Trochę odświeżę i zdam swoje relacje i przygody.
Przepraszam, ale wcześniej pomyliłem wątki, a miałem dodać to tutaj.
Jestem co prawda świeżym kierowcą (mam prawo jazdy od ok. 7 miesięcy - udało się za pierwszym razem, a własnym autem jeżdżę od ok. 6 miesięcy) i zdarza mi się czasem popełniać błędy.
Pierwsze moje własne jazdy bez pedałów przy fotelu pasażera odbyłem podczas jazd testowych (w końcu coś trzeba było wybrać)

Nie bałem się, jeździło mi się bardzo fajnie, a jeździłem w godzinach szczytu, przy dużym natężeniu ruchu. Błędów jako takich nie robiłem i w ogóle się nie stresowałem nigdy za kółkiem. Nawet jeżdżąc eLką (miałem super instruktora) oraz na egzaminie.
Potem przyszedł czas na moje autko. Nie wiedzieć czemu, na początku, przez ok. 1-szy miesiąc, swoim jeździłem jakoś tak byle jak. Oczywiście już miałem przygodę, gdzie z ubezpieczenia korzystałem, ale było to niegroźnie zdarzenie na parkingu. Potem się dużo poprawiłem i jeździłem dość poprawnie.
Za to ten tydzień jest dla mnie jakiś pechowy. W zasadzie codziennie mam jakieś przygody na drodze i całkiem poważnie zastanawiam się, żeby przesiąść się na trochę na autobus.
Bardzo nie lubię jak ktoś wymusza pierwszeństwo - sam miałem też kilka wpadek z mojej strony i oto jedna z nich: jest sobie skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, gdzie zielone światło świeci się ok. kilkunastu sekund. Czasem w lewo nie zdąży nawet skręcić samochód. Zapala się zielone, to ruszam. Podjeżdżam do połowy, ale ten z drugiej stron nawet nie drgnie, więc skręcam. Jak już zacząłem skręcać, to z na przeciwka rusza gość jak poparzony. Moja ewidentnie wina, że wjechałem i tego nie podważam, ale często jest tak, że przez takie zachowanie są korki, a w co gorszych przypadkach - kolizje (musiałem uciekać przez pasy, na których przechodziły ze 4 osoby).
Jeżdżę codziennie i nie było dnia, w którym jadąc prawie przepisowo np. ok. 65 na ograniczeniu do 60 znalazłaby się osoba, która by mnie nie wyprzedziła.
To, co w tej chwili dzieje się na drogach, jest koszmarem. Już parę razy wypróbowałem działanie hamulców w samochodzie. Zajeżdżanie drogi to codzienność, tak jak i nie wpuszczanie ludzi z pasa, który się kończy.
Parkowanie to chyba mój ulubiony temat: prawie zawsze jak parkuję prostopadle, to ustawiam się tyłem. Jakież zdziwienie i oburzenie ogarnia ludzi, że nie parkuję przodem. Patrzą się na mnie, jak bym był z innej planety

. Widziałem 2 razy, jak ktoś się ustawiał tyłem, to mu inny przodem wjechał i miejsce zajął. Nie rozumiem też tych, którzy potrafią zostawić pod jakimś np. CH samochód zaparkowany w poprzek prawie na dwóch miejscach (szkoda, że nie mam zdjęcia) To ja zawsze staram się ustawić po środku i prosto, a jak mi się od razu nie uda, to zawsze poprawiam i zostawiam prosto. W końcu ułatwiam również innym i sobie wjazd i wyjazd.
Jazda lewym pasem (jakiś dłuższy czas temu): droga ekspresowa, jadę trochę wolniej niż dozwolona prędkość maksymalna prawym pasem (wolny), za mną jedzie jakieś auto. Zjeżdża na lewy. Myślę, chce mnie wyprzedzić. No ok. Ale jedziemy tak kilka kilometrów. Jego chcą wyprzedzić, ale nie mogą. Ja trochę zwolniłem, a on się schował przede mnie, po czym znów wrócił na lewy pas. I znów tak jechaliśmy obok siebie.
Kto ma mocny silnik?? : Czyli dynamiczna jazda. Czy naprawdę, prawie każdy jadąc musi deptać do dechy? Nie, że mam jakiegoś grata, co nie przyśpiesza, bo przyśpiesza i to dobrze (do setki <8s), ale czy nie szkoda wielu osobom silników? Nie jestem też zamulaczem.
Ja do tej pory nie miałem potrzeby wciskania gazu do oporu (no może raz, czy dwa przy wyprzedzaniu). I kupić potem używane auto...
Jak będę miał czas, a nikt moich postów nie usunie, to może napiszę, co jeszcze przeżyłem na drodze.
Do tego przymierzam się również z zakupem kamery samochodowej, bo ze smartfona nie widać dobrze wszystkiego (nie ma szerokokątnego obiektywu). Sam też czasem oglądam jak jechałem i wyłapuję swoje błędy. Szkoły jazdy mogłyby też takie coś wprowadzić.
Ja (dla części pewnie niestety) chciałbym być grzecznym i w porządku wobec innych użytkowników dróg.
Czasem to w ogóle mam ochotę przestać jeździć samochodem, a auto sprzedać... Naprawdę... Chociaż jestem naprawdę cierpliwy i wyrozumiały.
Ale z drugiej strony, jazda jest dla mnie odstresowująca i jeździ się super

Dwóch moich znajomych się z czasem poddało ina jakiś czas przestali jeździć. Wytrwać??

Najzwyczajniej chcę bezpiecznie, szybko i wygodnie przemieszczać się z punktu A do B.
Może to ja jestem jakiś dziwny?
Ależ się rozpisałem...