na jedną zmianę (8-16), ze zmianą pierwszą (6-14) i drugą (14-22) jest już problem, ze zmianą trzecią (22-6) jest tragedia. o bo jak to tak płacić za bilety ok. 200zł miesięcznie i tracić dziennie na dojazdy 3-4 godziny?

A im dalej od miasta tym gorzej - mniej połączeń i coraz rzadsze, dłuższe dojazdy.

A najlepsze w tym jest to, że w coraz większej liczbie przypadków pracodawcy wymagają dyspozycyjności - a to oznacza nieunormowane godziny pracy. Dotyczy to ZWŁASZCZA kierowców zawodowych, do których też się zaliczam. Przykładowo jak mam dyżur, to wiem o tym wcześniej, ale jak mam transport krwi to jestem na telefon w ciągu 20-30 minut. I dlatego ja z auta zrezygnować nie mogę, podobnie jak większość ich posiadaczy. Teraz auto nie jest luksusem, lecz niezbędnym narzędziem pozwalającym zarabiać pieniądze. Niestety, ale rządzący wymyślając kolejne głupoty zapominają o tym, że bez prawa jazdy i auta coraz częściej możemy dostać od pracodawcy "kopa".

[Zonaimad]

Otóż to. Ja mieszkam 300m od granicy miasta wojewódzkiego, i powiem szczerze że średnio to wygląda z dojazdami - choćby ze względu na czas dojazdu, przesiadki itp.

Mówiłem o tym...

Inna sprawa, że ktoś konsekwentnie demoluje sieć transportu publicznego w Polsce tak, że w niektórych regionach nie da się już z niej korzystać. Tylko, że ludzie są tak zapatrzeni w swoje cztery kółka, że podczas wyborów nie mają ochoty rozliczać takich agentów z ich działań.

Głosujcie dalej na tych, co w tyłki wchodzą tylko bogatym... Z takiej Trzebnicy wybudowali niedawno w sumie całkiem nową linię kolejową do Wrocławia. I co? Ludzi full. Wiem, bo jechałem. Prawie wszyscy oczywiście na okresowych. Skąd się ci ludzie wzięli? Pieszo chodzili do tego Wrocławia wcześniej? Nie. Przesiedli się głównie z aut, w których wcześniej gnili stojąc w korkach. Da się? Da się... Tylko trzeba zauważyć korelację między swoimi decyzjami przy urnie a poziomem życia, jakie nas czeka...

[mk61]

Dojeżdżałem na godzinę 5-tą 66 kilometrów, pociągiem (tramwaje tak daleko nie jeżdżą). Liczy się?

Ani trochę. W dzisiejszych czasach godzina piąta, to jak dawniej siódma. Niby jeszcze spokój, ale już potok ludzi zaczyna płynąć do miast.
Druga sprawa, odległość od domu do dworca. Podejrzewam, że 7 kilometrów byś nie dreptał przy braku autobusu spod domu.
Trzecia, skoro miałeś codziennie na piątą, to mogłeś sobie opracować plan działania lepszy, niż niejeden napad na bank.

O czym napisałem? O tym, że ludzie masowo korzystają z samochodów kiedy nie jest to potrzebne, marnotrawiąc pieniądze których mają za dużo.

Tobie z kieszeni biorą, czy jak? Mówisz o ekonomii, ekologii, moralności, czy po prostu Twoich idei świata? Skoro Ty nie używasz samochodu, to nie znaczy, że wszyscy mają tak robić. Też się ograniczam do minimum, albo jeżdżę taksówkami, czy inną komunikacją, ale to nie Twój (i mój) interes, czy ktoś wydaje pieniądze na wyjazd po bułkę za 30 groszy, czy nie.

w coraz większej liczbie przypadków pracodawcy wymagają dyspozycyjności - a to oznacza nieunormowane godziny pracy. Dotyczy to ZWŁASZCZA kierowców zawodowych

To też zależy od sytuacji. Kwestia dostosowania siebie do pracy i odwrotnie. Ja nie mam zbyt często problemów z dojazdami, bo albo dojazdy mam dobre, albo mi układają robotę tak, żebym bez większych problemów ją ogarnął, albo w wyjątkowych sytuacjach dają mi samochód do domu.

Głosujcie dalej na tych, co w tyłki wchodzą tylko bogatym... Z takiej Trzebnicy wybudowali niedawno w sumie całkiem nową linię kolejową do Wrocławia.

U mnie na wsi nie trzeba linii kolejowej. Ekonomicznie ani ona, ani nawet linia autobusowa nie ma racji bytu, bo się po prostu nie opłaca. A skoro komuś się nie opłaca, to co, zmusisz go?