kwito napisał(a):sprawca wypadku był wyjątkowo nieugodowy
No wiesz... Gdybym ja był na miejscu tamtego faceta i widziałbym, że Twój stary jest pod wpływem (a wydaje mi się, że umiem to poznać), to też nie byłbym ugodowy. A to dlatego, że chciałbym, żeby na miejscu była policja i żeby za fakt jazdy po spożyciu został ukarany. Co nie zmienia faktu, że poczuwałbym się do winy za spowodowanie kolizji, i przy takim obrocie sprawy, jaki opisujesz, czułbym jednocześnie satysfakcję, że w jakimś tam sensie przyczyniłem się do złapania przez policję pijanego kierowcy, ale z drugiej - czułbym, że sprawiedliwości nie do końca stało się zadość, bo winę za kolizję ponoszę ja, a nie tamten.
Cycu napisał(a):W tamtych czasach inaczej traktowano nietrzeźwych kierowców :D od tamtej pory SN wydał kilka wyroków, w których np. uniewinnia pijanych kierowców, argumentując, że pijany nie znaczy winny.
Zmieniło się w temacie pijanych kierowców można powiedzieć w dwie strony. Z jednej strony w sytuacjach, o jakich teraz mówimy, uznają (i słusznie) że pijany nie zawsze znaczy winny. No a z drugiej za samą jazdę po spożyciu są większe kary (to drugie niestety - częściej teoretycznie niż praktycznie ;)).
Moim zdaniem obydwie zmiany są słuszne. Jeżeli chodzi o to, że pijany nie zawsze ma być winny, to popieram to dlatego, że nie widzę powodu, dlaczego fakt spowodowania wypadku z uczestnictwem pijanego miałby zwalniać sprawcę od odpowiedzialności tylko dlatego, że tamten był pijany. To jest dla mnie absurd.
Reasumując (jak ja to widzę, jak powinno być) - trzeźwy wymusza pierwszeństwo na pijanym: sprawca dostaje mandat za spowodowanie kolizji, a pijany ma zabrane prawko i idzie siedzieć.